Wędkarstwo a kajakarze.

/ 9 odpowiedzi
Witam. Jak wyżej w tytule...Problem spływów kajakowych rzekami Polski, nie dotyczy co prawda zimy, niemniej jednak jak tylko przyjdzie wiosna , wraz z nią pojawi się też zapalny, drażliwy temat spływów kajakowych. Chciałbym się zapytac wędkarzy łowiących w średnich rzekach nizinnych, jakie mają podejście względem miłośników kajaka? Uważam, że interesy kajakarzy i stałych bywalców wód płynących, są nie do pogodzenia ,ale to tylko moje subiektywne zdanie i nikt nie musi się z nim zgadzać, choć może się  mylę i nie jestem w tym względzie odosobniony? Ludzie kochani, przecież tak nie może być  - wędkarze siedzą ukryci  w swoich dołkach a tymczasem  oni wpływają bezczelnie w zestawy, niweczą często cały podjęty trud wędkarza , zwłaszcza gdy ryba jest trudna w podejściu i płochliwa. Problem szczególnie uderza w osoby na co dzień niezwiązane z rzecznym krajobrazem , odwiedzające rzekę rzadko a więc takie jak ja  - załóżmy bowiem ,że jadę raz w miesiącu na rzekę oddaloną o prawie 30 km od miejsca zamieszkania a po przyjeździe nad wodę okazuje się ,że oto trwa kajakowy spływ. Czyż nie jest to frapujący temat? Pozdrawiam.
jabberwokie86


Nie da się ukryć, że jest to wkurzające. W minionym sezonie natknęliśmy się z kolegą na kilkanaście spływów podczas kilku wycieczek nad Widawkę, co na pewno korzystnie na nasze wyniki nie wpłynęło:) Nie przesadzałbym z tą bezczelnością kajakarzy, przynajmniej ci, na których trafiliśmy starali się nie wpływać w nasze zestawy. Wyjścia są właściwie 2: wybierać odcinki nie nadające się do pływania kajakiem lub ruszać na ryby wcześnie rano - spływy zaczynają się zazwyczaj ok. 9-10 rano:) (2017/01/06 13:04)

Jakub Woś


No niestety to bardzo trudny temat. Głównie łowię na Wiśle i tam mimo że spływy są to nie są one tak drażniące bo dużo wody i jest się gdzie pomieścić. Czasem jednak zaglądam na mniejsze rzeczki jak Chodelka. Trafi się spływ to połowione. Nie sądzę jednak aby to była złośliwość kajakarzy. Bardzo często nie widzą ukrytych wędkarzy a jeszcze częściej są nieświadomi tego że jak przepłynie nad zestawami to może wypłoszyć rybę. Kajakarza wedkarza rozpoznam z daleka, czujny, cichy a nawet jak musi przepłynąć koło zestawów to robi to bez wiosłowania, bez chlapania. (2017/01/06 13:12)

MACKO76


Łowię na Warcie i Odrze i nigdy nie było z kajakarzami problemów,myślę że normalni ludzie potrafią uszanować jednych i drugich. (2017/01/06 15:53)

Adam01


Tak samo o wędkarzach mógłby pomyśleć kajakarz, że nie może swobodnie popływać bo są rozrzucone zestawy. Woda jest dla każdego i sądzę, że trzeba po prostu szanować się wzajemnie. Sam wiele rzek kajakiem zwiedziłem, spływając nimi nawet tydzień. Kiedy tylko widziałem wędkarza na brzegu przestawałem wiosłować, cicho spływając koło niego, aby jak najdalej jego zestawów. Takie spływy pozwalały na dotarcie do mniej odwiedzanych fragmentów rzek, gdzie przez cały dzień przełynie może pięć kajaków. Tam gdzie aglomeracie, tam i ludzie. Inaczej ma się sprawa w środku puszczy a inaczej w Krutyniu. (2017/01/06 16:11)

u?ytkownik165777


Łowię na Odrze , staram się dać znać o swojej obecności pozdrawiając ich jako pierwszy , jak do tej pory zawsze starają się  skutecznie omijać moje zestawy . Podczas spływów masowych zarzucam zestaw blisko brzegu w jakieś bezpieczne miejsce i czekam aż splynie ostatni uczestnik . Jeżeli pilotują kajakarzy łodzie motorowe to przez najbliższą godzinę po spływie biorą tylko okonie , a potem wszystko wraca do normy . (2017/01/06 16:12)

kaban


Na małych rzekach niestety bywa różnie. Nie daj Bóg żeby trafiła się załoga "wczorajsza" i z piwkiem na pokładzie. Kilka lat temu stałem z muchówką na środku rzeki i kilka kajaków minęło mnie bez problemu ( braniami się nie przejmowałem ) aż pojawiła sie Babcia z wnusiem w obsadzie... . Po kilku wykrzyczanych przeze mnie radach na temat kierowania tym prostym pojazdem czekałem kiedy powoli na mnie napłyną(wcześniej miałem wrażenie,że chcą mnie staranować )żebym mógł odepchnąć dziób. Co do ewentualnej aktywności ryb po spływie bywa różnie bo po przepłynięciu nad dołkami często ryby znikają a na płyciznach brania się wzmagają i może szorowanie dnam po kamieniach bądź grzebanie wiosłami podnosi pokarm dla ryb które inaczej by się tam nie mogły dostać.  (2017/01/06 16:40)

Jelec1983


Witam. Jak widać problem nie jest łatwy do oceny.Bez względu jednak na to czy istnieje tzw. sztama pomiędzy wędkarską bracią a miłośnikami kajaków, pamiętać należy jedno: nie popadajmy w zbędną kurtuazję , że to niby nasi sojusznicy, przyjaciele, że mamy wspólne spojrzenie na rzekę i wodę. To sofizmat: nie od dziś  wiadomo bowiem ,że kajakarze  nie przepadając za tzw. odcinkami zwałkowymi tzn. za rzekami , gdzie ostały się  jeszcze naturalne przeszkody, kryjówki, nawisy drzew - uparcie kontestują , by te rzeki zmieniać według ich "widzimisię". Przykładowy kajakarz jak diabeł święconej wody boi się  rzek mało  przekształconych przez człowieka.     Owszem, prawdą jest ,że w rzece uregulowanej, gdzie nie ma żeremi , zastoisk, szypotów  - łatwiej jest złowić rybę , łatwiej jest też pływać kajakiem,   ale nie można pozwolić na to, by brano pod uwagę tylko aspekt czysto ludzki.Jesteśmy wędkarzami a więc do pewnego stopnia również  przyrodnikami. Tyle się słyszy o rzekach okupowanych przez kajakarzy  i są to zazwyczaj rzeki za, których użytkowanie i zarybianie wędkarze płacą ciężkie pieniądze - tymczasem w zamian dostają nierzadko krajobraz kajaków przelewających się całą długością i szerokością rzeki, stertę śmieci i spłoszone ryby. (2017/01/08 14:41)

Adam01


Nie do końca jest to prawda. Mowa o typowym kajakarzu, którego spływ trwa 1-2 dni. Pokonują oni nierzadko jedynie kilka kilometrów rzeki, które już dawno są oczyszczone z zawad i przeszód, bo są typowymi odcinkami spływowymi. Przeważnie te odcinki są blisko większych miast, wsi. Reszta rzeki, czyli 95% jest przez większość dnia a szczególnie o świcie i zmierzchu, wolna od kajaków. Sam osobiście nie interesują mnie jednostajne odcinki. Wolę rzekę mocno meandrującą, z licznymi drzewami w wodzie, wypłyceniami, szybszym nurtem, czyli odcinki bardziej dziewicze, gdzie z brzegu nie da się dość suchą nogą. Więc skoro takie miejsca są dla stacjonarnego wędkarza niedostępne to i też ich tam nie ma i nikomu nie przeszkadzam swoim kajakiem :) (2017/01/08 15:04)

luciusz-esox


Kajaki to nic. Bo tak jak pisali przedmówcy zazwyczaj przeplyną i po godzinie jest spokój. Chyba, że jest środek sezonu wakacyjnego i płyną jedne za drugimi. Wtedy pozostaje tylko jedna opcja. Być nad wodą o 5 rano i koło 9 już się zaawijać. W upalne lato inaczej z resztą specjalnie nie da się połowić bo potem jest po protu zbyt gorąco.
A wracając do początku mojej wypowiedzi - raz trafiła mi się historia gdy stojąc po środku niewielkiej rzeczki w centralnej Polsce wypuszczałem smużaki z prądem pod nawis z gałęzi drzew jakieś 10m do 15m ode mnie...Gdy zza pleców...nadjechał facet na quadzie. Jechał rzeką środkiem, równolegle do nurtu. Zobaczył mnie, kiwnął że przeprasza i wyjechał na brzeg.
No ale jazda po rzece fakt, że płytkiej to już jednak jest niestety przesada. (2017/06/14 11:07)