Tajny przepis na wędkarski sukces
utworzono: 2012/09/14 21:49
Kiedyś gdy zaczynałem przygodę z wędką łowiłem na leszczynowy kij u którego wiązałem grubą nić szewską i na końcu wygiętą szpilkę. Za spławik służyło mi pióro świeżo wyrwane z indyczego kupra. Na ten zestaw potrafiłem dniami łowić karaski, płocie, okonki a nawet linki. Ale co to było za wędkarstwo? Jakieś dziadowskie!!! Teraz to jest wędkarstwo nowoczesne:
Samozacinające haczyki, spławiki, sygnalizatory, dipy pipy i inne śmierdziuchy, echosondy spinningi, trollingi, cuda wianki. Tony zanęty, kulki, atraktory, pelety, bzdety itp. Wiozą ten majdan nad wodę w daremnym szukaniu wędkarskiego sukcesu. Czemu daremnym? Bo najpierw trzeba sobie uzmysłowić co jest tym sukcesem. Czy wielkie karpiochy? Czy obcowanie z naturą?
Dlatego mój każdy wypad na ryby kończy się sukcesem, nie ważne ile i czy w ogóle coś złowię:)
[2012-09-14 21:49]
Kiedyś gdy zaczynałem przygodę z wędką łowiłem na leszczynowy kij u którego wiązałem grubą nić szewską i na końcu wygiętą szpilkę. Za spławik służyło mi pióro świeżo wyrwane z indyczego kupra. Na ten zestaw potrafiłem dniami łowić karaski, płocie, okonki a nawet linki. Ale co to było za wędkarstwo? Jakieś dziadowskie!!! Teraz to jest wędkarstwo nowoczesne:
Samozacinające haczyki, spławiki, sygnalizatory, dipy pipy i inne śmierdziuchy, echosondy spinningi, trollingi, cuda wianki. Tony zanęty, kulki, atraktory, pelety, bzdety itp. Wiozą ten majdan nad wodę w daremnym szukaniu wędkarskiego sukcesu. Czemu daremnym? Bo najpierw trzeba sobie uzmysłowić co jest tym sukcesem. Czy wielkie karpiochy? Czy obcowanie z naturą?
Dlatego mój każdy wypad na ryby kończy się sukcesem, nie ważne ile i czy w ogóle coś złowię:)
CześćMój też :-)))JK
[2012-09-14 21:51]
Wstałem dziś o czwartej trzydzieści,wypiłem kawę.O piątej trzydzieści byłem nad wodą.
Klęska.Pogoda nie ta słoneczna co wczoraj,niebo zachmurzone,mżawka,zimno.Już wiedzialem że szanse na jakikolwiek połów mizerne.Jednak rozłożyłem wędki,zasiadłem nad wodą i siedzę.
Marznę,moknę a po głowie chodzą czarne myśli
-Może tak pojechać do domu,włączyć komputer i popatrzeć co piszą moi "ulubieńcy" :)? Na pewno tam są.
Jednak wrzucając do siatki kolejnego kiełbika przeznaczonego na żywca wiem że jednak nie pojadę.Coś trzymao moje cztery litery na miejscu.Zmarzłem,zmokłem,nic nie złowiłem,mam lekki katar ale odniosłem sukces.
Wiem jedno jutro rano bez względu na wszystko pojadę po kolejny.
[2012-09-14 22:24]
Wstałem dziś o czwartej trzydzieści,wypiłem kawę.O piątej trzydzieści byłem nad wodą.
Klęska.Pogoda nie ta słoneczna co wczoraj,niebo zachmurzone,mżawka,zimno.Już wiedzialem że szanse na jakikolwiek połów mizerne.Jednak rozłożyłem wędki,zasiadłem nad wodą i siedzę.
Marznę,moknę a po głowie chodzą czarne myśli
-Może tak pojechać do domu,włączyć komputer i popatrzeć co piszą moi "ulubieńcy" :)? Na pewno tam są.
Jednak wrzucając do siatki kolejnego kiełbika przeznaczonego na żywca wiem że jednak nie pojadę.Coś trzymao moje cztery litery na miejscu.Zmarzłem,zmokłem,nic nie złowiłem,mam lekki katar ale odniosłem sukces.
Wiem jedno jutro rano bez względu na wszystko pojadę po kolejny.
HEHE Jaki wariat? Takiego to aż miło poczytać. Człowiek wie że nie jest sam na globie:)
[2012-09-14 22:27]
CześćO czwartej trzydzieści to ja jutro wyjeżdżam bo nie mam pięć minut nad wodę :-)Do niedzieli :-)JK [2012-09-14 22:50]
Witam Janusz:):),,proponuje mój stoliczek,hi hi ,a karpik będzie na pewno:):):),Pozdrawiam::) [2012-09-14 23:06]
"...najpierw trzeba sobie uzmysłowić co jest tym sukcesem. Czy wielkie karpiochy? Czy obcowanie z naturą?
Dlatego mój każdy wypad na ryby kończy się sukcesem, nie ważne ile i czy w ogóle coś złowię:)"
Coś w tym jest.
Bo dla mnie wędkowanie to nie tylko łowienie rybek, nie tylko obcowanie z przyrodą.
Ale też relaks, czas na refleksje, odskocznia od życia codziennego.
I to wszystko w tym Hobby jest wspaniałe.
[2012-09-14 23:23]
witam
i to jest wspaniałe że są jeszcze :idioci: co wolą spokój i przyrode niż ryby za wszelką cenę
pozdrawiam wszystkich :miło zakręconych:
[2012-09-15 00:55]Oczywiscie sam pobyt nad woda juz daje przyjemnosc obcowania z przyroda i pelny luz!
Ale kiedy trafimy na brania i co jakis czas mamy zajecie (brania)-wyjmujemy rybki z wody
to takie zajecie nas nie meczy zbytnio??
[2012-09-15 06:58]
Na temat postu co napisał kolega JK to moja żona mówi po co idziesz jak i tak często pusta siatka a ja jej odpowiadam ale OBCOWAŁEM Z PRZYRODĄ!!!!!!!!
Cześć
skoda02
[2012-09-16 11:28]
Dzisiaj odniosłem wędkarski sukces. Złowiłem 8 okoni na czerwonego robaka i rozciąłem palec haczykiem:)
[2012-09-16 21:24]
Mnie dziś spotkał sukces na miarę sezonu.
Dwukrotnie byłem ze spinningiem na rybach rano i po obiadku.
Wynik jeden okoń który i tak mi spadł z wobka jak go chciałem podnieść z wody do ręki.
Ilość ślizgów i zaliczonych gleb na brzegowych skarpach w porannej rosie niezliczona i bezcenna.:)
[2012-09-16 21:41]
Podziwiam, podziwiam :). U mnie niestety tak nie ma.
Ja jak chcę po obcować z przyrodą, wstaję o 9-10... nie o 4 rano ;). Nie jestem pasjonatem oglądania wschodu słońca. Poza tym wybierając się na rekreacyjny wypad na łono natury, oczekuję odosobnienia i przede wszystkim czystości.
A trzeba przyznać, że często wracam z ryb z pełną reklamówką zebranych (nie moich) śmieci. I to tylko z mojego stanowiska.
Najczęściej, jak jadę na ryby, budzę się koło 4... otwieram oczy... zerkam przez okno i mówię nie... nigdzie dzisiaj nie jadę, po tym męczącym tygodniu w pracy muszę odespać. Odwracam się na bok i przytulam do żony. Odpływam powoli i wtedy (najczęściej) pojawia się, tak w pół śnie - wizja zatapianego, przytapianego lub odpływającego w bok spławika i drgającej szczytówki. I przychodzi do głowy taka myśl, że jeśli dzisiaj nie pojadę to do następnego weekendu tego nie zobaczę... wtedy czuję jak wzrasta ciśnienie, krew coraz bardziej buzuje i wybudzam się, wstaję i zbieram się na ryby :).
To najczęściej (dokładnie taki scenariusz) jest powodem moich wypraw wędkarskich ;).
[2012-09-16 21:49]
U mnie odosobnienie jest stuprocentowe, ja,sarny,zające i wschód slońca.
Z czystością tez jest nieźle,jak sobie posprzątam.
Stuprocentowe odosobnienie i obcowanie z naturą.16.09.2012 około 6.00.
[2012-09-16 21:55]
Podziwiam, podziwiam :). U mnie niestety tak nie ma.
Ja jak chcę po obcować z przyrodą, wstaję o 9-10... nie o 4 rano ;). Nie jestem pasjonatem oglądania wschodu słońca. Poza tym wybierając się na rekreacyjny wypad na łono natury, oczekuję odosobnienia i przede wszystkim czystości.
A trzeba przyznać, że często wracam z ryb z pełną reklamówką zebranych (nie moich) śmieci. I to tylko z mojego stanowiska.
Najczęściej, jak jadę na ryby, budzę się koło 4... otwieram oczy... zerkam przez okno i mówię nie... nigdzie dzisiaj nie jadę, po tym męczącym tygodniu w pracy muszę odespać. Odwracam się na bok i przytulam do żony. Odpływam powoli i wtedy (najczęściej) pojawia się, tak w pół śnie - wizja zatapianego, przytapianego lub odpływającego w bok spławika i drgającej szczytówki. I przychodzi do głowy taka myśl, że jeśli dzisiaj nie pojadę to do następnego weekendu tego nie zobaczę... wtedy czuję jak wzrasta ciśnienie, krew coraz bardziej buzuje i wybudzam się, wstaję i zbieram się na ryby :).
To najczęściej (dokładnie taki scenariusz) jest powodem moich wypraw wędkarskich ;).
Żeby obcować z przyrodą - nie trzeba chyba mieć przy sobie wędek ? - może jedynie worek na śmieci ? - a jak wzrasta ciśnienie może lepiej pozostać obok ukochanej ?
[2012-09-16 22:03]
"Żeby obcować z przyrodą - nie trzeba chyba mieć przy sobie wędek ? - może jedynie worek na śmieci ? - a jak wzrasta ciśnienie może lepiej pozostać obok ukochanej ? "
Są sytuacje, kiedy trzeba poderwać się z łóżka i opuścić ukochaną...;)
[2012-09-16 22:17]