Stłuczka pojazdów kto winien?
utworzono: 2011/09/13 09:46
Witajcie
Pasmo nieszczęść ciągnie się od tej niedzieli. Dzisiaj brat pojechał pod szpital. Zaparkował auto przed szlabanem, który strzeże wyjazdu do szpitala. Brat zostawił babcię, która wyszła z auta a on wbił wsteczny, rozejrzał się czy niczego nie ma, cofa 10cm i słyszy trahhhh. Okazuje się, że jakiś dziadek z drogi podporządkowanej wjechał w brata,bo jak twierdzi nie widział świateł wstecznego. Moim zdaniem wina leży po jednej i drugiej stronie. Brat dostał 300pln i 6 pkt karnych. Auta mają tylko drobne ryski, zero wgnieceń. Co lepsze, policjant zna rodzinę rzekomo poszkodowanego i przez pewien moment się śmiali. W pewnym momencie policjant chciał bratu wlepić mandat za podpalane lampy Hella, które mam w aucie. Skoro lampy mają homologację to za jakie grzech wjechał wlepić mandat?. Koleś tłumaczy się, że to brat nie zachował ostrożności bo miał wsteczny, że on światła wstecznego nie widział, że myślał że brat będzie jechał do przodu bo szlaban jest otwarty (nie widział zamkniętego szlabanu)
Jak to wygląda przedstawia poniższy rysunek (nie dokładny bo jestem cały w nerwach)
http://imageshack.us/photo/my-images/18/80087194.png/
żółte auto to tego dziadka
czerwone to moje audi
Dla mnie winę ponosi i jedna i druga strona z tym, że jest to wg. mnie większa wina dziadka bo:
wjazd na szpital przed szlabanem jest na tyle wąski, że zmieści tylko jedno auto po szerokości więc widząc, że brat cofa powinien dać mu spokojnie opuścić miejsce i wjechać na jego miejsce a nie pchać się na zderzak. Brat przedstawił swoją wersję wydarzeń a ten swoją mówiąc, że brat cofał a on nie widział świateł wstecznego. Moim zdaniem sam sobie przeczy bo widzał, że cofa a nie widział świateł wstecznego bo go słońce raziło. Mogę odwołać się od mandatu?. Szkoda, że mnie przy tym nie było bo bym tam im zdrowo nagadał.
Proszę Was o pomoc co robić w takiej sytuacji bo wina nie jest jednostronna a już na pewno nie tylko brat powinien zostać ukarany mandatem. [2011-09-13 09:46]
odpowiec jest jedna sąd grocki nie przyjmuje sie mandatu wszystko w temacie pozdrawiam [2011-09-13 09:58]
Cyt: Proszę Was o pomoc co robić w takiej sytuacji bo wina nie jest jednostronna a już na pewno nie tylko brat powinien zostać ukarany mandatem.
Teraz zależy Ci żeby dziadka tez ukarać ? Jeśli Policja była na miejscu i podjeła takie a nie inne decyzje po przesłuchaniu świadków i przeanalizowaniu zdarzenia ,to chyba sprawa wyjasniona.
Jeśli brat nie czuł sie winny ,mógł nie przyjąć mandatu i podjąć walke w sądzie grodzkim---ale tutaj liczyły by sie dwie sprawy żeby wygrać --
pierwsza to; cud
druga; mocne dowodu poparte świadkami ,oraz prawidłowe manewry zgodne z kodeksem ruchu drogowego.
Jeśli brat wjechał pod szlaban szpitala żeby kogos wysadzić i z pod szlabanu cofał,to ja jednak nie był bym przekonany o prawidłowym manewrze .
Ja osobiście moge zrozumiec dziadka że mógł nie zauważyć ,ale jaka wersja była naprawde i jak to wyglądało ?....
[2011-09-13 09:59]
Wina leży po stronie Twojego brata. Wykonując manewr cofania nie upewnił się czy nie ma przeszkody, czy nie stworzy zagrożenia nie powodując kolizji. Mandat przyjął i odwołać się nie ma możliwości. Przed każdym manewrem w ruchu pojazdu należy zachować szczególną ostrożność. Kierowca pojazdu z tyłu nie mógł przewidzieć zamiaru takiego akurat manewru pojazdu poprzedzającego, a jedynym jego przewinieniem było niezachowanie należytej odległości od pojazdu brata, lecz nie to spowodowało kolizję bo oba pojazdy nie były w ruchu. [2011-09-13 10:03]
Cała sytuacja jest dziwna. Brat, babcia którą wiózł jak i mama twierdzą, że jak cofał, tzn. o ile to można nazwać cofaniem nie było żadnego auta aż tu nagle wjeżdża dziadek, który rzekomo nie widział, że on cofa bo nie widział świateł wstecznego. Wiem jak jeździ brat i wiem, że zachowuje ostrożność. On dosłownie jak powiedział puścił tylko lekko sprzęgło i trahhhhh. Kiedyś słyszałem, że od mandatu można się odwołać. Parking posiada monitoring tylko nie wiem czy jest rejestracja materiału. Tak wszystko bym widział. Moim zdaniem ten dziadek się broni bo wie, że to jest też i jego wina bo żeby wjechać pod szlaban trzeba puścić auto, które pod nim stoi bo tylko jeden samochód tam wejdzie. Dziadek tłumaczy się tym, że nie widział świateł wstecznego bo go słońce raziło, ale widział jak auto cofa więc po co wjeżdżał i się tłumaczy "myślałem, że pojedzie do przodu". Coś się plączę w tych zeznaniach.
Ten wjazd pod szlaban przeznaczony jest zarówno do wjazdu jak i wyjazdu. Do godziny 12 szlaban otwierany jest tylko dla pracowników szpitala, stąd nie można przejechać poza niego. Po 12 jest już normalnie otwarty.
[2011-09-13 10:10]
Mogę odwołać się od mandatu?.
Odwołać się od mandatu nie można, ale jeśli twój brat uważa, że nie popełnił wykroczenia, to może złożyć do sądu rejonowego wniosek o uchylenie mandatu.
Mandat karny staje się prawomocny z chwilą pokwitowania jego odbioru przez ukaranego.
Prawomocny mandat karny podlega uchyleniu, jeżeli grzywnę nałożono za czyn niebędący czynem zabronionym jako wykroczenie. Uchylenie następuje na wniosek ukaranego złożony w zawitym terminie 7 dni od daty uprawomocnienia się mandatu lub z urzędu.
Uprawniony do uchylenia prawomocnego mandatu karnego jest sąd rejonowy, na którego obszarze działania została nałożona grzywna.
[2011-09-13 10:20]szkarlupnia dziękuję za konkretną odpowiedź. Tak też pewnie zrobimy, z tym, że skoro sprawa trafi do sądu wszczęte zostanie postępowanie sądowe w tym kierunku?.
[2011-09-13 10:24]
kolego mastiff jestes policjantem ze wiesz wszystko w praktyce jest troszke inaczej kolego ze swojej praktyki PRAKTYKI!!! wiem ze poszkodowani dostaja przeważnie mandat a jestem zawodowym kierowca od 20 lat jezdzacym na ciagnikach siodłowych mega z wszystkimi uprawnieniami jezdzę giblartar maroko afryka barcelona litwa ukraina włoszech norwegia i jeszcze troszke 250 tys km rocznie to mysle ze szkoda sie tutaj polemizować na temat przepisów drogowych pozdrawienia z North District [2011-09-13 10:26]
toxi1974 zgadzam się dlatego tak jak pisałem to jest wina obydwu stron. Brat mógł faktycznie zachować nieostrożność a ten dziadek skoro nawet nie widział świateł wstecznego to widział inne czynniki mówiące, że trzeba puścić brata bo inaczej może mieć utrudniony wjazd.
[2011-09-13 10:36]
kolego mastiff jestes policjantem ze wiesz wszystko w praktyce jest troszke inaczej kolego ze swojej praktyki PRAKTYKI!!! wiem ze poszkodowani dostaja przeważnie mandat a jestem zawodowym kierowca od 20 lat jezdzacym na ciagnikach siodłowych mega z wszystkimi uprawnieniami jezdzę giblartar maroko afryka barcelona litwa ukraina włoszech norwegia i jeszcze troszke 250 tys km rocznie to mysle ze szkoda sie tutaj polemizować na temat przepisów drogowych pozdrawienia z North District
Ja nie jestem policjantem. Jestem kierowcą W POLSCE od 27 lat, miałem do niedawna firmę transportową zatrudniającą kierowców. Do znajomości przepisów o ruchu drogowym W POLSCE nie jest potrzebna Afryka czy Gibraltar, wystarczy POLSKA i jej przepisy. Pozdrowienia z dróg Polski. [2011-09-13 10:38]
toxi1974 zgadzam się dlatego tak jak pisałem to jest wina obydwu stron. Brat mógł faktycznie zachować nieostrożność a ten dziadek skoro nawet nie widział świateł wstecznego to widział inne czynniki mówiące, że trzeba puścić brata bo inaczej może mieć utrudniony wjazd.
Trzeba? Nie miał żadnego obowiązku puszczać brata. Brat zaczął wykonywać manewr cofania, BEZ WCZEŚNIEJSZEGO upewnienia się, czy manewr może wykonać bez przeszkód. Jeżeli piszesz, że brat po 10 cm (!) manewru uderzył w pojazd za nim, to kierowca z tyłu mógł nie widzieć świateł wstecznych pojazdu przed nim (audi to nie auto ze światłami powyżej poziomu wysokości maski innych aut). Matkę z wózkiem dziecięcym za sobą też by bezkarnie mógł potrącić, bo włączył bieg wsteczny i zapaliły się białe światła?
[2011-09-13 10:49]
hehe 27 lat to ile ty kolego masz lat 50 widac ze niemasz pojecia o kierowaniu pozdrawiam a o firmie transportowej z licencja zadniej pozdrawiam [2011-09-13 10:51]
hehe 27 lat to ile ty kolego masz lat 50 widac ze niemasz pojecia o kierowaniu pozdrawiam a o firmie transportowej z licencja zadniej pozdrawiam
Kolego , zanim zaczniesz oskarżać kogoś o brak pojęcia o czymś tam to zacznij czytać posty swoich oponentów ze zrozumieniem i polecam jakiś edytor tekstu do pisania bo walisz takie byki , że aż przykro patrzeć ? . Może ściągnij sobie może Offisa ?
Byłem kiedyś świadkiem zdarzania z całkiem odwrotnym skutkiem. Jechałem z kolegą miejską ulicą z prędkością ok. 40 km na godzinę, przed nami jechało kilka samochodów. Samochód od samochodu, jak to w ruchu miejskim jechały oddalone od siebie o ok 10 m. Nagle jeden z pojazdów gwałtownie zahamował i rozpoczął powolny manewr skrętu w lewo w bramę wjazdową do jakiejś firmy. Samochód jadący bezpośrednio za nim (był to jednocześnie samochód znajdujący się bezpośrednio przed nami) z lekkim opóźnieniem wynikającym z czasu reakcji kierowcy zdąrzył zahamować jakiś metr od samochodu skręcającego. Niestety kolega kierujący pojazdem nie miał już tyle czasu (zmrużył oczy na ułamek sekundy) i odległości, i uderzył lekko w poprzedzający nas pojazd, a że jechaliśmy busem to z racji sporej masy własnej naszego pojazdu, uderzony przez kolegę samochód osobowy wykonał nagły skok do przodu i lekko uderzył w tył samochodu skręcającego w lewo nie czyniąc na nim nawet jednej ryski. Z naszego busa spadła jedynie tablica rejestracyjna i lekko wygiął się zderzak. Co nas najbardziej zdziwiło to fakt, że to nie kierowca uderzonego przez nas samochodu (wgnieciony zderzak , lekko wygięta listwa progowa bagażnika) a kierowca samochodu skręcającego w lewo najmocniej obstawał za wezwaniem drogówki. Zjechaliśmy na pobocze. Po godzinie przyjechała drogówka, funkcjonariusze podeszli najpierw do kierowcy skręcającego w lewo (jako 1 zadzwonił na Policję), później do tego co jechał przed nami, na koniec podeszli do nas z bloczkiem w ręku. Jeden słuchał wyjaśnień kolegi, a drugi w kółko coś powtarzał o spowodowaniu katastrofy w ruchu lądowym. Mandat i punkty dostał oczywiście kolega. Nie zachował bezpiecznej odległości. Może i tak, ale w opisanych warunkach, te 10 metrów to była bezpieczna odległość.
Sprawca zdarzenia (moim zdaniem), czyli kierowca skręcający w lewo po gwałtownym manewrze hamowania okazał się być najbardziej poszkodowanym. Wynalazł jakieś wgniecenie w nadkolu i przekonał Policjantów do sporządzenia satysfakcjonującego go protokołu.
[2011-09-13 11:07]
To zwykły "szkolny błąd". Brat stracił koncentracje na ułamek sekundy i to wystarczyło .
Właśnie tak powstają drobne stłuczki. Nie gniewaj sie ale winny jest cofający i szkoda zachodu
łazić po jakiś sądach.
Szkoda tylko że wzywali policje. Skoro nie było aż takich uszkodzeń mogli sie dogadać.
Ps. "Kiepski", żal mi Ciebie. Masz takie teksty jakbyś dopiero co prawko dostał :(((
To zwykły "szkolny błąd". Brat stracił koncentracje na ułamek sekundy i to wystarczyło .
Właśnie tak powstają drobne stłuczki. Nie gniewaj sie ale winny jest cofający i szkoda zachodu
łazić po jakiś sądach.
Szkoda tylko że wzywali policje. Skoro nie było aż takich uszkodzeń mogli sie dogadać.
Ps. "Kiepski", żal mi Ciebie. Masz takie teksty jakbyś dopiero co prawko dostał :(((
Dokładnie , świetne podsumowanie i zarazem wyście z sytuacji . Pozdrawiam @zbynio5o :)
To zwykły "szkolny błąd". Brat stracił koncentracje na ułamek sekundy i to wystarczyło .
Właśnie tak powstają drobne stłuczki. Nie gniewaj sie ale winny jest cofający i szkoda zachodu
łazić po jakiś sądach.
Szkoda tylko że wzywali policje. Skoro nie było aż takich uszkodzeń mogli sie dogadać.
Ps. "Kiepski", żal mi Ciebie. Masz takie teksty jakbyś dopiero co prawko dostał :(((
Masz rację kolego, mogli się dogadać ... drobne ryski, zero wgnieceń
Ferdek, w pośredniaku byłeś? ;)
[2011-09-13 11:17]
hehe 27 lat to ile ty kolego masz lat 50 widac ze niemasz pojecia o kierowaniu pozdrawiam a o firmie transportowej z licencja zadniej pozdrawiam
Hahahahaha..... 50 jeszcze nie mam :) Dodaj 27 do 18, umiesz? A pojęcie o kierowaniu (prowadzeniu) pojazdów to każdy w tym kraju wie, jakie mają NIEKTÓRZY kierowcy TIR-ów. I nie o mnie tu piszemy, ani o Twoich niesamowitych umiejętnościach "światowego" kierowcy, ale o konkretnym zdarzeniu drogowym. I dodam tylko, że żeby mieć firmę transportową kolego, nie trzeba mieć od razu licencji, mając flotę z pojazdami do 3,5 DMC. To tego "światowy" kierowca nie wiedział? Cofaj swoim zestawem i uderz w cokolwiek. Kto będzie winny? [2011-09-13 11:20]
cóż, ja również uważam, że winę ponosi cofający. Jeśli cofnął się TYLKO 10 cm tzn, że albo w ogóle nie spojrzał we wsteczne albo dziadek musiał pędzić z taką prędkością, że brat go nie zdążył zauważyć. Wykluczam szaleńczą jazdę dziadka o czym świadczą niewielkie wgniecenia. A gdyby było tak, jak Ci tłumaczy to nie przyjąłby mandatu. Na pasażerów też nie zwracaj uwagi bo ilu pasażerów śledzi tak dokładnie manewry kierującego? który się odwraca żeby patrzeć jak kierujący zawraca?
Samochodu i kobiety się nie pożycza... [2011-09-13 11:23]
Zostawiam kwestię tego kto jest winien. Martwi mnie coś innego. Skoro przyjechała policja, sporządzili notatkę, brat dostał 300pln mandatu to zapewne sprawa wyląduje u mojego ubezpieczyciela?. W tym samym towarzystwie mamy ubezpieczone dwa auta więc pewnie zniżki polecą :(.
[2011-09-13 11:27]
Ano, trzeba było dać dziadkowi kasę (na oświadczenie) na naprawę skoro są drobne ryski i byłoby po sprawie. Nie byłoby grzywny, punktów, bezsensownej interwencji policji i zniżki by nie poleciały. Łatwo się jednak mówi po sprawie...
Pzdro!
[2011-09-13 12:02]
To zwykły "szkolny błąd". Brat stracił koncentracje na ułamek sekundy i to wystarczyło .
Właśnie tak powstają drobne stłuczki. Nie gniewaj sie ale winny jest cofający i szkoda zachodu
łazić po jakiś sądach.
Szkoda tylko że wzywali policje. Skoro nie było aż takich uszkodzeń mogli sie dogadać.
Podpisuję się pod tym podsumowaniem-zwykły błąd....nic nie da odwołanie do sądu, albowiem mandat uprawomocnił się i sąd odrzuci wniosek, gdyż czyn stanowi wykroczenie w myśl przepisów "Prawo o Ruchu Drogowym". Tak jak napisał @Zbynio- tak właśnie powstają stłuczki i dopiero po powrocie do domu i pomocy całej rodziny w analizie zdarzenia i wielu innych doradców sprawca dochodzi do wniosku, że to nie on był winny. Wystarczyło tylko na miejscu powiedzieć funkcjonariuszowi, że nie zgadza się brat z takim orzeczeniem i sprawa jasna...
Policjant zaczął analizę od umiejscowienia pojazdu Twojego brata, czyli od parkingu, względnie miejsca postoju i co by nie pisać, jak by tego nie określać to pojazd prowadzony przez Twojego brata włączał się do ruchu i jest tu najmniej ważne ile przejechał...na skutek jego nieostrożnego manewru doszło do zdarzenia w ruchu drogowym i tyle....Niech brat sobie wyobrazi, że zamiast pojazdu dziadka przy tym szpitalu szedł dziadek, albo babcia i te 10 cm wystarczy, aby ją lub jego połamać...Dlatego ja osobiście zawsze staram się parkować tyłem, aby przy wyjeździe uniknąć właśnie takich sytuacji. Pozdrawiam
[2011-09-13 12:03]
A mnie zastanawia kilka rzeczy - jeżeli zatrzymał sie przed szlabanem -dlaczego nie wjechał dalej by tam zawrócić ?
Skoro zawoził tylko babcie po co wogule podjeżdzał pod szlaban ?
Jeżeli wjazd na szpital jest na tyle wąski na jedno auto to zapewne jest inny wyjazd a to droga jedno kierunkowa powinna być !?
No i jeszcze jedno skoro dziadek wjechał z podporządkowanej ! To która jest główna patrząc na rysunek od szlabanu w dół ?
Dla mnie dziwne ! ja bym przyjoł drogę z góry w dół lub odwrotnie i nawet jakby brat wyjeżdzał przodem to i tak dziadzia ma pierwszenstwo ! Tak ja to widzę a troche po szpitalach jeżdzę :(
No ale oczywiście mogę sie mylić :(
[2011-09-13 15:27]
Maciek masz rację tylko dlaczego napisałeś prawie na samym początku "bo oba pojazdy nie były w ruchu" :-) Oba pojazdy były w ruchu i kto w kogo uderzył jest jasne "brat cofał".
Jak brat by się zatrzymał i w niego uderzył emeryt to wina była by emeryta, a tak cóż "zawiniłeś zapłaciłeś".
[2011-09-13 17:03]Maciek masz rację tylko dlaczego napisałeś prawie na samym początku "bo oba pojazdy nie były w ruchu" :-) Oba pojazdy były w ruchu i kto w kogo uderzył jest jasne "brat cofał".
Jak brat by się zatrzymał i w niego uderzył emeryt to wina była by emeryta, a tak cóż "zawiniłeś zapłaciłeś".
Nie były w ruchu fizycznie, bo kolizja nie nastąpiła na skutek ostrego hamowania jadących pojazdów, wpadnięcia w poślizg, czy nieopanowania pojazdu. Brat ruszał, czyli chciał dopiero włączyć się do ruchu, uderzając w STOJĄCY pojazd. Pojazdy uczestniczyły w ruchu drogowym według wykładni prawa o ruchu drogowym, owszem, były użytkownikami drogi, lecz fizycznie w ruchu nie były (nie jechały), o to mi chodziło. Bo pojazd z odpalonym silnikiem oczywiście jest pojazdem w ruchu w/g prawa o ruchu drogowym. I myślę, że Twoje ostatnie zdanie powinno być podsumowaniem i zakończeniem tak prostego tematu. :))
[2011-09-13 17:33]
Maćku jak by nie jechały to by na siebie nie wpadły. Oba pojazdy z tych relacji znajdowały się w ruchu (nie stały w miejscu). Wystarczy, że jeden pojazd był w "ruchu" aby spowodować kolizję. Który pojazd znajdował się w tym czasie w ruchu? Wg opisu kolegi pytającego to jego samochód prowadzony przez brata wykonywał manewr cofania. Czyli co dziadek zawinił :-) [2011-09-13 17:40]