W UK Agencja do spraw środowiska zajmuje się nie tylko wędkarzami, przede wszystkim dba o środowisko także wodne w załączonym wcześniej linku (w poprzednim poście) jest wyszczególnione, na co dokładnie są przeznaczone fundusze pozyskane z kart wędkarskich większość z tych pieniędzy idzie na odbudowę siedlisk i tarlisk oraz na kontrolę i nie jest to droga na skróty. Nasz związek preferuje skróty, czyli wpuścić karpia i po kłopocie. Czym poza zbieraniem składek i zarybianiem zajmuje się PZW?. W UK jest krótki i bardzo jasny regulamin a w Polsce przepisy PZW są tak zagmatwane, że stwarzają okazję do kłusowania. Kto myśli inaczej jest ignorantem. Nie mam nic przeciwko karpiom lubię je łowić, ale lubię łowić także liny, szczupaki, brzany. Przed zarybieniem w kole (klubie) sprawdza się mniej więcej, co kto lubi łowić i zarybia się proporcjonalnie do tego. I nikt na forach internetowych albo na zebraniach w klubie nie kłóci się i nikogo nie obraża o to czy karpie, liny czy szczupaki powinny być czy nie, bo to nie jest główny problem. Teraz proszę zobaczyć jak jest w Polsce. W większości okręgów na łatwiznę myk karpia do wody, którego i tak wyłapią w ciągu tygodnia. Na forum jeden drugiego obraża tylko kłótnie i głupie wstawki kompletnie nie na temat. Jedyne, co prężnie funkcjonuje to dział sprzętowy porady. Forum jest chyba od tego żeby wyrażać swoje opinie i wymieniać się poglądami na różne tematy, opisywać także rozwiązania z innych krajów. Panowie hefeed8, Gorgoth82 oraz pawelz jak najbardziej poprawnie zrozumieliście moje intencje i chwała wam za to oraz za podejście do wędkowania a to, że kolega Perwer nie umie czytać ze zrozumieniem i dalej twierdzi, że te dwa rozwiązania są podobne to nic tego prawdopodobnie nie zmieni. Niestety żeby coś zmienić nie wystarczy chodzić na zebrania, na których w większości kół można porozmawiać z seniorami z zarządu o pogodzie tutaj potrzebne są zmiany, o których pisał kolega hefeed8 „poruszyć całą władzę od wójtów po Parlament.” I uważam, że było by to możliwe, jeśli działkowcy potrafili coś mienić to, czemu nie wędkarze. Nie pisze tego jak niektórzy uważają żeby sobie pokrzyczeć tylko żeby inni zobaczyli jak można inaczej zorganizować wędkarstwo i jak to jest w innych krajach w podobny sposób mógłbym opisać Francję czy Czechy. Panowie ja mam alternatywę, kiedy jestem w Polsce na ryby jadę do Republiki Czeskiej.
Koło, do którego należę dzierżawi np. od miasta za 100 funtów rocznie staw oraz płaci rocznie 250 funtów za możliwość korzystania z pobliskiego rezerwuaru wody oprócz tego ma kilka innych łowisk, które dostał w dzierżawę za jeszcze mniejsze pieniądze, ale za to dbają o powierzony im teren. Czyli można tanio znaleźć teren dla klubu koła. Składki, które są wpłacane do koła (klubu) pozostają w nim i są użytkowane po potrzeby własne zarybianie, sprzątanie, zawody, budowa stanowisk. W moim byłym kole w Polsce pieniądze były przekazywane do okręgu na zarybianie i utrzymanie jeziora oddalonego o 40 km a okoliczne stawy i rzeka świeciły pustakami czy tak powinno być?
Panowie piszecie na forum dużo o SSR, ale z tym jest trochę jak z wielka stopą podobno jest, ale nikt go nie widział. Rzeka Włodzica w moim mieście chłopcy z gimnazjum kłusują ile wlezie. Jedyne, co zrobiła policja to przegoniła gimnazjalistów z centrum miasta na obrzeża. Rzeka Ścinawka tutaj to oprócz miejscowych przyjeżdżają pseudo wędkarze z oddalonego o 100 km Wrocławia i biorą wszystko jak leci. Zgłaszanie tego tematu nie daje rezultatu. Rzeka Kwisa sytuacja podobna gimnazjaliści kłusują nie miłosiernie, zbiorniki Leśniański i Złotniki oraz okoliczne stawy wujek wędkuje tam trzy razy w tygodniu nie miał żadnej kontroli przez ostatnie x lat. Kuzyni wędkują Nysa, Paczków, Otmuchów, Topola, Kozielno przez 10 lat trzy kontrole w tym jedna to kontrola Policyjna. Mazury okolice Olecka miejscowi oprócz tego, że kłusują siatki, szarpak to jeszcze wylewają szambo do jeziora, nikt w wiosce nie posiada karty.
Rolę Agencji do spraw środowiska mogłoby pełnić w Polsce ministerstwo środowiska - biuro gospodarki wodnej, co wyeliminowałoby PZW. BGW wydawałoby karty i dzierżawiło wodę kołom oraz ustaliło podstawowy regulamin a także dokładałoby funduszy do PSR. Okręgi zostałyby zlikwidowane – kluby koła każdy ma w swojej najbliższej okolicy (do20km) jakieś łowiska, o które dba oraz wszystkie zebrane składki wykorzystuje na własne potrzeby ochrona, zarybianie cokolwiek innego, oprócz tego każdy taki klub tworzy sobie wewnętrzne przepisy - krótko i na temat. Każdy każdego zna, więc łowienie bez pozwolenie było by wyeliminowane oraz nie trzeba było by jeździć kilkadziesiąt kilometrów na ryby. Jeśli ktoś chciałby być członkiem w innym klubie nie było by z tym problemu.
Przestałem dzielić ludzi na rodaków i pozostałych jakoś na początku 2005 roku. Polacy w większości maja zasadę kiwać to ja, ale nie mnie, w około wszyscy są frajerami tylko ja jestem ten git, chociaż są wyjątki. Nie jest ważne, kto jest, jakiej narodowości złodziej zawsze będzie złodziejem a kłusownik kłusownikiem. Przez takich ludzi Polacy mają za granica taka nie ciekawą opinie. Na pytanie z skąd jesteś lepiej nie odpowiadać, że z Polski, ponieważ odpowiedź będzie zazwyczaj taka Polacy to kłusownicy i złodzieje ryb a potem wykład na temat angielskich przepisów i nie ma się, co obrażać, bo w większości przypadków to prawda. Przez to normalni Polscy wędkarze mają problemy z dostaniem się do lokalnych klubów lub łowieniu na prywatnych jeziorach. Więc próbujemy razem z kolegami także z Polski informować takie osoby o lokalnych przepisach, ale jeśli osoba taka chce być ponad to musi liczyć się z konsekwencjami. Przyjechałeś do innego kraju to przestrzegaj jego prawa dostosuj się. Kultura, mentalność czy przyzwyczajenia nie mają nic do tego. Kiedy przyjechałem na wyspy do szkoły pierwsze dwa lata pracowałem, jako security door supervisor w klubie nocnym tam uodporniłem się na wszystkie próby obrażania mnie. A jeśli moje podejście do rodaków wam się nie podoba to możecie mnie obrażać na priva to może moderator nie zamknie tego tematu.
Perwer
Co ty piszesz system prawny działa tak, że pieniądze ze składek w kole idą do okręgu, który wydaje je na wody oddalone czasami o 40-50 km czasami i jeszcze dalej u mnie w byłym okręgu większość funduszy wydawana jest na Kamieniec a co z lokalnymi wodami w promieniu 20 km. Pstrąga oraz innych ryb w śladowych ilościach nie biorę pod uwagę. Poza tym i tak w większości zarybiają karpiem, a co z budową i ochroną tarlisk dla innych gatunków, dbaniem o czystość wody. Wykaz zarybień na rok 2008 w całym okręgu 24020 kg karpia, 450 kg szczupaka, płoci i leszcza 2400 kg, z czego 5120kg karpia i 200 kg szczupaka 850kg płoci i leszcza przypadło na kamieniec. BGW pracują urzędnicy kontrolę nad nimi sprawuje ministerstwo środowiska i pieniądze z zakupu kart czy nazwijmy to inaczej pozwolenia na wędkowanie były by w dość jasny sposób rozliczane i w większości mogłyby być wykorzystywane na poprawę, jakości wód, budowę tarlisk i kontrole. Zarybianiem zajmowałyby się kluby koła ze swoich składek. Powiedz proszę kto sprawuje kontrole nad PZW?.
siri34 wypowiedzi i opinie na mój temat ćwierć inteligenta o mentalności chłopaczka z pod celi kompletnie mnie nie interesują.
Czy wie ktoś może jak można zamknąć konto na portalu?