Bo z 90% wędkarzy idzie nie na ryby tylko po ryby, jak nie dla siebie to chociaż dla kota,tak wygląda realny świat nie ten internetowy wyidealizowany.O działaniach OSA były już tu awantury.Powtórzę jeszcze raz, gdzie nie na wędkarzy robi się raj dla kłusowników,tak samo jest z małymi bajorkami, tam niestety prawo nie dosięga.Ale jakby była tam fajna rybka to ludzie kawał drogi by mogli przejechać żeby fajnie połowić i może ktoś by się tam zawsze kręcił.Tylko żeby to nie zadziałało to w odwrotnym kierunku, wielu wędkarzy zrezygnuje z łowienia na takim odcinku, z tym pilnowaniem każdy wie jak jest w naszym kraju, rzeka opustoszeje z ludzi czyli raj dla kłusowników. Ciekawe czy jakieś wymierne korzyści przyniosłoby całkowite wyłączenie z łowienia jakiegoś dużego odcinka rzeki czy brzegu jeziora na np. dwa czy trzy lata i potem zmiana następny odcinek gdzieś dalej ?
A dlaczego wielu wędkarzy ma zrezygnować z łowienia na tym odcinku? Bo nie wolno ryb zabierać? Bo nie wolno ich zjeść? Kto powiedział, że jeśli na łowisku nie ma wędkarzy, to jest to powód do startu dla kjłusowników? Poczytaj trochę o O.S.A, i zobaczysz, co chłopaki robią, kiedy jest okres ochronny łososiowatych... Proszę bardzo : http://www.osa-parseta.pl/
(2016/11/09 22:00)