Wspólnie z dwoma kolegami, aby tradycyjnie zakończeć sezon wędkarski 2011 wybraliśmy się w "sylwka" na ryby. Wyjechaliśmy z Krotoszyna około 8:00 w Dolinę Baryczy, niebo mocno zachmurzone i dość ciepło około 5 stopni. W trakcie dojazdu sprecyzowaliśmy łowisko i tam też przed godziną 9:00 dotarliśmy. Kanał o szerokości 7 - 13 m i głębokości od 0,5 - 1,2 m zwany popularnie "sarnim rowem". Uciąg praktycznie zerowy. Wybrałem się z bolonką 7-metrową wyposażoną w główną 0,12 i przypon 0,08, gdyż z praktyki wiem, że wskazane jest łowienie pod drugim brzegiem. Zebrałem z domu tylko kukurydzę oraz białe robaki. Słyszałem wcześniej, że późną jesienią brały karpie więc rozpocząłem od kukurydzy. Przed łowieniem wrzuciłem do wody kilkanaście ziaren i zabrałem się za uzbrajanie "laski", gdy kolega siedzący obok zauważył przesuwający sie spławik. Zaciąłem - pusto. Miałem jeszcze 2 brania, ale rezultat podobny. Ryba przestała brać, więc był czas na kiełbaskę z ogniska. Kolejne branie o 13. Holowałem ok 3 minuty i coś zeszło. Na wyczucie ryba musiała mieć ponad 2 kg. Koledzy bawili się na białego robaka i łowili drobne płocie i karasie - japońce. O godzinie 13:30 kolejne delikatne branie, co ważniejsze zacięte. Po kilkuminutowym holu ukazła się piękny i zdrowy karp, jak się okazało w domu 2,45 kg. Zwinęliśmy się kilka minut po 14 - wiadomo sylwester. Sądzę, że byłem jednym z niewielu którym udało się w sylwestra złowić karpia.