Czy jestem za wupuszczaniem ryb ? Pewnie że jestem za . I co z tego że wezme sobie rybke w tygodniu np. 1 lina lub karpia , bo drapieżnika nie łowie prawie wcale. Lubie ryby i tyle. A syfu z marketu jeść nie będe...!!!! Problem w tym wszystkim tkwi gdzie indziej , a mianowicie wędkarze a właściwie pseudowędkarze nie czytają tego co tu piszecie , nie piszą na żadnym forum , nie czytają gazet i mają wszystko w d...ie i tak robią swoje , a o wypuszczaniu ryb nie słyszeli , albo nie chca słyszeć , bo przecież karta musi im się zwrócić, nieprzepuszczą żadnej rybce .Widze w maju jak rozpoczyna się sezon szczupakowy to nie jest łowienie , to jest rzeż nie przepuszczą żadnemu choćby miał 20 cm . Dotrzeć wlaśnie tych ludzi , uświadomić ich , tylko jak .Podam przykład znajomy złowił 10 kg leszcza róznej wielkości , pytam mu się czy jest w stanie to zjeść , niech wypuści troche a on na to a... dam siorze i sąsiadce a jak nie będzie chciała to zobaczymy.Po tygodniu spotykam gośćia no i co tam ryby zjedzone , a wiesz sąsiadka niechciała ześmiergły się i wyrzuciłem do śmietnika , bo nikt inny nie chciał skrobać .Właśnie uświadomic takich ludzi trzeba żeby nie brali wszystkiego co złapią tylko wzieli sobie dwie , trzy rybki do domu i koniec.
(2010/01/15 21:41)Wybrałem wypuszczenie ryb z powodu wyrybienia naszych zbiorników.
Nie widzę nic złego w spożywaniu ryb, ale wędkarza zabierającego z wody metrowego szczupaka lub jakąkolwiek inną okazową rybę zawsze nazwę mięsiarzem. Podchodzę do tematu w ten sposób – złów i daj złowić innym. Co więcej, taki człowiek pozbawia mnie tego, za co płacę – przyjemności polowania na dużą rybę a tym samym przyjemności wędkowania. Człowiek jest drapieżnikiem i nim pozostanie. Prawdopodobnie gdyby rybostan naszych zbiorników był nie wyczerpywalny nigdy ten temat by nie powstał. Niestety nie jest i w tym problem.
Jeden z kolegów napisał, że odcinki rzek gdzie obowiązuje zakaz zabierania ryb najlepiej całkiem zamknąć dla wędkarzy, a to niby dla czego?
Jeśli mam do wyboru łowisko „nokillowe” i klasyczne zawsze wybiorę to „nokillowe.
Mam tam szansę spotkać większego a co za tym idzie silniejszego przeciwnika. Mam nadzieję, że wszyscy sobie zdają sprawę, że łowiska „nokillowe” nie powstały dla wegetarian a mój wybór nie jest powodowany tym, że nie lubię ryb.
O rybactwie i ochronie wód nie będę pisał, bo szkoda gadać…
(2010/01/16 01:05)
Witam kolegów. Ja mam taką teorię: PZW wynajęło kilku tajnych agentów, którzy za opłatą próbują zniszczyć, wyśmiać, zgnoić itd wystkich którzy chcą zjeść rybkę. Bo nie będą musieli wtedy zarybiać, czyli zostaje kasa, więcej ryb to więcej wękarzy czyli więcej kasy. To potraktujcie oczwiście z przymrużeniem oka. Kolego Pisaq zgadzam się z Tobą w każdym zdaniu. Sam czasem zabieram rybę przeważnie szczupaka lub sandacza czasem leszcza i gdyby ktoś nazwał mnie mięsiarzem to w dziób. Taksamo jakby nazwał mnie zbokiem bo obejżałem się za ładną dziewczyną albo pijakiem bo codziennie wypijam po jednym piwie. A i jeszcze jedno po co kaleczyć rybę , zadawać jej bol i stres? Dla fotki dla pochwalenia sę kolegom? Od milionów lat polujemy i taka jest nasza natura. Myśliwemu nikt nie zwróci uwagi, że zabił jalenia. Ma odstrzał, zabija, zabiera i dostaje od każdego gratulacje. Reasumując decyzję powien podjąć każdy sam a nie pod nacikiem innych.
(2010/01/16 15:10)Witam
Kolego Ppawel, zdecydowanie błędna teoria. Otóż PZW zależy właśnie na pustych wodach!!
Co by robiły osrodki zarybieniowo/hodowlane?
A tak im większy krzyk nad wodą że nie ma ryby, tym więcej trzeba jej produkować. Królik i rodzina królika musi z czegos żyć.
Pozdro
Trader
(2010/01/16 17:16)Popieram kolegę - nie potrzebujesz wypuść , jak masz ochotę spróbować dobrego mięska to weź ale tyle by zapasu nie robić i aby coś jeszcze w łowisku zostało .
(2010/01/16 20:08)Była sobie rzeczka. Rzeczka Radew. Pełno rybek w tej rzeczce sobie kiedyś pływało. Królem w tej rzeczce był wszędobylski szczupak. Pewien pan z pewnej organizacji wymyślił, że ta rzeczka (woda górska) powinna obfitować w pstrągi. Pełni dobrych intencji działacze pewnej organizacji wybili tego wrednego szczupaka prądem. Panów z pewnej organizacji podpatrzyli miejscowi i odkryli nową metodę, kto by teraz tą głupią siatkę stawiał…W Radwi nie ma ani szczupaka ani pstrąga. Dobrze, że stu kilogramowe sumy tam nie pływały, Bo pewnie by rzekę w powietrze wysadzili…
(2010/01/17 01:12)Bardzo się cieszę, że każdy ma tu jakieś zdanie. Niestety (ktoś już o tym pisał) jakiekolwiek zdanie na tematy poruszane na tym portalu i wielu innych, ma jedynie garstka wędkarzy. Ludzie dyskutujący i interesujący się tymi zagadnieniami to może 10% wędkujących. Dzisiaj byliśmy na lodzie (w centrum Warszawy) w celu przeprowadzenia następnej sondy. Wiecie co ludzie mają do powiedzenia na wałkowany przez nas tutaj temat? Nic!!! Część nawet nie rozumie o co ich pytamy…
(2010/01/17 01:40)Tak dokładnie jest Kol Kowson. Dlatego PZW ma sie dobrze i bedzie sie miało dobrze jeszcze przez szereg lat. Schlebia po prostu pogladom 90% wedkarzy w Polsce. Mamy pokaleczone społeczeństwo. Nasza historia zrobiła swoje. Rozbiory, okupacja. PRL. Zawsze na przekór "okupantowi" stąd zero poszanowania dla prawa. Ciagle trzeba coś "wycwaniakować" kogos przechytrzyć". Zabrać to co moje, za moje pieniadze z "naszych" wód.
A całe to nasze gadanie na tym portalu to "skansen". Parę % wędkarzy zastanawia się nad prawem, etyką, srodowiskiem naturalnym.
Co do jednego nie zgadzam sie z Kol Gostmirem. Mianowicie nie podzielam pogladu że prywatny własciciel nie myśli rynkowo i o przyszłosci swego interesu a tylko postoszy wody.
Czytałem w zeszłym roku publikowane wyniki działalnosci gospodarczej wielu gospodarstw rybackich (dotyczyły jezior i zbiorników zaporowych) W ostatnich latach struktura przychodów diametralnie sie zmienia. Coraz większy udział w przychodach mają usługi wedkarskie (licencje, zakwaterowanie inne) a cora mniejsze sprzedaż ryb. Coraz więcej tych gospodarstw uzyskuje roczny zysk netto tylko dzieki wedkarstwu.
Dlaczego tak sie dzieje?
Odpowiedź znają ci wszyscy którzy prowadza jakakolwiek działalność gospodarczą. Mamy do czynienia z rynkiem klienta i powszechną nadprodukcją we wszystkich dziedzinach.
W brew pozorom bardzo trudno jest sprzedać wyhodowana rybę. Konkurecję wzmaga import. Sieci handlowe dyktują producentowi ceny poniżej kosztów własnych.
W tych warunkach przekierowanie gospodarki rybackiej na wedkarsko/rybacką jest dla wielu podmiotów jedynym rozsądnym wyjsciem.
Nie mówię tu oczywiście o rybackiej mafii opwiazanej z PZW dokonujacej odłowów (bo nie można tego nazwać gospodarką rybacka) na rzekach. Ta działalność jest poza rachunkiem ekonomicznym, opiera się przecież o niemal darmowa rybę uzyskaną ze składek członków PZW.
Pozdro
(2010/01/17 14:50)