W związku z poprawą pogody wybrałem się dzisiaj z żoną i z dzieckiem nad wodę. Postanowiliśmy pojechac do Sukowa. Wędki nawet nie brałem ponieważ jak powszechnie wiadomo na wędkowanie w tym zbiorniku mogą pozwolic sobie tylko nieliczni (z tego co wiem opłaty wynoszą 1800 zł rocznie). Mniejsza z tym, przechadzając się brzegiem w poszukiwaniu miejsca na wypoczynek zauważyłem zjawisko, które wywołałoby niepokój u niejednego wędkarza. Otóż w ciągu zaledwie 300 m naliczyłem 20 leżących przy brzegu karpi (wszystkie prawie jednakowych rozmiarów: 35 - 37 cm) oraz jednego leszcza. Postanowiłem spytac o to przemiłego starszego pana wędkującego nieopodal. Odpowiedział, że nie jest to wina wody, tylko "selekcja naturalna" ponieważ karpie nie mogą odbyc tarła i pali się w nich ikra. Ale czy na pewno o to chodzi? Czemu w takim razie padają też leszcze? Czy nie należałoby zbadac wody? Przecież takie nienaturalne zjawiska mamy obowiązek zgłaszac.