Dziś po pracy postanowiłem wybrać się na rybki , a że mieszkam nad dwoma jeziorami to padło na RADUŃ . Po przejściu kilku dziesięciu metrów kompletnie nic , więc ruszyłem w zatokę bo wiedziałem że tam zawsze siedzi okoń . Pierwszy rzut i nic za drugim delikatne skubnięcie i dalej nic, więc zmieniam żółtego paprocha na perłowe kopyto z czarnym grzbietem i czerwoną główką , rzut i siedzi garbusek i tak było przez sześć rzutów,a potem cisza.Nagle w trzcinach wyłożył się zębaty , więc zmiana kopyta na żółto czarne i ćwiczę dalejpo może ósmym może dziesiątym razie jak przypieprzył , to myślałem że mi kija z ręki wyrwie , ale niestety nie miałem szans z żyłtą 0,16 ,zerwał cały zectaw i już.Szybko zmontowałem zestaw i kolejny rzut i ku mojemu ździwieniu znowu branie i siedzi , zacząłem z nim walczyć , dociągnąłem go do ok . 3m od brzegu i niestety hamulec tylko zagrał zębaty wywalił świecę i dosłownie widziałem moją pierwszą gumę w jego pysk wbitą i niestety sytuacja się powtużyła . Niestety więcej stalek nie miałem przy sobie i musiałem wracać,ale jutro od rana sprubóję jeszcze raz przećwiczyć to miejsce i na pewno z wędziskiem szczupakowym , jak było Wam opiszę jutro.
8 ortów i umyślne katowanie szczupaka nieodpowiednim sprzętem... Rzeczywiście pech
Dziś po pracy postanowiłem wybrać się na rybki , a że mieszkam nad dwoma jeziorami to padło na RADUŃ . Po przejściu kilku dziesięciu metrów kompletnie nic , więc ruszyłem w zatokę bo wiedziałem że tam zawsze siedzi okoń . Pierwszy rzut i nic za drugim delikatne skubnięcie i dalej nic, więc zmieniam żółtego paprocha na perłowe kopyto z czarnym grzbietem i czerwoną główką , rzut i siedzi garbusek i tak było przez sześć rzutów,a potem cisza.Nagle w trzcinach wyłożył się zębaty , więc zmiana kopyta na żółto czarne i ćwiczę dalejpo może ósmym może dziesiątym razie jak przypieprzył , to myślałem że mi kija z ręki wyrwie , ale niestety nie miałem szans z żyłtą 0,16 ,zerwał cały zectaw i już.Szybko zmontowałem zestaw i kolejny rzut i ku mojemu ździwieniu znowu branie i siedzi , zacząłem z nim walczyć , dociągnąłem go do ok . 3m od brzegu i niestety hamulec tylko zagrał zębaty wywalił świecę i dosłownie widziałem moją pierwszą gumę w jego pysk wbitą i niestety sytuacja się powtużyła . Niestety więcej stalek nie miałem przy sobie i musiałem wracać,ale jutro od rana sprubóję jeszcze raz przećwiczyć to miejsce i na pewno z wędziskiem szczupakowym , jak było Wam opiszę jutro.
8 ortów i umyślne katowanie szczupaka nieodpowiednim sprzętem... Rzeczywiście pech
Tak, tak. Umyślne katowanie. Bo Ty jak idziesz na ryby to przecież wiesz, że złapiesz rybę, nie wypnie Ci się, nie przetrze Ci się gdzieś żyłka, ani też szczupak nie przegryzie żyłki. Gratuluję umiejętności przewidywania.
Kolego Pawulon, coś czuję, że możesz mieć kłopot ze złapaniem uciekiniera, o odzyskaniu gum już nie wspomnę. Jak pół pysku ma 'zastawione' przez gumy, to nie wiem czy skoczy do następnej. Ale próbować możesz.