Napiszę to jeszcze inaczej.
Mówi się, że w każdym stadzie znajdzie się czarna owca.
I teraz tak, mamy jedną opłatę łowimy na wszystkich wodach, "czarne owce" w odległej Polsce
robią nam opinię mięsiarzy, kłusowników itp.
Być może jestem strachliwa, ale bałabym się jechać nad taką wodę, abym nie była zakwalifikowana do tego samego wora i zidentyfikowana po np. numerach rejestracyjnych z jakiego regionu Polski jestem.
Jeżeli teraz pojadę nad wodę w inny rejon Polski to kupując pozwolenie jestem spokojna,
że pozwolenie mam, przyłożyłam się do zagospodarowania tej wody i nikt nie powinien
mi nic zarzucić.
Dlatego tak jak pisałam są zwolennicy jak sceptycy takiego rozwiązania.
Jestem realistką, być może jest to kobieca cecha, ale ludzie są różni.
U mnie w prawdzie skarbnik to gość poukładany ale wolałem sie upewnić by potem nad wodą nie mieć obaw co do tego jak miałbym mieć kontrolę , niepotrzebny stres czy ma być tak, czy może sa jakieś znaczki dodatkowe, dziękuje raz jeszcze... pozdrawiamSadzę że nie jest ważne do końca co pisze na znaczku ale do czego uprawnia dokonana opłata.Ja jestem z okręgu Wałbrzych na znaczku mam napis wody górskie ale wiem że dokonana przezemnie opłata uprawnia mnie do lowienia na wodach nizinnych,górskich i z łodzi na wyznaczonych wodach strefy Dolnośląskiej.To jest ważne i o tym powinien informować skarbnik do czego uprawnia wniesionaopłata.
To co zrobili to świństwo wielkie, zeby nie móc pojechać na wakacje i powędkować, czy też pare kilometrów dalej od domu.
To skandal!!!!
JA W TYM ROKU NIE ROBIĘ OPŁAT !!! i wszyscy powinni niezapłacić. Przez rok można się poświęcić i za tą kasę powędkować na prywatnych stawach. Ciekawe jakby związek to odebrał
(2012/03/23 20:36)witam serdecznie.
A ja mam takie troszkę inne pytanie, szanowni koledzy i koleżanki dyskutujemy o kasie za składki co za tym idzie o ilości złowionej ryby (tak sądzę chyba że jestem w błędzie) a czy tak faktycznie nie liczy się dla nas czas spędzony nad wodą z kijek w ręku?czy nie liczy się to że po dniu,tygodniu pracy możemy wyskoczyć nad wodę spróbować coś złapać nie ważne czy się złapie czy nie ale czas nad wodą,świeże powietrze,relaks chyba to jest najważniejsze nie kasa=ryba
a tak od siebie to powiem że jak pojądę na mazury na wakacje to zapłacę ile bedzie trzeba za to żeby połowić, bo faktycznie jak człowiek zap.....la cały tydzień to w każdy weekend będzie miał siły jechać 100-150 km nad wodę? ja sądzę że nie może emeryt ( nie obrażam broń boże) dysponujący czasem to ok ale my młodzi zapracowani to zastanówmy się czy nie lepiej wyskoczyć gdzieś blisko i odpocząć na leżaku koło wędek a wyspać się w łóżku w domu? niż w warunkach polowych dla mnie ważne jest żeby się zrelaksować i odpocząć ( bo jak wiadomo machanie wędką nie męczy )
Pozdrawiam