Ten wątek został zablokowany - nie możesz odpowiadać na posty
Moje koło ma pod opieką zbiornik o powierzchni 78 ha. Łowisko to jest bardzo popularne i nawet w tygodniu ciężko jest w sezonie znaleźć wolne miejsce do wędkowania. Kiedyś wybrałem się na obchód tej wody. Raz obszedłem ją dookoła w sobotę, a raz we wtorek. W sobotę naliczyłem 196 osób wędkujących, a we wtorek 68.
I teraz co następuje? Policzymy? Weźmy szacunkową ilość zanęty na dobę czyli jakieś 5 kilo. Dlaczego pięć kilo? No bo wiadomo, że jeden wrzuci 2 kilo, inny 10 kilo, a są tacy co walą i po 30 kilo ( pewna wąsko wyspecjalizowana grupa) Tak więc przyjmijmy że każdy wali do wody około 5 kilo masy zanętowej różnej maści od wszelkiego rodzaju nasion po gotowce i kulki.
liczmy w weekend 392 osoby
w tygodniu 340
= 732 osoby
X 5 kg
= 3660 kg
Zatem w ciągu tygodnia wędkarze dostarczają szacunkowo 3660 kg masy zanętowej do wody.
Weźmy tzw krótki sezon, czyli okres o największej presji na tym zbiorniku czyli kwiecień, maj, czerwiec, lipiec, sierpień, wrzesień. Resztę pomińmy milczeniem.
Mamy 6 miesięcy, czyli 24 tygodnie intensywnego nęcenia.
No i mamy 87840 kg zanęty w wodzie.
PRAWIE 90 TON ŻARCIA! RYBY NIE BIORĄ? NO NIE DZIWOTA.
Jeśli te szacunki nie robią na was wrażenia, to ja wymiękam! W ciągu lat można takie bajoro zasypać na stałe i na amen, albo wytruć wszystko co żyje.
(2012/06/02 21:53)Jem ryby i może dlatego myślę. 30 kilo? Niemożliwe? Nie tak dawno jeden z czołowych karpiarzy na tym portalu którego już nie chcę nawet oglądać pisał, że dużego karpia trzeba zanecic na 200 metrach kwadratowych.
Sam widuję idiotów który na kuchenkach gazowych gotują po 10- 20 kilo kukurydzy w takich garach jak kiedyś po wioskach pranie gotowano.
Z pontonów walą wiadra po emulsyjnej na 4 kupy, a każde wiadro to 10 kilo więc mi koleś nie piernicz farmazonów bo wiem co obserwuję.
Na zawody świry zamawiają po 5 litrów pinki do zanęty - dołóż do tego suchą masę - ile ci wyjdzie tego? Na takie zawody jedzie 40 wędkarzy i niech każdy sypnie tylko 3 kilogramy!
Co ty mi tu będziesz chrzanił?! A ryb jest mało, bo się zarybia świniami, amurami i innym g*m, czyści i reguluje rzeki, likwiduje tarliska, zatruwa wodę i rośnie presja bo wędkarzy jest 5 razy tyle niż w latach 90-tych, na dodatek prowadzi się grabieżczą gospodarkę rybacką.
Uśredniłem moje obliczenia i pominąłem pozostałą część roku licząc tylko 6 miechów. Nawet jak o połowę zawyżyłem ilości zanęty, to w ciągu roku i tak 100 ton wpier*cie do wody fachmany od siedmiu boleści.
W przeciwieństwie do ciebie ja doskonale wiem o czym piszę. Więc się koleś odteguj.
(2012/06/02 23:59)Na łowisku o którym pisałem jest ogromna presja. Na dodatek gmina dopuściła tam ruch motorowodny. Pomiędzy wyspami a brzegiem niejednokrotnie nie ma tam więcej niż 80 -100 m.
W weekendy tam wcale nie wędkuję, bo można dostać zawału albo i świra jak zaczną tymi kosiarkami wodę siec i po zestawach naginać.
Dalej - niech co drugi wędkarz zacznie chlapać jakąś łódeczką, pontonem, modelem zdalnie sterowanym, to normalnie tylko CKM postawić, ze trzy worki piasku i grzać do debili ile wlezie! Nie da się wędkować bo non stop ktoś przepływa w tę albo w tamtą stronę. Widywałem łódeczki zanętowe które brzęczały jak porąbane i potrafiło mi toto przejechać przez front kilka razy w ciągu godziny - obrzydlistwo i chamstwo! Dla mnie wędkarz ( nie spinningista) to ktoś kto:
miejsce, fotel, dupa, waruj, a nie naginać po wodzie i nieraz dyskutować, pyskować, skrzeczeć jak debil:
-" Antek! Weź ku*wa poluzuj szpule!"
-" Antek! To było tu? Czy dalej?"
- "Antek kur*a tu dosypać? A tam?"
-" Antek! dobra zaciągaj!"
I tak ryczą non stop i dalejże wiosłami nad moim zanęconym wzgórkiem chlastać jak pajac na sznurku. A za chwilę drugi pajac z drugiej strony łódeczką z motorkiem -to samo i pół godziny ryba wywiana z łowiska, albo i na godzinę.
Jak się już nieco uspokoi, to koleś obok wyciąga taki d*ny katamaran co brzęczy jak stary, elektryczny młynek do kawy i naiwania 5 kursów w tę i nazad a za każdym razem wywozi koło kilograma albo więcej i sypie w miejsce kilka metrów od twojego wzgórka - przy czym nie chodzi o to, że mi ryby ściąga z łowiska, tylko o to, że mógłby spokojnie w to miejsce ciepnąć parę kulek.
I tak po długim i męczącym dniu, zamiast wypoczęty i odstresowany wraca człowiek znad wody i tak naprawdę to powinien od razu udać się po pomoc, bo głowa pęka i ręce opadają.
Dlatego czciłem osobę która w o.Katowce wprowadziła zakaz wywózek i zanęcania ze środków pływających, który to zakaz i tak był notorycznie łamany przez zboczeńców wszelkiej maści, a najbardziej przez tych, co naginali przepisy, że to niby zdalnie sterowane cuda nie są środkami pływającymi. Niestety, zakaz ten przestał obowiązywać, a szkoda!
Proszę Wszechmocnego coby taki zakaz wprowadzić na terenie całego Kraju.
Jak nie rozumiesz kolego, ze nie trzeba nęcić tonami papu toś kiep niestety, bo gdyby wędkarze nie zanęcali ogromnymi ilościami , to wystarczyło by kilka kul umieścić w wodzie, albo kilka rzutów koszyczkiem i ryba nieprzekarmiona zainteresowała by się co tam wrzuciłeś. I brania byłyby intensywne i zdecydowane. Na dodatek te łódki ..... żenada.
Wędkarze kurka wodna - śmiać się czy płakać?
(2012/06/03 10:23)A ja sie z dandec-em wzupelnosci zgadzam, zawody druzynowe (dwu osobowe) karpiarzy na 13ha 25 druzyn przez 3 dni. po zawodach wyplynelo j woda do brzegu wyrzucila 11 wieprzow z nadetymi brzuchami od 7 do 13 kg powiedzcie czemu te karpie padly??
A przez miesiac woda zrobila sie martwa bezrybie??
Mathew ile ty tam masz tych lat? z 15- 16 ? Co? To ile ty powędkowałeś w życiu? Może z 5 latek u taty boku? Już chcesz dyskutować z osobami koło 50-tki które łowią ryby ponad 30 lat?
Wybacz, ale żaden żeś dla starych wygów autorytetem więc daruj kolego wyrażenia typu "chore, głupie, itp". Przyjdź pogadać za 20 lat - wtedy będzie szacun i gadka na poziomie".
Wy, młodzi, tak najlepiej to byście se pokupili łodzie podwodne zdalnie sterowane z laptopa w domu i zestawy samozacinającoholujące a na dnie poustawiali kamery. Jeszcze nie zarobiłeś w życiu na watę cukrową, a rzucasz się o łódki w przedziale od 2,5 do 5 tysięcy zeta. Twoja sprawa chłopie kto cie finansuje i kupuj co chcesz, ale śmigaj se z tym badziewiem na komercje i daj żyć zwykłym wędkarzom którzy traktują te ciche, spokojne i malownicze zakątki jako ostoję przyrody, ptactwa wodnego, zwierza różnej maści. Przyjmijcie do wiadomości że są ludzie którzy miłują tę przyrodę i są wnikliwymi obserwatorami, że nie pozostawiają po sobie syfu nad wodą, nie wycinają drzew, nie trują wody, zachowują ciszę i nie przeszkadzają naturze w naturalnym rozwoju i ten spokój który leczy duszę kontemplują traktując go jako sacrum.
Dla mnie każdy kto drze ryja nad wodą, warczy motorkami różnego rodzaju, czy brzęczy katamaranem na radio to zwykły profanator i zakała.
Jeśli by tylko 2/3 wędkarzy tak pojmowało przyrodę, to uwierz mi młody człowieku co najmniej połowa problemów i konfliktów nad wodą nie miała by szans zaistnieć.
Jak to zrozumiesz to pogadamy. A teraz jesteś zbyt młody jak dla mnie.
(2012/06/03 12:04)Podgląd zdjęć na forum dostępny jest tylko dla zalogowanych użytkowników.
Młody. Ja się nieludzko cieszę... wręcz jak dziecko się cieszę jak ktoś wypuszcza ryby. Powiem ci w tajemnicy, że tak po cichutku to życzę braci wędkarskiej coby się choroba zwana No Kill czy C&R rozchodziła na coraz szersze kręgi. Życzę powodzenia wszelakiego. Tylko nie chcę żeby ta moda stała się przymusem jak któryś z "pozytywnie zakręconych uwalniaczy" wskoczy na wysoki stołek i zabroni w Polsce spożywania ryb.
Ale uwalniajcie sobie na zdrowie i jak najczęściej. Szkoda tylko że te 20-30 kilowe świnie wracają do wody, bo to szkodniki ba, megaszkodniki.
Tak więc młody wędkarzu spokojnie, wypuszczaj sobie ku uciesze a mojej jeszcze większej radości. Proszę bardzo.
:)
A dziadkami co biorą każdą płotkę się nie przejmuj tak bardzo. Wszak ciebie nie interesują nasze rodzime gatunki i drobnica. Poza tym czas tych jak to nazwałeś "dziadków", którzy notabene przewyższają cię umiejętnościami i wiedzą nieraz w przytłaczający sposób powoli dobiega końca. Teraz nastanie era wędkarzy którzy nie potrafią czytać wody, którzy kupują wszystko w sklepach jako gotowce, którzy nie złowią nic bez sonary, łódki zanętowej, helikoptera z kamerą, mapy batymetrycznej akwenu, czujników, alarmów, centralek, plecionek, zamozacinających zestawów, pelletów i kulek oraz hektolitrów chemii i ton trucizn, którzy nie potrafią nazwać ptaka który przyszedł podziobać ziarenek inaczej jak ptakiem, dla których kaczka to kaczka, a jak w wodzie pływa i ma futro to zaraz bóbr itd itp.
Wędkarstwo jako sztuka, jako sposób na życie, jako przygoda - to dla waszego pokolenia bzdety i głupoty. Wy, e-pokolenie jesteście ubodzy w uczucia i nie znacie romantyzmu wędkarstwa.
Ale i tak życzę ci powodzenia i wielu wypuszczonych ryb.
Howgh. :)
(2012/06/03 12:56)