Hi Ernest45 - Twoją szanowną wypowiedź można nazwać, no cóż... genialną! Mój ulubiony "kawałek" dotyczy Pana Johna Wilsona. Kolesia po prostu uwielbiam... Moim faworytem jest odcinek jak John łowi brzany na mielonkę. Wygląda to tak: śmiech-zakłada mielonkę-śmiech- zarzuca zestaw- śmiech... itd., itd.... I to powtarzane z częstotliwością 10 sekund słowo "magic"... "Magic" jest wędka, burza, brudny pies na przystanku, włos w zupie...W czasach kiedy bardzo sympatyzowałem z ruchem reggae uważałem że koleś ma po prostu sort nie z tej ziemi i nie przestaje bakać ani na moment! :)))
ha ha ha mnie tez rozpieprza smiech tego starego zgreda :D rzucajac zestaw mocno ociazanony mowi, ze sle go na okolo 150 m a widac, ze leci gora na 40 m. Najbardziej jednak rozpierdziela mnie jak tylko zatnie rybe i podczas holu "wycenia" jej wage :D no masakra .... i zawsze podczas kazdej wyprawy zachwala miejscowke, ze to jego najlepsza wyprawa wedkarska i przygoda w zyciu :D (2012/12/20 07:56)