Panowie widzę że dyskusja wywiązała się niezmierna i niezdrowa i ja pozwolę sobie wtrącić swoje 5 groszy nie do dyskusji jednak tylko nawołam z powrotem do tematu.
Uważam że zakazy nęcenia mają sens jedynie w zbiornikach które rezerwuarami wody pitnej.
Ale zakaz wywożenia łódką pontonem czy innym środkiem zestawów i zanęt uważam za absurdalny.
Jak i ustalanie maksymalnej ilości zanęty na wędkarza w stosunku dobowym. Wędkarstwo i tak już jest wystarczająco obłożone zakazami i nakazami a kolejne ograniczenia tylko zachęcają ludzi do kombinowania i szukania furtek,(przy zakazie wywożenia łódką zanętową kupił bym np śmigłowiec zdalnie sterowany i dalej bym "wywoził" bo to przecież nie łódka mało gabarytowa). Nikt nikomu nie zabrania zakupienia zanęty i nęcenia a mówienie o równych szansach nad wodą niema najmniejszego sensu.
Co do wypływania po rybę to jeżeli środek pływający jest rejestrowany to też nie miałbym żadnych uwag.
Niekiedy opiekunowie wody wydają zakazy połowu z środków pływających z innych powodów (przeważnie jest to obawa przed kłusownictwem).
Dodam że łowie przy użyciu wielu metod i nie tylko karpie.
Zalej kukurydzę wodą i odstaw ją na tydzień to zobaczysz jak kiśnie i wychodzi ci z wiadra.
Widzę że pewnie nie widziałeś jeszcze czym mogą dysponować goście dla których liczy się tylko KARP choć masz go w niku!Akurat sytuacja którą obserwowaliśmy z kolegą przez kilka dni wyglądała tragikomicznie.Goście przyjechali nad wodę autem z przyczepą,rozstawili obóz jakby się do wojny szykowali i wózkami wozili w workach i wiadrach to wszystko co później wrzucili do wody.Dodam że między drzewami rozwiesili jakieś banery klubu karpiowego i tak szaleli tydzień.Według ciebie to normalne?Jeśli tak to życzę zdrowia!
Nie wyobrażasz sobie synku na co mnie jest stać!A jak byś miał gram mózgu to wiedziałbyś że nie o kase tu chodzi...