Woblery-"z maszyny" czy rękodzieło?

/ 14 odpowiedzi
Jakiego rodzaju woblery preferujecie?Rynek jest dziś wręcz zasypany wszelkiej maści woblerami,zarówno tymi wykonanymi przez wielkich producentów w fabrykach jak również takimi które powstają w zaciszu przydomowych warsztatów lokalnych wytwórców.Jedne są wykonywane masowo a inne są efektem pracy "dłubaczy-majsterkowiczów",nierzadko świetnych wędkarzy.Czym się kierujecie przy wyborze (zakupie) tych przynęt?Czy głównym kryterium obok jakości jest cena czy też macie zaufanie do sprawdzonych produktów?
u?ytkownik168824


Myślę iż większość wędkarzy ( ja również ),patrzą w pierwszej kolejności na cenę.Osobiście nie łowiłem jeszcze na żadnego ''Hand Made'' dlatego o ich skuteczności (  a napewno takową posiadają )mogę raczej null powiedzieć.Aczkolwiek dosyć dobre  mam efekty na tzw.produkcjii masowej. (2014/02/06 23:02)

ryukon1975


Ja lubię i najczęściej używam woblery z firm polskich. Zarówno z dużych firm produkujących maszynowo jak i małych gdzie większy czy mniejszy procent produkcji to h-m. Woblery znanych firm zagranicznych są bardzo drogie i często bardziej przypominają ozdoby choinkowe jak rasową przynętę.

Oczywiście korzystając z oferty krajowych producentów z czasem wypracuje się "czołówkę" skutecznych modeli na swoje wody, dane gatunki w nich żyjące i bez nich pudełko pomimo że pełne zawsze już będzie puste. :) Z tej czołówki po 8 szt woblera XX i YY w różnych barwach zawsze musi być.

(2014/02/07 06:41)

Easyer


Ja kupuję woblery firmy Salmo (hornety) jak dla mnie, na moje wody sprawdzają się najlepiej. :) (2014/02/07 14:14)

kosa990


Witam ja lubię woblery Salmo cenię je za jakość i wykonanie nie zdarzyło mi się jeszcze żeby któryś źle pracował przez np. krzywo wklejony ster itp. muszą być dobrze testowane przed wystawieniem na sklepowe półki. Dobre i nie tak drogie są Bonito lecz stosunkowo do ceny spada trochę dokładność wykonania podobnie jak dorado co nie znaczy że są mniej łowne (np. classic i invader u mnie bardzo się sprawdza). Woblery A. Lipińskiego może z wyglądu nie są piękne ale rybom bardzo się podobają (mówię tu o instinctach pixelach i spiricie boleniowym bo te testowałem). W tym roku będę testował duże sumowe detki Rapali narazie leżą w pudełku i czekają do lipca, wyglądają idealnie tylko te uszko wklejone tylko w ster, a nie cały stelaż z jednego drutu trochę mnie niepokoi ale znajomy, który mi je polecił ciągał sumy po dwadzieścia parę kilo i dały radę to myślę, że nie będzie źle ;) Pozdrawiam. (2014/02/07 16:40)

u?ytkownik221


Ryby nie znają na markach, nie wiedzą że dany wobler jest np. na szczupaka a na sandacza już nie. Pomyśl na co polują interesujące Cię drapieżniki i w jaki sposób, kiedy i gdzie polują, szukają zdobyczy to Ci pomoże jak dobrać przynętę na dany moment. Nie ma cudownych przynęt skutecznych okrągły rok. Tak samo jest z woblerami. (2014/02/07 17:21)

ryukon1975


Ryby nie wiedzą na jaki gatunek jest dany wobler ale wędkarz który go używa prze kilka lat wie co na niego bierze i na co jest skuteczny. Żeby to wiedzieć trzeba łowić. :) (2014/02/07 17:31)

kosa990


Oczywiście ,że ryby na markach się nie znają chodzi tylko o to żeby się nie naciąć na różne dziadostwo. Bywają np. gumy, które praktycznie nie pracują ponieważ są z tak twardego silikonu lub obrotówki, które trzeba przerabiać bo ich skrzydełko się nie kręci i zaczynają pracować dopiero w bardzo silnym nurcie. Tak samo jest z woblerami kupując sprawdzone mniej narażam się na to, że będzie z nim coś nie tak... Wiadomo, że kiedyś łowiło się na bambusówy z czaplą i też było dobrze bo nie sprzęt łowi ryby, ale wszystko idzie do przodu to po co stać w miejscu przecież chodzi o to żeby czas spędzony nad naszymi pięknymi rzekami mijał jak najprzyjemniej... Czasem się zakłada jakiegoś mniejszego woblera pod klenie/jazie w stanowisku pod te własnie gatunki ryb a otrzymuje się piekną niespodzianke w postaci sandacza czy szczupaka. Nigdy nie wiadomo co nas spotka dlatego wędkarstwo jest tak piękne i ciekawe każdy dzień jest inny, jeden lepszy drugi gorszy gdzie nie pomogą nawet najdroższe, najpiękniejsze i co nie tylko przynęty. Co do woblerów to jeszcze lovec rapy ręcznie robione i malowane. Małe modele percha bardzo skuteczne na klenie i jazie u mnie szczególnie perłowy z lekko niebieskawym brzuszkiem. (2014/02/07 21:45)

u?ytkownik221


Mam wiele sprawdzonych woblerów, które są w moim odczuciu popartym praktyką skuteczne na wodach w których łowię, ale nie unikam kupna woblera nieznanej marki, jednak coś mi podpowiada że będzie łowny. Nie zawsze jednak trafiam, ale właśnie metodą prób zdobywa się doświadczenie. Wielu zwłaszcza młodszych kolegów wędkarzy jest bardzo niecierpliwych i od razu chce łowić rekordowe ryby i najlepiej jeżeli ktoś poda nazwę "złotej" przynęty.  (2014/02/08 09:27)

barrakuda81


Zauważyłem,że woblery wykonane maszynowo z pianki przez wielkich producentów np. Salmo są w porównaniu z rękodziełem wystruganym z lipy stosunkowo drogie.Oczywiscie troche uogólniam bo są w handlu woblery wykonane recznie lecz b.drogie.Sporo jednak jest znacznie tańszych od tych z fabryki.Troche to dziwne biorac pod uwagę ze np. dla Salmo wobler za 30 zł bedzie jednym z partii kilku tysiecy sztuk które powstały relatywnie szybko i mozliwie niskim kosztem co wynika z zastosowanej nowoczesnej technologii produkcji oraz jej "zautomatyzowaniu".W porównaniu do woblera wystruganego w pełni recznie za cenę powiedzmy 10 zł nakład pracy jest znacznie mniejszy...Rękodzielnik musi sie nieźle napocić żeby swój produkt uznac za udany i estetyczny.Z pewnoscia osiaga to większym nakładem pracy.Oczywiscie to rynek kształtuje cene a przytoczona tu powyzej jako przykład firma Salmo ma na nim od lat ugruntowana pozycję na którą musiała zapracować wieloma swietnymi przynetami.Tak się zastanawiam czy w zwiazku z tym kazdy producent kiedys przerzuci sie na masówke zeby zwiekszyc zyski - to wydaje sie byc racjonalne...Z tego co czytam wynika ze jednak wielu takich "lokalnych'', małych wytwórców znajduje zbyt dla swoich woblerów.Chyba to jest tak że jak ktos robi wobki sam,częsc sprzedaje i sa one dobre to powinien trzymac sie jakosci bo ona czesto z ilością w parze nie idzie...  (2014/02/08 11:05)

kosa990


http://forum.wedkuje.pl/f,woblery-gebala-opinie,713683,0.html

Tu jest trochę o tym do czego próbowałem nawiązać... Oczywiście tak jak Kristoph1 tez czasem eksperymentuje i biorę coś nie znanego ale musi mieć w sobie coś co do siebie przekona, dlatego preferuje rękodzieła sprawdzonych twórców, którzy raczej nie strugają lipy z lipy ;) jak i te woblery z pod znaku wielkich producentów. Z rękodziełami jest tak że niby takie same a każdy się czymś od siebie różni dlatego bywa, że czasem trafi się egzemplarz który w praktyce pozostawia wiele do życzenia... Mam takie pytanie czy może ktoś ze starszych kolegów kojarzy woblery firmy VOLANS? (2014/02/08 13:33)

u?ytkownik32263


Taka mała uwaga dot. tylko rękodzieł.

Przy wyborze woblerów hande-made trzeba się zastanowić na jaką skalę są one produkowane. Ma to niesamowite znaczenie gdyż gro tych produktów jest testowana na konkretnej wodzie i pod konkretne potrzeby "dłubacza" zatem są one bardzo dopracowane i skuteczne ale na danej wodzie. A gdzie indziej mogą się okazać totalna lipą. Natomiast jeśli taki producent dużo jeździ, łowi w różnych akwenach, z dużym prawdopodobieństwem można założyć iż produkty te będą uniwersalne. Jednak tu też jest druga strona medalu. Jak wiadomo uniwersalność często kończy się przeciętnością dlatego ja kupując wobki np. na sandacza wolę te robione u mnie. Bo wiem że ich producent łowi też na Wiśle, zna ją doskonale, ba chodzi nawet po tych samych główkach co ja. Zatem mam dużo większe prawdopodobieństwo iż owe wobki i w moich rękach, nie tylko Mistrza, też będą zabójcze. O czym sam się już zdążyłem przekonać:) (2014/02/08 14:20)

barrakuda81


To bardzo trafna uwaga.W takim razie najlepiej byłoby odkupic taki wobler od kogoś kto jest świetnym wedkarzem-majsterkowiczem a dana przynetę stworzył na swoje potrzeby z wielkim zaangazowaniem i dbałością o detale.Jesli jeszcze wiadomo ze uzywa jej z sukcesami na swoich łowiskach to mamy materiał na killera.Już wogóle ideałem byłoby gdybyśmy sami mieli zdolności manualne na takim poziomie żeby sobie takiego woblera zrobić - bez kompromisów i pospiechu:-) (2014/02/09 10:11)

ryukon1975


Zauważyłem,że woblery wykonane maszynowo z pianki przez wielkich producentów np. Salmo są w porównaniu z rękodziełem wystruganym z lipy stosunkowo drogie.Oczywiscie troche uogólniam bo są w handlu woblery wykonane recznie lecz b.drogie.Sporo jednak jest znacznie tańszych od tych z fabryki.Troche to dziwne biorac pod uwagę ze np. dla Salmo wobler za 30 zł bedzie jednym z partii kilku tysiecy sztuk które powstały relatywnie szybko i mozliwie niskim kosztem co wynika z zastosowanej nowoczesnej technologii produkcji oraz jej "zautomatyzowaniu".W porównaniu do woblera wystruganego w pełni recznie za cenę powiedzmy 10 zł nakład pracy jest znacznie mniejszy...Rękodzielnik musi sie nieźle napocić żeby swój produkt uznac za udany i estetyczny.Z pewnoscia osiaga to większym nakładem pracy.Oczywiscie to rynek kształtuje cene a przytoczona tu powyzej jako przykład firma Salmo ma na nim od lat ugruntowana pozycję na którą musiała zapracować wieloma swietnymi przynetami.Tak się zastanawiam czy w zwiazku z tym kazdy producent kiedys przerzuci sie na masówke zeby zwiekszyc zyski - to wydaje sie byc racjonalne...Z tego co czytam wynika ze jednak wielu takich "lokalnych'', małych wytwórców znajduje zbyt dla swoich woblerów.Chyba to jest tak że jak ktos robi wobki sam,częsc sprzedaje i sa one dobre to powinien trzymac sie jakosci bo ona czesto z ilością w parze nie idzie... 






Jeśli chodzi o ceny to myślę że dla kogoś kto robi woblery ich przystępna cena jest jedynym argumentem jaki może zostać użyty w "starciu" z wypromowanymi na rynku markami/modelami. Podnieść ceny może ktoś kto wypracuje sobie jako taka pozycję na rynku a w związku z tym jest "promowany" przez mniej lub bardziej liczną grupę wędkarzy którzy na nie łowią.

(2014/02/09 11:35)

RuchPalikota2


Jak dobry wobler to i masówka.
Mam 2 wobki jaxona i niezłą mają pracę, choć z jednego wypadł mi ster.
Mam też jednego wobka "no-name" jest to wersja trociowa, tzw. "klamka", praca jest nienaganna , szybka i wykonuje kilka ruchów przy jednym obrocie korbki. (2014/02/10 15:36)