Kolegom od "trzeciego świata" proponowałbym najpierw odwiedzić jakiś kraj trzeciego świata, potem ewentualnie możemy na ten temat podyskutować.
W moim odczuciu problem raczej leży w braku kultury jedzenia ryb - lokalnie łatwiej jest mi rybę nabyć za pomocą wędki niźli w spożywniaku gdzie do wyboru mam głęboko mrożone albo wynalazki w panierkach, tudzież wszelkie odmiany śledzia wstępnie przetworzone. Po świeżą rybę muszę jechać dalej niż mam nad staw a, w sumie, gwarancja nabycia jest porównywalna z gwarancją złowienia.
Jaki związek ma kultura jedzenia z biedą w Polsce?
Ubodzy ludzie nie pobiegną po "wszelkie odmiany śledzia" nawet te "głęboko mrożone":) bo nie mają czym za nie zapłacić (jeśli dochód danej osoby wynosi przykładowo 600 PLN/miesiąc) a rybę w okolicznych wodach mogą pozyskać za darmo jeśli tylko w nich coś jeszcze jest. (2012/09/26 12:18)