Zaloguj się do konta

Zawody,masakrowanie ryb,C&R

utworzono: 2011/02/18 12:49
zwir73

Na zawodach giną ryby to fakt nawet latem ale jak stare pierdziochy łowią - to ryby nie gina??

p.s

nigdy nie łowiłem z pod lodu ale nie wpadajmy w skrajności.

[2011-02-18 19:11]

Jak byśmy wszędzie doszukiwali się głębokiego.... sensu przeplatanego  wrażliwością to należało by zmienić hobby.

"Zabić można, pewnie, ale żeby zjeść, a nie rywalizować" - a zadawać cierpienie dla swojej przyjemności pt. wędkowanie-wypoczynek na łonie przyrody.

"Żeby to chociaż były skarłowaciałe leszczyki albo sumiki, ale płotek jednak żal. Daliby im dorosnąć do przynajmniej 25 cm" - co to zmienia ....? jeden dla lepszego samopoczucia musi złowić worek leszczy inny cieszy się z płoteczki ,jazgra może dla pucharu i rywalizacji ale wiadomo po co.

Widze często gości trzyma w siatce parę ryb zgodnie RAPR ale co z nimi zrobi nie wie

-wrażenia na żonie i kolegach nie zrobi ,pateli szkoda brudzić ,dla kota za dużo dla  sąsiada za mało itp. chcąc nie chcąc po paru dniach lądują w koszu.





Już jestem w domu... Kolega łowi zawodniczo, więc się nie dziwię stanowisku "prozawodowemu". Jedni zabijają dla smaku rybiego mięsa, a inni dla kolejnego złomu pt. "Puchar" na półce. To ja jednak zostanę przy swoim zabijaniu kilku ryb dla przyjemności zjedzenia, zamiast kilku, kilkunastu kilogramów dla krążka na szyję i kufla na półkę. Poza tym, nie porównywałbym przyjemności ze zjedzenia i zaspokojenia głodu i apetytu na rybę, do zaspokojenia chęci posiadania kolejnej nagrody i splendoru. Dwie odrębne sprawy i rozmiary zjawiska i szkodliwości. Owszem, winszuję wszystkim, którzy wygrywają rywalizację, ale NA ŻYWEJ RYBIE, chyba, że łowi i zabierze w celu zjedzenia z rodzinką, a nie TYLKO dla splendoru i tytułu.



 



[2011-02-18 19:14]

lucjan50

Witam

Jestem swiezo po lekturze artykułu o sumach łowionych w Sekwanie. Napisał go kolega, który jako wedkarz dojrzewa i staje się człowiekiem swiadomym skutków swojego działania.

W pełni popieram Kol. Zbig.

Też uważam że sport wedkarski to barbarzyńswo. Nie ma w nim żadnej łącznosci z naturą. Nie ma też tej pierwotnej zyłki łowcy, która choć troche usprawiedliwia demonstrowanie ludzkiej przewagi nad innym stworzeniem.

Przychodzi mi na myśl organizowanie wśród mysliwych zawodów polegajacych na strzelaniu do zwierzyny łownej z gumowych kól. Ot tak dla sportu......   

[2011-02-18 19:20]

lucjan50

I jeszcze jedno.

Kol Zwir niektórzy nasi cywilzowani sasiedzi już dawno doszli do wniosku że nalezy okresowo zamykać całkowicie łowiska.

Jetem tego samego zdania że łowiska rozsądnych włascicieli lub zarządców powinny byc zamkniete np. na okres zimowy. Niech te ryby odpoczną od kohort żadnych miesa lub "sportu" wedkarzy. Przyrodzie nalezą sie choc okresowe wakacje :-)  

[2011-02-18 19:30]

lucjan50

Ciagnąc tą myśl zimowa dalej.

Koledzy zima najlepiej poświęćcie wiecej czasu w weekendy własnym dzieciom czy wnuczkom.

Zajmijcie sie żonami.

Bo zajma sie nimi sasiedzi, ;-)

[2011-02-18 19:35]

zwir73

A ja zostane przy łowieniu dla "posiadania kolejnej nagrody i splendoru" nie łowie w zime i śmiem twierdzić że 98% moich ryb wraca w dobrej kondycji do wody.

Suma sumarum , może powody są przyziemne i płytkie ale dla ryb to i tak mniejsze zło .

[2011-02-18 19:36]

Rudi

Kol zwir73 - czy to, że nie podoba mi się męczenie prawie że narybku to skrajność. Jak złowię małą rybę, czy taką której nie chcę zabrać to nie trzymam jej w siatce i nie zastanawiam się co z nią zrobić tylko wypuszczam. Złowię taką która mi odpowiada (zgodnie z regulaminem) to zabieram.
I nie jestem za zakazem łowienia w zimie, żeby nie było. Tylko skoro łowimy to z głową. I szkoda, że płoć nie ma wymiaru ochronnego.
A co do lisków to uważam, że są be (można je już spotkać na śmietnikach w miastach). W naturze musi być równowaga - zbyt dużo drapieżnika to brak innej zwierzyny, zbyt mało roślinożerców to i drapieżnikom szkodzi. Tak samo jest w wodzie.
[2011-02-18 19:56]

zwir73

Kol zwir73 - czy to, że nie podoba mi się męczenie prawie że narybku to skrajność. Jak złowię małą rybę, czy taką której nie chcę zabrać to nie trzymam jej w siatce i nie zastanawiam się co z nią zrobić tylko wypuszczam. Złowię taką która mi odpowiada (zgodnie z regulaminem) to zabieram.
I nie jestem za zakazem łowienia w zimie, żeby nie było. Tylko skoro łowimy to z głową. I szkoda, że płoć nie ma wymiaru ochronnego.
A co do lisków to uważam, że są be (można je już spotkać na śmietnikach w miastach). W naturze musi być równowaga - zbyt dużo drapieżnika to brak innej zwierzyny, zbyt mało roślinożerców to i drapieżnikom szkodzi. Tak samo jest w wodzie.

Obiektywnie rzecz biorąc  męczenie to męczenie czy płoć 10cm czy 30 .

Zorganizowano zawody raz na X czasu, specyfika  i aura nie pozwala na inne rozwiązania wyszło jak wyszło jestem przekonany że wielu wędkarzy bioracych udzał nie ma powodów do dumy ale jak by łowili kilowe płocie i zjedli wszystkie z rodziną to już by to nie było okrutne?

Poprostu jest w tym hobby wiele wad  i tyle nie upatrywał bym tego że ten co łowi większe jest lepszy, bardziej etyczny itp.

[2011-02-18 20:19]

zwir73

"Złowię taką która mi odpowiada (zgodnie z regulaminem) to zabieram" - a ja wypuszczam.

 

[2011-02-18 20:27]

Piszemy o ILOŚCI rybich trupów jenego dnia w kilka godzin i tego konsekwencjach dla zbiorników, bo ilość tego jest nieporównywalna do trupów, jakie są również konsekwencją ale sporadycznego łowienia, przez nieporównywalnie mniejszą ilość łowiących i przede wszystkim segregujących połów.  [2011-02-18 20:34]

zwir73

Większość wędkarzy startujacych w zawodach ma takie podejście i wypuszczają wszystko co złowią , może jakiś % ryb ucierpi ale mają swoją drugą szanse .Robią to cały sezon  aż tu złapie jednego drugiego "głód wędkarski" i wystartuje zimą i nagle - łobuz ,drań,morderca małych ryb . Facio nie zjadł jednej ryby w sezonie a tu skrupulatne wyliczenie jakie straty w środowisku poczynił dodam że taki wyczynowiec również płaci kartę i utrzymuje nie jeden sklep. [2011-02-18 20:39]

Amitaf

Witam.
Temat o wypuszczaniu złowionych ryb (bądź ich zabieraniu) był już wałkowany kilkakrotnie. Przyznam, że nie jestem fanatykiem C&R (chociaż nie wiem czemu nie używać Z i W) ale też nie zabieram każdej złowionej przez siebie ryby.
Jednak wczoraj po obejrzeniu w TV Trwam programu z serii "Z wędką nad wodę" dostałem niezłej nerwicy. Pokazywano reportaż z zawodów w wędkarstwie podlodowym w Olsztynie (cykl Grad Prix Polski). Udział wzięła "śmietanka" wędkarzy, mistrzowie, reprezentanci kadry itp. Panowie biegali od dziury do dziury i łowili. W ich ręce a później przytroczone do pasa torebeczki trafiały głównie płoteczki i to takie góra 15cm. Jeden z sędziów powiedział, że trafił się okonek. Po skończonym łowieniu ważenie zbitych w zmarzniętą masę, zapakowanych w foliową torebkę "zdobyczy". Stwierdzono, że niezbyt się udała pogoda i zawody, bo najlepsi złapali coś ponad 2 kilo ryb, a tymczasem podczas treningów to średnia tyle wynosiła. Zawody trwały 2 dni, do tego 2 treningi (do tego jeszcze 2 inne terminy). Powiedzmy, że udział brało 40 zawodników, z których każdy średnio złapał każdego dnia 2 kilo. Czyli jeden uśmiercił ot tak sobie 8 kg rybek.
 Pytam jaki w tym sens ?
Dla medali, wyróżnień, nagród. Tyle się mówi o ochronie ryb, pewnie niektórzy z tych zawodników wypowiadają się na łamach prasy wędkarskiej, udzielają porad a przy okazji KRZYCZĄ: wypuszczajmy to co złapiemy. A sami co? Brak słów. Nigdy nie zdarzyło mi się zabrać takiej "zdobyczy" do siatki a co dopiero zapakować w folię i zapewne wyrzucić do kosza (chociaż może niektórzy mieli koty, albo mrozili je na fileciki na szczupaka).
Także można ustalać limity, okresy ochronne itd, tylko po co.
Myśliwi na zawodach strzelają do tarcz, bądź makiet.
No ale co to za frajda celować mormyszką do przerębla o szerokości 15cm np. z 10 metrów.

Pytasz "jaki to ma sens?" Nie ma najmniejszego!! Wiem, że to, co teraz napiszę to utopia, ale warto KRZYCZEĆ!! Ja też KRZYCZĘ! Na wyprawach Krzyżowych tez zabijano w "imię Boga!". Vide TV Trwam! Długo trwało zanim się opamiętano. Powtarzam jak Mantrę - do wszystkiego trzeba dojrzeć! Do zawodów, a właściwie ich organizacji, formie i udziału w nich - też. Ja jeszcze nie dojrzałem (w sensie połowu) i dlatego mój udział polega(ł) na wyjazdach w gronie kolegów z mojego Koła wędkarskiego na rekreacji, nie mięsiarstwie. Nie potrafię zrozumieć tego zjawiska. Gdyby jeszcze ktoś, ten narybek przekazał np. do Domu Dziecka czy innym potrzebującym, no może bym to "strawił" ale... brak słów. "Śmietanka wędkarzy" - chichot zjawisk społecznych. Znam takich ludzi. W domu maja pieski, kotki czy rybki w akwarium i niechby jakiemuś ICH stworzeniu stała się krzywda, na ratunek wydali by majątek, aby GO ratować. A rybki na zawodach?? To nie moje (ICH). Hipokryzja!!!! 

[2011-02-18 20:39]

Większość wędkarzy startujacych w zawodach ma takie podejście i wypuszczają wszystko co złowią , może jakiś % ryb ucierpi ale mają swoją drugą szanse .Robią to cały sezon  aż tu złapie jednego drugiego "głód wędkarski" i wystartuje zimą i nagle - łobuz ,drań,morderca małych ryb . Facio nie zjadł jednej ryby w sezonie a tu skrupulatne wyliczenie jakie straty w środowisku poczynił dodam że taki wyczynowiec również płaci kartę i utrzymuje nie jeden sklep.




O ZAWODACH PODLODOWYCH PISZEMY KILKUDZIESIĘCIOSOBOWYCH, A NIE O PRZYPADKU JEDNEGO, ETYCZNEGO WĘDKARZA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! KARPIARZE TEŻ PŁACĄ KARTY I UTRZYMUJĄ SKLEPY, A NIE WALĄ KARPI NA SETKI KILOGRAMÓW NA KRETYŃSKICH ZAWODACH! No o czym Ty piszesz? Większość wędkarzy startujących w takich zawodach wypuszcza???? Pierdziele w sanki i kombinezony chyba. Powtarzam, piszemy o takich, konkretnych zawodach PODLODOWYCH, gdzie zabija się naraz najmniej kilkadziesiąt kilogramów ryb, dla pucharków. A zawody na otwartej wodzie, dają oczywiście tę możliwość, że wiele ryb jest wypuszczonych i przeżywa. Te zawody też NIE są moim zdaniem niezbędne, ale jak już, to AŻ tyle ryb nie jest zabitych. Tak jak jeden z kolegów napisał, zima powinna być okresem wakacji od zawodów dla ichtiofauny. OD ZAWODÓW!


[2011-02-18 20:53]

Rudi

"Złowię taką która mi odpowiada (zgodnie z regulaminem) to zabieram" - a ja wypuszczam.

 


Nie ma to jak wyciąć coś z kontekstu. Gratuluję udanej manipulacji.
Ale jakby kolega nie zrozumiał - nie noszę pełnych siat, nie zabieram centymetrowych rybek na klopsy. Ale jak mam ochotę na rybkę to wezmę i nie obdzielam sąsiadów ani rodziny. Umiar i zdrowy rozsądek to podstawa.
[2011-02-18 21:19]

zwir73

"Robią to cały sezon  aż tu złapie jednego drugiego "głód wędkarski" i wystartuje zimą".

Miałem na myśli sezon -ciepłe pory roku wtedy się ryby wypuszcza.

Przypomne że nie wędkuje zima i oczywiscie mogą rybki odpoczywać mi to lottto..,ktoś powie mają ikre szkoda fakt , pózniej tarło nie przeszkadzać mądrze to ustalmy sezon sierpień wrzesień bo pózniej już zbieraja ikre .

Jak ktoś chce być wzorem cnót to nie w wędkarstwie , nie da sie, chyba że na forum.

Zorganizowana grupa w jednym miejscu robi wrazenie a jak byśmy pozbierali tych rozrzuconych po okolicy cicho ciemnych to by lodu brakło .

[2011-02-18 22:05]

dyjes

"Robią to cały sezon  aż tu złapie jednego drugiego "głód wędkarski" i wystartuje zimą".

Miałem na myśli sezon -ciepłe pory roku wtedy się ryby wypuszcza.

Przypomne że nie wędkuje zima i oczywiscie mogą rybki odpoczywać mi to lottto..,ktoś powie mają ikre szkoda fakt , pózniej tarło nie przeszkadzać mądrze to ustalmy sezon sierpień wrzesień bo pózniej już zbieraja ikre .

Jak ktoś chce być wzorem cnót to nie w wędkarstwie , nie da sie, chyba że na forum.

Zorganizowana grupa w jednym miejscu robi wrazenie a jak byśmy pozbierali tych rozrzuconych po okolicy cicho ciemnych to by lodu brakło .


Zgadzam się z Tobą w 100% kolego.
[2011-02-18 22:20]

zwir73

Hipokryzja!!!! 
Moje zabijanie ryb zgodne z przepisami jest OK , innych niedopuszczalne.

Zrozumiał bym osobę z poza świadka wędkarskiego ale robicie to samo .Wam szkoda małych ryb innym szkoda dużych ile lat taki okaz rośnie - bo na  kolacje to ma sens i jest usprawiedliwione , czy napewno jest to ostateczne wyjście dla miłośnika przyrody zarazem smakosza?

A jest pewność że ten połów z tych zawodów poszedł do kosza?

[2011-02-18 22:28]

O ZAWODACH PODLODOWYCH PISZEMY KILKUDZIESIĘCIOSOBOWYCH, A NIE O PRZYPADKU JEDNEGO, ETYCZNEGO WĘDKARZA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! KARPIARZE TEŻ PŁACĄ KARTY I UTRZYMUJĄ SKLEPY, A NIE WALĄ KARPI NA SETKI KILOGRAMÓW NA KRETYŃSKICH ZAWODACH! No o czym Ty piszesz? Większość wędkarzy startujących w takich zawodach wypuszcza???? Pierdziele w sanki i kombinezony chyba. Powtarzam, piszemy o takich, konkretnych zawodach PODLODOWYCH, gdzie zabija się naraz najmniej kilkadziesiąt kilogramów ryb, dla pucharków. A zawody na otwartej wodzie, dają oczywiście tę możliwość, że wiele ryb jest wypuszczonych i przeżywa. Te zawody też NIE są moim zdaniem niezbędne, ale jak już, to AŻ tyle ryb nie jest zabitych. Tak jak jeden z kolegów napisał, zima powinna być okresem wakacji od zawodów dla ichtiofauny. OD ZAWODÓW!



Coś kolegom się pokręciło, w każdych zawodach obowiązują wymiary ochronne ryb. Dziwię się tak fanatycznemu negowaniu czegoś czego się nie zna przez kolegów. Dlaczego zawody podlodowe tak wam przeszkadzają, a np. latem jak ktoś łowi małe okonki czy jazgarze i rzucając je na ziemię rozdeptuje bo przecież to szkodniki bo wyjadają iokrę innych ryb jak najczęściej się w ten sposób tłumaczą i to zyskuje aprobatę tych co tu na forum czy innym wykrzykują jacy są etyczni tylko inaczej.
Z drugiej strony choć cenię sobie merytoryczne podejście do sprawy to nic to nie zmieni tego że zawody podlodowe są i będą a Polacy są zawsze w czołówce światowej. Co bardziej Wam przeszkadza takie zawody podlodowe czy najazd wędkarzy z całej okolicy na łowisko bo akurat zarybili sporymi rybami czy akurat biorą ryby, i będą łowili póki wszystkich nie wyłowią. Dla mnie jest to tylko obłuda i próba wybielania się na forach forma przypodobania się grupie ludzi którzy określają się jako etyczni  w wirtualnej rzeczywistości, a w realu to szkoda mówić. Czytając właśnie te wypowiedzi można by pomysleć , że w Polsce mamy ELDORADO wędkarskie bo przecież wszyscy wszystko wypuszczają, a jak jest to każdy z nas wie najlepiej i wiele widzi nad woda. Wędkarze, którzy wypuszczają gross ryb tym się nie afiszują po prostu robią to co im serce dyktuje i nie szukają poklasku na forach.

pozdrawiam

[2011-02-18 22:50]

kuzyn78

Witam.
Temat o wypuszczaniu złowionych ryb (bądź ich zabieraniu) był już wałkowany kilkakrotnie. Przyznam, że nie jestem fanatykiem C&R (chociaż nie wiem czemu nie używać Z i W) ale też nie zabieram każdej złowionej przez siebie ryby.
Jednak wczoraj po obejrzeniu w TV Trwam programu z serii "Z wędką nad wodę" dostałem niezłej nerwicy. Pokazywano reportaż z zawodów w wędkarstwie podlodowym w Olsztynie (cykl Grad Prix Polski). Udział wzięła "śmietanka" wędkarzy, mistrzowie, reprezentanci kadry itp. Panowie biegali od dziury do dziury i łowili. W ich ręce a później przytroczone do pasa torebeczki trafiały głównie płoteczki i to takie góra 15cm. Jeden z sędziów powiedział, że trafił się okonek. Po skończonym łowieniu ważenie zbitych w zmarzniętą masę, zapakowanych w foliową torebkę "zdobyczy". Stwierdzono, że niezbyt się udała pogoda i zawody, bo najlepsi złapali coś ponad 2 kilo ryb, a tymczasem podczas treningów to średnia tyle wynosiła. Zawody trwały 2 dni, do tego 2 treningi (do tego jeszcze 2 inne terminy). Powiedzmy, że udział brało 40 zawodników, z których każdy średnio złapał każdego dnia 2 kilo. Czyli jeden uśmiercił ot tak sobie 8 kg rybek.
 Pytam jaki w tym sens ?
Dla medali, wyróżnień, nagród. Tyle się mówi o ochronie ryb, pewnie niektórzy z tych zawodników wypowiadają się na łamach prasy wędkarskiej, udzielają porad a przy okazji KRZYCZĄ: wypuszczajmy to co złapiemy. A sami co? Brak słów. Nigdy nie zdarzyło mi się zabrać takiej "zdobyczy" do siatki a co dopiero zapakować w folię i zapewne wyrzucić do kosza (chociaż może niektórzy mieli koty, albo mrozili je na fileciki na szczupaka).
Także można ustalać limity, okresy ochronne itd, tylko po co.
Myśliwi na zawodach strzelają do tarcz, bądź makiet.
No ale co to za frajda celować mormyszką do przerębla o szerokości 15cm np. z 10 metrów.



Kolego ,a ile wędkarzy łowi karpi po wpuszczeniu ?sSedzą już gdy jeszcze ryba nie została wpuszczona do wody.Siedzą i czekają na RZEŹ.Po kontroli popołudniowej (nie mówiąc o do południowej) na 15 wędkujących każdy miał po komplecie,czyli 30szt x średnio 1,5 kg  to jest 45kg ,gdzie wpuszczono 350 kg karpia.Doliczając dopołudniowy połów to jest około 90 kg dziennie.
RAZEM 1 DZIEŃ 90 KG
350 KG : 90 KG= 3,8 DNIA
I TO NIE BYLI SPORTOWCY ,TO BYLI TWOI KOLESIE ZE ZŁOTYMI HACZYKAMI.

I nie pisz takich więcej bzdur ,zganiając winę na sportowców ,te ryby złowione z pod lodu najprawdopodobie poszły na cele charytatywne bo tak zazwyczaj jest.
Najlepiej napisać coś o sportcie to zaraz się otworzą nożyce na tym forum.
Żal ci d....pę ściska że nie umiesz zima więcej niż oni zławić ryb?


[2011-02-19 01:53]

kuzyn78

Dodam jeszcze tyle ,że ci sportowcy łowią według wszelakich regulaminów i płacą takie same składki jak Ty.Czyli jeżeli nie były by to zawody do już było by to wszystko  ok?
Jeżeli koleś  łowiąc nie na zawodach,  łowił by małe rybki-(zgodnie z regulaminem )płacąc składki ,to co nie miałby ich prawa zabrać do domu?nawet to 2 kg.
Więcej łowią emeryci -dzień w dzień ryb niż ci zawodnicy raz na tydzień -ot cała prawda.
Zobaczyliście parę zdjęć z zawodów i powstało wielkie  oburzenie,a ja wam nagram film jak pseudo wędkarze tłuką karpie po wpuszczeniu i jak się nie humanitarnie  z nimi obchodzą,  wyjmując je na brzeg,babrając w piasku żeby wyjąć złoty haczyk bo przecież szkoda żeby się zmarnował-żeby nie wiązać przypadkiem na nowo haczyka.
Wszyscy są nadzwyczaj humanitarni ,ale wystarczy jechać na zbiornik po zarybianiu i zobaczymy gorszą rzecz niż te zawody,gdzie więcej ryb ginie niż na tych nieszczęsnych zawodach podlodowych.
AMEN

[2011-02-19 02:42]

radekszumocki

Autor tego artykułu poruszył dość ciekawy temat myślistwa , o co mi chodzi gdyby prawo wędkarskie było tak precyzyjne ,jak prawo łowieckie [byłem parę lat do tyłu myśliwym] nie było by tyle dyskusji interpretowania każdego punktu naszej ustawy w dowolny sposób i jak komu wygodne na pewno kłusownicy także ci z licencją  odczuliby prawo w swej mocy na własnej skórze ,może dlatego tak jest że tam łowimy przy pomocy broni palnej ,a nas kijami ,chociaż .............  .
[2011-02-19 06:43]

"Trzeźwy pijanego a pijany trzeźwego, nigdy nie zrozumie..." :) [2011-02-19 08:31]

najlepiej co tu wychodzi to negowanie wszystkiego czego się nie zna lub nawet nie próbuje poznać.Jeżeli tak Kolegom przeszkadzają zawody podlodowe proszę piszcie petycje do ZG PZW, do ministerstwa i wszędzie tam gdzie mogą pomóc w celu zakazania tego typu zawodów.
Większość potępia tego rodzaju zawodów z powodu małych rybek, które prawdopodobnie co z reguły jest praktykowane zostały przekazane na zbożny cel. A z drugiej strony jakoś nikomu nie przeszkadza szarpanie sandaczy , okoni sumów i innych ryb na zimowiskach bo przecież mają wymiar więc wolno wyławiać całe stada, i tak łowią do ostatniej sztuki. Tak jest zawsze, fama idzie pocztą pantoflową, że gdzieś akurat ryba bierze więc wszyscy pędzą na łatwą rybę, no ale są oni lepsi bo przecież to nie zawody tylko łowienie rekreacyjne a chowanie po bagażnikach czy krzakach nadkompletu sandaczy jest w porządku.

pozdrawiam
[2011-02-19 08:58]

oczywiście popieram kolegów co do zabijania ryb no kill c&r....kiedyś obejrzałem relację z zawodów pstrągowych i tam sędziowie biegali po wszystkich stanowiskach żeby rybę zważyć i zmierzyć i nawet nie dotykali jej ręką.a potem do wody.po to ktoś wymyślił cały sprzęt wędkarski żeby z niego korzystać.więc zacznijcie z tego korzystać.można rybę złowić położyć na miarce wypiąć delikatnie haczyk zważyć wpisać i do wody.więc wygląda na to że można rybę wypuścić bez dotykania i ryba nie dostanie szoku.tylko trzeba trochę pomyśleć.jeżeli organizuje się zawody to powinno się zorganizować też większą ilość sędziów.bo naprawdę aż żal patrzeć na tych pseudo wędkarzy.ja osobiście kiedys zabierałem część połowu ale to były znikome ilości.nikomu nie zabraniam ale 15 cm płotki to już przesada.teraz to co złowię wraca do wody.człowiek uczy się na błędach.koledzy RUDI i MASTIFF mają 200% rację.wielka piątka dla nich za poglądy.uczcie sie od nich postawy i etyki wędkarskiej.........Potem wszyscy będziecie wołać do zarządów" gdzie te ryby".niestety jak nie dorośniemy do wędkarstwa to nic z tego nie będzie.dajcie rybom dorosnąć  a potem miejcie satysfakcję z wyników...pozdrawiam...no kill.....c&r..... [2011-02-19 09:17]

bluehornet

Był taki czas , że płoć była traktowana na równi z wzdręgą i posiadała wymiar ochronny 15 cm , a komuś " mądremu " ZG PZW nie wiem dlaczego to przeszkadzało - jak widzę płoteczkę 10cm i mniejszą nabitą na haczysko żywcowe , to mnie trzepie !!! Oprócz metody podlodowej , łowienie na żywca jest drugą metodą , której nie stosuję !!! Dlaczego ??? .........
[2011-02-19 09:31]