Ten wątek został zablokowany - nie możesz odpowiadać na posty
No tak tak chłopski rozumek :P hehe
"Strażnik SSR ma uprawnienia do:
- kontroli dokumentów uprawniających do połowu ryb;
- kontroli ilości, masy i gatunków odławianych ryb;
- zabezpieczenia porzuconych ryb i przedmiotów służących do ich połowu;
.- w przypadkach szczególnych odebrania za pokwitowaniem złowionych ryb i przedmiotów służących do ich połowu"
No tak tak chłopski rozumek :P hehe
"Strażnik SSR ma uprawnienia do:
- kontroli dokumentów uprawniających do połowu ryb;
- kontroli ilości, masy i gatunków odławianych ryb;
- zabezpieczenia porzuconych ryb i przedmiotów służących do ich połowu;
.- w przypadkach szczególnych odebrania za pokwitowaniem złowionych ryb i przedmiotów służących do ich połowu"
Tylko że: -nikt (przynajmniej ja) nie oddam żadnej swojej rzeczy SSR strażnik jak ma coś w głowie nie podejmie żadnych czynności (kontroli) jak jest sam bez świadka czyli drugiego strażnika
Ja to łowie na innym świecie ....nie pamietam która to juz historia na naszym forum typu;Podszedł straznik zabrał mi wędke ,zanete --kazał sie rozebrać i tańczyć na golasa....
Nie wiem.... może na śląsku sa inne obyczaje ? ...albo te historie nie odzwierciedlają sytuacji jaka miał miejsce.
Jeśli podszedł strażnik ,wzioł ten ser i poszedł ,to ja bym tu raczej zrobił z tego kawał wedkarski a nie historie.
Witam kolegów , proszę o wyjaśnienie niżej opisanej przeze mnie sytuacji
Po kilkutygodniowej przerwie wybrałem się na łowisko, w którym łowiłem wcześniej kilka razy.Po przyjeździe jak zawsze rozłożyłem kije i usiadłem do wędkowania, nagle zjawił się człowiek który podszedł do mnie nerwowo i zaczął zaglądać do mojej siatki wbitej na sztycy przy brzegu( pustej), potem znalazł mi w moich szpargałach zanętę serową na brzanę i kazał oddać, ja zapytałem dlaczego i kim on jest do jasnej......, odpowiedział mi cyt.; ''Jestem strażnik", no to pytam czemu zabiera mi zanętę, której i tak nie użyję, co na bagnie bierze na ser? On na to; "Dawaj bo po policję dzwonię" . i tłumaczył że łowisko od kilku dni ma wprowadzony zakaz nęcenia, tłumaczyłem mu że to zanęta pozostała z łowienia na rzece i że przy nim wyrzucę do kosza, to mi odpyskował, ze nie będę śmiecił. Oddałem narwańcowi te trociny walące serem i łowiłem dalej, ale czy to jest ok? Czy tak można?
Witam kolegów , proszę o wyjaśnienie niżej opisanej przeze mnie sytuacji
Po kilkutygodniowej przerwie wybrałem się na łowisko, w którym łowiłem wcześniej kilka razy.Po przyjeździe jak zawsze rozłożyłem kije i usiadłem do wędkowania, nagle zjawił się człowiek który podszedł do mnie nerwowo i zaczął zaglądać do mojej siatki wbitej na sztycy przy brzegu( pustej), potem znalazł mi w moich szpargałach zanętę serową na brzanę i kazał oddać, ja zapytałem dlaczego i kim on jest do jasnej......, odpowiedział mi cyt.; ''Jestem strażnik", no to pytam czemu zabiera mi zanętę, której i tak nie użyję, co na bagnie bierze na ser? On na to; "Dawaj bo po policję dzwonię" . i tłumaczył że łowisko od kilku dni ma wprowadzony zakaz nęcenia, tłumaczyłem mu że to zanęta pozostała z łowienia na rzece i że przy nim wyrzucę do kosza, to mi odpyskował, ze nie będę śmiecił. Oddałem narwańcowi te trociny walące serem i łowiłem dalej, ale czy to jest ok? Czy tak można?
Opisana sytuacja jest wypowiedzią jednej z zaangażowanych stron, więc nie może być uznana jako prawda nadrzędna. Jeżeli faktycznie było tak jak opisałeś, choć jest to wręcz niewiarygodne to miałeś okazję natrafić na idiotę. Jestem strażnikiem i de fakto nie powinienem tak wypowiadać się o drugim strażniku, jednak sposób w jaki rzekomo zostałeś, wręcz napadnięty nie pozostawia innego komentarza. Ustawa nie określa w sposób bezpośredni narzędzi połowowych nazywając ich po "imieniu", nie określa czy zalicza się do nich zanęta. Jeśli na danym łowisku obowiązuje zakaz używania zanęty a ty byś ją użył/używał wtedy w mojej ocenie i wydaniu strażnik miałby prawo np. skierować sprawę do sądu koleżeńskiego. Nie mogę dziś powiedzieć jak w danej sytuacji ja bym podjął działania (zależałoby to od wielu czynników) Ogólnie wyznaję zasadę więcej edukacji, prawdopodobnie zakończyłoby się na pouczeniu.
Tylko że: -nikt (przynajmniej ja) nie oddam żadnej swojej rzeczy SSR strażnik jak ma coś w głowie nie podejmie żadnych czynności (kontroli) jak jest sam bez świadka czyli drugiego strażnika
Po co się od razu tak negatywnie nastawiać do życia. SSR-owcy wezwaliby PSR lub Policję i sprawa zakończyła by się tak samo...
Tylko że: -nikt (przynajmniej ja) nie oddam żadnej swojej rzeczy SSR strażnik jak ma coś w głowie nie podejmie żadnych czynności (kontroli) jak jest sam bez świadka czyli drugiego strażnika
Po co się od razu tak negatywnie nastawiać do życia. SSR-owcy wezwaliby PSR lub Policję i sprawa zakończyła by się tak samo...
Tylko że: -nikt (przynajmniej ja) nie oddam żadnej swojej rzeczy SSR strażnik jak ma coś w głowie nie podejmie żadnych czynności (kontroli) jak jest sam bez świadka czyli drugiego strażnika
Po co się od razu tak negatywnie nastawiać do życia. SSR-owcy wezwaliby PSR lub Policję i sprawa zakończyła by się tak samo...
Cześć Norbert. Nie, nie tak samo, bo Policja miałaby podstawy do DODATKOWEGO ukarania za utrudnianie wykonywania obowiązków funkcjonariusza. Już kilka razy się z tym spotkałem. Także Krzysiek, nie warto stawiać się społecznemu, jeżeli ma podstawy do zabezpieczenia Twojego sprzętu, bo kłopoty mogą być dużo bardziej dotkliwe dla Ciebie. Po to SSR ma POKWITOWANIA zabezpieczenia sprzętu i nie drukują sobie ich w piwnicznej drukarence czy z internetu, ale otrzymują odgórnie, czyli legalnie i usankcjonowane prawnie.
Zaznaczam Panowie, oddałem mu ten "ser" hahah;) dla świętego spokoju, żeby sobie poszedł ze swoją głupią dumą i śmiał się do tego sera, a ja chciałem dalej czekać na karasia;) i spędzić miła niedziele nad wodą.
Nie chodzi mi o tę śmierdzącą zanętę, która została mi w torbie po wypadzie nad rzekę, klamoty trzymam w moim drugim gracie, którym jeżdżę na ryby, dlatego tam się znalazła. Chodzi mi o sam fakt zabrania tego, na dobrą sprawę można takiego człowieka chyba ukarać za ten postępek, ani to kulturalne, ani zgodne z prawem chyba?
Tylko że: -nikt (przynajmniej ja) nie oddam żadnej swojej rzeczy SSR strażnik jak ma coś w głowie nie podejmie żadnych czynności (kontroli) jak jest sam bez świadka czyli drugiego strażnika
Po co się od razu tak negatywnie nastawiać do życia. SSR-owcy wezwaliby PSR lub Policję i sprawa zakończyła by się tak samo...
Cześć Norbert. Nie, nie tak samo, bo Policja miałaby podstawy do DODATKOWEGO ukarania za utrudnianie wykonywania obowiązków funkcjonariusza. Już kilka razy się z tym spotkałem. Także Krzysiek, nie warto stawiać się społecznemu, jeżeli ma podstawy do zabezpieczenia Twojego sprzętu, bo kłopoty mogą być dużo bardziej dotkliwe dla Ciebie. Po to SSR ma POKWITOWANIA zabezpieczenia sprzętu i nie drukują sobie ich w piwnicznej drukarence czy z internetu, ale otrzymują odgórnie, czyli legalnie i usankcjonowane prawnie.
Zgadzam się z Tobą całkowicie Maciek.Jeśli podejdzie do mnie patrol SSR przedstawią się i są minimum we dwóch itd.Jednak taki pojedynczy partyzant nie ma prawa bytu w dzisiejszych czasach.
Maciek przyznaj sie lepiej... wziąłeś ten ser czy nie? hi hi ...Bo szykuje sie afera serowa...
zapewne jakis ham ze wsi