Ostatnio również na forum opisałem troszke staw gdzie biorą karasie i 'smergle' tzw. strzebla stawowa.Otóź byłem wczoraj na rybkach ok godziny 15. do godziny 19.Rozkładam wędki patrze a niedaleko 'chodzą' piękne karasie,rzucam w to miejsce po chwili spławika niewidać no i karaś 25 cm. Ale uciecha,myśle sobie oby tak dalej.No i własnie tak było w trakcie połowu złapałem ich razem 31 dwa karasie były większe bo miały po 33 cm.ryba chodziła blisko brzegu a ja holowałem na brzeg,poprostu coś pięknego.;) Ale to nic obok mnie stoi tata i rzuca praktycznie spławikiem w mój i nic,czasem jakaś strzebla czasem jakiś karaś baardzo mały,heh to nie był jego dzień.Brały na robaka,podejrzewam że miały tarło i dlatego tak brały,bo już spotkałem się w tym roku z czymś podobnym i tylko przez tydzień brały o każdej porze dnia i nocy tylko że na ciasto a potem już nic ani brania.Dziś też się wybieram,mam nadzieje że niezapomne aparatu i zrobię kilka fotek.
Może Twój tata miał zbyt toporny i przerażający zestaw? :p Takie jest wędkarstwo, nie raz ja łapałem rybę za rybą, piękne sztuki, rekordy życiowe wręcz! Kiedy indziej siedziałem między ojcem a szwagrem i nie mogłem wyciągnąć nic, a oni bez przerwy ;) Też dzisiaj wybieram się ze szwagrem - dla odmiany - za białą rybą, bez spinningu :) Jak będzie brać tak jak szwagrowi wczoraj to posiedzę do jutra :)