Dziś w godzinach rannych odbieram telefon od mojego syna, będącego na rybach na zbiorniku Szombierki B (Zomerek) z informacją, że jest kontrolowany przez strażnika SSR.
Nie byłoby w tym nic dziwnego, bo jak wiadomo po to są strażnicy i do ich obowiązku należy kontrolowanie i dbanie o nasze wody PZW. Problem jednak jaki powstał tego ranka jest całkiem inny a mianowicie:
Syn złowił karpia, podholował go sobie do stanowiska i karp wylądował w podbieraku, a następnie w siatce. Całą tę sytuację obserwował strażnik SSR.
Syna wyjmuje rejestr i chce dokonać wpisu gdy w tym momencie następuje branie na drugiej wędce, odkłada więc rejestr na krzesełko i zacina. Po chwili holuje drugiego karpia, w tym momencie podchodzi strażnik i informuje go, że dokonuje kontroli.
Stwierdził brak wpisu do rejestru i nakazuje wypuścić ryby i informuje, że zrobi notatkę o wykroczeniu. W tym momencie okazuje się, że ten strażnik jest kompletnie pijany, śmierdzi od niego alkoholem jak z bimbrowni i zaczyna się jąkać. Mój syn dzwoni do mnie i prosi o radę co w takiej sytuacji ma zrobić?
Moja decyzja jest krótka , dzwonie do komendanta i informuję go o niezdolności jego podwładnego do wykonywania służbowych obowiązków. Komendant informuje mnie, że natychmiast podejmie odpowiednie kroki i usunie tego strażnika. W przeciągu pół godziny odbieram jeszcze dwa telefony od wędkarzy, którzy także skarżą się na wymienionego strażnika SSR. Ten podobno chodzi wokoło zbiornika i chwali się , że nic mu nie udowodnią. HMM tak mu się tylko wydaje
Nie znam końca tej sprawy, ponieważ jestem od rana do wieczora w pracy, ale chętnie chciałbym się dowiedzieć o wyniku tego zajścia.
A MORAŁ JEST TAKI NIE POTRAFISZ PIĆ GORZAŁKI TO PIJ MLEKO I TO CIEPŁE, BO OD ZIMNEGO GARDŁO BOLI......