Skupię się na spinningu, ponieważ przypadł mi do gustu. Gdy stawiałem pierwsze kroki miałem szczęście robić to pod okiem doświadczonych kolegów. Lubię wędkować zarówno samotnie jak i w towarzystwie.Jedno i drugie ma swoje plusy i minusy.Bez znaczenia jest to kim jest współtowarzysz, ważniejsze (dla mnie) jest jego zachowanie nad wodą.Mam takich kolegów, po kórych śmiało mogę wejść na stanowisko i kontynułować wędkowanie bez obawy, że ryby zostały przepłoszone. Ważną praktyką jest umiejętność dzielenia się doświadczeniem, udzielania wskazówek, rad, itp.Czasami potrzeba kilku wypraw na ryby, aby zrozumieć zachowanie kolegi, bo sami też nie jesteśmy idealni. (2009/03/31 18:56)
W "okresie pstrągowym" (I - V) wędkuję z kolegą Jurkiem (jurekb), podobnie jesienią (X - XII szczupły).Natomiast latem z synem - spławik,drgająca, z żoną rzadko, zawsze ma wymówkę, pranie, prasowanie, gotowanie etc. Najważniejsze, że się z tym pogodziła i nie ma mi tego za złe. Pozdro ... (2009/03/31 20:59)
Ja szczerze mówiąc najchętniej chodzę sam, ale najczęściej i to z wielką przyjemnością ruszam na łowy z Moją Lepszą połówką, a w miarę możliwości z młodszym bratem-przy tych osobach naprawdę czuję się na łowisku najlepiej. Kiedyś bardzo lubiłem łowić z ojcem,niestety zabrakło go... Poza tym od jakiegoś czasu kilka razy w miesiącu jeżdżę na rybki z "całą bandą młodocianych przestępców" ;-)))czyli z początkującą młodzieżą-to dopiero "jazda"-polecam wszystkim. (2009/03/31 22:49)
tinca - jak udaje Ci się zebrać taką bandę młodzieży? Z jakiejś szkoły albo bloku ich pozbierałeś? (pytam bo chodzi mi taki pomysł po głowie) (2009/04/01 00:41)
Ze znajomymi z łowiska. U mnie często to jest spontan: O mam czas co tu zrobić? tel do ręki i do kumpli :) Znajdzie się jeden czy pięciu i za 10 minut w drogę :) (2009/04/01 08:11)
Ja na ryby chodzę z wędką. Zawsze mnie słucha, nie marudzi. Nie woła - do domu! To najlepszy kumpel na rybach. Gotowa na wyprawy bez względu na pogodę i porę roku. (2009/04/01 10:08)
Ja nigdy nie jestem sama na rybach, poniewaz duża część mojej rodzinki wędkuje. A sie raczej nie zdarza ze nie maja ochoty jechac na ryby bo to raczej mi sie zdarza ze mowi e ze nie chce mi sie jechac. A jak nik z rodzinki nie ma czasu to sporo kolegow tez wedkuje wiec jade sobie z ktoryms. A ponadto jestem taka osoba ktora nie moze obejsc sie bez ludzi wiec mi taki uklad pasuje. Pozdrawiam :) (2009/04/01 11:43)
Witam. Na długie spinningowe wyprawy umawiam się z dwoma kolegami, a jeżeli chodzi o wędkowanie z gruntu to głównie z ojcem, który od dziecka przekazywał mi swoją wiedzę nagromadzoną przez lata. Pozdrawiam (2009/04/01 12:47)
To zależy... Czasami z dziadkiem, jeśli chcę z nim spędzić trochę czasu, czasami z kumplem jeśli we dwóch potrzebujemy szybciej rozpracować łowisko lub nad wodą rozstrzygnąć czyja teoria jest lepsza, nieraz z dziewczyną, wtedy łowienie rekreacyjne raczej ( choć miała mi okazję podbierać metrowego jesiotra i kilka karpi), no i czasami samemu kiedy chcę odpocząć od wszystkiego, poczytać jakąś książkę, porobić zdjęcia albo zwiedzić okolicę. (2009/04/01 15:01)
Wszystko zależy od nastroju i okoliczności. Często są to samotne wyprawy a czasami świadomie wybieram łowisko gdzie mogę spotkać znajomych znad wody. Rzadko z serdecznym kumplem nad czym bardzo ubolewam. Mam nadzieję w ten weekend odrobić to na 3 dniowej wyprawie. Przyroda, woda, święty spokój, kije, grill i kilka piw z przyjacielem. Będzie dobrze OK ;) (2009/04/01 16:18)