Co z tymi kleniami

/ 7 odpowiedzi
Witam. Mialem latem taki przypadek. Mianowicie bylem nad rzeką Bóbr w środku miasta Jelenia Góra. Widzialem pełno kleni pływających pod powierzchnią wody. Rzucalem w tamtą stronę wszystkimi małymi przynętami jakie miałem. Salmo Hornet 2,5cm ; Salmo Tiny oraz małymi obrotówkami nr 0 i 1. Nic kompletnie się nie działo. Raz tylko widzialem jak jakaś ryba odprowadziła przynęte ale nie wiem jaka. Co mogło spowodować takie zachowanie ryb? Jeżeli może być jakaś jeszcze skuteczna przynęta albo metoda(spinningowa) to proszę o poradę.Pozdrawiam 
u?ytkownik7474


Sprawa jest prosta. Te klenie po prostu Cię widziały. Jeśli ty zobaczyłeś te klenie to one Ciebie również a wtedy będą uciekać bądź ignorować przynętę. W takie miejsce warto wrócić za pół godziny i za zasłoną np drzewa bądź kucając tak aby nas nie zauważyły, wykonywać rzuty. Warto tez stosować małe wabiki o jaskrawym zabarwieniu. (2010/02/02 16:10)

tomiczek22


Warto też zwrócić na to uwagę by stojąc nad wodą nie rzucać cienia na taflę wody, a do łowiska podchodzić cicho (2010/02/02 16:16)

mackowiak


przezylem kiedys podobna historie z okoniami na starorzeczu Bugu.pomogla mi dopiero po okolo 5 godzinach biczowania wody zmiana przynety na stara obrotowke z zasniedzialym miedzianym skrzydelkiem (przysmolonym wrecz). do tej pory nie wiem, czy bylo to na skutek przynety, czy tez po prostu po tych szesciu godzinach zaczely najzwyczajniej w swiecie zerowac.
probuj wiec dalej, ale np nie oczolomami, ale czyms przysniedzialym, albo przysmolonym w ogniu zapalniczki, zeby po prostu nie swiecilo :)
jak zadziala to sie okaze ze jestem genialny :P (2010/02/02 16:18)

leleon


Klenie to wielkie cwaniaki. Przerabiałem to wielokrotnie na kanale powodziowym we Wrocławiu, który jest znany z pięknych kleni. Niestety, po obu stronach kanału znajdują się szerokie łąki i jest to miejsce bardzo często odwiedzane przez ludzi ( pieski, piwko itp.). Do tego dochodzi bardzo duża presja wędkarska. To powoduje, że klenie w tym łowisku, ale nie tylko one, są bardzo ostrożne. Oto patenty, które sprawdziły się powodziówce:
- można łowić ze środka kanały na muchę lub lekki spinning,
- łowić tylko wczesnym rankiem i późnym wieczorem,
- rzucać przynętę przez krzaki nie widząc wody, tak żeby nad zarośla wystawała tylko szczytówka.
Myślę, że któryś z tych sposobów można zaadoptować do warunków bobrzańskich. Ja osobiście polecam muchę. Najlepiej imitację konika polnego. Wiem, że klenie z Bobru też przepadają za nimi. Pozdrawiam. (2010/02/02 19:54)

FanAtyk


Moje doświadczenie z kleniami jest znikome, ale z tego co wszędzie piszą są to bardzo płochliwe ryby. Przekonałem się o tym kiedyś nad niewielką rzeczką - jak tylko podchodziłem do wody stada ryb spierdzielały gdzie pieprz rośnie. Brania miałem dopiero kiedy przyczajałem się za jakimś krzakiem powyżej stanowiska ryb i spuszczałem woblerka z nurtem pod sam ich nos. (2010/02/03 08:47)

loli_83


Najważniejsze moim zdaniem to podchodzić do każdego miejsca najciszej jak tylko potrafimy (można się lekko schylić lub przykucnąć) a podczas rzutu starać się nie wykonywać gwałtownych ruchów i nie zdradzać swojej obecności. Żadna przynęta, nawet Salmo Tiny nie jest w stanie przyciągnąć klenia jeżeli wyczuje on Twoją obecność (mówię tu o większych sztukach). Jeśli w pobliżu łowiska nie ma krzaków, drzew za którymi mógłbyś się schować to należy podejść do miejsca możliwie jak najdalej ale w zasięgu rzutu. Czasem warto pokombinować z przynętami. Ja w sierpniu poprzedniego roku miałem taką sytuacje na Wiśle... Łowiąc późnym wieczorem na jednym z przelewów zauważyłem pięknego klenia (charakterystyczna fala...). Łowić zacząłem swoimi najlepszymi woblerami jednak "koleś" miał to mocno w d...e ;). Następnie zakładałem różnego rodzaju obrotówki nr. 2, 3 i dopiero zmiana koloru spowodowała że wyszedł do niej kleń. Nadmieniam iż każdą obrotówkę prowadziłem tak samo tzn. bardzo wolno z krótkimi przerwami w zwijaniu. Cała ta sytuacja trwała ok. 30 min.
Proponuję również zmienić miejsce i poszukać kleni poza miastem, takie łowienie będzie dużo przyjemniejsze niż wśród tego miejskiego hałasu. Pozdrawiam
(2010/02/03 10:37)

wedkarz2309


Chciałem się udzielić, ale przedmówcy powiedzieli chyba wszystko:)

 

Też takie sytuacje miałem:)

Ryba mnie widzi, ale nie ucieka:)

Wtedy nie ma szans, żeby zaatakowała:)

Mowa oczywiście o większych sztukach, bo te małe, to nawet przy nogach walą;)

 

Nie będę sie rozpisywał, bo jak już wspomniałem, wszystko jest już ładnie opisane przez kolegów:)

(2010/04/15 10:29)