Już niedługo (zamierzam dożyć) po złowieniu medalowego okazu, naciskasz po prostu wyznaczony przycisk na telefonie, zadzierasz głowę do góry (nie zapomnij o uśmiechu), prezentujesz okaz w pozycji horyzontalnej i czekasz aż będzie przelatywał "sztuczny satelita PZW". Satelita robi zdjęcie, pomiary, analizy, a następnie na spadochronie zrzuca Ci medal.
Ta metoda ma dwa haczyki. Pierwszy kiedy zadrzesz głowę do góry a "satelita PZW" się spóźni to zawrót głowy gwarantowany i się wypierdzielisz do wody. Drugi że satelita zrobi Ci zdjęcie, ale po analizach (dogłębnych jak to w PZW) rozpozna w Tobie Bin Ladena i zamiast medalu spuści "PERSZNGA"
Pozdrawiam
(2009/12/30 17:47)Kolego pisag- w ostatnim zdaniu swojego wpisu w sposób doskonale uczciwy odpowiedziałeś sobie na swoje pytanie, bo tak naprawdę komu i do czego potrzebne są medal? Pewnie że każdy chce łowić te medalowe i to nie jest dziwne, jednak cholernie dziwne jest męczenie ryby dla sławy, zresztą wątpliwej.
Żeby nie wyjść na moralnego czubka dodam że moim skromnym zdaniem są tylko daw wyjścia: 1. zwracamy rybę natychmiast wodzie 2. zabijamy w celach konsumpcyjnych, bez zbędnego męczenia Z naciskiem na to pierwsze!!!
Medaliki, pucharki zostawmy pasibrzuchom z ZG
(2009/12/30 21:27)