Początki Waszego spinningu
utworzono: 2011/02/17 21:28
MAM PYTANKO ,JAK WYGLĄDAŁY WASZ POCZATEK PRZYGODY ZE SPININGIEM,CZY MIELIŚCIE JAKIEŚ SUKCESY OD POCZĄTKU CZY PO PEWNYM OKRESIE JA DOPIERO ZACZNĘ ,JAK MOZECIE TO PODAJCIE JAKIES CIEKAWE ŁOWISKA W OKOLICACH BYDGOSZCZ OPRÓCZ WISŁY POZDRAWIAM ŻTCZĘ DUZYCH OKAZÓW.
[2011-02-17 21:28]
aaa na to pytanie kolego mogę tobie odpisać od razu a więc moją przygodę ze spinem zacząłem w zeszłym roku pod koniec sezonu kupiłem kijek kręciołek i nad wodę zajechałem odchaczyłem krypę i na łowisko jakieś 15min.czesania wody i szczupły 50cm jazda na maxa nie wierzyłem we własne szczęście za tydzień 3 szczupłe ale takie pod 30 cm i oczywiście do wody i to na tyle jeżeli chodzi o spina z mojej strony ja miałem fajny początek przygody ze spiningiem czego i tobie życzę
[2011-02-17 21:50]
Na początku patrzyłem jak spinninguje ojciec i sam też kilka razy machnąłem, ale zwykle kończyło się to na szybkim zaczepie i zniechęceniu, a wielkie ryby z prasy wędkarskiej jakoś nie chciały w nasze przynęty walić. Dopiero kilka lat później, w 1997 roku miałem okazję pływać łódką po jednym z jezior na Pomorzu i tam padły pierwsze wyniki, okoń i trzy szczupaki na obrotówkę. Wtedy przekonałem się, że spinning to nie pic na wodę. Po moim come backu do łowienia w ubiegłym roku, zainteresowałem się popularnym na rzece Elbląg bocznym trokiem i trochę okoni w ten sposób złowiłem, z dnia na dzień zwiększając umiejętności w operowaniu przynętą. Nie ma co się zniechęcać mimo początkowych niepowodzeń, próbować nowych przynęt i technik, a z czasem na pewno będą efekty. Pozdrawiam. [2011-02-17 22:40]
Na początku patrzyłem jak spinninguje ojciec i sam też kilka razy machnąłem, ale zwykle kończyło się to na szybkim zaczepie i zniechęceniu, a wielkie ryby z prasy wędkarskiej jakoś nie chciały w nasze przynęty walić. Dopiero kilka lat później, w 1997 roku miałem okazję pływać łódką po jednym z jezior na Pomorzu i tam padły pierwsze wyniki, okoń i trzy szczupaki na obrotówkę. Wtedy przekonałem się, że spinning to nie pic na wodę. Po moim come backu do łowienia w ubiegłym roku, zainteresowałem się popularnym na rzece Elbląg bocznym trokiem i trochę okoni w ten sposób złowiłem, z dnia na dzień zwiększając umiejętności w operowaniu przynętą. Nie ma co się zniechęcać mimo początkowych niepowodzeń, próbować nowych przynęt i technik, a z czasem na pewno będą efekty. Pozdrawiam.
no moje początki wyglądały podobnie ... najpierw dużo pourywałem zniechęciłem się ... potem założyłem jakiegoś wielkiego riperra bez stalki i jakimś cudem wyholowałem szczupaka ok 55 cm .
rybka tradycjnie odzyskała wolność . a co dziwne z łowiska wracało wielu spiningistów i mówili , że nic nawet nie skubnie ... a ja bodajże w 3 rzucie go złapałem ;) .
[2011-02-17 22:45]
Na początku zeszłego roku zacząłem kompletować sprzęt tzn. kij kupiłem w BricoMarche a kołowrotek chyba przez internet. Była opłacona karta ale sezon zacząłem dopiero od 1 maja. Przez pierwsze 20 wypraw nad wodę złowiłem tylko 1 szczupaka jakieś 20cm na wobka z Lidla ok. 12cm. Chciałem dać sobie spokój po 4 miesiącach. Ale jakoś pod koniec sierpnia pojechałem nad mały kanał w okolicach mojej miejscowości i razem z moim kolega przez 4h złowiliśmy ok.20 sztuk, niestety żadna wymiarowa tzn. wszystkie miały ok 45cm ale i tak wszystkie wracały do wody. Po prostu Catch & Release. Za to okonie w tym łowisku to "prawdziwe" garbusy. Największy jakiego tam wycholowałem miał 32cm a widziałem większe. Ten Kanał zmienił wszystko. Zacząłęm inaczej patrzeć na łowisko a z perspektywy czasu mogę śmiało powiedzeć że nie ryba się liczy tylko możliwość przebywania nad wodą i łowienie.
Wszystkim życzę połamania kija, oby jednak nie na kolanie :)
[2011-02-18 08:32]
Ja pamiętam początki, jak na małe obrotówki łoiłem okonie. Ale to inne wody były, nie było w mojej okolicy dużej presji na rybki... A spinningować zacząłem sam, tato tylko spławiczek lub gruntówka, strasznie statycznie łowił. A ja że na d... usiedzieć nie mogłem, no to zacząłem kombinować i z prasy (!) się wszystkiego uczyłem. Ale najlepsze doświadczenia zdobywa się samemu, schematy są dobre tylko przy inżynierii. Przypadkiem znalezione nad/w wodzie przynęty też dużo pomagają... Ze spinem chodzę gdzieś od ponad 10 lat, a i tak wiem że te największe sztuki dopiero na mnie czekają:) Klucz do sukcesu jest banalny:) Być jak najczęściej nad wodą, ten rok też będzie dla mnie "nowy". Biorę się za odkrywanie Mazowieckich wód....
[2011-02-18 08:47]
Zaczynałem w latach osiemdziesiątych,bez jakiejkolwiek pomocy z zewnątrz-prasa,internet,komórki(jak to jest obecnie)-i mając dwa woblery,kilkanaście wahadełek i obrotówek uczyłem się na własnych błędach.Każda przynęta była na wagę złota i właziłem do wody(w majciochach-bo o woderach nawet nie śniłem) w lutym bądź listopadzie za jakąś blaszką aby ją odzyskać.Teraz jak to wspominam to sam się z siebie śmieję,ale to były piękne czasy i czasami za tym tęsknię.
[2011-02-18 08:54]
Naczytałem się na początku lat dziewięćdziesiątych o połowach na wahadłówkę w Wiadomościach Wędkarskich wyciągnąłem z szafy kij germina(morski 1.4 m) zdobyłem wahadłówkę alga i w Spale na zalewie trzasnąłem pierwszego szczupaka- efekt był taki że przy brzegu oczywiście ciągnąc na siłę szczupak zaczął się miotać ja wsadziłem mu palec do gęby i się pokaleczyłem - skutek taki że ja plaster a szczupak dalej w wodzie , teraz się z tego śmieje ale pamiętam że wtedy mocno rozpaczałem nad stratą ryby.... Miło powspominać (fajny temat)
[2011-02-18 09:05]
zaczynałem u boku wojka jakies 6 lat temu. niebyło innej rady bo wujek wyznaje zasade tylko spining. nom i ja tak zaczołem zaczeły sie sukcesy na zawodach i tak sie w to wkreciłem do dzis. od trzech lat sam robie przynety a moimi ulubionymi sa koguty.
[2011-02-18 09:20]
Mój początek to przełom lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych pamiętam jak około roku 1988 kupiłem swój pierwszy spinning stoczyłem batalię z innymi wędkarzami o kij 2,6 m z pełnego włókna szklanego -to był kołek:).Ala już na pierwszej wyprawie miałem szczupaka no powiedzmy szczupaczka około 35 cm.Za to na drugiej 54 cm wtedy dla mnie ryba życia,gigant.Wtedy świat był inny WW z czerwca można było kupić w lipcu a i to trzeba było poprosić panią w kiosku by odłożyła bo zabraknie.O zaopatrzeniu w sklepach wędkarskich nie wspomnę.Brodzenie podobnie jak u kol.kaban,spodenki,trampki na nogach by się nie pokaleczyć i do wody.Dzisiaj jak czytam jakie problemy mają początkujący to.............:):):)
[2011-02-18 09:21]
Witam,
Moje początki spinningu związane są z polskim kołowrotkiem PREXER, czeską wędką TOKOZ oraz zakupioną w pewexie francuską obrotówką Mepss Aglia Long nr 2.
[2011-02-18 09:32]A ja będąc nastolatkiem, łowiąc na spławik na takiej malej rzeczce (jeszcze bez karty) dostałem od starszego wędkarza spiningisty, białego twistera.
Następnego dnia skleciłem coś na podobne spiningu i udało mi sie złowić pierwszego szczupaka na tego twisteraka.
No i sie zaczęło, kupiłem bazarowy spining, kołowrotek golden jakieś blaszki, gumy i nad wodę.
Pamiętam że długo jakiś wielkich efektów nie miałem - same pistolety.
Tak od 20 roku życia spining stał się moją ulubiona metodą. Zacząłem inwestować w sprzęt do tej metody, przynęty itp. Ulubione przynęty to gumy i opad.
W tej chwili nie wyobrażam sobie życia, bez pływania za sandałem i szczupakiem J
[2011-02-18 09:43]
witaj.Ja zacząłem jakieś 8 lat temu moją przygode ze spiningiem było to tak że mój ojciec zabrał mnie i mojego brata (2 lata starszy) 1 maja na rozpoczęcie sezonu na szczupaka .długo biczowaliśmy wode to znaczy ja z bratem rzucaliśmy gdzie kolwiek byle by rzucić (w między czasie mój ojciec wycholował już 4 szczupaki w granicach 45-60cm(oczywiście wruciły do wody).Pod wieczór wpłyneliśmy do pewnej zatoczki ja z bratem jak zwykle rzucaliśmy na oślep ja złapałem szczupaka około 30cm jak sie cieszyłem po jakieś godzinie mój brat miał branie i wycholował szczupaka 4kg i 6dag.od tamtej pory chodze jak tylko mam czas [2011-02-18 09:54]
Ja nigdy nie zapomnę jak parę ładnych lat temu jak Rosjanie tłumnie przyjeżdżali na Polskie targowiska w celach zarobkowych. Właśnie na jednym z takich targowisk mój Tata zakupił za kilka zeta calutką reklamówkę wahadłówek. Różne kształty i ciężary, wszystkie z tępymi kotwicami, ale same wahadła były rewelacyjne. Nie miałem innego wyjścia jak zacząć łowić na spinning. Mam jeszcze dużo błystek z tej magicznej reklamówki i do dziś często ratują mój wędkarski honor:) Tak w ogóle to pierwsze wędkarskie kroki (spławikowe) stawiałem z bambusem w ręku. Pamiętam jak dziś, kiedy wypatrzyłem piękny bambus w Nowym Sączu w sklepie przez witrynę. Stałem jak zaczarowany. Na szczęście mój Tata zawsze dbał o moje hobby i bez wahania kupił mi ten kijek. Dziś nie mam pojęcia jak mogłem na niego łowić (ważył tony!!), ale ciągle go mam gdzieś w czeluściach szafy;) [2011-02-18 09:55]
W tym temacie muszę jeszcze wspomnieć o swoim pierwszym (profesjonalnym) kołowrotku spinningowym którym był Abu Cardinal C4. I tego mi najbardziej żal po 12 latach niegagannej pracy przepadł w okolicznościach bliżej nieustalonych.
[2011-02-18 10:58] To jest mój post z 23.09.2010 opisujący wrażenia z pierwszego w życiu spiningowania. http://forum.wedkuje.pl/post/germina-standard-ktos-zna-ten-kijek/142411/0
#143402 | wysłano: 2010/09/23 12:08 | |
---|---|---|
JaroDaw 29Rzeczywiście , kiedyś wędka to była wędka, nieważne do czego była zaprojektowana, ważne do czego mogła być wykorzystana. Kijek ma 210 cm, więc spining, albo z łódki. Nigdy wcześniej nie miałem spinningu w ręce, więc ten będzie mój pierwszy. A tu chrzest wędeczki. Wczoraj przed godziną 19 zabrałem rodzinkę na rekonesans brzegu rzeki Warty, która płynie kilkadziesiąt metrów od mojego domu. Zawsze omijałem rzeki, wybierając wody stojące, które są wygodniejsze dla leniwca takiego jak ja. Jednak postanowiłem w końcu zmierzyć się z rzeką. Szukałem miejsca , które nada się pod spławik i DS, więc musiało być to parę metrów bez zarośli, w miarę równo i bez chaszczy w wodzie. Nie musiałem szukać długo, około godziny 19 ujrzałem wyśmienitą miejscówkę i od razu naszła ochota by ze dwa razy se rzucić. Poszedłem do domu po sprzęt, no ale rozłożenie zestawu, DS czy spławik trochę by zajęło. Wtedy przypomniałem sobie o nowym "zabytkowym" kijku. Zapiłem kołowrotek, stalówka i rybka gumowa, zakupiona tylko i wyłącznie przez kaprys córeczki, która towarzyszyła mi kiedyś na zakupach w wędkarskim ( nigdy nie myślałem o spinningu). Wróciłem nad wodę z wędką i zarzuciłem "gumową rybkę" blisko brzegu, aby pokazać córeczce, jak jej rybka rusza ogonkiem pod wpływem przepływającej wody. Zaczęła się robić szarówka, więc pomyślałem że trzeba wracać do domu, ale nie oparłem się pokusie rzucić dalej ze dwa razy, choćby po to aby zobaczyć z czym to się je ( spinning ), oraz zobaczyć jak zachowuje się nowa wędeczka. Drugi rzut - zaczep, myślę "kicha już po rybce", ale nie, po ok 3-5 min (sam nie wiem) na brzegu leżał mój pierwszy drapieżnik. Szczupak 55cm ;) Nad wodą w sumie byłem 20min, pierwszy raz spiningowałem, - kurde chyba polubię tę metodę. |
Witam,
Moje początki spinningu związane są z polskim kołowrotkiem PREXER, czeską wędką TOKOZ oraz zakupioną w pewexie francuską obrotówką Mepss Aglia Long nr 2.
No nie mów że miałeś na szpuli Gorzowską tęczówkę 0.30.... toć to mój zestaw,dziadek mi go sprezentował i od niego zaczynałem.Potem doszły kije Germina i trochę więcej żelastwa-sumexy,nieśmiertelne wyroby Polspingu,Abu...Czasy były też inne,czytaj rybniejsze,dziadek znał wody gdzie prawidłowo przeciągnięty wobler rzadko dopływał sam do burty łodzi....Ech,łza się w oku kręci...
[2011-02-18 14:55]
U mnie wyglądało to całkiem podobnie czyli biało-niebieski TOKOZ do tego jasno-zielona CZAPLA żyłka Gorzowska i nieśmiertelne wachadłówy typu GNOM i ALGA i 10-cio kilometrowe wycieczki z tym zestawem brzegami rzeki na wagarach oczywiście.Nie ważna była pora roku,jak był zaczep to się wchodziło do wody,żeby nie stracic ukochanej błystki bo nie wiadomo kiedy rzócą następny sort do sklepu sportowego...fajnie było.
[2011-02-18 15:30]
Witam,
Moje początki spinningu związane są z polskim kołowrotkiem PREXER, czeską wędką TOKOZ oraz zakupioną w pewexie francuską obrotówką Mepss Aglia Long nr 2.
No nie mów że miałeś na szpuli Gorzowską tęczówkę 0.30.... toć to mój zestaw,dziadek mi go sprezentował i od niego zaczynałem.Potem doszły kije Germina i trochę więcej żelastwa-sumexy,nieśmiertelne wyroby Polspingu,Abu...Czasy były też inne,czytaj rybniejsze,dziadek znał wody gdzie prawidłowo przeciągnięty wobler rzadko dopływał sam do burty łodzi....Ech,łza się w oku kręci...
Gorzowską "tęczówke" mogłem jedynie pooglądać na tatowym Delfinie ale on używał chyba trochę grubszej niż 0,30 natomiast ten kolor żyłki mam do dziś przed oczyma. [2011-02-18 18:00]
Moja przygoda ze spiningiem zaczęła się sporo wody w Wiśle temu na małym stawie. Miałem może 11 może 12 lat. Łowiłem wtedy bambusem na spławik kiedy w moje patrzały wpadła drewniana rybka z kotwicami (już nie pamiętam skąd ten wobler był, ale napewzo zdjełano w CCCP). Piewsze coto mina małpki kapucynki z dużym zastanowieniem drapiącej się z zastanowieniem po małym baniaku. Na jasny czotr taka rybka z kotwicami? Co można na to złapać przecież japońce nie zjadają innych rybkóf (w stawie były tylko japońce). No ale cóż jak rybka to pewnie pływa. I tu pewnie już mina tym razem szympansa, który wykumał jak przy pomocy patyka wyciągać robaki z ziemi. Długo nie myśląc dawaj tego woblera za oczko i na haczyk. Zamach bambusem i drewniana rybka w wodzie... ściągam.... choroba jak bym prawdziwą rybę cholował, wędka lekko drga itp. Teraz dużo bym dał by tego woblerka mieć w pudełku. Jak wspomniałem w stawie tylko japońce to i machać mogłem do woli tyle, że dzieciak miał radochę z zabawy. Po paru latach dorwałem spining (marki nie pamiętam był niebieski) dla mnie była to wędka wszechstronnego zastosowania, kołowrotek HIT na mojej wsi Orion czy jak mu tam było, Żyłka pierwsza lepsza z targowiska tak jak i blaszki i nad wodę.
[2011-02-18 21:58]
Witaj.Moje początki ze szczupłymi zaczęły się bardzo dawno ponieważ mój ojciec jest wędkarzem już ok. trzydzieści lat.pierwszego szczupłego złowiłem przypadkiem.jak go wyciągałem zdziwienia nie było końca.rzuciliśmy z ojcem na żywca w małe oczko na rzece nidzie i tak sobie żywiec leżał.ojciec kazał zwijać sprzęt a tu siedzi szczupły.za duży nie był ok.50 cm ale frajda niesamowita.potem na kilka lat odłożyłem wędkowanie z różnych względów.teraz od kilku lat znowu łowię i powiem ci że na swoim koncie mam kilka ładnych sztuk.w pierwszym roku po dłuższej przerwie na białej nidzie na obrotówkę SPINEX 5 złowiłem szczupłego 92 cm.potem już było coraz lepiej.coraz więcej szczupłych wpływało na moje konto. był 65 cm i 88 cm na zalewie w pińczowie te były złowione na woblerki salmo.kilka sztuk wyciągnołem na zalewie w małogoszczu i na bolminie.ogólnie szczupłe mógłbym liczyć już w dziesiątkach.więc w moich przygodach zauważyłem że na rzekach lepsze są obrotówki a na wodach stojących woblery oczywiście jeśli chodzi o spining.tak że widzisz.ilu jest wędkarzy tyle rodzajów przynęt . osobiście wolę spining niż na żywca.mam po prostu lepsze rezultaty.pozdrawiam i połamania kija........cath&release....... [2011-02-19 07:59]
Początki spinningu to lata 70. Kijek około 1.2 m który dostałem od dziadka, zrobiony ze specjalnej odmiany trzciny (dziadek go przywiózł po wojnie z Anglii) do tego kołowrotek radziecki o ruchomej szpuli tzw. talarek, do tego żyłka gorzowska 0,30 i wahadełka od numeru 2 w górę. Podstawą były Morsy 2 i 3, algi 2 i 3 oraz gnomy 2 i 3. Potem doszły do tego obrotówki Amury i Spineksy. Po jakimś czasie zmieniłem kijek na radziecki szklak który jak pękał to wyglądał jakby był zrobiony z waty ;-). W okresie jak pokazały się w sklepach sportowych, na początku dostępne tylko z pod lady Delfiny, byłem już szczęśliwym posiadaczem czerwonej Germiny. Pamiętam jak na początku lat 90 żonka zrobiła mi prezent i pozwoliła na zakup nowego sprzętu. Kupiłem wtedy teleskopowy kij Balzera i kołowrotek Shina, do tego 4 metrowy kij teleskopowy Milo do spławika, podbierak i wszystko to wziąłem na 12 rat ;-) Jeżeli chodzi o wyniki to było jako tako, miałem dobrych nauczycieli. [2011-02-19 11:17]
Ja przygodę ze spinningiem zacząłem w połowie lat '90 a wędkuję od 5-6 roku życia. Moje początki były identyczne co kol. kaban-a. Za przynętami b. często wchodziło się do wody aby je odzyskać lub "skikało" się po przybrzeżnych krzaczorach co często kończyło się nie odzyskaniem zaczepionej przynęty a skąpaniem się w wodzie ;-). Do dziś pamiętam swojego pierwszego w życiu szczupaka 47 cm i pierwszego okonia (emocje niesamowite a ręce trzęsły mi się jak nie wiem co ;-)). Kiedy połamałem swój pierwszy w życiu spinning (bazarowy, kupiony od Rosjan za chyba dzisiejsze 3zł ;-)) płaczu było co nie miara ;-). Fajne czasy i inne, lepsze (czyt. nieuregulowane) wody.
[2011-02-19 12:31]
Tak tak Mario jak miałem w kieszeni dwie błystki to było cos. Wchodziło sie do wody bo szkoda było zerwac taka algę zresztą jedyna przy sobie a tu dopiero początek łowienia a nie wspomnę juz o obrotówce jaką dostałem od ojca a którą mam do dzisiaj była kilerem w swoim czasie, ale niestety leży ona bezpiecznie w pudełku kolekcjonerska wartośc ma dla mnie i wspomnienia o szczupakach które się na nią połakomiły.
[2011-02-19 14:46]