każdego spotkanego wędkarza pytam i jak coś bierze z zadowoleniem pokazują mi ryby wielkości dłoni ...ide dalej i jak coś bierze ? nic nawet nie drgnie ?!? zastanowienie siadam obok po około2 godz kolega się zbiera wykłada pokaźne leszczykii odjeżdża
moje spostrzeżenia są takie że dobry wędkarz boi sie pochwalić rybami bo mu zaraz jakiś >gap< usiądzie na jego miejscu i ryby zestresuje tak że przyzwyczajenie ich na nowo do swojej zanęty zabierze kilka dni codziennego nęcenia.tak też jest z moim ojcem raz sie pochwalił zdobyczą to później ścigał się z innymi o swoje własnoręcznie założone stanowisko tzw emeryta hobbysty <łapie i wypuszcza> a jeszcze kilkanaście lat temu każda sztuka się liczyła teraz przynosi tylko okazy którymi warto się pochwalić ostatnia sztuka to dwa leszczyki 1.5kg i 1.2kg a domena jego mało wrzucić ---dużo wyciągnąć \
ciągle mnie zaskakuje jedzie z wędką i małym słoikiem a wraca z taką.....rybą.ale to lata doświadczeń
Zgadzam się. pamietam jak dziś mialem z 10 lat, z moim dziadkiem chodziliśmy na Wkrę w Glinojecku. Siedzimy na starorzeczu łowimy płocie, okonie ale takie po 20. 30 cm. Na zwykle leszczynówki. A zaneta ??, Zwykla pszenica. Gotowana i biale zwykle robaki., Na przeciw nas Warszaiwak :)) teleskopy, kolowrotki och i ach :)) i nic. Mało go szlag nie trafil. Taka przyneta, taka zaneta, nic. a my spokoj i co chwila rybka :)) ubaw byl mowie wam :))Pozdrawiam.P.S. Co doswiadczenie to doswiadczenie :) (2012/05/30 10:49)