idąc dalej tym tropem to powinno również być zakazane zarybianie zbiorników ,no chyba że się mylę
Zarybiać i to jak najwięcej, ale weterynarze powinni szczegółowo zawsze badać materiał zarybieniowy.
W dziale IV część 3 punkt 3.11 jest przepis zabraniający wprowadzać do wód ryby przeznaczonej na przynętę, jeśli nie pochodzi z wody w której jest połów.
W związku z tym mam pytanie: czy rybę która jest przynętą, jest zapięta na haczyku czy też kotwicy można uznać zarybę wprowadzaną do wody. Ryba ta ma bardzo małe szanse na przeżycie.
Pytam, bo spotkałem się na łowisku z interpretacją tego przepisu, że nie wolno łowić na żywca pochodzącego z innej wody. Myślę, że nie o taką interpretację chodziło ustawodawcy. Moim zdaniem jest to naginanie regulaminu.
witam koledzy,mam takie pytanie w związku z tym tematem;
a mianowicie ,wędkuje na trzech dość sporych jeziorach połączonych krótkimi rowami i zaznaczam!! że nie są to jakieś tam cieki wodne a konkretne połączenia którymi ryba a na pewno wyżej wymieniony Żywiec ma swobodny przepływ !!
moje pytanie ? czy na tych jeziorach jest sens łapania żywca w każdych z tych jezior z osobna ??
jestem świadomy że w myśl przepisu nie mam wyjścia
pozdrawiam
Szkoda że usunęli ten temat , czyli odpowiedz Rzecznika Prasowego na interpretację przepisu 3,11
Wkleiłem te odpowiedzi ponownie i tam możecie zobaczyć jak to pan Kustusz widzi .
http://forum.wedkuje.pl/post/interptacja-przepisu-311-rozdzia-iv-zasady-we/357144/0#0
(2011/11/02 18:12)
Czyli jeśli łowię w Odrze na śledzia, czy inną morską rybę (trupek, lub filet), to popełniam wykroczenie.
Zawsze mówię, że socjalizm = debilizm. Czym więcej przepisów, tym większy debilizm.
(2011/11/03 20:56)Czyli jeśli łowię w Odrze na śledzia, czy inną morską rybę (trupek, lub filet), to popełniam wykroczenie.
Zawsze mówię, że socjalizm = debilizm. Czym więcej przepisów, tym większy debilizm.
Czyli jeśli łowię w Odrze na śledzia, czy inną morską rybę (trupek, lub filet), to popełniam wykroczenie.
Zawsze mówię, że socjalizm = debilizm. Czym więcej przepisów, tym większy debilizm.
Coś pokręciłeś
Czyli jeśli łowię w Odrze na śledzia, czy inną morską rybę (trupek, lub filet), to popełniam wykroczenie.
Zawsze mówię, że socjalizm = debilizm. Czym więcej przepisów, tym większy debilizm.
Coś pokręciłeś
To ciekawe pytanie. Przecież Odra jest połączona z morzem i w jej ujściu są te gatunki ryb. Tyle że to są ryby słono wodne, tak więc nie spotkamy ich w górnym biegu rzeki.
A wiadomo że ryby w rzekach migrują, tak więc może to być ich naturalny pokarm, którym pożywiały się w ujściu tej rzeki. Czyli w tej rzece, ale nie w tym okręgu rybackim. Ciekawe jak do tego ustosunkował się rzecznik PZW i gospodarki rybackiej.
kolego jak si może do tego ustosunkować strażnik??wałkujecie temat 3 tygodnie ,trupki mona przenosić na inne lwisko ,tak tu kiedyś przeczytałem
A jak maja sie przepisy do zdarzenia opisanego na http://www.mmzielonagora.pl/fotogaleria/niedzielne-rybki i w Gazecie Lubuskiej z dnia 09listopada?"Piękny sandacz złapany 04.11.2012 na Odrze w Ciemnicach. Ryba ważyła 9,6 kg i miała 98 cm długości. Została złapana w nurcie rzeki na karasia ok. 8 cm, około godz. 10:20."
Co o tym myślicie?
CześćNie widzę nic szczególnego.Jeśli chodzi o tego karasia - nikt wróżką nie jest i nie wiadomo czy kupiony, przywieziony czy złowiony w Odrze.JK (2012/11/09 11:02)szkarlupnia3
W Polsce to na oskarżycielu ciąży obowiązek udowodnienia (domniemanie niewiności), że wędkujący łowiąc ryby metodą "na żywca" wprowadził do wody, w której wędkuje rybę z "innej wody". Przecież wędkarz mógł złowić swoje żywce w danym łowisku wcześniej. Żywce mogły być przecież złowione w innym miejscu na danym łowisku, o innej porze.
Nie każdy wędkarz przychodzący nad wodę już z sadzykiem pełnym "skazańców", siadający na brzegu i łowicy "na żywca" popełnia wykroczenie! Hipotetycznie, nawet jeśli "żywiec" nie pochodzi z wody, w której taki ktoś wędkuje to organ kontrolny, ewentualnie oskarżyciel (jeśli sprawa trafi do sądu) ma obowiązek udowodnić wędkarzowi, że żywa rybka zakładana przez niego na haczyk pochodzi z innej wody niż ta, w której łowi (co wierzcie mi nie jest prostą sprawą). Nie jest moją intencją namawiać do łamania prawa, a jedynie wskazać kolegom jak martwym to prawo jest, przy okazji ustrzec łowiących zgodnie z przepisami przed nieuprawnionymi sankcjami.
Strażnik rybacki lub inny organ kontroli musi mieć dowód lub pewność, że żywiec jest z innej wody, samo przypuszczenie niestety nie wystarczy.
(2012/11/09 13:48)szkarlupnia3
A co z żywcami zakupionymi w sklepie wędkarskim ogólnodostępnymi. Też nie pochodzą z danej ody na którą się wybieramy, to co tedy zachować paragon :). Dla mnie przepis dobry ale nie dopracowany- u nas nie ma szans bytu.
Takich wedle obowiązujących przepisów stosować nie wolno, bo pochodzą ze sklepu, a nie z danego łowiska.
(2012/11/09 13:54)
Skąd pewność, że zanim "żywce" nie trafiły do sklepu, nie pływały w wodach tego łowiska?Jack14
A skąd pewność, że z niej właśnie pochodziły? (2012/11/09 17:07)szkarlupnia3
A skąd pewność, że z niej właśnie pochodziły?
... czyli jak by nie patrzeć zgaduj-zgadula :)
Jak złowię małą piranię, to mogę jej użyć na żywca? Przecież takie ryby (teoretycznie) nie występują w naszych wodach. (2012/11/09 17:26)Jack14
Jeśli np. masz jedną wędkę z zawiązaną kotwicą 1 i plecionką 0,33 i nie posiadsz żadnych innych "narzędzi" typu podrywka to jaką metodą pozyskałeś żywca?
Banalne pytanie ale proszę o odpowiedz.
(2012/11/09 17:53)JKarp
Jeśli np. masz jedną wędkę z zawiązaną kotwicą 1 i plecionką 0,33 i nie posiadsz żadnych innych "narzędzi" typu podrywka to jaką metodą pozyskałeś żywca?
Banalne pytanie ale proszę o odpowiedz.
CześćZłowiłem wczoraj między 15 a 18 ;-))Złowiłem oczywiście tu na tej wodzie ;-)))Nie wiem czy ta polemika do czegoś dobrego doprowadzi.Moim zdaniem przepis czy głupi czy mądry ale jest - i należy go respektować.Czasem na drodze masz ograniczenie prędkości do 50 km/h a do najbliższego zabudowania 100 m - nie ma szkoły, nie ma nic co powodowałoby takie obostrzenie a jednak jest - najczęściej jakiś nawiedzony osobnik, który do tond nęka jakiegoś urzędnika aż ten nakazał postawić znak." - Wczoraj jechałem tędy, tych domów jeszcze nie było.- Tak mówicie? A gdyby tutaj staruszka przechodziła do domu starców, a tego domu wczoraj by jeszcze nie było, a dzisiaj już by był, to wy byście staruszkę przejechali, tak? A to być może wasza matka! - Jak ja mogę przejechać matkę na szosie, jak moja matka siedzi z tyłu? - Halo, tu „Brzoza”, tu „Brzoza”! Źle cię słyszę! Powtarzam, powiedział, że matka siedzi z tyłu... „Matka siedzi z tyłu!” Tak powiedział!"JK (2012/11/09 18:27)Jack14
Oczywiście do niczego ale pozostaje zawsze to ..ale..
Zamysł wprawadzenia tego zakazu był oczywiście słuszny ..ale.. jak zwykle część kolegów nie zrozumiała dlaczego został wprowadzony i mamy to co mamy.
Tylko proszę późnie nie pisać, że to tylko przez zarybienia i jeszcze bez kontroli same sumiki, japońce itp. pływają w wodach, których jeszcze 10 lat temu nie można było złówić.
Tak tylko napiosałem pod rozwagę kolegów.
(2012/11/09 18:54)MASTINO
Polakowi zakazanoby używać do wędkowania wędek z białymi kołowrotkami, bo z białymi niby lepiej biorą ryby, to połowa wędkarzy miałaby białe kołowrotki. Zakazanoby pompowania opon w autach helem, to połowa samochodów unosiłaby się nad drogami. Zakazanoby facetom nosić stringi, to połowa śmigałaby w stringach. Zakazy są dla wielu tylko po to, aby je łamać. "Honor" nie pozwala wielu przestrzegać prawa. Jakie by ono nie było głupie, bezsensowne (zdaniem filozofów i znawców) to jest i gdzieś , ktoś po coś je wprowadził. Nie wolno kraść-kradną, nie wolno gwałcić-gwałcą, nie wolno przekraczać prędkości-przekraczają, nie wolno stawać na zakazie postoju-stają, nie wolno jeździć bez biletu-jeżdżą, nie wolno wyrzucać śmieci w lesie-wyrzucają. Nie wolno wprowadzać ryb z innych wód, bo zwiększa się ryzyko zarażenia chorobami innych ryb-wprowadzają. Każdy wędkarz jest ichtiolog-weterynarz i się zna na żywcach ze sklepu czy bajorka szwagra. Norma. (2012/11/09 21:22)