Sułtan w paradnym złotym stroju zdaje się być wszędzie. Z powagą spogląda z oprawianych w grube ramy portretów wiszących w każdym biurze i najmniejszym nawet sklepiku. Patrzy z banknotów i monet. Widzi wszystko. Chociaż do niego nie sposób zajrzeć.
Pałac sułtana tylko raz w roku, podczas Ramadanu, otwarty jest dla ciekawskich. Na co dzień można zobaczyć tylko jego połyskujące zza drzew dachy. I to z oddali, bo żaden taksówkarz ani rybak w obawie przed czujną gwardią sułtana nie odważy się zbliżyć. A pałac Istana Nurul Imam, w którym zmieściłby się cały Watykan, kusi.
Ma 1788 pokoi urządzonych z największym przepychem. Gładkie marmury, na nich tłumiące kroki perskie dywany, ściany wykładane złotem i złote umywalki o złotych kurkach w 257 łazienkach. W garażu (a raczej w pięciu garażach wielkości hangarów) czeka na kaprys któregoś z członków rodziny lub ministrów 3 tysiące (niektórzy mówią o 5 tysiącach) najwspanialszych samochodów świata.
W kolekcji, którą sułtan zainaugurował 200 sportowymi autami w dniu odzyskania przez Brunei niepodległości w 1984 roku, są wszystkie najlepsze marki, jakie można wymienić. W ilościach niewyobrażalnych. Bo jak wyobrazić sobie 500 (jak podpowiada Księga rekordów Guinnessa) Rolls-Royce’ów czy 200 Aston Martinów?
Są też krwistoczerwone Porsche, Ferrari, Jaguary (w tym Jaguar XJR-15, których powstało tylko 50 sztuk, za milion dolarów każda), bolidy Formuły 1 ze stajni McLarena, które długo, z wynikiem 386 km/h, były najszybsze na świecie.
Są też unikaty: dwa czarne bolidy LM (z pięciu, które powstały), Lamborghini Diablo Jota (powstało tylko 12 takich aut). I takie, których nie można zobaczyć nigdzie poza Brunei, jak BMW Nazca C2 (prototyp) czy potężny SUV Bentleya o nazwie Dominator, którego sułtan wykupił wszystkie istniejące sztuki.
Sułtan kolekcjonuje też auta z historią w tle, jak bolid Formuły 1, który miał wątpliwą przyjemność zderzyć się z autem Michaela Schumachera.
Gdyby wszystkie te samochody wyjechały naraz na ulicę, w całym Brunei zrobiłby się gigantyczny korek. Tymczasem szerokie ulice stolicy Brunei – Bandar Seri Begawan (zwanej w skrócie BSB) – są zaskakująco puste. Czasem tylko przejedzie jakiś samochód.
Piesi zdarzają się jeszcze rzadziej. Jak to możliwe, skoro w stolicy i okolicach mieszka jedna czwarta z około 400 tysięcy mieszkańców Brunei? Gdzie są wszyscy?
Autor: Anna Janowska
Źródło: Voyage
Podgląd zdjęć na forum dostępny jest tylko dla zalogowanych użytkowników.