Ja kilka lat temu przeżyłem to samo, więc wiem jak się czujecie. Z tą tylko różnicą, że my mieliśmy "mocne" przypuszczenia co do sprawcy. Psiak oczywiście nie wrócił. Od tej pory nie odzywam się do sąsiadów. Żona popłakiwała przez dwa tygodnie.
Ale to dotyczy naszego przypadku. Wierzę, że Buła się odnajdzie i wszystko będzie jak dawniej.
Pozdrawiam.
(2010/09/24 08:12)Witam
Chyba większość z nas zna ten ból, pomiętam jak mi zdechł ze starości mój pies (kundelek Rapek), z którym się wychowałem. Miałem wtedy około 20 lat, a ryczalem jak dzieciak.
Jeśli Buła żyje to są duże szanse że wróci. Przytocze taki przypadek, w ktory jak bym nie widzial to ciężko by mi było uwieżyć.
Mój kolega (prawwie sąsiad z młodych lat) miał owczarka niemieckiego, bardzo kochany pies, dla ludzi nie był zbyt agresywny itp. Ale był mały problem, ten owczarek był bardzo cięty na inne psy, gryzł dwa pozostałe psy które kolega miał.
A więc oddał tego owczarka dobrym znajomym, którzy prowadzili masarnię, oddalona o około 40 km.
W tej masarni piesek miał klawe życie, swój fajny kojec, mięcha do oporu. Na noc jak bramy były zamykane pies był wypuszczany z kojca.
Od czasu do czasu kolega bywal w tej masarni i psa widywał.
Pewnego razu właściciel masarni, nie zamknał bramy, a wypuścićł psa. Pies wyskoczył za bramę i tyle go widzieli.
Pewnego dnia, kolega rano wstaje a przed bramą siedzi pies.
Nie bylo by w tym nic dziwnego, tylko że ten pies wrócil do niego po ponad 3 latach i przeszedl około 40 km!!!
Kumpel juz nie oddał tego owczarka, doczekał u niego starości.
Nadal byl cięty na inne psy (już chyba mial to we krwi), ale ogrodził mu oddzielny wybieg i poprostu nie wypuszczl go z innymi psami.
Ten owczarek nazywal się Lord - był bardzo piekny, długowłosy.
Także są duże szanse że Buła wróci.
Pozdrawiam
(2010/09/24 16:14)@Sniper!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! No co jest ????????!!!!!!!!!! Prawda to ?????!!!! No pisz!!!!!!! Ilu rannych, ilu nie żyje???
Podgląd zdjęć na forum dostępny jest tylko dla zalogowanych użytkowników.
Determinacja…. Psa i jego bliskich w odnalezieniu się!!!
…ostatnie kilkanaście godzin heroicznych ustaleń Policjantów z miejscowego komisariatu, moje zebrane wiadomości, informacje dzieci z okolicznych podwórek pozwoliły do zebrania tego wszystkiego w całość, zacząłem z kolegą policjantem wykluczać i sprawdzać miejsca, w których pies mógł być wywieziony, i kto to mógł zrobić! Doszliśmy do osoby! Wykluczając te, które psa lubiły i również karmiły jak nas nie było w domu! Został jeden (Człowiek) jak można go tak nazwać!!! To dało nam obraz poszukiwań, lecz nie do zatrzymania gościa w celu przesłuchania nie było dowodów…musieliśmy działać inaczej! Dowiedziałem się gdzie ten gość najczęściej przebywa….Więc -.. na zrębie, gdzie wyrabiał drewno i trzy wioski gdzie miał znajomych i rodzinę! Więc do dzieła! Kolega policjant sprawdzał to co mógł zrobić prawnie, ja i moje dziewczyny Żona i Córka wsiedliśmy w samochód i zaczęliśmy jeździć po wytypowanych wioskach w promieniu 15 km od mojej miejscowości! Zaglądaliśmy w każdą budkę PKS nie było domu na wsiach, do którego nie weszliśmy zapytać się o wałęsającego się kundelka,…choć nie było pewności, że właśnie tam się znajdował!!!
…W końcu następna wioska i jest..! Informacja - widziano z opisu i zdjęcia podobnego pieska, opisy były tak dokładne, że to dało nam nadzieje!!! Psiak żyje!!! Następne informacje doprowadzały coraz bliżej psa,…bo byliśmy już o kilka godzin w tym dniu odkąd widziano ostatni raz psa w danym miejscu…zaczęliśmy szukać po okolicznych stawach lasach, dosłownie wszędzie, gdzie tylko można było wjechać i wejść…u ludzi zostawialiśmy nar. telefonów kontaktowych w razie by się pies pojawił. Zrobiło się późno ciemno, godzina 21.30 Postanowiłem że wracamy coś zjeść i zatankować samochód!
Godzina 22.30 Nie wytrzymałem i mówię do dziewczyn jadę! Córka została w domu oczekując na wiadomości ludzi, a ja i żona pojechaliśmy! Zwiększyłem zasięg poszukiwań o 10 Km tak dla swojego spokoju, myśląc, że psiak mógł odbić gdzieś dalej szukając drogi powrotu do domu. Tymi samymi miejscami i nowymi jedziemy bardzo wolno , samochód było zagrzane na ful od jazdy na niskich biegach po wertepach, lasach , stawach - co jakiś odcinek stawaliśmy i wołaliśmy psa…ale nic!!!
Około godziny 0.30 Już została ostatnia wioska do przejechania w kierunku domu.
Żona płacze, mi też gardło ściskało, bo wiedziałem, co ten pies musi przeżywać, nowe otoczenie, obce psy, samochody i również strach i stres!!! Wjeżdżam w ostatnią wioskę patrząc na lewo i prawo wszędzie - w oknach już wszędzie ciemno i coś mi mignęło za rogiem wioskowego sklepu, cofnąłem samochód i od razu zauważyłem psa bez wątpienia powiedziałem do żony jest ,, Bubio’’ zwłaszcza, że pies na widok mojego samochód reagował w charakterystyczny sposób…Żona otwiera drzwi i woła Buła pies wykonał ruch do przodu, ale się cofnął, więc ja zagwizdałem tak jak zawsze go przywoływałem i wierzcie mi, że tej reakcji psiaka nie da się opisać pies ruszył do nas wydawał taki dźwięk, że się serce krajało, płacz Żony wspólna radość nasza i psiaka…wszystko na Raz!!! Za dzwoniłem do córki, ale mogłem powiedzieć tylko to,,Aniu mamy Bunię cały i zdrowy ” Wracamy do domu razem córka już oddzwoniła do tych, co czekali na jakąś wiadomość.
Wejście do domu i spotkanie psa z córką jest również nie do opisania…!!!!Tak moi drodzy wyglądało szukanie najwierniejszego przyjaciela,, Bułę ‘’ zwyczajny kundel przygarnięty z ulicy… Pies od wtorku do soboty rana walczył o przetrwanie szukając drogi powrotnej do domu…i znalazł ją!!! zostało mu tylko ostanie 5 km !!! Ten pies chciał tak bardo wrócić, że pokonał to wszystko, co stawało mu na drodze…w strachu, stresie i nie wiedząc, za co został tak potraktowany!!! Teraz cały czas śpi i pije wodę dochodzi do siebie…Dziękuję Serdecznie jeszcze raz wszystkim…i Pozdrawiam...
Witaj Marek..........
Po prostu czytałem z zapartym tchem i uwierz mi że cały czas miałem łzy w oczach.
Ta historia jest niesamowita, to jest świetny materiał na scenariusz do filmu przygodowego.
Pozdrawiam................
(2010/09/27 07:13)