Zaloguj się do konta

Przygotowanie łowiska czy dewastacja łowiska?

utworzono: 2012/03/06 11:44
Diablo

Rozpoczyna się nowy sezon spławikowy, spiningowy a wraz z nim przygotowania.
Przygotowania obejmą również nasze łowiska. Ale czy na pewno to przygotowanie a nie dewastacja i niszczenie.

To co widzę na łowiskach i czytam na forum zaczyna mnie lekko niepokoić.

Począwszy od wycinki krzaków, drzewek, trzcin, tataraku i innych roślin na brzegu.
Bo dojście musi być.

Później, koszenie grążela, czy grabienie lub wyciąganie na sznurku moczarki, rzęsy czy innych roślin wodnych.

A na koniec niektórzy jeszcze tworzą sobie blat na łowisku. Wysypując dno piaskiem, lub gliną.

Czy to nie wypacza troszkę wędkarstwa? Czy to nie jest niszczenie środowiska naturalnego, ryb, ptaków, owadów?
Rozumiem że czasami łowisko należy odpowiednio przygotować a niektore starorzecza są zarośnięte dywanem roślinności i choć małe oczko pasuje zrobić.

Ale czy czesanie dziesiątek metrów roślinności, sypanie piachem na zamulone dno i zostawianie góry badyli na brzegu często wraz ze sprzętem potrzebnym do wydarcia roślin wodzie jest koniecznością?
[2012-03-06 11:44]

ryukon1975

W związku że łowię na naturalnej rzece jestem zmuszony trochę przygotować stanowisko na większości odcinków.
Przez przygotowanie stanowiska rozumie tylko i wyłącznie wycięcie wierzbowych witek na brzegu gdzie chcę usiąść.Wszelka ingerencja w brzeg czy dno nie wchodzi w rachubę.
Przykładowy odcinek brzegu.
[2012-03-06 12:13]

ryukon1975

Z witek które wycinam robię przeważnie podpórki pod kije,bo nie sposób na takim brzegu rozkładać jakieś tri-pody.
Nie wyrządzam w ten sposób żadnej krzywdy środowisku i nie działam  na nią w sposób niekorzystny.Z jednego stanowiska korzystam długo,nie wycinam nowego codziennie a prawdziwi wędkarze wiedzą że takie wierzbowe gałązki odrosną w kilka tygodni.

Przykładowe stanowisko,dobrze zamaskowane przed wzrokiem ryb.:)
[2012-03-06 12:19]

JKarp

CześćKrzysztof tylko żyłki widać ;-)JK
[2012-03-06 12:36]

89krzysztof

Użycie słowa dewastacja przy moich działaniach to trochę za duże słowo. Na ogół łowię z mniej więcej trzech miejscach. Jedno jest zajęte, idę na drugie, albo trzecie. 
Jeśli chodzi o przygotowanie stanowiska, ogranicza się to przycięcia sekatorem gałęzi, które są nade mną. Do operowania batem potrzebna jest przestrzeń, jakaś tam. Dodatkowo przycinam trawę, żeby nie przeszkadzała. Podpórki mam kupne, więc z drzewa nie robię. 
Jeżeli dojście do wody jest strome to zdarzy mi się zrobić dwa schodki, w celu łatwiejszego schodzenia. 
Odnośnie wrzucania czegokolwiek poza zanętą do wody - jestem przeciwny.  [2012-03-06 12:50]

Artur z Ketrzyna

Mówisz dewastacja, rzek, jezior. Jeszce nie tak dawno, gdy nasze państwo dbało o brzegi, zamiast wędkarzy robili to melioranci, i to na większą skalę. Ryb było więcej, rzeczki i rowy drożne, tak więc i powodzi było mniej.
Teraz to pozostawiono bez opieki, bo poszkodowano na to funduszy.
Myślę że przesadzasz z tym wyrywaniem dziesiątek metrów roślinności wodnej, przez jakiegoś wędkarza by zrobić sobie oczko do wędkowania. Przynajmniej ja z czymś takim na tak wielką skalę się nie spotkałem.
Choć popatrzeć jak niektóre zbiorniki uległy eutrofizacji, to i kombajn, jak i koparka by się przydały. I żadne ptactwo wodne, czy inne stworzenia, na tym by nie ucierpiały.

Co do eutrofizacji zbiorników, to ludzie już znaleźli na to sposób. Są to takie młynki wodne, napędzane siłą wiatru, które podnosząc muł z dna powodują jego natlenienie i szybszy rozkład (zanik). Są dość łatwe do wykonania, jak też można kupić używane. Koszt używanego waha się w granicach od 17 do 25 tyś zł.
[2012-03-06 13:49]

1z2z3z4

A co jeśli zbiornik miejski (zaporowy Bugaj  w Piotrkowie Tryb.) został "zapomniany" przez miasto? Zakaz czyszczenia stanowiska (200zł) powoduje, że nie ma gdzie wędkować. Wszystko zarośnięte i przerośnięte tak że nie ma gdzie wędkować. Jestem przeciwny niszczeniu naturalnych tworów ale miejski zbiornik powinien być czysty.
[2012-03-06 15:11]

JKarp

CześćNa stojącej wodzie ja nie przejmuje się za bardzo roślinami ( o ile jest ich w granicach rozsądku ). Po prostu regularnie nęcę. Im dłużej nęcę tym mam mniej roślin. Co prawda nie mówię o grążelach bo te nawet jak nie rosną to na dnie pozostają potężne łodygi i korzenie.Nigdy nic nie grabiłem - szukam raczej wolnych przestrzeni do położenia zestawów.Czasem jak jak jakaś gałąź mi przeszkadza niestety ale zmuszony jestem jestem ją przyciąć. Gałąź czyli średnica 2-3cm ale nie pół drzewa bo i takie coś kiedyś zastałem na swojej miejscówce.JK
[2012-03-06 16:33]

1z2z3z4

A co zrobić jeśli grążele są niemal na całym zbiorniku ? Czyścic stanowisko i ryzykować czy jeździć 20 km i zrezygnować z wędkowania "pod nosem" ?
[2012-03-06 16:51]

JKarp

CześćZamiast żyłek plecionki, dobry ponton do wypłynięcia i heja :-)Oczywiście regularne nęcenie wypleni w pewnym stopniu te grążela.JK
[2012-03-06 17:10]

1z2z3z4

Zawsze to jakieś rozwiązanie :) Ciężko mi słowami oddać sytuacje na tym miejski zbiorniku, dlatego też postaram się zrobić trochę fotek.

Grzechem było by ingerencja w takie miejsca jak te, które przedstawił kol. Krzysztof na fotkach, natomiast na sztucznych akwenach, pewne działania należy podejmować. Z czasem należy usuwać osady itd. nie wspomnę już o wprowadzaniu nowej puli genów po to aby ryby nie karłowaciały  i nie chorowały.

Zdanie moje jest takie - to co stworzyła natura pozostawmy jej. A to co stworzył człowiek powinien mieć pod opieką.
[2012-03-06 17:15]

kamil1

Kolego Diablo,sytuacja jaką opisujesz moim zdaniem mało ma wspólnego z wędkarstwem. Takie zabiegi stosują albo kłusownicy albo mięsiarze! to już nie mieści się w definicji przygotowania łowiska lecz dewastacji. Co to za łowisko?!?
[2012-03-06 18:05]

Diablo

Zgadza się że melioranci robią więcej złego niż wędkarze ale nie jesteśmy meliorantami (moze są wyjatki) zacznijmy zmiany od siebie.

Zgadzam się również, że jesli chodzi o łowiska komercyjne stawy itp opieka nad nimi w postaci usuwania zbędnej roślinności jest konieczna.

Ale to co widzę na starorzeczach czy tzw łachach martwi mnie mocno. Starorzecze w całości porośnięte grążelem i rogatkiem. W starorzeczu szczupaki i liny. Rozumiem że ktoś chce się do nich dobrać i zrobi sobie dwa okna półtorametrowej średnicy.

Ale ja widziałem kilkanaście pasów szerokości dwa metry i długości ok 30m w poprzek starorzecza wydartej rośliności typu grążel czy rogatek. A to wszystko na brzegu gnije i śmierdzi.
Tylko po to żeby móc rzucać tam spinningiem
[2012-03-06 18:06]

kamil1

Taka sytuacja sie zdaża gdy ktoś napotka małe dzikie oczko czy jeziorko do którego cięzko sie dostać i zacznya traktować ta wode jak osobiste łowisko.

[2012-03-06 18:18]

Mam kilka jeziorek koło siebie. Tam wędkarze też już dawno przekroczyli zasady przygotowania łowiska na rzecz dewastacji. Niszczenie roślin, robienie schodków, praktycznie całych tarasów, pod sprzęt. Przygotowują nie jak na ryby ale jak na przyjazd prezydenta. Do tego te stare wyniesione nad wodę fotele....
[2012-03-07 08:06]

Diablo

Ludzie nawet na rzece potrafią niesamowite zmiany wprowadzić. Idę jednego dnia nad rzekę. Prosty nieciekawy wedkarsko brzeg. Idę za kilka dni a tu kilka pali wbitych w dno rzeki, na nie narzucane gałęzie, tudzież trochę cementu zbrylonego i zasypane ziemią. Tworzy się mini główka, za nią małe zakole i dołek. I już jest gdzie połowić.
[2012-03-08 22:10]

misiekk35

Oj pewnie wielu oportunistów będzie, a niech tam.

   Przygotowanie łowiska na stawie i jeziorze różni się diametralnie od owego na rzece. Ja osobiście nie mam nic przeciwko wysypywania piasku i grabieniu. Może i ucierpi jakiś raczek lub żuczek wodny, przecięta trzcinka też niebawem odrośnie. I co w tym złego? Więcej szkody wyrządzamy wrzucając zanętę do wody !!!!!! Użyźniamy ją przecież bezpowrotnie. Zjedzona, wydalana jest z kałem ryby, a nie zjedzona kisi i też użyźnia wodę. ile tys ton zanęty sprzedaję nasze sklepy wędkarskie rocznie - taka woda podrasowana zanętą jest zdecydowanie bardziej dla środowiska szkodliwa niż ściek. Ołów, już raczej całe jego pokłady zalegają dna naszych zbiorników po zaczepach i zerwaniach. No chyba sami siebie oszukujemy, że wyparował.

   Na rzece jest inaczej. Kto zna np Wisłę wie, że drzewa rosną tam prawie tak szybko jak bambus w Wietnamie i stanowią tam chaszcze trudne do przebycia. Nie mówiąc o gałązkach, bywa,że meczeta jest niezbędna. Jeden będzie zgorszony wycinką a innemu pozwoli wędkować. Przecież, gdyby nie "ludzka rękka" nie byłoby żadnych stanowisk wędkarskich od Krakowa po Warszawę. Znam osobiście świra, który co roku na jednej z wiślanych wysp na wiosnę /woda zimna/ wycina drzewo spływa z nim w odpowiedzie miejsce i kotwiczy do brzegu tworząc dół i zastoisko za nim. Czy go potępiam, nie. Na tej wyspie są same duże drzewa, cały dziki gąszcz. Za dwa lata sąsiednie wypełniają lukę korzystając z dostępu do słońca.

   Pamiętam swoje wyprawy na "Amazonię", jednej z wysp w okolicy G.Kalwarii. By dostać się na nią pontonem błądziliśmy po okolicy w krzaczorach i pokrzywach wyższych niż my dorosłe chłopy i co i przecinanie dziewiczej ścieszki jest nieekologiczne?

   Mnie irytują bardziej śmieci po wędkarzach. Najgorsze jest szkło i to rozbite. Wypij piwo-zabierz pustą butelkę ze sobą, a jeżeli nie to jej nie rozbijaj. Tym pokaleczyć się mogą dziciaki i nie tylko. Opakowania po przynętach i robakach oraz jedzeniu zabierz ze sobą lub spal. Ekologia tak, lecz będę chodził na ryby mimo, że niejednego po drodze konika polnego pewnie nieumyślnie zdeptałem.

Pozdro w nowym może lepszym sezonie

  

[2012-03-09 01:26]

ryukon1975

Jestem w stanie zrozumieć jakąś mini tamkę z kołków drewnianych i gałęzi.
Widywałem takie nawet w starych podręcznikach wędkarskich.
Jednak opisany przez kol.Diablo zbrylony cement to już czysta dewastacja środowiska.
Przecież wszystkie takie sztuczności i śmieci pierwszy większy przybór wody rozniesie po całej rzece.

Co do śmieci,koledzy "wędkarze" zawsze dbają bym miał co zbierać.
Muszę im kupić gwoździ by przybijali śmieci na swoich stanowiskach i nurt nie przynosił ich na moje stanowiska.:)
Nie muszę po nich sprzątać, ale razi mnie stanowisko w śmietniku i łowienie z niego.:)
Zdjęcie z dnia wczorajszego (8.03).
[2012-03-09 07:41]

misiekk35

A wystarczy na wędkowanie zabrać ze sobą jedną torbę na śmieci - to takie proste. [2012-03-09 08:18]

Mietusik

Ciekaw jestem, co powiecie na to. Miejsce Zalew Sulejowski, Barkowice "Pod Górą"...

...kilka lat temu było tam tak...

[2012-03-09 14:09]

Mietusik

…teraz jest tak… [2012-03-09 14:10]

Mietusik

...tnie się wszystko jak leci... [2012-03-09 14:11]

Mietusik

...i jak wyżej [2012-03-09 14:12]

Mietusik

…nawet brzeg próbowano jesienią „poprawić” koparką, tylko się utopiła, a to ślady po niej…


[2012-03-09 14:15]

89krzysztof

Jeśli to tereny prywatne, to dlaczego właściciel ma nic z tym nie robić ?  [2012-03-09 14:19]

Mietusik

Wycinka daleko wykracza za teren prywatny, a linia brzegowa to już na pewno nie „teren prywatny”.

A tak na marginesie, czy ładnie wyglądałby Zalew, z takim brzegiem na całej jej długości?
Czy nie lepiej (ładniej) by było, gdyby ktoś kupił sobie działeczkę 100-200m od brzegu i tam się budował, a linię brzegową zostawił innym (wszystkim)?!


[2012-03-09 14:31]