Do tego co napisał Zibi60 dodam jeszcze, że zupełnie inaczej wygląda sprawa na wodach płynących i zaporówkach. Tam ilość wpuszczanych ryb regulują operaty wodnoprawne - określone są obowiązkowe wielkości zarybień. Wiele okręgów (nie dotyczy wszystkich) stara się oczywiście wpuszczać minimalne ilości objęte operatem. W takich przypadkach, jeżeli jakieś koło (lub grupa wędkarzy np z prywatnych składek) przekaże pieniądze na zarybienie, to o taką samą kwotę okręg pomniejszy swoje wydatki na zarybienie danego obwodu rybackiego (odcinka rzeki). Jest to jakby pozbawione sensu.
(2012/10/10 09:32)
Do tego co napisał Zibi60 dodam jeszcze, że zupełnie inaczej wygląda sprawa na wodach płynących i zaporówkach. Tam ilość wpuszczanych ryb regulują operaty wodnoprawne - określone są obowiązkowe wielkości zarybień. Wiele okręgów (nie dotyczy wszystkich) stara się oczywiście wpuszczać minimalne ilości objęte operatem. W takich przypadkach, jeżeli jakieś koło (lub grupa wędkarzy np z prywatnych składek) przekaże pieniądze na zarybienie, to o taką samą kwotę okręg pomniejszy swoje wydatki na zarybienie danego obwodu rybackiego (odcinka rzeki). Jest to jakby pozbawione sensu.
======================================================================
I tu się z Jarkiem zgodzę , to czym zarybi Koło jest przez Okręg odliczane.
Dodam jeszcze , że w moim Kole przy każdym zarybieniu są wszyscy , jak napisał Zbyszek , ale jest również przedstawiciel RZGW , zazwyczaj Dyrektor.
Tomku dziś wpuścili do naszych jeziorek 175kg karpików, jak szybko przyjdzie zima i skuje jeziora to może mięsiarze nie zdążą wyłapać wszystkich i za jakiś czas parę sztuk urośnie do zadowalającego wymiaru.
Z wpisow wynika, że zarybić zbiornik to żaden problem.
Otóz to nie jest do konca prawdą. Nikt nie pisze jaki to zbiornik, czy jest na cieku wodnym czy jest w obwodzie gdzie w sklad wchodzą rzeki a to jest bardzo wazne.
Wcale nie jest proste zarybic zbiornik ktorego obwod liczy jeszcze rzekę a do tego górską.
Nad tym trzyma łapę okręg i ma do tego ichtiologa a on ma przepisy i żadne chęci żadnego koła nic tu nie znaczą.
Zibi - może w Twoim okręgu zarząd wykazuje ludzkie odruchy i idzie wam na rękę.
Mamy pieniądze i probowalismy się dogadać z okregiem ale urzędnika ominąc się nie da.
Zawsze jest argument, że prawo, że przepisy itp. a sami nie możecie bo to podlega pod sąd.
Wiec robi się te rzeczy nielegalnie albo raczej omija się przepisy. jakoś trzeba żyć w kraju w ktorym urzędnik jest wladza nadrzedna.
Z wpisow wynika, że zarybić zbiornik to żaden problem.
Otóz to nie jest do konca prawdą. Nikt nie pisze jaki to zbiornik, czy jest na cieku wodnym czy jest w obwodzie gdzie w sklad wchodzą rzeki a to jest bardzo wazne.
Wcale nie jest proste zarybic zbiornik ktorego obwod liczy jeszcze rzekę a do tego górską.
Nad tym trzyma łapę okręg i ma do tego ichtiologa a on ma przepisy i żadne chęci żadnego koła nic tu nie znaczą.
Zibi - może w Twoim okręgu zarząd wykazuje ludzkie odruchy i idzie wam na rękę.
Mamy pieniądze i probowalismy się dogadać z okregiem ale urzędnika ominąc się nie da.
Zawsze jest argument, że prawo, że przepisy itp. a sami nie możecie bo to podlega pod sąd.
Wiec robi się te rzeczy nielegalnie albo raczej omija się przepisy. jakoś trzeba żyć w kraju w ktorym urzędnik jest wladza nadrzedna.
Nie wiem po co omijać jakąś słuszna drogę? W końcu lepiej jak ktoś to kontroluje ponieważ niedługo oprócz, karpia i karasia nic innego by się nie łowiło...
Składasz wniosek, czekasz na zezwolenie i zarybiasz. Niech zajmie to i 2-4 miesiące, ale zarybisz tak jak trzeba. Wystarczy planować z wyprzedzeniem.
Zresztą każdy akwen już ma ustalony rybostan, każdy okręg ichtiologa. Tak więc nie wiem w czym jest problem? Napisać tych kilka słów? Raz napiszesz wzór takiego pisma, potem już tylko zmieniasz dane zbiornika ilości i gatunku ryb i masz z głowy. Doatajesz odpowiedź i zarybiasz według planu.
Z wpisow wynika, że zarybić zbiornik to żaden problem.
Otóz to nie jest do konca prawdą. Nikt nie pisze jaki to zbiornik, czy jest na cieku wodnym czy jest w obwodzie gdzie w sklad wchodzą rzeki a to jest bardzo wazne.
Wcale nie jest proste zarybic zbiornik ktorego obwod liczy jeszcze rzekę a do tego górską.
Nad tym trzyma łapę okręg i ma do tego ichtiologa a on ma przepisy i żadne chęci żadnego koła nic tu nie znaczą.
Zibi - może w Twoim okręgu zarząd wykazuje ludzkie odruchy i idzie wam na rękę.
Mamy pieniądze i probowalismy się dogadać z okregiem ale urzędnika ominąc się nie da.
Zawsze jest argument, że prawo, że przepisy itp. a sami nie możecie bo to podlega pod sąd.
Wiec robi się te rzeczy nielegalnie albo raczej omija się przepisy. jakoś trzeba żyć w kraju w ktorym urzędnik jest wladza nadrzedna.
Nie wiem po co omijać jakąś słuszna drogę? W końcu lepiej jak ktoś to kontroluje ponieważ niedługo oprócz, karpia i karasia nic innego by się nie łowiło...
Składasz wniosek, czekasz na zezwolenie i zarybiasz. Niech zajmie to i 2-4 miesiące, ale zarybisz tak jak trzeba. Wystarczy planować z wyprzedzeniem.
Zresztą każdy akwen już ma ustalony rybostan, każdy okręg ichtiologa. Tak więc nie wiem w czym jest problem? Napisać tych kilka słów? Raz napiszesz wzór takiego pisma, potem już tylko zmieniasz dane zbiornika ilości i gatunku ryb i masz z głowy. Doatajesz odpowiedź i zarybiasz według planu.
Ano problem jest w tym, że jak my zarybimy to włozymy geld a okręg wtedy juz nic nie da i swoj grosz schowa w kasie. Więc troche to glupie nie sadzisz?
Drugie to, ze wcale nie dadzą tyle zarybic na ile mamy forsy tylko tak jak sam piszesz, że maja swoją normę.
I na dokladkę to zarybiaja przede wszystkim drapieznikiem co doprowadza, że po kilku latach jest prawie sam drapieżnik kannibal.
Pomyśl jaki to sens wpuścic 100kg karasia /naszego/ , 100kg szczupaka , 100kg jazia, 20kg linka. Jak sie karas wytrze to za ,,mlodu" tepi go jaź potem wykańcza go szczupak.
Uważasz, że to normalne? Tak rządza ichtiolodzy. To chore!!!
Z wpisow wynika, że zarybić zbiornik to żaden problem.
Otóz to nie jest do konca prawdą. Nikt nie pisze jaki to zbiornik, czy jest na cieku wodnym czy jest w obwodzie gdzie w sklad wchodzą rzeki a to jest bardzo wazne.
Wcale nie jest proste zarybic zbiornik ktorego obwod liczy jeszcze rzekę a do tego górską.
Nad tym trzyma łapę okręg i ma do tego ichtiologa a on ma przepisy i żadne chęci żadnego koła nic tu nie znaczą.
Zibi - może w Twoim okręgu zarząd wykazuje ludzkie odruchy i idzie wam na rękę.
Mamy pieniądze i probowalismy się dogadać z okregiem ale urzędnika ominąc się nie da.
Zawsze jest argument, że prawo, że przepisy itp. a sami nie możecie bo to podlega pod sąd.
Wiec robi się te rzeczy nielegalnie albo raczej omija się przepisy. jakoś trzeba żyć w kraju w ktorym urzędnik jest wladza nadrzedna.
Nie wiem po co omijać jakąś słuszna drogę? W końcu lepiej jak ktoś to kontroluje ponieważ niedługo oprócz, karpia i karasia nic innego by się nie łowiło...
Składasz wniosek, czekasz na zezwolenie i zarybiasz. Niech zajmie to i 2-4 miesiące, ale zarybisz tak jak trzeba. Wystarczy planować z wyprzedzeniem.
Zresztą każdy akwen już ma ustalony rybostan, każdy okręg ichtiologa. Tak więc nie wiem w czym jest problem? Napisać tych kilka słów? Raz napiszesz wzór takiego pisma, potem już tylko zmieniasz dane zbiornika ilości i gatunku ryb i masz z głowy. Doatajesz odpowiedź i zarybiasz według planu.
Ano problem jest w tym, że jak my zarybimy to włozymy geld a okręg wtedy juz nic nie da i swoj grosz schowa w kasie. Więc troche to glupie nie sadzisz?
Drugie to, ze wcale nie dadzą tyle zarybic na ile mamy forsy tylko tak jak sam piszesz, że maja swoją normę.
I na dokladkę to zarybiaja przede wszystkim drapieznikiem co doprowadza, że po kilku latach jest prawie sam drapieżnik kannibal.
Pomyśl jaki to sens wpuścic 100kg karasia /naszego/ , 100kg szczupaka , 100kg jazia, 20kg linka. Jak sie karas wytrze to za ,,mlodu" tepi go jaź potem wykańcza go szczupak.
Uważasz, że to normalne? Tak rządza ichtiolodzy. To chore!!!
Z Twojego postu wynika że drapieżników w naszych wodach jest zatrzęsienie:-) Ja jakoś tego nie zauważyłem,ciągle widzę ludzi upychających reklamówki skarlałym białorybem.
Za zarybienie wód danego okręgu odpowiada - i posiada na to fundusze - Zarząd Okręgu. Jednak członkowie mogą podjąć uchwałę na Walnym Zebraniu Sprawozdawczym, które jest najwyższą władzą w kole, o przeznaczeniu konkretnej kwoty z funduszy koła (lub np. od sponsorów)na sfinansowanie zarybienia.(2013/02/03 21:59)
Członkowie mojego koła przyjęli kilkanaście lat temu uchwałę (na zebraniu sprawozdawczym), która obliguje zarząd koła do zarybień podległego akwenu (ogólnodostępnego) za kwotę 3000 zł./rok.
Oczywiście decyzję o gatunkach i zdrowotności zakupionych ryb podejmuje dyrektor okręgu/ichtiolog. My sugerujemy czym chcielibyśmy zarybić i jeśli się uda kupić sugerowany gatunek to zarybienie jest dokonywane właśnie nim, jeśli są trudności ustalamy inny.
W uchwale był także zapis, że przy każdorazowym zarybieniu ma być obecny członek Zarządu Koła i Komisji Rewizyjnej. Muszę przyznać iż jestem prawie przy każdym zarybieniu, robię zdjęcia i wraz z krótką notką wklejam na stronę internetową naszego koła.
Z wydatkowanych na ten cel pieniędzy kołowych rozliczamy się co roku na Walnym Zebraniu Sprawozdawczym.