ja polecam mam kilka takich
Pióra kolego, to była poezja wędkarstwa. Powiem ci szczerze, że mam własnoręczne zdziałane spławicze właśnie z różnych piór. No nie ma nic lepszego na bolonce lub bacie. Ale to jest coś, co się lubi albo nie. To jak powórt do korzeni, czyli do dnia, kiedy po raz pierwszy poszedłem na ryby, z wędką z leszczynowej witki, kołowrotkiem za dychę z Polsportu tzw klekotką, 20 metrami żyłki Stilon Gorzów ( tęczówka), kawałkiem korka po winie marki "WINO" i antenka z pióra tatowego koguta z podwórka. W kieszeni kawałek bułki na przynętę i łyżka obiadowa do kopania czerwonych w glebie. Przelotki z drutu 1 mm, rękojeść z kawałka izolacji od kabla. Głowa pełna marzeń, pogoda jak złoto, lato, miód akacjowy, komary jak jaskółki, i nasz "wyrwa" na rzeczce odwadniającej stawy hodowlane. Żadnych strażników, ścigaczy, kart, pierdół. Ryby wszelkiej maści, raki jak homary, ogniska, pieczenie, stary motor marki WFM i jazda w 5 chłopa. Tego juz nie ma, to se ne wrati. To są wspomniena dzieciństwa. A wieczorem stara patelnia, ognisko, trochę masła, soli i dawaj smażyć tzw. Wajski, Rusy, Piskorki, karaski, okonki, kaprzyki i inną swołocz. Teraz "już nie ma takich plaż"...
Witam, znalazłem na allegro ofertę 20szt. spławików w niskiej cenie w przeliczeniu na sztukę :) Spodobały mi się one ze względu na cenę gdyż u mnie w sklepie w mieście kosztują po 4-5zł za sztukę a tutaj okazja bo wychodzi 2,30 sztuka. Ale mam jedno ale, nie wiem jak z jakością produktów tej firmy. Myślę że ktoś z tego forum może już kupił je i niech wystawi opinie :) Te spławiki są formy "Hokkaido" :D Pozdrawiam.
no właśnie, są to spławiki bardzo proste , co do jakości mam wiele zastrzeżeń, stosunkowo mały spławik duża gramatura, ani do połowu z brzegu , ani do połowu z łodzi, poprostu przeznaczone tylko do zabawy, cena jak widać jaki towar taka cena
ale wybór należy do ciebie(2013/05/08 20:00)
Pióra kolego, to była poezja wędkarstwa. Powiem ci szczerze, że mam własnoręczne zdziałane spławicze właśnie z różnych piór. No nie ma nic lepszego na bolonce lub bacie. Ale to jest coś, co się lubi albo nie. To jak powórt do korzeni, czyli do dnia, kiedy po raz pierwszy poszedłem na ryby, z wędką z leszczynowej witki, kołowrotkiem za dychę z Polsportu tzw klekotką, 20 metrami żyłki Stilon Gorzów ( tęczówka), kawałkiem korka po winie marki "WINO" i antenka z pióra tatowego koguta z podwórka. W kieszeni kawałek bułki na przynętę i łyżka obiadowa do kopania czerwonych w glebie. Przelotki z drutu 1 mm, rękojeść z kawałka izolacji od kabla. Głowa pełna marzeń, pogoda jak złoto, lato, miód akacjowy, komary jak jaskółki, i nasz "wyrwa" na rzeczce odwadniającej stawy hodowlane. Żadnych strażników, ścigaczy, kart, pierdół. Ryby wszelkiej maści, raki jak homary, ogniska, pieczenie, stary motor marki WFM i jazda w 5 chłopa. Tego juz nie ma, to se ne wrati. To są wspomniena dzieciństwa. A wieczorem stara patelnia, ognisko, trochę masła, soli i dawaj smażyć tzw. Wajski, Rusy, Piskorki, karaski, okonki, kaprzyki i inną swołocz. Teraz "już nie ma takich plaż"...
Podgląd zdjęć na forum dostępny jest tylko dla zalogowanych użytkowników.