Zaloguj się do konta

Złów i wypuść (chociaż część)

utworzono: 2012/06/26 12:20

Uwaga! Ten wątek został zablokowany - nie możesz odpowiadać na posty

a twojego tekstu nie czytałem
[2012-07-08 16:06]

Wedrownik

a twojego tekstu nie czytałem

Nie znasz mnie i nic nie wiesz, a tym bardziej nic nie rozumiesz. 
Powiem Ci tyle, mam skończone 54 lata i niejedno przeżyłem i widziałem. Uprawiam wszystkie metody wędkowania, wraz z muchą i wędkarstwem z plaży i kutrów. Nie pora aby się przechwalać. Też byłem na takich zasiadkach  i innych.I jeszcze raz powtarzam, nie dorabiaj teorii do tego co robisz i nie pisz o miłości.Sam sobie włóż w usta hak i powalcz z 10 kg karpiem, może karp odwzajemni Twoją miłość i też Cię pokocha. Rób co robisz, ale nie pisz o miłości.



[2012-07-08 16:48]

CASINO ROYAL

wypuszczanie to głupota

[2012-07-08 16:54]

a twojego tekstu nie czytałem

Nie znasz mnie i nic nie wiesz, a tym bardziej nic nie rozumiesz. 
Powiem Ci tyle, mam skończone 54 lata i niejedno przeżyłem i widziałem. Uprawiam wszystkie metody wędkowania, wraz z muchą i wędkarstwem z plaży i kutrów. Nie pora aby się przechwalać. Też byłem na takich zasiadkach  i innych.I jeszcze raz powtarzam, nie dorabiaj teorii do tego co robisz i nie pisz o miłości.Sam sobie włóż w usta hak i powalcz z 10 kg karpiem, może karp odwzajemni Twoją miłość i też Cię pokocha. Rób co robisz, ale nie pisz o miłości.

a ja jeszcze raz powtarzam ze "kocham" te ryby bo sa piekne,waleczne i cwane ,szanuje je i szkoda by mi było zabic jakiekolwiek zwierze dlatego wracaja do wody w dobrej kondycji.jesli byłes naprawde na takich łowach to wiesz co mam na mysli  piszac o satysfakcji,nie dorabiam teorii ,a co twojego wieku to nie rozumiem co to ma do tego  ,znam ludzi którzy maja 70 lat i łowią bardzo długo ale mimo to nie maja pojecia o prawdziwym wedkowaniu ,łowią   całe życie na "bombę " oklejoną płatkami z woda  kilogramowe lescze .




[2012-07-08 17:03]

"a co twojego wieku to nie rozumiem co to ma do tego ,znam ludzi którzy maja 70 lat i łowią bardzo długo ale mimo to nie maja pojecia o prawdziwym wedkowaniu ,łowią całe życie na "bombę " oklejoną płatkami z woda kilogramowe lescze ."  - Czy ci wędkarze są w czymś gorsi od ciebie kolego sliwa80? Poza tym karpie giganty wypuszczacie dlatego, że ich się zjeść nie da, chyba że ktoś jest zdeterminowany na amen. Miłości w tym nie ma ani odrobiny.

[2012-07-08 17:18]

"a co twojego wieku to nie rozumiem co to ma do tego ,znam ludzi którzy maja 70 lat i łowią bardzo długo ale mimo to nie maja pojecia o prawdziwym wedkowaniu ,łowią całe życie na "bombę " oklejoną płatkami z woda kilogramowe lescze ."  - Czy ci wędkarze są w czymś gorsi od ciebie kolego sliwa80? Poza tym karpie giganty wypuszczacie dlatego, że ich się zjeść nie da, chyba że ktoś jest zdeterminowany na amen. Miłości w tym nie ma ani odrobiny.


czy ci wędkarze sa w czyms gorsi ode mnie ,pewnie w wielu "rzeczach"
tak jak i w wielu "rzeczach"  sa lepsi, a co do wypuszczania karpi to nie każdy kolego jadąc na ryby mysli zeby sie nażreć ,a jak jesienią złowiłem na filet na kolegi wedke sandacza  prawie 3 kg i go wypusciłem  to tez dlatego ze mięcho nie dobre???

[2012-07-08 17:31]

Wedrownik

a twojego tekstu nie czytałem

Nie znasz mnie i nic nie wiesz, a tym bardziej nic nie rozumiesz. 
Powiem Ci tyle, mam skończone 54 lata i niejedno przeżyłem i widziałem. Uprawiam wszystkie metody wędkowania, wraz z muchą i wędkarstwem z plaży i kutrów. Nie pora aby się przechwalać. Też byłem na takich zasiadkach  i innych.I jeszcze raz powtarzam, nie dorabiaj teorii do tego co robisz i nie pisz o miłości.Sam sobie włóż w usta hak i powalcz z 10 kg karpiem, może karp odwzajemni Twoją miłość i też Cię pokocha. Rób co robisz, ale nie pisz o miłości.

a ja jeszcze raz powtarzam ze "kocham" te ryby bo sa piekne,waleczne i cwane ,szanuje je i szkoda by mi było zabic jakiekolwiek zwierze dlatego wracaja do wody w dobrej kondycji.jesli byłes naprawde na takich łowach to wiesz co mam na mysli  piszac o satysfakcji,nie dorabiam teorii ,a co twojego wieku to nie rozumiem co to ma do tego  ,znam ludzi którzy maja 70 lat i łowią bardzo długo ale mimo to nie maja pojecia o prawdziwym wedkowaniu ,łowią   całe życie na "bombę " oklejoną płatkami z woda  kilogramowe lescze .


Kolego i dalej nic nie kumasz.  Nie piszę, że do satysfakcji dorabiasz teorię, ale do tego co robisz i jak o tym mówisz. Ale zostawmy to i rób tak dalej. Twoja sprawa.
Pisząc o wieku i o metodach połowu dawałem Ci do zrozumienia, że sroce spod ogona nie wypadłem i z niejednego pieca chleb jadłem. Ciągle podpatruję lepszych, studiuję internet i prasę, staram się być na bieżąco nie tylko w tym temacie.
Karpie przestałem łapać, bo akurat mnie to nie daje satysfakcji. Nęcenie, nęcenie, nęcenie karp jeden drugi, męczarnia i do wody. Szkoda mi tych ryb. Chociaż innych nie nawołuję aby nie łapali. Znam miejscówkę i tubylca, ma na rozkładzie 18kg karpia i 24kg amura.
Pokazał mi fotki na komórce.  



[2012-07-08 17:35]

a twojego tekstu nie czytałem

Nie znasz mnie i nic nie wiesz, a tym bardziej nic nie rozumiesz. 
Powiem Ci tyle, mam skończone 54 lata i niejedno przeżyłem i widziałem. Uprawiam wszystkie metody wędkowania, wraz z muchą i wędkarstwem z plaży i kutrów. Nie pora aby się przechwalać. Też byłem na takich zasiadkach  i innych.I jeszcze raz powtarzam, nie dorabiaj teorii do tego co robisz i nie pisz o miłości.Sam sobie włóż w usta hak i powalcz z 10 kg karpiem, może karp odwzajemni Twoją miłość i też Cię pokocha. Rób co robisz, ale nie pisz o miłości.

a ja jeszcze raz powtarzam ze "kocham" te ryby bo sa piekne,waleczne i cwane ,szanuje je i szkoda by mi było zabic jakiekolwiek zwierze dlatego wracaja do wody w dobrej kondycji.jesli byłes naprawde na takich łowach to wiesz co mam na mysli  piszac o satysfakcji,nie dorabiam teorii ,a co twojego wieku to nie rozumiem co to ma do tego  ,znam ludzi którzy maja 70 lat i łowią bardzo długo ale mimo to nie maja pojecia o prawdziwym wedkowaniu ,łowią   całe życie na "bombę " oklejoną płatkami z woda  kilogramowe lescze .


Kolego i dalej nic nie kumasz.  Nie piszę, że do satysfakcji dorabiasz teorię, ale do tego co robisz i jak o tym mówisz. Ale zostawmy to i rób tak dalej. Twoja sprawa.
Pisząc o wieku i o metodach połowu dawałem Ci do zrozumienia, że sroce spod ogona nie wypadłem i z niejednego pieca chleb jadłem. Ciągle podpatruję lepszych, studiuję internet i prasę, staram się być na bieżąco nie tylko w tym temacie.
Karpie przestałem łapać, bo akurat mnie to nie daje satysfakcji. Nęcenie, nęcenie, nęcenie karp jeden drugi, męczarnia i do wody. Szkoda mi tych ryb. Chociaż innych nie nawołuję aby nie łapali. Znam miejscówkę i tubylca, ma na rozkładzie 18kg karpia i 24kg amura.
Pokazał mi fotki na komórce.  


ja kolego wszystko rozumie tylko ,wiem ze nie chodzi ci o satysfakcje  piszac o dorabianiu teorii tylko o moja miłosc (oczywiscie w cudzysłowie) do tego gatunku i o to jak o tym pisze  . Ja po prostu nie lubie jak mi ktos cos wmawia i nie wierzy w to co pisze ,ja wiem ze zyjemy w kraju w którym dla wiekszosci wedkarzy ryba to mięcho a jak juz wypuszczaja to dlatego bo taka moda ,mało jest takich którzy wypuszczaja  swoje zdobycze bo je szanuja i szkoda im zabic piekne zwierze .mówie tak o tym bo tak jest ,kto mnie zna wie jaka jest prawda a jak komus w to trudno uwierzyć to juz jego sprawa.mi szkoda płoci zabic a sa tacy co potrafią psa w lesie na drzewie powiesic bo sie znudził.pozdrawiam.


[2012-07-08 17:53]

Wedrownik

Zgadza się, ja w tym roku ani razu nie byłem na płociach. Trochę łapałem na muchę pstrągi i inne ryby, bo takie też się zdarzają. Pochodziłem za okoniem.Nie wiem czy jestem 100% mięsiarzem, bo jem dużo ryb morskich, te co sam złowiłem i te ze sklepu rybnego. Na razie finansowo mnie stać. Jestem przeciwnikiem bezsensownego zabierania ryb z nad wody. Nie uważam, że trzeba się za każdym razem nachapać. Ale nie potępiam tych, którzy biorą. Gość pokazuje mi nad wodą, że ma osiem wpisów od początku roku i nic. Jeździ z daleka. I co jak raz weźmie trochę ryb, to jest mięsiarzem, bo nie wypuścił.Oczywiście zdarza mi się widzieć i tzw. gumofilców i ludzi na tzw. poziomie i dobrze wykształconych,. którzy biorą niemiarowe szczupaki i sandacze, o karpiach nie wspomnę.Głupota i kłusownictwo.Szkoda, że się dalej nie rozumiemy.
  [2012-07-08 18:30]

Sliwa powiedz szczerze. Brzydzisz się sprawianiem ryb i zwyczajnie nie lubisz jeść ryb oprócz jakichś tam morskich mrożonek co? Powiedz prawdę. To nie miłość, tylko obrzydzenie do czynności związanych z czyszczeniem złowionej ryby. A może w domu nie lubią tego zapaszku? W każdym razie ryb po prostu nie jadasz, i to jest sedno sprawy kolego. [2012-07-08 18:31]

Sliwa powiedz szczerze. Brzydzisz się sprawianiem ryb i zwyczajnie nie lubisz jeść ryb oprócz jakichś tam morskich mrożonek co? Powiedz prawdę. To nie miłość, tylko obrzydzenie do czynności związanych z czyszczeniem złowionej ryby. A może w domu nie lubią tego zapaszku? W każdym razie ryb po prostu nie jadasz, i to jest sedno sprawy kolego.


oj mylisz sie kolego ,uwielbiam ryby ,zwłaszcza sandacze i male okonie ,szynke tez lubie ale zabic swini bym nie zabil ,tak ciezko to zrozumiec.
[2012-07-08 19:38]

slawek1974

żeby żyć trzeba jeść. ale żeby tylko ryby? - a może by na jagody i grzyby ,nie trzeba nic zabijać ,no chyba że komara.Naleśniczki z jagodami - pycha.

[2012-07-08 20:15]

Wedrownik

Manipulujesz, kto tu pisał, że je tylko ryby? A jest ktoś kto je tylko ryby? Nie kombinuj. [2012-07-08 20:30]

Sliwa powiedz szczerze. Brzydzisz się sprawianiem ryb i zwyczajnie nie lubisz jeść ryb oprócz jakichś tam morskich mrożonek co? Powiedz prawdę. To nie miłość, tylko obrzydzenie do czynności związanych z czyszczeniem złowionej ryby. A może w domu nie lubią tego zapaszku? W każdym razie ryb po prostu nie jadasz, i to jest sedno sprawy kolego.


oj mylisz sie kolego ,uwielbiam ryby ,zwłaszcza sandacze i male okonie ,szynke tez lubie ale zabic swini bym nie zabil ,tak ciezko to zrozumiec.


No nie dogadamy się. jesteś dziwny i tak widocznie musi być. Rób swoje. Powodzenia. [2012-07-09 06:20]

JKarp

Witam wszystkim.

            Przeczytałem  wszystkie wypowiedzi i pierwszy raz wypowiadam sie na tym forum. Dużo czytam prasy jak i śledzę co na różnych forach, również zagranicznych ludziska piszą. Obejrzałem masę filmów pseudo wędkarskich jak i prawdziwych relacji z wypraw wędkarskich.

Moim zdaniem poziom zidiocenia jak wypowiedzi ludzi którzy samodzielnie myślą jest zbliżony.

Wypowiem się co myślę wg mnie o pseudowędkarzach (tak ich nazywam).

Dla mnie pseudowędkarze, to tzw. "sportowcy" i ci od "złap i wypuść".  A ci co łowią latami i ryb nie jedzą, dla mnie jest zastanawiający jest ich stan psychiczny.

            Uzasadnię.

Pytanie: czy znęcanie się nad istotami żywymi, poprzez tarmoszenie na haku lub kotwicy, bez powodu tylko dla dzikiej satysfakcji sprawia Wam aż taką frajdę? Szkoda, że nie potrafią krzyczeć jak im wyciągacie z gardeł haki i kotwice. Nie macie wyrzutów sumienia? To Waszym zdaniem jest etyczne? Czy to można nazwać sportem?

Albo, czy to jest normalne i prawidłowe zachowanie wędkarza?

Będąc u teścia w północnej Polsce byłem z dziećmi poszliśmy nad jezioro (jest tam kąpielisko) a sam nie wędkując obserwowałem innych wędkarzy. Trochę miejscowych na rowerach i z daleka. Miejscowi delikatnie coś tam podsypali, część wcale.

Przybył nad wodę jegomość, rozrobił furę zanęty i do wody, no i podeszły mu leszcze, brały mu nieźle i do siaty. Na koniec łowienia zaczął się głośno zachowywać, aby zwrócono na niego uwagę, wyjął ciężką siatę z leszczami i ostentacyjnie z głośnym pluskiem wyrzucił je z pomostu do wody. Nikt mi nie powie, że te ryby poobcierane w siatce wróciły w znakomitej kondycji do wody. Panowie, byłem tam i trzy dni z rzędu ten sam obrazek.

Tam miejscowych nie stać na kupowanie litrami robaka i drogich zanęt. Szlag ich trafiał na te popisy. No i pytanie, czy jego zachowanie poprawiło sytuację nad wodą i zwiększyło rybostan? A może lepiej aby ten jegomość tam się nie pojawił?

Przykład kolejnego zboczenia? Południowa Polska, zbiornik Goczałkowicki. Czwartek po południu. Wjeżdżają goście "wędkarze sportowcy" nad wodę busem. Spinningowałem, zapytali czy długo będę, czy ryba bierze... Stawiają namiot i wyciągają worki, nie przesadzam worki jak na ziemniaki z kulami innymi cudami wszelkiej maści, które trafią do wody. Będą do niedzieli. No i mi opowiadają jakie to ryby wyciągają, ale zaraz szybko dodają, że oni tylko zdjęcia robią i wypuszczają je do wody. Miłe  z ich strony co?

W pewnej gazecie wędkarskiej przeczytałem, że pewien sklep wędkarski sprzedał w ciągu roku 40 ton zanęty. Kolega ma sklep i tyle nie sprzedaje, ale idzie to w tony. Ile z tego jest bez sensu wrzucana do wody przez zawodowców? Ile zgnije i zanieczyści akwen?

Dałem się kiedyś namówić koledze na łowienie w zbiornikach w rejonie Olzy- Krzyżanowic. I tak to wyglądało. Wędkarze po nocy schodzili z wody, zero ryby, my zajęliśmy ich stanowiska i buch zanęta do wody efekt do 14,00 małe karaski, my schodzimy i następni po nas to samo zanęta i do wieczora, następni zanęta i do rana i tak dalej.... Przestałem w to miejsce jeździć.

W prasie wyczytałem, że jeden wędkarz po udanych braniach po kilku dniach miał zerowe efekty, a że był nurkiem postanowił sprawdzić, czy tę zanętę, którą sypał od kilku dni (kukurydza) jedzą ryby. Popłynął w to miejsce i zanurkował, zanęta leży na dnie, zabrał ją i powąchał, smród totalny zepsuta. Tam następuje proces gnilny i robi się atmosfera beztlenowa i ryby tam nie uświadczycie. Łowiska są przenęcone.

Byłem w pewnym miejscu na  żwirowni. Na tym zbiorniku miejsca w sezonie zawsze zajęte, wędkarze wypływają materacami z miskami, wiadrami i nęcą, jeden łódeczką do zanęt. Popytaliśmy efektów zero.

Przeszedłem kawał drogi i wspiąłem się na wysoką skarpę, gdzie nikt nie łowi, bo za wysoko i za stromo. Takiego widoku nie widziałem. Pod samą powierzchnią pływały leniwie 3 stada ryb oddalone od siebie, takich ryb nie złowiłem i nie widziałem. Byłem z kolegą jest lepszym znawcą karpi i amurów niż ja. Były tam sztuki w przedziale 80÷120cm. A po drugiej stronie brań nie ma i narzekanie na wszystko. Nie brały i tyle.

Żeby nie było, sam też używam zanęt, rzadko ale używam. Parę rybek zabieram. Jak przyjadę nad wodę, a widzę, że są brania, to zanęty nie używam. Kombinuję (łowię na spławik).

            Jest wiele powodów, że rybę czasami jest trudniej złapać. Jednym z nich es ciągle rosnąca populacja ptaków i zwierząt wodnych odżywiających się rybami. Co mnie cieszy.

Nie dawno czytałem artykuł ile ryb jest zjadanych w ciągu roku przez ptactwo i zwierzęta, tylko na jednym zbiorniku, gdzie są wydry, norki i kolonie czapli siwych, białych, kormoranów, perkozów, i innego ptactwa drapieżnego. To są dziesiątki ton ryb.

Są miejsca, gdzie są plagą. Przed laty czytałem jak w Niemczech odstrzelono pewną ilość kormoranów, bo jest ich tam (jak i u nas) tak dużo dzięki wędkarzom i prywatnym hodowcom ze względu na duże zarybianie i hodowlę.

Mam kolegę ornitologa z którym czasami jeżdżę obserwować ptaki w rezerwatach. Posiada zapiski od końca lat siedemdziesiątych z występowania ilości ptaków w danym rejonie i ptaków jest o wiele, wiele więcej. Mnie akurat to nie przeszkadza i poniosę koszty mniejszą ilością złowionych ryb.

            Drugi powód, to bezczelne, bezmyślne i chamskie prostowanie nawet małych rzeczek pod pozorem zabezpieczania przed powodzią. Jest na to kasa, część cwaniaków to wyczuła i prostuje, oraz wycina drzewa. I tam gdzie kiedyś łowiłem, to wygląda to jak ciek z płaskim i płytkim dnem z palikami po bokach, bez cienia nad wodą. I tam ma być ryba?

            Trzeci powód to kłusownictwo na szeroką skalę i brak egzekwowania surowych kar. I tu moja propozycja. Wysoki mandat i kasa przeznaczona w części na strażników, a reszta na ochronę wody. Dodatkowo wysokie mandaty za zaśmiecanie (wg gazety wędkarskiej z lat 90-tych w Niemczech mieli podobny problem, rozwiązali to mandatami po 500 marek).

            Czwarty to okazjonalni truciciele. Przykład, w zimie smród szamba i na śniegu ślady ciągnika z beczkowozem i ślad wylewanej zawartości nad brzegiem Wisły. Innym razem podobny obrazek nad jednym z dopływów Wisły. Tym razem zrzut odbył się wzdłuż brzegu po skarpie (położona trawa).

            Jest jeszcze więcej powodów o jakich tu wspomniano takich jak przepławki, zrzuty mętnych wód ze żwirowisk, ośrodki nad wodą wyrzucające zanieczyszczenia do wody.

            Przyłączam się do tych co lubią zjeść świeżą własnoręcznie złowioną rybę i jeszcze wiedzą jak którą się przyrządza. Podejrzewam, że przeciwnicy zabierania ryb  po ich wypuszczeniu gnają do hipermarketu i kupują płoć, karpia, karasia, lina, szczupaka z hipermarketu. Gratuluję rozumu.

            Podajecie przykłady z zagranicy. To zwróćcie uwagę, że mają łososie i inne extra ryby na co dzień i na ich zarobki stosunkowo tanio. U nas w hipermarkecie dorsz (wczoraj) 30,99zł/kg, znajoma żony na targowisku na czarno 30zł na dniówkę, a są tacy co mają mniej.

Jej maź wędkuje i ryby zabiera, ale jego nie stać na wypuszczanie ryb i zakup w hipermarkecie.

Zastanawiam się czasem idąc tokiem rozumowania "sportowców", że powinno się poszerzyć pole sportowej zabawy na organizmie żywym. Trzeba zaproponować to myśliwym. Niech strzelają tylko z nabojów usypiających, potem fotka, buziaczek, zastrzyk pobudzający i kolejny miłośnik wypuszcza zwierzątko na łono natury. Młody narybek myśliwski powinien zacząć od wnyków i siatek, potem fotka i wolność. Kolejne pokolenie "sportowców".

            Jak długo będziecie się dawali ogłupiać? Sami przestaliście  juz myśleć. Myśli za Was i kreuje zachowania telewizja i inne media napędzane przez przemysł, który robi kolosalną kasę na wędkarzach. Część z Was powtarza tylko to, co zobaczyła i usłyszała w telewizji i co trzeba robić i mówić aby być 'trendy". Piorą Wam mózgi Ci co z tych filmów i publikacji żyją. Wmówili Wam, że jesteście lepszą kastą, bardziej światłą, ba mądrą i etyczną, no i część z Was łyka to bezmyślnie jak odkurzacz śmieci.

            A do tych z zacięciem "sportowym" proponuję zmienić zainteresowania, sporo ryb będzie im wdzięczne za rezygnację ze znęcania się nad nimi w imię sportowego ducha.

Proponuję choćby brydża nad wodą z kolegami, będzie sportowo i nad wodą.

Świat zaczyna stawać na głowie i zachowania nienormalne, zaczynają być promowane jako normalne.


CześćA mnie zastanawia Twój stan psychiczny;-)Reszty Twojego posta nie skomentuję. Piszesz o " oczywistych oczywistościach " sam siebie stawiając za wzór ;-) Nic odkrywczego Twój post jak dla mnie nie zawiera no może oprócz tego, że próbujesz dorobić ideologię dla tych co stosują Kill&Grill na każdej złowionej przez siebie rybie.Wędkarstwo to hobby a nie sposób na zapełnienie lodówki rybami. Dodam dla jasności, że bardzo lubię ryby. Nikogo w domu nie brzydzi zapach oprawianej ryby. Piszesz coś tam o myśliwych. Biada takiemu jak ustrzeli coś na co nie ma zezwolenia. Natomiast wędkarz. który raz na rok uiścił opłaty ma prawo do każdej ryby - czy to jest normalne?JK
[2012-07-09 07:23]

Panie JK, to co ? Mamy płacić za każdą rybę zabraną z łowiska? Takie coś, to sobie mogą płacić amatorzy komercji, jak na przykład karpiarze którzy lubują się w takich zamulonych dołkach. Ale oni ryb nie zabierają, więc i płacić za nie nie muszą. To dlaczego na ten przykład ja mam płacić za to co złowię i zabiorę? Życz kolego wszystkim równo. [2012-07-09 07:28]

JKarp

Witam wszystkim.

            Przeczytałem  wszystkie wypowiedzi i pierwszy raz wypowiadam sie na tym forum. Dużo czytam prasy jak i śledzę co na różnych forach, również zagranicznych ludziska piszą. Obejrzałem masę filmów pseudo wędkarskich jak i prawdziwych relacji z wypraw wędkarskich.

Moim zdaniem poziom zidiocenia jak wypowiedzi ludzi którzy samodzielnie myślą jest zbliżony.

Wypowiem się co myślę wg mnie o pseudowędkarzach (tak ich nazywam).

Dla mnie pseudowędkarze, to tzw. "sportowcy" i ci od "złap i wypuść".  A ci co łowią latami i ryb nie jedzą, dla mnie jest zastanawiający jest ich stan psychiczny.

            Uzasadnię.

Pytanie: czy znęcanie się nad istotami żywymi, poprzez tarmoszenie na haku lub kotwicy, bez powodu tylko dla dzikiej satysfakcji sprawia Wam aż taką frajdę? Szkoda, że nie potrafią krzyczeć jak im wyciągacie z gardeł haki i kotwice. Nie macie wyrzutów sumienia? To Waszym zdaniem jest etyczne? Czy to można nazwać sportem?

Albo, czy to jest normalne i prawidłowe zachowanie wędkarza?

Będąc u teścia w północnej Polsce byłem z dziećmi poszliśmy nad jezioro (jest tam kąpielisko) a sam nie wędkując obserwowałem innych wędkarzy. Trochę miejscowych na rowerach i z daleka. Miejscowi delikatnie coś tam podsypali, część wcale.

Przybył nad wodę jegomość, rozrobił furę zanęty i do wody, no i podeszły mu leszcze, brały mu nieźle i do siaty. Na koniec łowienia zaczął się głośno zachowywać, aby zwrócono na niego uwagę, wyjął ciężką siatę z leszczami i ostentacyjnie z głośnym pluskiem wyrzucił je z pomostu do wody. Nikt mi nie powie, że te ryby poobcierane w siatce wróciły w znakomitej kondycji do wody. Panowie, byłem tam i trzy dni z rzędu ten sam obrazek.

Tam miejscowych nie stać na kupowanie litrami robaka i drogich zanęt. Szlag ich trafiał na te popisy. No i pytanie, czy jego zachowanie poprawiło sytuację nad wodą i zwiększyło rybostan? A może lepiej aby ten jegomość tam się nie pojawił?

Przykład kolejnego zboczenia? Południowa Polska, zbiornik Goczałkowicki. Czwartek po południu. Wjeżdżają goście "wędkarze sportowcy" nad wodę busem. Spinningowałem, zapytali czy długo będę, czy ryba bierze... Stawiają namiot i wyciągają worki, nie przesadzam worki jak na ziemniaki z kulami innymi cudami wszelkiej maści, które trafią do wody. Będą do niedzieli. No i mi opowiadają jakie to ryby wyciągają, ale zaraz szybko dodają, że oni tylko zdjęcia robią i wypuszczają je do wody. Miłe  z ich strony co?

W pewnej gazecie wędkarskiej przeczytałem, że pewien sklep wędkarski sprzedał w ciągu roku 40 ton zanęty. Kolega ma sklep i tyle nie sprzedaje, ale idzie to w tony. Ile z tego jest bez sensu wrzucana do wody przez zawodowców? Ile zgnije i zanieczyści akwen?

Dałem się kiedyś namówić koledze na łowienie w zbiornikach w rejonie Olzy- Krzyżanowic. I tak to wyglądało. Wędkarze po nocy schodzili z wody, zero ryby, my zajęliśmy ich stanowiska i buch zanęta do wody efekt do 14,00 małe karaski, my schodzimy i następni po nas to samo zanęta i do wieczora, następni zanęta i do rana i tak dalej.... Przestałem w to miejsce jeździć.

W prasie wyczytałem, że jeden wędkarz po udanych braniach po kilku dniach miał zerowe efekty, a że był nurkiem postanowił sprawdzić, czy tę zanętę, którą sypał od kilku dni (kukurydza) jedzą ryby. Popłynął w to miejsce i zanurkował, zanęta leży na dnie, zabrał ją i powąchał, smród totalny zepsuta. Tam następuje proces gnilny i robi się atmosfera beztlenowa i ryby tam nie uświadczycie. Łowiska są przenęcone.

Byłem w pewnym miejscu na  żwirowni. Na tym zbiorniku miejsca w sezonie zawsze zajęte, wędkarze wypływają materacami z miskami, wiadrami i nęcą, jeden łódeczką do zanęt. Popytaliśmy efektów zero.

Przeszedłem kawał drogi i wspiąłem się na wysoką skarpę, gdzie nikt nie łowi, bo za wysoko i za stromo. Takiego widoku nie widziałem. Pod samą powierzchnią pływały leniwie 3 stada ryb oddalone od siebie, takich ryb nie złowiłem i nie widziałem. Byłem z kolegą jest lepszym znawcą karpi i amurów niż ja. Były tam sztuki w przedziale 80÷120cm. A po drugiej stronie brań nie ma i narzekanie na wszystko. Nie brały i tyle.

Żeby nie było, sam też używam zanęt, rzadko ale używam. Parę rybek zabieram. Jak przyjadę nad wodę, a widzę, że są brania, to zanęty nie używam. Kombinuję (łowię na spławik).

            Jest wiele powodów, że rybę czasami jest trudniej złapać. Jednym z nich es ciągle rosnąca populacja ptaków i zwierząt wodnych odżywiających się rybami. Co mnie cieszy.

Nie dawno czytałem artykuł ile ryb jest zjadanych w ciągu roku przez ptactwo i zwierzęta, tylko na jednym zbiorniku, gdzie są wydry, norki i kolonie czapli siwych, białych, kormoranów, perkozów, i innego ptactwa drapieżnego. To są dziesiątki ton ryb.

Są miejsca, gdzie są plagą. Przed laty czytałem jak w Niemczech odstrzelono pewną ilość kormoranów, bo jest ich tam (jak i u nas) tak dużo dzięki wędkarzom i prywatnym hodowcom ze względu na duże zarybianie i hodowlę.

Mam kolegę ornitologa z którym czasami jeżdżę obserwować ptaki w rezerwatach. Posiada zapiski od końca lat siedemdziesiątych z występowania ilości ptaków w danym rejonie i ptaków jest o wiele, wiele więcej. Mnie akurat to nie przeszkadza i poniosę koszty mniejszą ilością złowionych ryb.

            Drugi powód, to bezczelne, bezmyślne i chamskie prostowanie nawet małych rzeczek pod pozorem zabezpieczania przed powodzią. Jest na to kasa, część cwaniaków to wyczuła i prostuje, oraz wycina drzewa. I tam gdzie kiedyś łowiłem, to wygląda to jak ciek z płaskim i płytkim dnem z palikami po bokach, bez cienia nad wodą. I tam ma być ryba?

            Trzeci powód to kłusownictwo na szeroką skalę i brak egzekwowania surowych kar. I tu moja propozycja. Wysoki mandat i kasa przeznaczona w części na strażników, a reszta na ochronę wody. Dodatkowo wysokie mandaty za zaśmiecanie (wg gazety wędkarskiej z lat 90-tych w Niemczech mieli podobny problem, rozwiązali to mandatami po 500 marek).

            Czwarty to okazjonalni truciciele. Przykład, w zimie smród szamba i na śniegu ślady ciągnika z beczkowozem i ślad wylewanej zawartości nad brzegiem Wisły. Innym razem podobny obrazek nad jednym z dopływów Wisły. Tym razem zrzut odbył się wzdłuż brzegu po skarpie (położona trawa).

            Jest jeszcze więcej powodów o jakich tu wspomniano takich jak przepławki, zrzuty mętnych wód ze żwirowisk, ośrodki nad wodą wyrzucające zanieczyszczenia do wody.

            Przyłączam się do tych co lubią zjeść świeżą własnoręcznie złowioną rybę i jeszcze wiedzą jak którą się przyrządza. Podejrzewam, że przeciwnicy zabierania ryb  po ich wypuszczeniu gnają do hipermarketu i kupują płoć, karpia, karasia, lina, szczupaka z hipermarketu. Gratuluję rozumu.

            Podajecie przykłady z zagranicy. To zwróćcie uwagę, że mają łososie i inne extra ryby na co dzień i na ich zarobki stosunkowo tanio. U nas w hipermarkecie dorsz (wczoraj) 30,99zł/kg, znajoma żony na targowisku na czarno 30zł na dniówkę, a są tacy co mają mniej.

Jej maź wędkuje i ryby zabiera, ale jego nie stać na wypuszczanie ryb i zakup w hipermarkecie.

Zastanawiam się czasem idąc tokiem rozumowania "sportowców", że powinno się poszerzyć pole sportowej zabawy na organizmie żywym. Trzeba zaproponować to myśliwym. Niech strzelają tylko z nabojów usypiających, potem fotka, buziaczek, zastrzyk pobudzający i kolejny miłośnik wypuszcza zwierzątko na łono natury. Młody narybek myśliwski powinien zacząć od wnyków i siatek, potem fotka i wolność. Kolejne pokolenie "sportowców".

            Jak długo będziecie się dawali ogłupiać? Sami przestaliście  juz myśleć. Myśli za Was i kreuje zachowania telewizja i inne media napędzane przez przemysł, który robi kolosalną kasę na wędkarzach. Część z Was powtarza tylko to, co zobaczyła i usłyszała w telewizji i co trzeba robić i mówić aby być 'trendy". Piorą Wam mózgi Ci co z tych filmów i publikacji żyją. Wmówili Wam, że jesteście lepszą kastą, bardziej światłą, ba mądrą i etyczną, no i część z Was łyka to bezmyślnie jak odkurzacz śmieci.

            A do tych z zacięciem "sportowym" proponuję zmienić zainteresowania, sporo ryb będzie im wdzięczne za rezygnację ze znęcania się nad nimi w imię sportowego ducha.

Proponuję choćby brydża nad wodą z kolegami, będzie sportowo i nad wodą.

Świat zaczyna stawać na głowie i zachowania nienormalne, zaczynają być promowane jako normalne.


CześćA mnie zastanawia Twój stan psychiczny;-)Reszty Twojego posta nie skomentuję. Piszesz o " oczywistych oczywistościach " sam siebie stawiając za wzór ;-) Nic odkrywczego Twój post jak dla mnie nie zawiera no może oprócz tego, że próbujesz dorobić ideologię dla tych co stosują Kill&Grill na każdej złowionej przez siebie rybie. Wędkarstwo to hobby a nie sposób na zapełnienie lodówki rybami. Dodam dla jasności, że bardzo lubię ryby. Nikogo w domu nie brzydzi zapach oprawianej ryby. Piszesz coś tam o myśliwych. Biada takiemu jak ustrzeli coś na co nie ma zezwolenia. Natomiast wędkarz. który raz na rok uiścił opłaty ma prawo do każdej ryby - czy to jest normalne?JK
CześćZa nic nikomu nie karzę płacić. Pytam tylko czy to jest normalne w nawiązaniu do tego, że wędkarstwo to hobby a nie sposób na zapełnianie lodówki.JK


[2012-07-09 07:41]

Iras1975

Złów i wypuść (chociaż część)


Pozwolę sobie na mały żart z rana.:)

Uciąć głowę czy ogon? Nie bardzo wiem o którą część chodzi?;)

A może najpierw coś złówmy, a później piszmy o wypuszczaniu?

Miłego dnia i połamania kija.:)

[2012-07-09 08:16]

Mam od początku tego sezonu w lodówce:

3 karpie (2 bo jednego już pożarłem )

3 litrowe słoiki z płocią i leszczem ( to może wyjdzie z 5 płotek i z 3 leszczyki)

10 zamrożonych karasi takich od 300-500 gramów.

Może ze dwadzieścia sztuk uklei, bo je uwielbiam.

Wyjazdów nad wodę mam zaliczonych 20, w tym 5 nocek.

Tak więc mięsiarz ze mnie podły i powinienem się kajać, bić w pierś, ciąć sobie żyły, bo dzięki mnie nasze wody są bezrybne. Chyba pójdę się powiesić, bo wina mi straszliwie ciąży. Od jutra nie zjem żadnej ryby - słowo skauta! A jak bym coś zabrał z łowiska, to zaraz polecę do koła i dam ze trzy stówy na zarybianie!  Ja myślę kolego JK, że my tu mamy problem z karpiem a nie z innymi rybami. A problem ten się objawia tym, że zamiast uzupełniać gatunki rdzenne, pod dyktando starych pierników zarybiamy głównie karpiem i amurem. Na dalszy plan wychodzi kłusownictwo, rabunkowa gospodarka zasobami wodnymi, zero ochrony środowiska, brak regulacji dotyczących przepławek i tarlisk i tak można wymieniać i wymieniać. A dopiero na końcu jestem ja, mięsiarz, łobuz, mięsorybolub, drobnicowiec, wędkarz nieetyczny. Ale dopiero na końcu. Dlatego daruj sobie porównywanie mnie z myśliwym, bo bardziej do myśliwego można porównać karpiarza niż kogo innego. Karpiarz idzie upolować jeden gatunek. Tak robią myśliwi. Jak idą na zające, to walą do zajęcy. Jak na dzika, to walą do dzika. Jak idą na sarnę to walą w sarnę. Tylko czekać, aż zaczną na polowania zabierać chirurgów co zwierzynie śrut powyciągają i pozszywają i odkażą rany, by w dobrej kondycji zwierz wrócił do kniei. Ateraz idę się wyspowiadać, bo żrę ryby. Boszeeeeeeeeee.

[2012-07-09 08:26]

JKarp

Mam od początku tego sezonu w lodówce:

3 karpie (2 bo jednego już pożarłem )

3 litrowe słoiki z płocią i leszczem ( to może wyjdzie z 5 płotek i z 3 leszczyki)

10 zamrożonych karasi takich od 300-500 gramów.

Może ze dwadzieścia sztuk uklei, bo je uwielbiam.

Wyjazdów nad wodę mam zaliczonych 20, w tym 5 nocek.

Tak więc mięsiarz ze mnie podły i powinienem się kajać, bić w pierś, ciąć sobie żyły, bo dzięki mnie nasze wody są bezrybne. Chyba pójdę się powiesić, bo wina mi straszliwie ciąży. Od jutra nie zjem żadnej ryby - słowo skauta! A jak bym coś zabrał z łowiska, to zaraz polecę do koła i dam ze trzy stówy na zarybianie!  Ja myślę kolego JK, że my tu mamy problem z karpiem a nie z innymi rybami. A problem ten się objawia tym, że zamiast uzupełniać gatunki rdzenne, pod dyktando starych pierników zarybiamy głównie karpiem i amurem. Na dalszy plan wychodzi kłusownictwo, rabunkowa gospodarka zasobami wodnymi, zero ochrony środowiska, brak regulacji dotyczących przepławek i tarlisk i tak można wymieniać i wymieniać. A dopiero na końcu jestem ja, mięsiarz, łobuz, mięsorybolub, drobnicowiec, wędkarz nieetyczny. Ale dopiero na końcu. Dlatego daruj sobie porównywanie mnie z myśliwym, bo bardziej do myśliwego można porównać karpiarza niż kogo innego. Karpiarz idzie upolować jeden gatunek. Tak robią myśliwi. Jak idą na zające, to walą do zajęcy. Jak na dzika, to walą do dzika. Jak idą na sarnę to walą w sarnę. Tylko czekać, aż zaczną na polowania zabierać chirurgów co zwierzynie śrut powyciągają i pozszywają i odkażą rany, by w dobrej kondycji zwierz wrócił do kniei. Ateraz idę się wyspowiadać, bo żrę ryby. Boszeeeeeeeeee.

CześćNo to z Ciebie straszny mięsiarz he he ;-)Oby wszyscy tacy byli.Zgadzam się z Tobą, że bezsensowne zarybianie karpiem i amurem każdej dziury w ziemi z wodą to totalna głupota. Nie służy to niczemu - nie napisałem specjalnie " nikomu " bo sam wiesz, że pewnym grupom wędkarzy tylko o takie zarybienia chodzi. Mało tego - ja powiem jeszcze jedno. Mam wrażenie, że ci co z upragnieniem czekają aż minie karencja po zarybieniu karpiem nie umieją złowić innej ryby. Nawet nie dlatego, że jest ich mało. Na lina, klenia, jazia czy nawet szczupaka trzeba więcej czasu poświęcić niż na tego głupiego hodowlanego karpia, który bierze w zasadzie zawsze i na wszystko. Na jednym z jezior PZW po zniesieniu tej karencji jeden z " wędkarzy " chwalił się, że przez noc złowił 16 karpi dodając przy tym, że lichy ze mnie karpiarz skoro ja nawet nie miałem brania. Zapytany po co mu właściwie tyle ryb i czy nie boi się kontroli powiedział, że on to jest miejscowy a reszta to przyjezdni... wymownie niby przypadkiem patrząc na samochód. I tak zadzwoniłem jak sobie już poszedł. Nawet i Policja się pojawiła, tylko że to nas z Kolegą przetrzepali zaglądając wszędzie gdzie się da czepiając się dosłownie wszystkiego. Po tej kontroli natychmiast się zwinęliśmy nie czekając nocy... Nie byłem tam więcej nigdy to znaczy trzy lata.Z tymi myśliwymi chodziło mi o to, że żaden z nich nie strzeli do zwierzyny jak nie ma zezwolenia. Jak jedzie w inny rejon łowiecki niż swój musi ( tak mi się coś kojarzy ) mieć zezwolenie miejscowego łowczego ( jak zwał tak zwał ) na odstrzał czegokolwiek ( może oprócz kaczek ). Nie jestem tego pewny ale coś takiego usłyszałem z ust myśliwego.A wędkarz sam wiesz - jak ma porozumienie to nic nie musi. Jak nie ma to dopłaci i już może łowić. JK


[2012-07-09 09:05]

lukaszb80

Boolo -
Już raz na ten temat pisałem. A masz coś przeciwko tym którzy wypuszczają złowione ryby i wogóle ich nie zabierają? Robią ci jakąś krzywdę, czujesz się szykanowany z ich strony. Chcesz to sobie zabieraj wszystko co złowisz, masz do tego prawo. Powinieneś być wdzięczny takim ludziom bo więcej będzie dla ciebie, jak Ja złapię rybę i ją wypuszczę to Ty masz szansę ją ponownie złapać (i zabrać) a Ja twojej zabranej już nie mam szans złowić. Ty lubisz wędkować i jeść złowione ryby, ja lubię wędkować i je wypuszczać. Coś w tym złego? Jakaś straszna krzywda ci się dzieje. Problem rozwiąże się sam dla jednych i drugich jak nie będzie ani co wypuszczać ani co zabierać. Na niektórych wodach jest już do tego blisko.
Część z was i to o dziwo zabierających ryby strasznie się burzy w tym wątku na tych co je wypuszczają. Chyba powinno być na odwrót:) Dziwne.... [2012-07-09 09:08]

No właśnie. Chcę to zabieram, a jak chcę to wypuszczam. I cieszy mnie każdy przejaw wypuszczania złowionych ryb. Ale pojawianie się tych wątków to już istna paranoja. Mnie osobiście zwisa to, czy ktoś je ryby, czy je wypuszcza. Ja z tego religii nie czynię. Przyszła z zachodu jakaś moda i wszyscy powariowali. Mnie, który często jadam ryby złowione przez siebie nazywa się mięsiarzem, apeluje się do mnie o wypuszczanie tych ryb. Nikt nie atakuje PZW i innych podmiotów o to, żeby zmienić coś w gospodarce zasobami. Nikt nie woła o zarybianie z mózgiem, nikt nie robi rabanu o ochronę wód przed ściekami, nikt nie mówi głośno o ogólnym braku przepisów mających na celu poprawienie warunków bytowych dla naszych ryb, ale wszyscy apelują o wypuszczanie tego co się złowi. To mnie doprowadza do szału. Wiele takich wątków tu czytałem i zawsze jest tak samo. Ja nie mam pretensji do ciebie ze uwalniasz te ryby. Na zdrowie! Ale dajcież ludziom spokój jeśli to co robią jest zgodne z prawem. Zainteresujcie się innymi aspektami bezrybia. Wasze 30 kilogramowe karpie nie interesują takich jak ja. Mamy gdzieś te zwały tłuszczu i wory na odpady. Łówcie je sobie i przyklejajcie im plasterki na rany. Ale kurczę dajcie żyć normalnym ludziom. Chyba czas skończyć tę dyskusję, bo jak widać nic się nie zmieni. Zawsze tacy jak ja będą głównymi winowajcami. Ale w sumie mam to głęboko w poważaniu co sobie kto myśli kiedy widzi mnie jak na grillu dręczę szczupaka. Zwyczajnie to cedzę. Zakładajcie sobie swoje fora, kółka dyskusyjne, wpuszczajcie tylko tych co myślą tak samo. Ale dajcie żyć zwykłym ludziom bez ideologii rodem z zachodu. Chcecie być cool? Proszę bardzo, ale nie przeginajcie pałki robiąc ze wszystkich dookoła mięsiarzy. [2012-07-09 09:28]

lukaszb80

Wnioskując po wpisie jednak czujesz się szykanowany i masz jakiś ukryty żal. To nie jest moda i ideologia z zachodu tylko część wędkarzy po prostu widzi co się dzieje nad polskimi wodami i stara się w jakimś sensie pomóc samemu sobie. Każda osoba przekonana do wypuszczania przynajmniej części złowionych ryb osobiście mnie cieszy. Zarybiania też do końca nie rozwiążą problemu ale to temat na osobną dyskusję. Mam nadzieję, że z roku na rok ta grupa będzie się powiększać i wyjdzie to wszystkim na dobre. Opór materii jest duży ale wcale się nie dziwie. [2012-07-09 09:57]

Wedrownik

Kolego boloo. Podpisuję się po Twoim postem rękami i nogami. Pozdrawiam. [2012-07-09 10:00]

pawelz

Kol. boloo.
Nawolujesz, zeby dac zyc "normalnym" (celowo w cudzyslowiu, bo wg Twojej definicji ja normalny nie jestem). Ale wlasnie sam nie mozez pojac i w pewnym sensie obrazasz ludzi ktorzy maja inne podejscie do wedkarstwa. Kolega Sliwa pisze ze lubi ryby ale ich nie zabiera. A Ty od razu ze jest jakis dziwny. A dla mnie dziwnym jest gosc, ktory z wedkarstwa robi tani sposob zdobywania pozywienia.
Sam rowniez uwielbiam tatara z lipienia, ale od wielu lat nie zabralem tej ryby. Ale nie dlatego ze je "kocham" ale najzwyczajniej w swiecie chce jeszcze je lowic przez pare lat.
C&R to nie zadna religia , to po prostu jeden (podkreslam - jeden) z elementow racjonalnej gospodarki. Tam gdzie jakiejs ryby jest duzo, mozna ja zabierac (z pewna kontrola, aby po paru latach nie ocknac sie z reka w nocniku). A gatunki ktore sa zagrozone i podatne na presje wedkarska powinny byc chronione do calkowitego C&R wlacznie.
[2012-07-09 10:03]