Adam B
Witam. Gdyby to zależało od mojej osoby tworzyłbym enklawy, w których jakiekolwiek łowienie ryb byłoby zabronione. Mamy zbiornik wodny... jeden z brzegów wyłączony. W innych zakazujemy połowu z łódek tudzież wywozu przynęt i zanęt zdalnie sterowanymi łódkami - ciekawe, że jeszcze nikt nie wpadł na pomysł tam gdzie są te zakazy nęcenia i zarzucania z powietrza ;-) - niech ta ryba ma miejsca, gdzie nie będzie niepokojona, gdzie się będzie rozmnażać, a i rozchodzić się będzie w miejsca, gdzie ją łowić będziemy. Rzeki? Mamy rzekę... w obrębie miasta, mostu wyłączony odcinek. Jaki odcinek? Widoczny. Taki fragment, gdzie kłusol bałby się cokolwiek zrobić, bo przechodzień tudzież wędkarz mógłby go nagrać komórką. Takie nagranie powinno być dowodem w sprawie, a nagrywający powinien dostać za nie prowizję. 5 zl np. Dla dzieciaków byłby to możliwy dochód do uzyskania na lody. Istne polowanie... a przede wszystkim strach nie pozwalałby pomyśleć o próbie połowu tam ryb. Głupi pomysł? Być może... ale jest. Zaczynałem swą przygodę z wędkarstwem na początku lat 80tych. Idąc brzegiem Wisły ryby uciekały wachlarzem. Rzeka żyła. Ryby waliły w wodę jakby ktoś cegłami rzucał. Każdego dnia słyszało się więcej uderzeń, niż dziś w ciągu roku. Na spining miało się więcej brań, niż dzisiaj na spławik. Nie opowiadam banialuk. Ja to pamiętam. Zanęty? Nikt ich nie stosował. Nie było fizycznej możliwości powrotu znad wody o kiju. To się po-prostu NIKOMU nie zdarzało. Powiadają że to się nie wróci. Oczywiście. Siedząc na 4 literach i nie podejmując prób się nie wróci. Sami sobie winni jesteśmy. Wodom cześć... nie wędkarzom.
PS. Ryby zabieram okazyjnie... do oczka (karmie szczupaka głównie karasiami) oraz do lodówki na Wigilię... w tym roku spoczął w zamrażarce karp 3,2 kg i wystarczy. To jednak na nic się zda. Kłusol zabierze to, co ja wpuściłem. Nie mam złudzeń. Nie mam złudzeń co do wymiarów i okresów ochronnych. To nic nie da... poza tym, ze kłusol zamiast 18 niewymiarowych szczupaczków złapie ich 48 (te, które inni wpuścili). Żyjecie w świecie iluzji. I zgadzam się z jednym z przedmówców, że ryby nie biorą się z zarybień. Biorą się w 99,9% z naturalnego tarła. Chociaż nie. Dziś jest już tak źle, że ten procent jest mniejszy. Ot to se pogadałem. Subiektywny punkt widzenia.
(2014/08/31 19:57)