Pawelz, ty to jesteś normalnie ideał!
Ale zadałeś pytanie, to ja ci coś opowiem.
Jest to opowieść o malutkiej, lokalnej, niewiele znaczącej sprawie, w skali nie dorastającej do miary opisywanej powyżej w tym wątku Wisły.
Byłem smarkiem mieszkającym w rodzinnym domku na wsi. Moi rodzice mieli kawałek pola i łąki poza granicami miejscowości w której mieszkaliśmy. Przez te pola, których było wiele po sąsiedzku, wiły się rowy odprowadzające wodę z pól i stawów. Te rowy były dość pokaźne bo i szerokie na 2-3 metry i głębokie na 30-70 cm. Ja z kolegami łowiłem w tych rowach słonecznice, kiełbie, karaski, kozy, piskorze, raki, i inne gatunki o których już zapomniałem. Było tam tego w bród! Dzieciaki łowiły rybki kasarkami zrobionymi ze starej firany, koszykiem wiklinowym, stawialiśmy tamy. Piekliśmy te rybki na ognisku, na patelni z masełkiem. Było wesoło , a ryb był ogrom! Nikt nikogo nie gonił, nie szykanował, nie zabraniał, a ryby były w tych rowach!
Potem gmina wpadła na pomysł melioracji. Przekopano pola, wkopano rury, i woda wypłukująca nawozy zaczęła spływać do tych rowów, które przy okazji uregulowano okładając koryta betonem. W ciągu dwóch lat życie w rowach zamarło.
teraz, po latach, ludzie zaniechali uprawy tamtejszych pól. Rowy zaczęły zarastać, beton skruszał i pojawiły się wyrwy. Urosły krzaczory, łąki upomniały się o swoje. Rury melioracyjne pozatykały się korzeniami traw i ziemią, woda znów zaczęła się filtrować w warstwach żwiru i spływać do rowów swoimi kanałami jak dawniej. Niedawno poszedłem tam na spacer, by powspominać stare dzieje, jak z Adasiem bawiliśmy się w rybaków. Ucieszyłem się stwierdziwszy, że pojawiło się w rowach życie i że ma się ono bardzo dobrze! Moje serce urosło!
Czy gdyby nas, smarków ktoś przeganiał, karał, łoił za łowienie tych ryb, gdybyśmy ich nie łowili, nie jedli, to sprawy potoczyły by się inaczej?! A może sami wtedy powinniśmy byli wdziać wór pokutny i zrezygnować z zabawy? Czy to by coś zmieniło?! Czy jakiś debil w morro, gdyby nas posłał do sądu, uratowałby w ten sposób przyrodę?!
Mam nadzieję, że zrozumiesz moją opowieść i wyciągniesz prawidłowe wnioski, bo mnie się tego na polski tłumaczyć nie chce. Wy nokile, macie tę wadę, że nie widzicie poza swoim idealizmem i modą żadnych innych aspektów życia naszych wód. Wyobrażacie sobie, że każdy będzie wędkarzem dla picu, na pokaz, dla "sportu" ( a ja taki "sport" uważam za żenujący). Ja kiedyś brałem ryby jak leciało i sam doszedłem do przekonania, że to wielkiego sensu nie ma. Teraz dojrzałem i ryby traktuję inaczej. A jeśli kiedyś dojdę do wniosku, że chcę poddać się modzie na kaczenrylis, to będzie to mój niezawisły wybór i nie będę z siebie robił Lancelota.
Tego życzę wszystkim - by się ogarnęli i zaczęli myśleć i by tego myślenia uczyli młodzież, ale by nie narzucali nikomu swojej mody. W rozumie siła, nie w ideologii na pokaz.
(2013/11/13 13:16)