Zaloguj się do konta

Rynek pracy, bezrobocie, kryzys

utworzono: 2010/01/05 13:18
pisaq

Witam!
Koledzy, jakie Wy macie na to wszystko poglądy? Jak wygląda u Was sytuacja z zatrudnieniem?
Uważacie, że kryzys naprawdę istnieje czy to tylko ściema, żeby móc zatrudniać lepszych pracowników za mniejsze pieniądze?

Sam coraz bardziej się buntuję, od ukończenia szkoły przepracowałem może rok (w sumie) na umowach (umowa-zlecenie, staż, praca tymczasowa), reszta na czarno.
Nawet w UK polska agencja pracy zrobiła jakiś przekręt z moją umową.

Kiedyś to przynajmniej zapraszali mnie na rozmowy kwalifikacyjne, bo moje CV przeszło.
Teraz echo, "feedery stały jak zaczarowane" :x
Kumpel - wykształcony i w ogóle - ma tak samo. Dostał pracę "stróża" tam gdzie pracuje mój ojciec (emerytowany górnik) i robi za 800zł. Magister inżynier!
Teraz już nawet nie dzwonią. Wymagania (w zawodach które mnie "interesują") podskoczyły do góry i to okropnie. A płace? Na odwrót.
Przykład: Studia wyższe kierunkowe, minimum 2 lata doświadczenia w zawodzie, kursy i uprawnienia - zarobek 1200-1300zł "na rękę". Robota trudna, za psie pieniądze, a i tak dostać taką to szczęście niczym biblijna manna z nieba.

Wielu pracodawców zaczęło się tłumaczyć, "w dobie kryzysu nie możemy zaoferować lepszych warunków" itp, czy to według Was prawda?
Pracowałem w firmie, w której obrót mimo kryzysu nie spadł(możliwe, że nawet wzrósł!), a wynagrodzenia (płaca=podstawa+premie) były bez premii, czyli obniżono płace. Jak ktoś połowę dostawał "premiowo"(premiowo tylko na papierze) to i o połowę mu wypłatę obniżali.

Dzisiaj biurokracja mnie zmiażdżyła. Miałem się zgłosić na początku roku w sprawie stażu (marzył mi się staż na policji), wystałem swoje w PUPie (Powiatowym Urzędzie Pracy) i dowiedziałem się, że mam czas do końca maja, a zgłosić mam się w marcu. Może coś znajdą czyli automatycznie staż na policji czy w prokuraturze odpada, bo to dobre stanowisko i dobre miejsce zatem na bank ktoś sobie je wybierze. Po to jeździłem tak jak głupi, żeby sobie to załatwić i proszę, biurokraci 1, pisaq 0.
Zmarnowałem hektolitry paliwa na dojazdy do PUPy (celowo), czasu, który mógłbym spędzić np na rozmowie kwalifikacyjnej i co... i PUPa.

Jak tam u Was panowie wygląda sytuacja? Dawajcie info - może się do Was przeprowadzę, dostanę pracę i uwolnię się od PZW K-ce :D
[2010-01-05 13:18]

Ja w tym temacie wiem tyle że od jakiegoś czasu mogę żyć, nie pracując, choć jest to niestety stan przejściowy i nie utrzymuje mnie państwo. Podam więc przykład mojej córci. Prowadziła (niebyła właścicielką) sklep z firmową odzieżą, szukając lepszej propozycji, w której by się mogła rozwijać i taką znalazła w biurze doradztwa finansowego. Umowę podpisała na 4000 zl. netto i tyle dostawała. Bodajże w drugim miesiącu dostała premie w wysokości 1500 zł. dla pracownika miesiąca i wszystko by było piękni, gdyby prezesi nie wykorzystali kryzysu dla powiększenia swoich zysków. Od kilku miesięcy wykonując tą samą pracę otrzymując 2500 zł, niby jest to na okres przejściowy, jednak znając życie będzie trwał wiecznie, bo tak to już jest że łatwiej zabrać, niż oddać. Ta też Marcinie wszędzie jest podobnie...

Pozdrawiam!

[2010-01-05 13:50]

pisaq

Jak dla mnie 2500zł to sporo, nawet sporo sporo, ale nie w tym rzecz.
4000 a 2500? Jest różnica i to jaka! Mieć 1500w kieszeni a nie mieć...

Miałem podobnie, ale to nie kasa się zmniejszyła, ale obowiązki potroiły (żeby tylko!).
Zarabiałem tyle ile na początku, ale miałem pełne ręce roboty i zostawałem po godzinach.
Zostałem zwolniony bo się nie wywiązałem (doba ma 24h) z pewnego obowiązku, umowy brak - ubezpieczenia brak.

To podam przykład kilku osób, większość znam bardzo dobrze lub dobrze.
1. Magister, skończył elektronikę i automatykę i coś tam jeszcze. Smykałkę do tego miał od dziecka, wiedzą i umiejętnościami przewyższał wszystkich z naszej szkoły. Solidny, pracowity, uparty. Pracuje w branży... na linii montażowej za 1200zł (!)
2. Magister, pedagogika resocjalizacyjna (uciekał przed WKU), stróż, 800zł (przy 200h pracy/mieś)
3. Dziewczyna po ogólniaku, sumienna, pracowita, obrotna i zaradna, w trakcie studiów zaocznych, pracuje jako asystentka asystentki asystentki dyrektora ds. zbytecnzych, 8h/godz brutto.
4. Gościu który zwiał ze szkoły żeby smażyć frytki nad morzem.
Całe życie balangował. Szkoły średniej nie ukończył, matury nie posiada, żadnego tytułu, żadnego doświadczenia. Zna się na klubach muzycznych na terenie całego kraju, ciuchach, kosmetykach (?), dobrych alkoholach. Słucha różnych rodzajów muzyki: trance, dance, techno.
Obecnie jest kierownikiem "czegośtam" w sporej firmie, zarobki nieznane, jeździ wypasionym Hyundaiem, ma piękne mieszkanie w bardzo dobrej dzielnicy i domek letniskowy nad jeziorkiem :) Jest rok albo dwa ode mnie starszy! Jak on to zrobił? Jak tego dokonał? To się nazywa człowiek sukcesu!
[2010-01-05 14:12]

Pisaqu tego to tylko możemy się domyslać w jaki sposób ten Twoj znajomy doszedł do tzw sukcesu.    Mam w rodzince dwóch(stryj od mojej i jego synek). Siedzą w Szkocji dokładnie w Glesgov i dojeżdżają do Edynburga do roboty. Na zadane pytanko czy by tak nie załatwili czegos juz po znajomości,chłopie zostałem bez odpowiedzi.  Widzisz dzisiaj to juz nie ma nawet na nikogo liczyć a co dopiero mówić o jakiejś pomocy udzielonej przez Państwo.  Oni to pieprzą czy Ty ta pracę masz czy jej nie masz. ważne brachu,że mosimy im co miesiąc Daninę z naszej krwawicy oddawać w formie podatku. Jeżeli do PUP dojeżdżałeś do T-G,to szczerze współczuję.  Drugi przykład: Wuj stracił robotę w zeszłym roku,zarejestrował się chodził na wyznaczone spotkania. NO i wkońcu chciał się zapisać na kurs obsługi ładowarek. Kazali mu przyjść pod koniec października. Przyszedł jak mu przykazano. Usłyszałodp. tego typu:PAnie na ten kurs już jest zapisanych ponad 240 osób. Odpowiedzsobie sam Marcinie co tam się wyrabiało. Ni emogę napisać bo ,,brzydkich"słów bym użył. Ja Cię wpełni rozumię. Byłem bez roboty prawie 1,5 roku. Podań ile zdałem,klamek wycałowałem za ten czas,pieniędzy wydał na darmo(nie posiadałem auta),Nie zliczę.Mogę być tylko kolego dobrej myśli,że w końcu i Tobie wypali jakaś dobra i na dogodnychwarunkach praca.Pozdrawiam:) [2010-01-05 14:30]

Przepraszam za błędy:) [2010-01-05 14:33]

pisaq

No fakt, na rodzinę i znajomych nie ma co liczyć. Z resztą, po części to rozumiem.
Mam znajomych (bardzo dobrych, bardziej pasowałoby słowo "przyjaciele") w Irlandii Północnej, pracują ciężko w przetwórstwie mięsnym, ale boją się "załatwić" robotę bo co zrobią jak nie wypali? Już nie jeden był taki, że załatwił komuś robotę, ściągnął na Wyspy, robota nie wypaliła i co dalej?
Kuzynka siedzi z mężem w Londynie, mąż haruje po 16godzin, a szef nie wypłaca mu całej pensji.
Sam byłem w UK, wiem, że z pracą nie jest tak lekko, szczególnie jeżeli wybieramy się w rejony Sheffield i Doncaster - agencje pracy, agencje pracy i jeszcze raz agencje pracy.

Jeżdżę do UP w Będzinie, niewiele lepiej :p Zapisać się na jakiś kurs można, pewnie! Ale doczekać się na swoją kolei już nie. Chętnych jest dużo, wolnych miejsc nie.  Kumpel innym PUP praktycznie od ręki zrobił C i C+E... Nie powiem kogo znał, a znał :)
Zapisałem się na prawko C, ale to olałem bo prędzej sam je wyrobię.
Sam sobie zrobiłem kurs na wózki, badania itp, ale co z tego, jak trzeba mieć doświadczenie...
To że od czasu do czasu jeździłem widlakiem po hurtowni nie ma znaczenia.

Kiedyś pojechałem na rozmowę kwalifikacyjną w sprawie pracy jako wózkowy. Okazało się, że trzeba mieć: kurs na wózki z badaniami, prawko B,C,C+E i T, kurs na przewóz rzeczy i kartę kierowcy. Najpierw ładujemy towar wózkiem na przyczepę, która zawozimy traktorem do "hangaru", przeładowujemy towar na naczepę TIRa i wio (na szczęście nie po kraju, a po województwie) ;) Żeby nie skłamać, płaca 1600 albo 1800zł... Parodia!

Pytanie, skąd się biorą doświadczeni pracownicy? Np doświadczony kierowca tira. On się rodzi z doświadczeniem? A może trzeba je kupić?
Ktoś musi dawać pracę osobom niedoświadczonym aby tego doświadczenia nabrały... a ja o czymś takim nie słyszałem :D
 
[2010-01-05 14:44]

Jak tu się z Tobą nie zgodzić? Prawda. Skąd biorą się ludzie z doświadczeniem? Co tu dużo gadać,żeby mieć fachową robotę dziś w tym państwie, to trzeba miec bardzo ogromne plecy:( [2010-01-05 14:57]

hubi

Ryzel i koledzy początek lat 90 zwolnienia na kopalni ja pracuję na dole dostaję wypowiedzenie jak się okazuje za dużą morde ale to szczegół mam dwoje dzieci i żone na utrzymaniu poczatkowo olewam bo nie wiem co to bezrobocie ,zaczyna się zasiłek zaczynają problemy wiadomo zaczyna brakować kasy przychodzi załamanie znajomi się odsuwają brakuje wsparcia dwie moje ukochane siostry mieszkają w niemczech i co wiedzą że jestem bezrobotny mimo tego nie załatwiają pracy bo ja rodzina lepiej obcemu załatwic ja tak mysle otwieram to co umie robić oprócz górnictwa czyli budowlankę zaczyna sie krecić ale powoli jakoś jest miałem trzech dobrych ludzi niestety musiałem ich pozegnać bo koszty miałem coraz wieksze a zysk znikomy nie jestem i nie byłem rekinem budownictwa teraz jestem już całkiem sam i myśle o zamknieciu tego cyrku opłaty mnie zżerają tak że długo mozna by pisać o naszej chorej gospodarce jedno co mogę to tylko współczuć młodym ludziom którym przez takie czy inne chore rządy żyje się na pograniczu ubóstwa pozdrawiam. [2010-01-05 15:02]

Cóz mi odpowiedzieć.  Tylko przykro,że żyjemy w tym złodziejskim państwie. W hutnictwie pracuję nie długo,bo nie spełna 4 lata. W tamtym roku dostaliśmy po dupach,zwolnili ponad 150 osób,reszcie zabrali hutnika,godziny 100% w weekendy,mleko,urlop zdrowotny. Jedynie kartki zywnościowe zostawili a nie wykluczone,że ich nie będzie od lutego. Moje zarobki spadły o prawie 35%. I trzeba się k.....wa godzić na te upodlania, bo gdzie pojdziesz do roboty i za co? Pisaq już na samym początku dał nam odpowiedź:( [2010-01-05 15:10]

withanight88

z rodzina to sie dobrze na zdjeciu wychodzi! [2010-01-05 15:11]

100% racji. [2010-01-05 15:12]

pisaq

Żeby mieć fachową... tak.
Przecież statystyczny(hehe) mały człowieczek w naszym małym garbatym kraju nie chce pracy za 10 tys, stanowiska kierowniczego ale stałą pracę ze stałą płacą - czy to tak wiele?
Żeby nie musiał się martwić, że kończy mu się umowa-zlecenie i za miesiąc nie będzie miał co do garnka włożyć.

Czy każdy "robol" (przepraszam za to określenie, ale sam się z nim utożsamiam) musi mieć mgr żeby np przerzucać paczki?! Rozumiem, że tytuł magistra logistyki oznacza, że dany pracownik potrafi rozpoznać cyfry od 0-9 i rozumie takie polecenia jak "Zapakuj", "Wyślij do...", "Odbierz", "Zawieź", a ktoś bez mgr już nie...
Czy ktoś to chce pracować na niższym stanowisku, pracować fizycznie jest kimś złym?
Przecież na takich ludziach opiera się gospodarka! To są "ręce do pracy" i to właśnie te ręce zarabiają realne pieniądze. Dyrektor nie zarabia, robi to górnik, stoczniowiec, hutnik, energetyk itp.
Nigdy nie chciałem być mgr. inż. dr. hab. prof. nadzw. pisaq, (jeszcze tylko Ś.P. by brakowało).
Nigdy nie chciałem być kierownikiem, dyrektorem czy prezesem. Ani prawnikiem, ani lekarzem.
Chciałem sobie spokojnie pracować na magazynie, żyć skromnie ale spokojnie.
A tu zonk!
Za 10 lat bez doktora na stróża nie przyjmą :x


Doświadczenie? Są staże! Tak? A ktoś był na stażu? Czego się nauczył?
Ja się nauczyłem szpachlować, kłaść gładzie, malować, "projektować" instalacje elektryczne i sieciowe ("Tu trza wykuć, tam trza wywiercić dziurę, tu kabel poprowadzić i bedzie"). Załatwiałem ubezpieczenia i przeglądy samochodów - piękna sprawa.
Na papierze mam: Znajomość zasad gospodarki magazynowej, umiejętność obsługi programu >jakiegoś tam< (którego na oczy bym nie widział, gdyby go sobie nie "pożyczył") itp

Nie daj Bóg niech kogoś przyjmą do pracy bo wcześniej odbył staż na takim stanowisku - wyleci z hukiem :)
Bo stażysta to darmowy robol od brudnej roboty.
[2010-01-05 15:15]

hubi

Teraz jak to zamknę to zadzwonię może teraz załatwią he he. [2010-01-05 15:15]

pisaq

Kol. Hubi, nie chciałem urazić, chodziło mi o to, że te duże firmy dostają małpiego rozumu i chcą więcej za mniej. Współczuję szczerze.
Mojego ojca też pożegnali z kopalni, na szczęście załapał sie na urlop górniczy i teraz jest emerytem. Dorabia jako "szef szefów stróżów", ale zajmuje się wszystkim.
Wykonuje prace budowlane (płytki, podłogi, regipsy, instalacje elektryczne - wszystko) i nie tylko - wszystko w ramach płacy stróża....

Co do małych firm (5-10osób) to sprawa wygląda inaczej bo kontakt z właścicielem jest praktycznie codzienny. Nie jest to jakiś prezes jeżdżący nowym subaru który pojawia się co 2 miesiące w firmie ale "pan majster". I łatwiej zrozumieć jak taki majster powie "słuchaj chłopie, koszty mi rosną, muszę Ci obniżyć pensję do (tyle i tyle)albo Cie zwolnić... zgadzasz się?"
niż dostać wiadomość od kadrowej której powiedziała asystentka prezesa, że decyzją zarządu (którego nie widzieliśmy na oczy) dostajesz mniej kasy albo wypad....
[2010-01-05 15:22]

Powodzenia hubi . [2010-01-05 15:23]

pisaq

Niedaleko mnie jest firma, która zajmuje się "górnictwem" - taśmy składa.
Na kierowniczym stanowisku pracuje tam mój wujek i ojciec chrzestny zarazem.
Pytałem go o robotę to usłyszałem "eee chłopie ni ma roboty, chyba że na dole, a na dół Cie nikt nie puści". Kilka dni później, spotkałem znajomego i dowiedziałem się, że kilka dni wstecz dostał tam  pracę i to nie "na dole", ale na warsztacie. Pieniądze nie za wielkie, ale umowa i praca stała. Niezbyt ciężka i niezbyt skomplikowana.
Nie ma to jak rodzina!
[2010-01-05 15:25]

pisaq

Przepraszam za chaos w moich wypowiedziach, ale jestem nieźle wkurzony - wszystkie plany wzięły w łeb. Nawet nie wiem czy sobie kartę w tym roku opłacę....

Kol. Hubi, kurcze szkoda, przykro mi. Wiele niedużych firm tak upada.
Tutaj też rządzą układy.

Pracowałem kiedyś w firmie budowlanej (podłogi, parkiety)... był właściciel i ja. Gość znał a to burmistrza, a to dyrektora, a to kogoś tam i cały czas miał zlecenia. Tu zrobił burmistrzowi remont "po kosztach" i "w trybie przyspieszonym" - a to dostał zlecenie na remont parkietu w szkołach w naszym mieście itp i tak mu się biznes kręci....

Układy, układy układy.
Trzeba mieć plecy, mocną dvpę i dużą ilość dvpochronów :x
[2010-01-05 15:30]

Pisaq. Nic dodać, nic ująć. Widać nastały jakieś po........ne czasy,że nawet  rodzina rodzinie jest wilkiem. Wyznawana jest zasada: Byle byś nie miał lepiej ode mnie:( [2010-01-05 15:32]

hubi

Marcin niema sprawy jak by urodził się smykiem i kretaczem to dzis zaliczałbym sie do elity ale dla mnie najwazniejsze to honor nigdy nie dawałem łapówek i nigdy nie  wyzyskiwałem ludzi sam z moimi chłopakami pracowałem przez 10 lat nie miałem urlopu dlatego mam co mam. [2010-01-05 15:36]

I takich ludzi jak Ty hubi jest wielu. Tylko się cieszyć. Pamiętajmy- BIEDNY z BIEDNYM SIE PODZIELI I JEDEN DRUGIEMU POMOŻE . Ale już bogaty biednemu nie pomoże . Biedny bogatemu też,wiadoma spraw:) Bo taki co nie ma, podzieli sie z drugim takim samym czym ma. Ot prawda taka. [2010-01-05 15:41]

hubi

Jest takie powiedzenie rób tak żeby drugi przez ciebie nie płakał . [2010-01-05 15:43]

Racja kolego hubi. [2010-01-05 15:46]

hubi

Jedno co powiem nie wolno się załamywać bo to prowadzi do zguby. [2010-01-05 15:49]

Przepraszam Was koledzy za ,,słówka".Tez pisałem wszystko pod wpływem emocji.  Tylko jak tu sie nie wkurzać do ciężkiej cholewci? Jak głowa rodziny traci pracę  i nie umie jej znaleźć a jak jest to za takie pieniądze,że niech szlag nagły trafi.   To już potem nie jest ból jednej osoby(głowy rodziny) a tragedia dla całej famili. [2010-01-05 15:55]

Tym bardziej jak jest się jedynym żywicielem tejże rodziny. Ręce opadają:( [2010-01-05 15:56]

hubi

Ja podam przykład na mojej skórze trzeba szybko załatwić robote za psie pieniadze bez rejestracji a potem wtrakcie takiej roboty szukac lepszej napewno to pomaga,dzis w dobie internetu i europy bez granic naprawde mozna coś znalesć szybko powodzenia. [2010-01-05 16:03]