Zmiany RAPR

/ 174 odpowiedzi / 3 zdjęć
JKarp


Zmiany w RAPR powinny stanowczo zabronić, przede wszystkim wywózek i ograniczyć dzienną ilość stosowania zanęt i przynęt, do potrzebnego minimum
Jak wywózki miałyby być zabronione to i łowienie z łódek też ponieważ nieważne ile ode mnie stoi marker to i tak znajdzie się taki, który koniecznie che zobaczyć co to za dziwna rzecz wystaje z wody. I nie mówię tu o absurdalnych odległościach 150 m i większych. Nawet jak stoi 40 m od brzegu i tak są tacy co muszą zobaczyć.
A co znaczy potrzebne minimum ?Oczywiście, że należy ograniczyć ilość zanęt ale też zabronić sypania spleśniałym chlebem, jakimiś kluskami, kartoflami i pierogami o wątpliwej świeżości. Już dawno mówiłem, że liczy się jakość zanęty, sposób jej podania i miejsce a nie walenie do wody byle g... z napisem UNIWERSALNA, BREME, KARAŚ&LIN itd zrobionymi z odpadów cukierniczych, piekarniczych i licho wie jeszcze z czego.
Co do zazdrości - jak mnie coś nie dotyczy i mam do tego awersję nie mówię na ten temat. Poporostu nie ma sprawy jak sobie łowisz. Ale zwróć uwagę, że wystarczy słowo " karp " i natychmiast pojawiają się wywody jakie te kulki złe, jaka to chemia a nawet stwierdzenia, że duży leszcz idzie na patelnie. Widziałeś, potrafisz udowodnić swoje domysły? Tak, owszem - zabieram lodówkę a w niej mam przygotowane i pomrożone prawdziwe jedzenie. W związku z tym na rybach nie mam problemów gastrycznych, za przeproszeniem kibel jest wyznaczonym dołkiem wykopanym dość daleko od wody. 
" Powinno się te większe buldożery po odławiać i porozdawać biednym cyganom .." - no to zrób to po to przecież łatwizna. Przyjeżdżasz, walisz do wody tonę kulek, stawiasz namiot, kopiesz gdzieś dalej kibel, wędki, sygnałki, w międzyczasie obejdź całe łowisko z centralką zawieszoną na szyi tak żeby wszyscy ją widzieli  i pozostaje tylko czekać ;-)
JK
(2014/12/09 06:26)

MASTINO


Wszelkie centralki sralki, powiadomienia, monitorki to jest coś, co poniża godność i imię wędkarza-łowcy. To tak jakby myśliwy postawił na swoim terenie odstrzału fotopułapki a sam w domu, na odległej ambonie czy w zaparkowanym kilometr dalej aucie czekał aż mu zwierzyna wejdzie na linię strzału a fuzja sama odstrzeli ofiarę, a on tylko podejdzie/podjedzie, dobije zwierzątko i powie, że upolował. Wstyd, porażka i lenistwo połączone z ośmieszaniem pasji wędkarskiej. Już sam sygnalizator elektroniczny to zaniżanie szans ryby, ułatwianie samemu sobie polowania, lenistwo itd. Ale centralki z monitorowaniem, powiadamianiem, pilotami, sygnałami, nagrywaniem, łodeczki wywozowe z ledami, pierdołami etc.?????? Żenujące polowanie na ryby a nie stricte wędkarstwo. Jeszcze trochę, a na ryby będą szli tylko z kamerami podwodnymi, sondami, detektorami ruchu, dronami, laserami i fotokomórkami, a wędka sama zatnie, zwinie żyłkę, wyjmie rybę z wody, zmierzy i dostarczy "wędkarzowi" do domu i strach będzie dotknąć spławik bo prądem kopnie....Nigdy w życiu nie przekroczę tej cienkiej linii jaka odziela prawdziwe, tradycyjne wędkarstwo jakiego nauczył mnie tata i dziadek od cywilizacyjnego pierdolca jaki zaczyna oblegać sklepy nazywane jeszcze "wędkarskimi" (bo to już zaczynają się robić sklepy dla "chcących dorwać rybę", bo do miana wędkarzy już im daleko). Niedługo sprzęt wędkarski będą sprzedawać w RTV i AGD. "Laptopy, tablety, to po co kajety....". Centralki, monitoringi, piloty, bajery, to po co feedery.... Nigdy w życiu się nie poniżę do wędkowania z pomocą tego elektronicznego syfu, bo wciąż sam potrafię znaleźć miejscówkę, sam ją zanęcić, sam zarzucić zestaw wędką, sam obserwować brania, sam zaciąć i sam wyjąć tę rybę. Łowię ryby tak samo jak łowili 70, 50 lat temu, tylko lepszymi kijami, bo innych już po prostu nigdzie nie kupię. A jedyna elektronika ze mną na rybach to tel. komórkowy (przymus służbowy). Jak ktoś potrzebuje do wszystkich tych rzeczy elektroniki, to niech nie poniża ortodoksyjnych WĘDKARZY przez duże W, samego siebie tak nazywając. To właśnie tego wszystkiego powinien zabronić RAPR. (2014/12/09 09:05)

u?ytkownik26223


według mnie powinni znieść wszelkie limity ,wymiary itp.

powinien być za to wprowadzony całkowity zakaz zabierania ryb.okresy ochronne mogły by zostać.i tyle w temacie.więcej nie napisze bo mi sie nie chce. (2014/12/09 09:34)

zbynio 33


Wszelkie centralki sralki, powiadomienia, monitorki to jest coś, co poniża godność i imię wędkarza-łowcy. To tak jakby myśliwy postawił na swoim terenie odstrzału fotopułapki a sam w domu, na odległej ambonie czy w zaparkowanym kilometr dalej aucie czekał aż mu zwierzyna wejdzie na linię strzału a fuzja sama odstrzeli ofiarę, a on tylko podejdzie/podjedzie, dobije zwierzątko i powie, że upolował. Wstyd, porażka i lenistwo połączone z ośmieszaniem pasji wędkarskiej. Już sam sygnalizator elektroniczny to zaniżanie szans ryby, ułatwianie samemu sobie polowania, lenistwo itd. Ale centralki z monitorowaniem, powiadamianiem, pilotami, sygnałami, nagrywaniem, łodeczki wywozowe z ledami, pierdołami etc.?????? Żenujące polowanie na ryby a nie stricte wędkarstwo. Jeszcze trochę, a na ryby będą szli tylko z kamerami podwodnymi, sondami, detektorami ruchu, dronami, laserami i fotokomórkami, a wędka sama zatnie, zwinie żyłkę, wyjmie rybę z wody, zmierzy i dostarczy "wędkarzowi" do domu i strach będzie dotknąć spławik bo prądem kopnie....Nigdy w życiu nie przekroczę tej cienkiej linii jaka odziela prawdziwe, tradycyjne wędkarstwo jakiego nauczył mnie tata i dziadek od cywilizacyjnego pierdolca jaki zaczyna oblegać sklepy nazywane jeszcze "wędkarskimi" (bo to już zaczynają się robić sklepy dla "chcących dorwać rybę", bo do miana wędkarzy już im daleko). Niedługo sprzęt wędkarski będą sprzedawać w RTV i AGD. "Laptopy, tablety, to po co kajety....". Centralki, monitoringi, piloty, bajery, to po co feedery.... Nigdy w życiu się nie poniżę do wędkowania z pomocą tego elektronicznego syfu, bo wciąż sam potrafię znaleźć miejscówkę, sam ją zanęcić, sam zarzucić zestaw wędką, sam obserwować brania, sam zaciąć i sam wyjąć tę rybę. Łowię ryby tak samo jak łowili 70, 50 lat temu, tylko lepszymi kijami, bo innych już po prostu nigdzie nie kupię. A jedyna elektronika ze mną na rybach to tel. komórkowy (przymus służbowy). Jak ktoś potrzebuje do wszystkich tych rzeczy elektroniki, to niech nie poniża ortodoksyjnych WĘDKARZY przez duże W, samego siebie tak nazywając. To właśnie tego wszystkiego powinien zabronić RAPR.


Świetlika mógłbym użyć? Np. do feederka, czy spławika, czy też nie? Silnik do łodzi mógłby zostać użyty, czy też nie? Łodzie to chyba drewniane tylko, bo 50-70 lat temu nie było innych? No ewentualnie z blachy? Kto ma określać to? Telefonu komórkowego też nie powinno być, bo jeden drugiego kłusol może ostrzec o kontroli? W końcu jedzie się na ryby, a nie biznes prowadzić.... :)) A dojechać na ryby jak? samochodem? Czy on może mieć elektroniczny układ kierowniczy, czy mechaniczny? Dobre :)))). W kunia hahahahaha. (2014/12/09 09:58)

pawelz


Dwie ostatnie wypowiedzi daly mi wiare w ludzi :).
Co do gadzetow w 100% zgadzam sie z MASTINO.
Co do przepisow, Jarek11 na prezesa PZW :). Jakie proste byloby wedkarstwo gdyby byly tylko okresy ochronne i calkowity NK. A reszta dla mnie niechby byla wolna amerykanka :). Ewentualnie wprowadzilbym pewne ograniczenia polowu jesli chodzi o lipienia i pstraga. Te ryby sa w odwrocie niestety i warto byloby dac im szanse na odrodzenie sie. A lowienie np pstragow na robaka daje mu niewielkie szanse przezycie nawet przy calkowitym NK. (2014/12/09 10:01)

pawelz


Wszelkie centralki sralki, powiadomienia, monitorki to jest coś, co poniża godność i imię wędkarza-łowcy. To tak jakby myśliwy postawił na swoim terenie odstrzału fotopułapki a sam w domu, na odległej ambonie czy w zaparkowanym kilometr dalej aucie czekał aż mu zwierzyna wejdzie na linię strzału a fuzja sama odstrzeli ofiarę, a on tylko podejdzie/podjedzie, dobije zwierzątko i powie, że upolował. Wstyd, porażka i lenistwo połączone z ośmieszaniem pasji wędkarskiej. Już sam sygnalizator elektroniczny to zaniżanie szans ryby, ułatwianie samemu sobie polowania, lenistwo itd. Ale centralki z monitorowaniem, powiadamianiem, pilotami, sygnałami, nagrywaniem, łodeczki wywozowe z ledami, pierdołami etc.?????? Żenujące polowanie na ryby a nie stricte wędkarstwo. Jeszcze trochę, a na ryby będą szli tylko z kamerami podwodnymi, sondami, detektorami ruchu, dronami, laserami i fotokomórkami, a wędka sama zatnie, zwinie żyłkę, wyjmie rybę z wody, zmierzy i dostarczy "wędkarzowi" do domu i strach będzie dotknąć spławik bo prądem kopnie....Nigdy w życiu nie przekroczę tej cienkiej linii jaka odziela prawdziwe, tradycyjne wędkarstwo jakiego nauczył mnie tata i dziadek od cywilizacyjnego pierdolca jaki zaczyna oblegać sklepy nazywane jeszcze "wędkarskimi" (bo to już zaczynają się robić sklepy dla "chcących dorwać rybę", bo do miana wędkarzy już im daleko). Niedługo sprzęt wędkarski będą sprzedawać w RTV i AGD. "Laptopy, tablety, to po co kajety....". Centralki, monitoringi, piloty, bajery, to po co feedery.... Nigdy w życiu się nie poniżę do wędkowania z pomocą tego elektronicznego syfu, bo wciąż sam potrafię znaleźć miejscówkę, sam ją zanęcić, sam zarzucić zestaw wędką, sam obserwować brania, sam zaciąć i sam wyjąć tę rybę. Łowię ryby tak samo jak łowili 70, 50 lat temu, tylko lepszymi kijami, bo innych już po prostu nigdzie nie kupię. A jedyna elektronika ze mną na rybach to tel. komórkowy (przymus służbowy). Jak ktoś potrzebuje do wszystkich tych rzeczy elektroniki, to niech nie poniża ortodoksyjnych WĘDKARZY przez duże W, samego siebie tak nazywając. To właśnie tego wszystkiego powinien zabronić RAPR.


Świetlika mógłbym użyć? Np. do feederka, czy spławika, czy też nie? Silnik do łodzi mógłby zostać użyty, czy też nie? Łodzie to chyba drewniane tylko, bo 50-70 lat temu nie było innych? No ewentualnie z blachy? Kto ma określać to? Telefonu komórkowego też nie powinno być, bo jeden drugiego kłusol może ostrzec o kontroli? W końcu jedzie się na ryby, a nie biznes prowadzić.... :)) A dojechać na ryby jak? samochodem? Czy on może mieć elektroniczny układ kierowniczy, czy mechaniczny? Dobre :)))). W kunia hahahahaha.

zbynio 33. Tu nie chodzi aby nie isc z postepem. Problem pojawia sie, kiedy ten postem nie ulatwia, a wyrecza nas w lowieniu. Wtedy wg mnie jest juz cos nie tak. Wedkarz ma obowiazek umiec poslac przynete tam gdzie chce lowic. A nie zawiezc ja lodka. Podobnie z braniem. Zawsze wydawalo mi sie ze najwspanialsza chwila jest moment brania. Jak jeszcze lowilem na splawik, to ten moment w ktorym zaczyna sie kolysac i chowa pod wode byl jakis magiczny. Lowiac na grunt nieraz siedzialem nad woda i gapilem sie w szczytowke az zaczynalo mi sie krecic w glowie. Jedynie noca zakladalo sie dzwonek na szczytowke. Dlatego nie mam np nic przeciwko elektronicznym sygnalizatorom, ale juz jakies zestawy samozacinajace sa dla mnie zestawem klusowniczym. Wedkarz ma siedziec na dupie przy wedkach i w razie brania od razu reagowac. A jesli zaczyna stosowac metody (narzedzia) ktore maja dac mu mozliwosc robienia czegos innego w czasie wedkowania, to konczy sie wedkarstwo. Przynajmniej dla mnie.
Nigdy w zyciu nie zostawilem wedek jadac na noc i idac spac. I argumentacja ze ktos jedzie na kilka nocek i musi sie przespac i dlatego potrzebuje jakichs centralek do mnie nie przemawia. Idzie spac, zwija wedki. Proste jak konstrukcja cepa. (2014/12/09 10:10)

JKarp


Wszelkie centralki sralki, powiadomienia, monitorki to jest coś, co poniża godność i imię wędkarza-łowcy. To tak jakby myśliwy postawił na swoim terenie odstrzału fotopułapki a sam w domu, na odległej ambonie czy w zaparkowanym kilometr dalej aucie czekał aż mu zwierzyna wejdzie na linię strzału a fuzja sama odstrzeli ofiarę, a on tylko podejdzie/podjedzie, dobije zwierzątko i powie, że upolował. Wstyd, porażka i lenistwo połączone z ośmieszaniem pasji wędkarskiej. Już sam sygnalizator elektroniczny to zaniżanie szans ryby, ułatwianie samemu sobie polowania, lenistwo itd. Ale centralki z monitorowaniem, powiadamianiem, pilotami, sygnałami, nagrywaniem, łodeczki wywozowe z ledami, pierdołami etc.?????? Żenujące polowanie na ryby a nie stricte wędkarstwo. Jeszcze trochę, a na ryby będą szli tylko z kamerami podwodnymi, sondami, detektorami ruchu, dronami, laserami i fotokomórkami, a wędka sama zatnie, zwinie żyłkę, wyjmie rybę z wody, zmierzy i dostarczy "wędkarzowi" do domu i strach będzie dotknąć spławik bo prądem kopnie....Nigdy w życiu nie przekroczę tej cienkiej linii jaka odziela prawdziwe, tradycyjne wędkarstwo jakiego nauczył mnie tata i dziadek od cywilizacyjnego pierdolca jaki zaczyna oblegać sklepy nazywane jeszcze "wędkarskimi" (bo to już zaczynają się robić sklepy dla "chcących dorwać rybę", bo do miana wędkarzy już im daleko). Niedługo sprzęt wędkarski będą sprzedawać w RTV i AGD. "Laptopy, tablety, to po co kajety....". Centralki, monitoringi, piloty, bajery, to po co feedery.... Nigdy w życiu się nie poniżę do wędkowania z pomocą tego elektronicznego syfu, bo wciąż sam potrafię znaleźć miejscówkę, sam ją zanęcić, sam zarzucić zestaw wędką, sam obserwować brania, sam zaciąć i sam wyjąć tę rybę. Łowię ryby tak samo jak łowili 70, 50 lat temu, tylko lepszymi kijami, bo innych już po prostu nigdzie nie kupię. A jedyna elektronika ze mną na rybach to tel. komórkowy (przymus służbowy). Jak ktoś potrzebuje do wszystkich tych rzeczy elektroniki, to niech nie poniża ortodoksyjnych WĘDKARZY przez duże W, samego siebie tak nazywając. To właśnie tego wszystkiego powinien zabronić RAPR.


No geniusz - sam umie....
A nadal łowisz na leszczyny czy na dobre kije, super mocne żyłki, super mocne i wytrzymałe haczyki o kołowrotkach nie wspomnę. Cofnij się więc do leszczyny skoro sygnałki to taka straszna trauma. Rozumiem, że robali szukasz na łące a zanęty nie masz lub robisz sobie w domu całą zimę mieląc ziarna itd ? 
Tym się różni prawdziwy wędkarz od takich jak ty, że mnie twój sposób łowienia dynda i powiewa natomiast jak widzę ty masz problem emocjonalny skoro nie potrafisz zaakceptować tego jak inni łowią. 
Zaraz się okaże, że koguty, muchy, plecionki, sznury to samo zło bo ty tego też nie akceptujesz ( bo nie umiesz więc lepiej zanegować niż samemu się douczyć ).
Karpiarzowi nikt nie zacina, nikt nie holuje - robi to sam. Skoro go stać ma łódkę sterowaną niech jej używa. Od razu powiem, że ja póki co nie mam bo jakoś nie potrzebuję. Umiem zanęcić kobrą czy innym spombem. Umiem dorzucić celnie w nęcone miejsce.
Nikt nikogo nie poniża - skoro jesteś taki ortodoksyjny proponuję jak mówiłem leszczynę i jałowiec tylko jak taką leszczynę przysposobić na wędkę? Sygnałki za nowoczesne a leszczyna za staroświecka?

Jeszcze jedno - ja ryby wypuszczam więc insynuacje o polowaniu, strzelbach itd są zupełnie bez sensu. Bo strzela się po to żeby zabić i zjeść a ja łowię po to, że zrobić sobie fotkę lub tez nie zrobić ale na 100 % rybę w dobrej kondycji uwolnić.

Paweł a czy gadżetem nie jest jakiś super lekki kijek muchowy  ale bardzo mocny z kołowrotkiem z super lekkiego stopu żeby ręka się nie męczyła? Dlaczego nie łowisz na szklaka czy bambusa ? Dlaczego zakładasz super ciepłe za przeproszeniem gacie ( znaczy neopreny plus kalesony termo ) ? To są też gadżety jak dla mnie zbędne ;-) Bądź twardzielem i wlazuj do wody na bosaka ;-)

JK
(2014/12/09 10:15)

JKarp


Dlatego nie mam np nic przeciwko elektronicznym sygnalizatorom, ale juz jakies zestawy samozacinajace sa dla mnie zestawem klusowniczym. 
To są zestawy bezpieczne ( Safety Clips ) a nie samozacinające.
JK (2014/12/09 10:17)

osa12


Włączę się do dyskusji, jak zwykle z pewną analizą od strony prawa.
Oczywiści mówimy o RAPR opracowanym przez ZG PZW.
Po pierwsze gdzie może według prawa obowiązywać ten dokument:
1.Na wodach własności PZW (wody stojące zakupione przez Okręgi PZW) – tu zgoda PZW na pełną dowolność jako właściciel do określenia w jaki sposób możemy na jego wodach pozyskiwać ryby. Nie ma tu żadnych ograniczeń prawnych,  nie obowiązują zapisy o okresach i wymiarach ochronnych. Wszystkie zasady określa właściciel wody. To nie jest Amatorski Połów Ryb w sensie ustawy „Prawo Wodne”. Tu właściwie nie musi się posiadać karty wędkarskiej.
2.Na wodach płynących w obwodach rybackich użytkowanych przez PZW – tu jest poważny problem prawny. Według prawa Użytkujący (uprawniony do rybactwa) posiada ustawowe upoważnieni do zmian zasad uprawiania Amatorskiego Połowu Ryb określonych przez ustawy i rozporządzenia państwa polskiego, ale według zapisów prawa (ustawa o rybactwie śródlądowym) tylko takich które są potrzebne do „Racjonalnej Gospodarki Rybackiej”. No więc z RAPR PZW trzeba usunąć wszystko to co nie ma wpływu na „Racjonalną Gospodarkę Rybacką”. Jest tego sporo, (wszystkie punkty etycznego obchodzenia się z rybami, które wędkarz ma prawo zabić i zabrać do domu, punkty o organizacji Amatorskiego połowu Ryb – odległości , …. Itd.)
3.Wody stojące publiczne na których PZW jest obecny na zasadzie różnych umów z jednostkami samorządu terytorialnego lub jednostkami Skarbu Państwa – tu jest poważny problem prawnej legalności takiego regulaminu (RAPR PZW). Prawnie nikt nie uzyskał upoważnień do zmiany obowiązujących zasad Amatorskiego Połowu Ryb na stojących wodach publicznych. Zasady te można określać tylko ustawami państwa polskiego i odpowiednimi rozporządzeniami z nich wynikającymi. RAPR PZW na tych wodach nie obowiązuje, prawnie można go „olać”.
4.Wody stojące niepubliczne dzierżawione (lub użytkowane na innych zasadach) od osób fizycznych lub osób prawnych – tu podobnie jak na wodach własności PZW, lecz ograniczenia może wnieść właściciel w umowie.
Jak widać RAPR PZW nie może być jednakowy wszędzie, musi zostać zmieniony i dostosowany do statusu wody PZW. Na dzień dzisiejszy trudno wyegzekwować poprawność prawną od PZW, ale warto działać, w końcu się uda. (2014/12/09 10:25)

zbynio 33


zbynio 33. Tu nie chodzi aby nie isc z postepem. Problem pojawia sie, kiedy ten postem nie ulatwia, a wyrecza nas w lowieniu. Wtedy wg mnie jest juz cos nie tak. Wedkarz ma obowiazek umiec poslac przynete tam gdzie chce lowic. A nie zawiezc ja lodka. Podobnie z braniem. Zawsze wydawalo mi sie ze najwspanialsza chwila jest moment brania. Jak jeszcze lowilem na splawik, to ten moment w ktorym zaczyna sie kolysac i chowa pod wode byl jakis magiczny. Lowiac na grunt nieraz siedzialem nad woda i gapilem sie w szczytowke az zaczynalo mi sie krecic w glowie. Jedynie noca zakladalo sie dzwonek na szczytowke. Dlatego nie mam np nic przeciwko elektronicznym sygnalizatorom, ale juz jakies zestawy samozacinajace sa dla mnie zestawem klusowniczym. Wedkarz ma siedziec na dupie przy wedkach i w razie brania od razu reagowac. A jesli zaczyna stosowac metody (narzedzia) ktore maja dac mu mozliwosc robienia czegos innego w czasie wedkowania, to konczy sie wedkarstwo. Przynajmniej dla mnie.
Nigdy w zyciu nie zostawilem wedek jadac na noc i idac spac. I argumentacja ze ktos jedzie na kilka nocek i musi sie przespac i dlatego potrzebuje jakichs centralek do mnie nie przemawia. Idzie spac, zwija wedki. Proste jak konstrukcja cepa.

Hmmm. Pawelz, a łowiłeś na włos? Nie wiem, czy jest sens Ci to wytłumaczyć, ale postaram się. Widzisz z tymi zestawami to jest tak, jakbyś łowił na robaka. Np. jak łowię na robaka to zakładam go na hak, bo nie ma sensu wg mnie na włos i tak się zatnie. Tylko że jak założę na włos to nie zabije ryby, a przy zakładaniu na hak często się zdarzało, że ryby głęboko połykały więc teraz mi powiedz jak Ty to widzisz? Ja wypuszczam ryby i nawet karasie łowię na włos i uważam, że jest to metoda o wiele skuteczniejsza do połowu wielu gatunków niż zakładanie na hak. Mało tego mam 100% pewności, że nie będę musiał gmerać w brzuszku ryby w poszukiwaniu haka. (2014/12/09 10:26)

Artur z Ketrzyna


Wszelkie centralki sralki, powiadomienia, monitorki to jest coś, co poniża godność i imię wędkarza-łowcy. To tak jakby myśliwy postawił na swoim terenie odstrzału fotopułapki a sam w domu, na odległej ambonie czy w zaparkowanym kilometr dalej aucie czekał aż mu zwierzyna wejdzie na linię strzału a fuzja sama odstrzeli ofiarę, a on tylko podejdzie/podjedzie, dobije zwierzątko i powie, że upolował. Wstyd, porażka i lenistwo połączone z ośmieszaniem pasji wędkarskiej. Już sam sygnalizator elektroniczny to zaniżanie szans ryby, ułatwianie samemu sobie polowania, lenistwo itd. Ale centralki z monitorowaniem, powiadamianiem, pilotami, sygnałami, nagrywaniem, łodeczki wywozowe z ledami, pierdołami etc.?????? Żenujące polowanie na ryby a nie stricte wędkarstwo. Jeszcze trochę, a na ryby będą szli tylko z kamerami podwodnymi, sondami, detektorami ruchu, dronami, laserami i fotokomórkami, a wędka sama zatnie, zwinie żyłkę, wyjmie rybę z wody, zmierzy i dostarczy "wędkarzowi" do domu i strach będzie dotknąć spławik bo prądem kopnie....Nigdy w życiu nie przekroczę tej cienkiej linii jaka odziela prawdziwe, tradycyjne wędkarstwo jakiego nauczył mnie tata i dziadek od cywilizacyjnego pierdolca jaki zaczyna oblegać sklepy nazywane jeszcze "wędkarskimi" (bo to już zaczynają się robić sklepy dla "chcących dorwać rybę", bo do miana wędkarzy już im daleko). Niedługo sprzęt wędkarski będą sprzedawać w RTV i AGD. "Laptopy, tablety, to po co kajety....". Centralki, monitoringi, piloty, bajery, to po co feedery.... Nigdy w życiu się nie poniżę do wędkowania z pomocą tego elektronicznego syfu, bo wciąż sam potrafię znaleźć miejscówkę, sam ją zanęcić, sam zarzucić zestaw wędką, sam obserwować brania, sam zaciąć i sam wyjąć tę rybę. Łowię ryby tak samo jak łowili 70, 50 lat temu, tylko lepszymi kijami, bo innych już po prostu nigdzie nie kupię. A jedyna elektronika ze mną na rybach to tel. komórkowy (przymus służbowy). Jak ktoś potrzebuje do wszystkich tych rzeczy elektroniki, to niech nie poniża ortodoksyjnych WĘDKARZY przez duże W, samego siebie tak nazywając. To właśnie tego wszystkiego powinien zabronić RAPR.

Jak wiadomo RAPR możemy ustalić rygorystyczniejszy od przepisów państwowych.
Tak więc ja proponuję 3 zapisy.
- wędkarz nie może dłużej zajmować stanowiska wędkarskiego niż 3 doby.
(myślę że taka zasiadka dla większości karpiniarzy wystarczy.)
- do zwalniającego stanowiska ma pierwszeństwo osoba która przybędzie na łowisko.
(by wyeliminować dzwonienie do kumpla by przyjechał za 5 min, bo zwalnia, i by ten co czeka mógł je spokojnie zająć i powędkować) Bo są takie przypadki że się ugadują grupka i okupują jedno miejsce, bez dopuszczenia innych...
- określenie na jaka odległość może się oddalić wędkarz od stanowiska podczas wędkowania.

Co na to Ci czcigodni wędkarze przez duże W?
(2014/12/09 11:16)

JKarp


To ja proponuję, żeby nie karpiarze mogli łowić ryby maksymalnie 3 godziny ;-)Muszkarze 2 godziny.Bat, tyczka i spining maks godzina.Na żywca i trupka pół godziny.
Kłusole bez ograniczeń czasowych.
JK (2014/12/09 11:21)

Jędrula


Kiedyś uczestniczyłem w takich wątkach , sam dzielnie przeciągałem linę i walczyłem doniośle o swoje zdanie .  W sumie jestem tradycjonalistą , nie potrzebuję sygnałków i dronów do łowienia ryb , tak jak @pawelz mówi , jara mnie strasznie sam moment brania , chcę to widzieć i w tym uczestniczyć , jak idę spać to zwijam sprzęt , budzę się to rozwijam . Koledzy, a nie jest tak , że każdy ma prawo łowić jak uważa ? Jeżeli chodzi o sama ideę wędkarstwa to faktycznie można tu mieć poniekąd wątpliwości jak się słucha o tych gadżetach , ale trzeba uszanować bliźniego swego póki w drogę Wam nie wchodzi :) . Jak dla mnie , czas najwyższy zakończyć te spory , karpiarz to taki sam wędkarz jak ja czy Wy ! Zgadzam się , że zawsze znajdzie się czarna owca , ścierwo i matoł ale nie można wrzucać wszystkich do jednego wora . Nie dość , że w tym kraju wiecznie jesteśmy dzieleni przez polityków , bida doskwiera , idąc po ulicy nikt się nie uśmiecha to jeszcze tutaj skaczemy sobie do gardeł o głupie centralki czy szczytówki .

Panowie i Panie , życzę wszystkim wędkarzom bez wyjątku wesołych świat , na nowy rok wszystkim wielkich ryb , ogromnych karpi , szczupaków sandaczy , leszczy i kto tam sobie coś zamarzy . Przede wszystkim życzę Szanownym Kolegom i Koleżankom zdrowia i samych sukcesów w życiu prywatnym .

(2014/12/09 11:42)

JKarp


Kiedyś uczestniczyłem w takich wątkach , sam dzielnie przeciągałem linę i walczyłem doniośle o swoje zdanie .  W sumie jestem tradycjonalistą , nie potrzebuję sygnałków i dronów do łowienia ryb , tak jak @pawelz mówi , jara mnie strasznie sam moment brania , chcę to widzieć i w tym uczestniczyć , jak idę spać to zwijam sprzęt , budzę się to rozwijam . Koledzy, a nie jest tak , że każdy ma prawo łowić jak uważa ? Jeżeli chodzi o sama ideę wędkarstwa to faktycznie można tu mieć poniekąd wątpliwości jak się słucha o tych gadżetach , ale trzeba uszanować bliźniego swego póki w drogę Wam nie wchodzi :) . Jak dla mnie , czas najwyższy zakończyć te spory , karpiarz to taki sam wędkarz jak ja czy Wy ! Zgadzam się , że zawsze znajdzie się czarna owca , ścierwo i matoł ale nie można wrzucać wszystkich do jednego wora . Nie dość , że w tym kraju wiecznie jesteśmy dzieleni przez polityków , bida doskwiera , idąc po ulicy nikt się nie uśmiecha to jeszcze tutaj skaczemy sobie do gardeł o głupie centralki czy szczytówki .
Panowie i Panie , życzę wszystkim wędkarzom bez wyjątku wesołych świat , na nowy rok wszystkim wielkich ryb , ogromnych karpi , szczupaków sandaczy , leszczy i kto tam sobie coś zamarzy . Przede wszystkim życzę Szanownym Kolegom i Koleżankom zdrowia i samych sukcesów w życiu prywatnym .

Wzajemnie Jędruś :-)JK
(2014/12/09 12:02)

pawelz


Janusz, zbynio 33, nie rozumiemy sie. Kiedys juz dyskutowalismy na ten temat i do zadnych wnioskow nie doszlo :). Tak pewnie bedzie i teraz. Ale zeby sie wytlumaczyc napisze jeszcze raz. Nie mam nic przeciwko gadzetom ULATWIAJACYM lowienie. Tak wiec lzejsze wedki, lepsze kolowrotki, linki, zylki itp OK. Za mnie zadna z tych rzeczy nie zlowi ryby. Dalej musze wziosc kija do reki, zalozyc odpowiednia przynete, poslac ja do wody, zauwazyc (poczuc,uslyszec) branie, zaciac rybe i wyholowac. Musze to zrobic SAM. Zaden gadzet za mnie tego nie zrobi. Natomiast jestem przeciwnikiem wszystkiego, co mialoby mnie wyreczyc w ktorejkolwiek z tych czynnosci.
No bo co to za wedkarstwo, jak przychodzi gostek ktory nie potrafi poslac przynety dalej jak na 5m, ale wyciaga lodeczke i juz lowi na 70m. I nie chodzi tu tylko o karparzy, ale i lowiacy na zywca, na trupka tez wywozili splawiki, bo nie potrafili siegnac ryby. Sam bylem swiadkiem.
Podobnie z neceniem.
Za moich czasow nie bylo echo. Plywalo sie lodka po zalewie i nie bylo problemu z odnalezieniem odpowiedniego miejsca. A teraz jak slucham tych lowcow, ktorym jak sonda wysiadzie, badz zapomna GPS i sa jak slepcy, to slabo mi sie robi. Echosonda, ok, jesli jestem pierwszy raz na jakims jeziorze i analizuje dno. Ale na tym koniec. A ilu stosuje bo szuka ryb. Ilu nie moze bez tego wynalazku odnalezc lowiska. Wychowalismy w wielu wypadkach kaleki a nie wedkarzy poprzez te gadzety. Janusz, podobaloby Ci sie, jakby ktos wymyslil wedke w ktorej tylko ustawiasz parametry (ciezar zestawu, wspolrzedne miejsca gdzie ma sie znalezc przyneta) i naciskasz gusik a zestaw lecie dokladnie w to miejsce ?. Bo ja bym tego do rak nie wziol. (2014/12/09 12:14)

zbynio 33


Kiedyś uczestniczyłem w takich wątkach , sam dzielnie przeciągałem linę i walczyłem doniośle o swoje zdanie .  W sumie jestem tradycjonalistą , nie potrzebuję sygnałków i dronów do łowienia ryb , tak jak @pawelz mówi , jara mnie strasznie sam moment brania , chcę to widzieć i w tym uczestniczyć , jak idę spać to zwijam sprzęt , budzę się to rozwijam . Koledzy, a nie jest tak , że każdy ma prawo łowić jak uważa ? Jeżeli chodzi o sama ideę wędkarstwa to faktycznie można tu mieć poniekąd wątpliwości jak się słucha o tych gadżetach , ale trzeba uszanować bliźniego swego póki w drogę Wam nie wchodzi :) . Jak dla mnie , czas najwyższy zakończyć te spory , karpiarz to taki sam wędkarz jak ja czy Wy ! Zgadzam się , że zawsze znajdzie się czarna owca , ścierwo i matoł ale nie można wrzucać wszystkich do jednego wora . Nie dość , że w tym kraju wiecznie jesteśmy dzieleni przez polityków , bida doskwiera , idąc po ulicy nikt się nie uśmiecha to jeszcze tutaj skaczemy sobie do gardeł o głupie centralki czy szczytówki .

Panowie i Panie , życzę wszystkim wędkarzom bez wyjątku wesołych świat , na nowy rok wszystkim wielkich ryb , ogromnych karpi , szczupaków sandaczy , leszczy i kto tam sobie coś zamarzy . Przede wszystkim życzę Szanownym Kolegom i Koleżankom zdrowia i samych sukcesów w życiu prywatnym .


Wzajemnie Jędrula :). (2014/12/09 12:27)

Bernard51


- określenie na jaka odległość może się oddalić wędkarz od stanowiska podczas wędkowania.

Co na to Ci czcigodni wędkarze przez duże W?

Artur ty jak zwykle wędkarz nie może opuścić stanowisko w czasie wędkowania, a co to jest stanowisko to pewnie wiesz.
 Każdy łowi tak jak lubi byłe zgodnie z zapisami danego łowiska. (2014/12/09 12:27)

JKarp


Janusz, podobaloby Ci sie, jakby ktos wymyslil wedke w ktorej tylko ustawiasz parametry (ciezar zestawu, wspolrzedne miejsca gdzie ma sie znalezc przyneta) i naciskasz gusik a zestaw lecie dokladnie w to miejsce ?. Bo ja bym tego do rak nie wziol. 
No to już nie dla mnie.
Z jednym się zgadzam - wielu wędkarzy myśli, że sprzęt za nich zanęci, złowi, wyholuje. Niestety ale życie weryfikuje szybko takich kalekich wędkarzy.
JK (2014/12/09 12:35)

Artur z Ketrzyna


To ja proponuję, żeby nie karpiarze mogli łowić ryby maksymalnie 3 godziny ;-)Muszkarze 2 godziny.Bat, tyczka i spining maks godzina.Na żywca i trupka pół godziny.
Kłusole bez ograniczeń czasowych.
JK

I widzisz, jak sam się teraz podłożyłeś?
Ja proponuję dla wszystkich jednakowo.

Ty zaś parodie odwalasz. I dyskryminujesz innych id Ciebie.
Jeżeli uważasz się za równego, i nie lepszego od tradycyjnych wędkarzy. To dlaczego proponujesz tak Odmienne zasady dla wędkarzy łowiących innymi metodami.
No i czemu nie podałeś ile by miała max trwać zasiadka prawdziwego karpiarza. (2014/12/09 12:40)

Artur z Ketrzyna


Janusz, zbynio 33, nie rozumiemy sie. Kiedys juz dyskutowalismy na ten temat i do zadnych wnioskow nie doszlo :). Tak pewnie bedzie i teraz. Ale zeby sie wytlumaczyc napisze jeszcze raz. Nie mam nic przeciwko gadzetom ULATWIAJACYM lowienie. Tak wiec lzejsze wedki, lepsze kolowrotki, linki, zylki itp OK. Za mnie zadna z tych rzeczy nie zlowi ryby. Dalej musze wziosc kija do reki, zalozyc odpowiednia przynete, poslac ja do wody, zauwazyc (poczuc,uslyszec) branie, zaciac rybe i wyholowac. Musze to zrobic SAM. Zaden gadzet za mnie tego nie zrobi. Natomiast jestem przeciwnikiem wszystkiego, co mialoby mnie wyreczyc w ktorejkolwiek z tych czynnosci.
No bo co to za wedkarstwo, jak przychodzi gostek ktory nie potrafi poslac przynety dalej jak na 5m, ale wyciaga lodeczke i juz lowi na 70m. I nie chodzi tu tylko o karparzy, ale i lowiacy na zywca, na trupka tez wywozili splawiki, bo nie potrafili siegnac ryby. Sam bylem swiadkiem.
Podobnie z neceniem.
Za moich czasow nie bylo echo. Plywalo sie lodka po zalewie i nie bylo problemu z odnalezieniem odpowiedniego miejsca. A teraz jak slucham tych lowcow, ktorym jak sonda wysiadzie, badz zapomna GPS i sa jak slepcy, to slabo mi sie robi. Echosonda, ok, jesli jestem pierwszy raz na jakims jeziorze i analizuje dno. Ale na tym koniec. A ilu stosuje bo szuka ryb. Ilu nie moze bez tego wynalazku odnalezc lowiska. Wychowalismy w wielu wypadkach kaleki a nie wedkarzy poprzez te gadzety. Janusz, podobaloby Ci sie, jakby ktos wymyslil wedke w ktorej tylko ustawiasz parametry (ciezar zestawu, wspolrzedne miejsca gdzie ma sie znalezc przyneta) i naciskasz gusik a zestaw lecie dokladnie w to miejsce ?. Bo ja bym tego do rak nie wziol.

Ja dalej dalej łowię jak się łowiło. Używam do wędkowania łódki która jest zarejestrowana, i nie robię z tego problemu.
łowię z brzegu na tyle ile pozwoli mi mój zestaw. A jak potrzebuje połowić dalej biorę łódkę. Nie zajmuje stanowiska przez kilka dni w oczekiwaniu na branie.
I jak ktoś chce połowić koło mnie i ma zezwolenie. to często się zgadzam.
Jak ma zezwolenie i chce połowic z łódki, to też go zabieram o ile mam taką możliwość. I nie ważne że nie rodzina, itd.
Zawsze zwracam uwagę by łowił zgodnie z regulaminem łowiska. W innym przypadku niech zapomni o następnym wspólnym wypadzie.
Śmieci zawsze zabieram. I często też czyjeś. Ostatnio uprzątnęliśmy miejsce cumowania łódek, by załagodzić sprawę z Nadleśnictwem. I mam nadzieję że to docenią inni użytkowicy tego miejsca, i zaczną zabierać swoje śmieci. (ps, butelki po piwie, mogą wkładać do mojej łódki, ja je z chęcią spieniężę i za to znów kupie przynęty...)
Widzę wędkarza, często z nim nawiązuje rozmowę. Jak trzeba doradzę. Ale jak okazuje się że nie ma zezwolenia informuje go o tym że w tym przypadku powinienem zadzwonić. Ale tego nie zrobię tylko radze udać się tu i tu i pozyskać zezwolenie. Bo u nas ma powstać SSR.
Takie upomnienie wystarcza, i wiem że choć minimum swego obowiązku spełniłem.
I jak by wszyscy stosowali się do regulaminu łowiska. Nie było by tych zbędnych dyskusji, kpin itd. (2014/12/09 12:57)

Jędrula



I widzisz, jak sam się teraz podłożyłeś?
Ja proponuję dla wszystkich jednakowo.


Ty zaś parodie odwalasz. I dyskryminujesz innych id Ciebie.
Jeżeli uważasz się za równego, i nie lepszego od tradycyjnych wędkarzy. To dlaczego proponujesz tak Odmienne zasady dla wędkarzy łowiących innymi metodami.
No i czemu nie podałeś ile by miała max trwać zasiadka prawdziwego karpiarza.



Artur , Tobie mimo wszystko też wesołych świat życzę :)

(2014/12/09 12:58)

JKarp


Artur parodią jest to co wy sobie wyobrażacie o karpiarzach, naszym podejściu do wędkowania, naszym hobby. Piszecie aby pisać zupełnie nie znając faktów - np 4 brania na 5 zepsute - karpiarz łowiący na wodzie PZW nie może sobie pozwolić na taki współczynnik skuteczności, do nęcenia niezliczone kilogramy kulek, pelletów i ziaren, chlamy na zasiadkach, duże leszcze są zjadane, każdy kij postawiony gdzie indziej i najlepiej z 500 m od brzegu, przerabiamy centralki na jak największy zasięg itd.

Przepraszam a zapis, że karpiarz ma być trzy doby na rybach to nie dyskryminacja?
Celowo odpisałem złośliwie dodając " ;-) " . 
Moja zasiadka ma trwać tyle ile ja chcę a nie tyle ile Ty chcesz mi zaplanować.
Stąd parodia Twojego postu rozpisana na podgrupy.

"Ty zaś parodie odwalasz. I dyskryminujesz innych id Ciebie."Albo parodia alby dyskryminacja - nie da się jednocześnie zrobić i tego i tego bo parodia to taki żart a dyskryminacja nie jest żartem.
JK (2014/12/09 13:07)

JKarp


"Ja dalej dalej łowię jak się łowiło. Używam do wędkowania łódki która jest zarejestrowana, i nie robię z tego problemu.łowię z brzegu na tyle ile pozwoli mi mój zestaw. A jak potrzebuje połowić dalej biorę łódkę. Nie zajmuje stanowiska przez kilka dni w oczekiwaniu na branie.I jak ktoś chce połowić koło mnie i ma zezwolenie. to często się zgadzam.Jak ma zezwolenie i chce połowic z łódki, to też go zabieram o ile mam taką możliwość. I nie ważne że nie rodzina, itd.Zawsze zwracam uwagę by łowił zgodnie z regulaminem łowiska. W innym przypadku niech zapomni o następnym wspólnym wypadzie.Śmieci zawsze zabieram. I często też czyjeś. Ostatnio uprzątnęliśmy miejsce cumowania łódek, by załagodzić sprawę z Nadleśnictwem. I mam nadzieję że to docenią inni użytkowicy tego miejsca, i zaczną zabierać swoje śmieci. (ps, butelki po piwie, mogą wkładać do mojej łódki, ja je z chęcią spieniężę i za to znów kupie przynęty...)Widzę wędkarza, często z nim nawiązuje rozmowę. Jak trzeba doradzę. Ale jak okazuje się że nie ma zezwolenia informuje go o tym że w tym przypadku powinienem zadzwonić. Ale tego nie zrobię tylko radze udać się tu i tu i pozyskać zezwolenie. Bo u nas ma powstać SSR.Takie upomnienie wystarcza, i wiem że choć minimum swego obowiązku spełniłem.I jak by wszyscy stosowali się do regulaminu łowiska. Nie było by tych zbędnych dyskusji, kpin itd."

Ameryki nie odkryłeś - robię dokładnie tak samo. Nie wiem jaki jest cel tego wpisu. 
No może robię z małym wyjątkiem - oczekuję kilka dni na branie na stanowisku zajmując je. Jednak nikogo nigdy nie wyganiałem jak chciał sobie w pobliżu połowić o ile niezdarnie nie usiłował rzucać swoimi zestawami na mój marker. Dodam, że ja rzadko łowię daleko od brzegu stąd często zakusy wędkarzy ortodoksyjnych na łowienie w miejscu które sobie zanęciłem. Takie " przypadki " bo przecież " panie ja rzucam prosto " a że stoję w pana stronę to przypadek ;-)

Masz rację Artur - póki co regulamin nie zabrania łowić np 100 m od brzegu z rzutu, zajmować miejscówki przez kilka dni, używać centralki itd 
;-)


JK

(2014/12/09 13:15)

kedzio


Nie myślałem, ze kiedyś jeszcze nadejdzie taki dzień, że będę mógł przysłowiowo podać rękę MASTINO. Tym razem jednak to czynię i... szacun. Przynajmniej za powyższą wypowiedź.

Panie Januszku, Pan sie tak nie ciskaj. Wszak wiadomo, że technologia idzie do przodu i my, jako dzisiejsi obywatele Planety Ziemia, używamy produktów dzięki niej wytwarzanych.

Jednak musisz Pan przyznać rację, że to karpiarze są najbardziej zainteresowani tymi wszystkimi nazwijmy to "DRONAMI". To Pńscy koledzy karpiarze stoją za łódeczkami na radyjko, srajpodami, matami, kamerami, sondami, namiotami karpiowymi. No weź Pan pójdź do sklepu wędkarskiego - przecie ten sklep powinien sie nazywać "Sklep Karpiowy". Juz nie można kupić prawie niczego, co nie jest karpiowe. Niedługo nawet kupując spinning, bedzie na nim napis "CARP".

To wy wymyśliliście metodę na śpiocha. To wam są potrzebne centralki z zasięgiem 1000 metrów - nikt nie kapuje po co, ale kuźwa są wam do czegoś potrzebne.

Ktoś tu pisał, że można wyciszyć centralkę, ustawić wibracje etc... No jasne że można!

Ale ja siedzę przy wędkach. Latem, w nocy, rozkładam łóżko z napisem "CARP" pod parasolem zabudowanym z napisem "CARP", rozpalam lampę gazową, zakładam sygnalizatory z napisem "CARP" i wyciszam pipczydła na tyle, by tylko mnie informowały o braniu, a nie całe województwo. I jestem przy tych "CARPIOWYCH" kijach i ich doglądam. Nawet jak mnie zetnie sen, nie idę gnić do namiotu z napisem "CARP", tylko gniję przy kijach!

BO TO JEST NORMALNE I TO OZNACZA NADZÓR I TO WŁAŚNIE JEST WĘDKARSTWO!

Co do mat "CARPiowych", Srajpodów carpiowych, pipczydeł carpiowych, podbieraków carpiowych, pelletów, pulpetów i innych szpecyfików, to mnie to nie przeszkadzowowywuje! Niech tam se każdy robi co chce. Ale te czarymary na baterie i piloty, to już gruba przesada i myślę, mam nadzieję, że kiedyś, ktoś zakończy ten bezsensowny wyścig i wędkarstwo znów stanie sie wędkarstwem, takim zwykłym, romantycznym wędkarstwem.

Czuwaj!

(2014/12/09 13:55)