Zaloguj się do konta

Patroszenie ryb nałowisku a RAPR

utworzono: 2010/06/08 23:56
witiakwicol1

Mieszkałem w bloku i zawsze mogłem ryby wyczyścić a nie na łowisku bo to złe skojarzenia.Ludzie widzą a potem piszą ,widziałem kłusownika który czyścił ryby nad wodą.Zawsze można poszukać ustronnego miejsca do wyczyszczenia.
[2010-06-09 18:48]

Artus

Mi nie chodzi o odpady, będą kosze. Chodzi o sam fakt patroszenia i ucinania głów gdy obozowisko jest zintegrowane z łowiskiem
[2010-06-09 20:28]

No to czyść te rybki przy swojej przyczepie, na jakiejś gazecie, folii, w wiadrze, misce, na czymkolwiek. A odpadki zakop gdzieś dalej, lub wyrzuć do śmietnika w szczelnie zamkniętej foliówce. Poprostu chodzi o nie zanieczyszczanie łowiska. Nie obawiaj się nikogo jeśli nie narobisz syfu na łowisku. Możesz z czyszczeniem ryb tez oddalić sie kawałek od obozowiska, wyczyścić, sprzątnąć i cieszyć sie smakiem świeżej, smażonej rybki. Powodzonka i smacznego. [2010-06-09 20:35]

witiakwicol1

Ja rozumiem że kolega nie zostawi nic po sobie ale sam fakt to temat dyskusyjny więc można pytać.Zawsze mamy znajomego czy kolegę który ma działkę albo prywatny dom więc można spytać a za to dostanie rybkę i myślę że się nie pogniewa jak spytamy.Pozdrawiam.
[2010-06-09 20:36]

Artus

Mastiff... nigdy nie zostawiam po sobie śmieci. Co więcej - często po innych syfiarzach sprzątam. Tak więc mój problem dotyczy braku ewentualnej możliwości pomiaru ryby podczas kontroli. Ale trzeba sięgać po zdrowy rozsądek, bo inaczej się nie da. Nie zamierzam zjadać ryb chronionych wymiarem gdy ten będzie ledwo przekroczony. Jestem pewnie dla niektórych mięsiarzem ale dobrze mi z tym. W tym roku jeszcze nie zabrałem rybki a 10 szczupłych złowiłem.
[2010-06-10 09:10]

Artus

Ja rozumiem że kolega nie zostawi nic po sobie ale sam fakt to temat dyskusyjny więc można pytać.Zawsze mamy znajomego czy kolegę który ma działkę albo prywatny dom więc można spytać a za to dostanie rybkę i myślę że się nie pogniewa jak spytamy.Pozdrawiam.

Nie mam tam znajomego, wynająłem przyczepę na uboczu.
[2010-06-10 09:12]

Mastiff... nigdy nie zostawiam po sobie śmieci. Co więcej - często po innych syfiarzach sprzątam. Tak więc mój problem dotyczy braku ewentualnej możliwości pomiaru ryby podczas kontroli. Ale trzeba sięgać po zdrowy rozsądek, bo inaczej się nie da. Nie zamierzam zjadać ryb chronionych wymiarem gdy ten będzie ledwo przekroczony. Jestem pewnie dla niektórych mięsiarzem ale dobrze mi z tym. W tym roku jeszcze nie zabrałem rybki a 10 szczupłych złowiłem.


Nigdzie nie napisałem, że zostawiasz po sobie śmieci. Pytasz o różne ewentualne konsekwencje i za co, to Ci odpisałem. A co do "mięsiarstwa" , to nie interesuje mnie wrzawa i krzyk wokół tego, bo i ja nieraz , jak mam ochotę na świeżą rybę, zabieram i pichce różne potrawy z ryb, BO LUBIĘ i nikt mi nie zabroni. Nie ściemniam, że dla kota, bo mam tylko psy. Świnia, krowa, koń, królik, kura, gęś czy zajączki, też są milutkimi stworzonkami, koni też jest niewiele juz w naszym kraju, a zabijamy je i wpierdzielamy ich mięsa aż wóry lecą. Jedź spokojnie wypoczywać do tej przyczepy, a jak zorganizujesz sobie dobrze obozowisko, to nikt do niczego napewno sie nie dowali. A ryby są zwierzętami konsumpcyjnymi, więc SMACZNEGO życzę po raz wtóry.


[2010-06-10 09:24]

pawelz

Mastiff... nigdy nie zostawiam po sobie śmieci. Co więcej - często po innych syfiarzach sprzątam. Tak więc mój problem dotyczy braku ewentualnej możliwości pomiaru ryby podczas kontroli. Ale trzeba sięgać po zdrowy rozsądek, bo inaczej się nie da. Nie zamierzam zjadać ryb chronionych wymiarem gdy ten będzie ledwo przekroczony. Jestem pewnie dla niektórych mięsiarzem ale dobrze mi z tym. W tym roku jeszcze nie zabrałem rybki a 10 szczupłych złowiłem.

Sprawa prosta. Bierz tylko takie ryby ktore bez glowy tez maja wymiar :).
Podczas mojej kontroli gosc nie mial najmniejszych watpliwosci co do wielkosci ryb.
Stwierdzil tylko ze nie wolno obierac ryb nad woda.
[2010-06-10 09:25]

pawelz

"Świnia, krowa, koń, królik, kura, gęś czy zajączki, też są milutkimi stworzonkami, koni też jest niewiele juz w naszym kraju, a zabijamy je i wpierdzielamy ich mięsa aż wóry lecą.".
Nie bronie nikomu i nie staram sie oceniac takich ludzi ktorzy biora ryby zgodnie z RAPR.
Ale taki argument jest troche nie na miejscu.
Zwierzeta ktore wymieniles (oprocz zajaca) sa hodowane w scisle okreslonych celach. Na mieso, dla jajek czy mleka. Gdyby patrzec w ten sposob to jedzmy hodowlane karpie, teczaki tolpygi i inne ryby z hodowli.
Sarny jelenia czy dzika juz tak latwo nie zdobedziesz. Nawet gdyby Ci smakowaly nie wiem jak bardzo.
PS. Odnioslem sie tylko do porownania np swini z dzikim szczupakiem. Do swini porownujmy np karpia. Szczupaka porownam chetnie z innym dzikim zwierzakiem.
[2010-06-10 09:42]

Moim zdaniem, nie ma znaczenia gdzie i w jakim celu żyje jakieś zwierze. I tak w dużej większości żyje po to, żeby kiedyś tam człowiek je zjadł. Ośrodki rozrodu i hodowli zwierzyny łownej mają na celu zwiększanie populacji zwierząt "dzikich" po to, żeby człowiek wparował z giwerą do lasu i zarzynał je na imprezkach p.t. "Polowanie". Gdyby np sarna miała mięso bardziej "opłacalne" w hodowli od świni, to napewno byłaby powszechniej hodowana od tych "blondynek", tak samo dzik, jeleń za krowy czy  bobry za nutrie. Człowiek hoduje do zabijania poprostu tylko to, co mu sie bardziej opłaci. A zabija tak samo w lesie, tylko rzadziej, bo i lasów coraz mniej. A karpie, pstrągi czy tołpygi i inne ryby z hodowli przecież jemy, więc o co chodzi. Jaja tez sztucznie "hodujemy", mleko tez. A dziczyzna juz jest do kupienia w każdym mieście, mniejszym , wiekszym, to nie czasy socjalizmu, kiedy te rarytasy mogli jeść tylko myśliwi, albo znajomi notable myśliwych, choć i oni byli tez przeważnie myśliwymi. Ryby dzikie, sa poprostu smaczniejsze i zdrowsze, dlatego człowiek je łowi, oprócz przyjemności samego łowienia również je zjada. [2010-06-10 10:04]

pawelz

Tak, tyle tylko ze gdyby nagle ludzie zaczeli jesc dziczyzne (np dziki) w takich ilosciach jak swinie, to po tygodniu juz zaden dzik nie biegalby na wolnosci.
To ze dziczyzne mozna kupic w niektorych miejscach to wiem. Ale ile tego jest ?.
I nie dlatego ze nie znalazloby sie chetnych. Po prostu gdyby chciano dostarczy tyle np kielbasy z dzika co chetnych to byloby tak jak napisalem wyzej.
PS. Dziki juz sie choduje w niewoli. Wlasnie dla miesa. Moge nawet wskazac gdzie jest taka hodowla. Mysliwi sa wg mnie troche madrzejsi od wedkarzy i zaden nie zgodzi sie na powszechne spozycie dzikiego miesa w kraju. Chcecie jesc, to sobie hodujcie.
[2010-06-10 10:42]

pawelz

To ze mieso sarny jest mniej oplacalne nie znaczy ze gorsze. Podobnie z rybami.
Na pewno mniej oplacalny w hodowli jest lipien czy pstrag od karpia czy teczaka. I nie hoduje sie go do celow konsumpcyjnych mimo ze mieso ma nieporownywalnie smaczniejsze a tatar jest palce lizac.
I nie mam nic przeciwko zabieraniu ryb (sam to robie) z miejsc gdzie wpuszcza sie ryby wlasnie do zabrania. Ale tak jak cenniejsza jest w lesie sarna od wpuszczonej do niego swini tak cenniejszy jest np lipien od wpuszczonego teczaka.I wg mnie tego pierwszego trzeba chronic a drugiego mozna bez sentymentu walic w leb jesli ktos ma ochote.
[2010-06-10 10:48]

Odbieglismy od tematu. [2010-06-10 11:09]

Ja czyszczę ryby po zakończeniu połowu jak jestem pod namiotem i mamy chęć coś uwędzić lub na grillu upichcić.

I nikt mi nie zabroni.

Saperka, kilka metrów w krzaczki, kopu kopu, odpady do dziury, trawniczek poprawić i smażonko.

Nie wolno tylko robić syfu i w myśl przepisów nie pozbawiać łbów rybek które są wymiarowane, aż do zakończenia połowu. I tu jest fajna rzecz, bo:

- można zakończyć połów, pojeść se rybek i wrócić do wędkowania. Hehe, Przepisy - jak ja to lubię! Jeden głupszy od drugiego.

Raz mi jeden jegomość zarzucał, że ma 5 kaperców w siatce, a mogę mieć tylko trzy i chciał wniosek o ukaranie pisać.

Ja mu na to, że te trzy to złowiłem przed 24.00, a te dwa to po 00.00 i jest to wykazane w rejestrze połowu.

A gościu na to, że zgodne z przepisami, po złowieniu trzech karpi miałem zakończyć wędkowanie i opuścić łowisko.

A ja mu na to, ze zakończyć wędkowanie owszem i tak tez uczyniłem, bo trzeci kaperec był złowion o godz. 23.05, ale nie ma takiej siły, która by mnie zmusiła do opuszczenia łowiska, więc po przerwie w wędkowaniu (wędki pozwijane i oparte o drzewo), kiedy minęła  godz.0.00 dokonałem nowego wpisu i przystąpiłem do wędkowania.

To gościu mi na to, że i tak łamię przepisy, bo rybę w siatce można trzymać tylko 24 godziny.

No to ja na to, że ma mi w jakiś sposób udowodnić, że ryby w siatce mam dłużej niż dobę, bo przyjechałem wczoraj o 17.00 a dziś jest siódma rano.

Skończyło sie na pyskówce i deklaracji że i tam nie facet namierzy. Pomachał blachą i poszedł.

Dla niego to że ryba może być w siatce 24 godziny znaczyło tyle samo, co gdybym powiedział  "tylko do końca doby" .

Apel do strażników SSR I PSR -:

- NIE RÓBCIE BYDŁA I ZACZNIJCIE MYŚLEĆ, BO ROBICIE OBCIACH.

Przepraszam myślących strażników.

[2010-06-10 11:24]

Hehe tego samego zdania i ja jestem


Ghost, a powiedz mi jak to jest u Ciebie z trzymaniem ryb w siatce. To co Masz w siacie trzeba mieć już u Was wpisane czy Możesz nałapać Sbie dowoli, a na koniec połowu Wypuścić.


Bo u nas jest jak masz w siacie to wpisujesz nie kombinujesz jak nie chcesz zabrać to nie wkładaj.

P.S. To tylko tak Ciebie pytam z ciekawości.
[2010-06-10 11:32]

Myślę, że każdy kto wybiera się na dłużej na ryby, powinien mieć ze soba saperkę. Są juz tak maksymalnie składane, że miejsca zajmują niewiele w całym ekwipunku. A nawet bez saperki wykopanie dołka na odpadki spożywcze, nie powinno nastręczać problemów. Nie tylko zresztą dołka na odpadki spożywcze, ale i tzw. "papierzaki" (efekt przemiany materii) zakopać należy. Na kilkudniowej zasiadce , smażona czy pieczona, świeżo złowiona ryba, jest pięćset razy lepsza niż identyczna zrobiona w domu. I nikt nie zabroni oprawić i zjeść jej na łonie natury, jeśli oczywiście nie narobimy przy tym bydła. Reszta śmieci do wora i do śmietnika, nie w trawe.  [2010-06-10 11:56]

Tak, u mnie trzeba wpisywać do rejestru każda rybkę która ląduje w siatce. Buchalteria nie zna granic.  [2010-06-10 12:39]

Myślę, że każdy kto wybiera się na dłużej na ryby, powinien mieć ze soba saperkę. Są juz tak maksymalnie składane, że miejsca zajmują niewiele w całym ekwipunku. A nawet bez saperki wykopanie dołka na odpadki spożywcze, nie powinno nastręczać problemów. Nie tylko zresztą dołka na odpadki spożywcze, ale i tzw. "papierzaki" (efekt przemiany materii) zakopać należy. Na kilkudniowej zasiadce , smażona czy pieczona, świeżo złowiona ryba, jest pięćset razy lepsza niż identyczna zrobiona w domu. I nikt nie zabroni oprawić i zjeść jej na łonie natury, jeśli oczywiście nie narobimy przy tym bydła. Reszta śmieci do wora i do śmietnika, nie w trawe.




ba to jest normanie rarytas a jesze jak znajdziem do tego buteleczke chłodnego piwa to mormalnie mistrzostwo swiata

[2010-06-10 12:43]

witiakwicol1

Ja też jeżdżę z rodziną na kilku dniowe wyprawy i zabieram wszystko ze sobą co będzie potrzebne od igły po widły.Co do wpisów z dnia na dzień powiązanych wędkowań to nieliczni strażnicy wiedzą kiedy zaczyna i kończy doba.Też przeżyłem spotkanie z kretynem,który wezwał policję że złapał kłusola.Ja spokojnie policji wytłumaczyłem na czym polega różnica i zrozumieli ba nawet pouczyli strażnika o ewentualnych konsekwencjach takich wezwań.Często spotykam tego strażnika ale mnie omija więc kiedyś podchodzę do niego z zapytaniem czy mój syn może wędkować z gruntu(10 lat).Nie dość że mnie zwołał to mi nawymyślał od różnych a ja na to jak na lato,uśmiechnąłem się do niego i takie słowa rzekłem ;dziękuję panie władzo.Facet zmienił się nie do poznania,zaczął rozmawiać jak z kolegą.Dawał wskazówki na co biorą,gdzie i o której no to ja go na kawę zapraszam i udało się.Następnego poranka żona z dziećmi jeszcze śpią a ja sobie siedzę nad kijami nic nie bierze a tu nagle pojawia się ów gość,wyciąga pewną przynętę na sandacza.Zakładamy,rzucamy więc na efekty nie trzeba długo czekać.Po 10 min pierwsze branie,jazda że aż radocha bierze,cięcie hol 76 cm żywego sandała.Moje gały pełne podziwu dla niego że taki sposób mi zdradził.Pod wieczór złowiłem ukleję,zarzuciłem i siedzę a tu nie wiadomo z której strony dwóch gości na łodzi płynie na moje łowisko,ja wołam że zarzucone man tam więc jeden z nich mi odpowiedział że tylko przepłynął.Całom noc przesiedziałem bez brania.W południe poszedłem pomyszkować z dziećmi w wodzie i co się okazuje że goście byli w zmowie i nawrzucali mi na łowisko szmaty pomoczone w ropie.Do dzisiaj tam nie łowię bo gdybym faceta dorwał to pewnie okaleczyłbym go.I co zrobić z takimi strażnikami którzy pilnują żeby inni nie łapali.
[2010-06-10 12:46]

Zastrzelić. [2010-06-10 12:55]

Zastrzelić.




to mało powiedziane heh sa tacy zazdrosni pseudo wedkarze takich to ku...... za jaja wieszac
[2010-06-10 13:00]

Pies ogrodnika.... [2010-06-10 13:02]

witiakwicol1

Myślę że takiego to po pachy w bagno niech czart wie jak bolą takie zagrywki a jaja w imadło za zanieczyszczanie środowiska.
[2010-06-10 15:30]

Sniper64

Cześć...to już nie wędkarz! jak tak robi..sami widzicie jakie różnorodne barachło jest...szkoda że nie domyśliłeś się co goście robią,trzasnąć takim fotkę i tu w patrolu z pięknym opisem wystawić~~~~.gówno jady!  
[2010-06-10 17:25]

witiakwicol1

Dlatego kupiłem sobie aparat z wielkim zumem i widzę lepiej niż przez nie jedną lornetkę więc niech mają się na baczności.Siedzę na środku jeziora i w koło widzę co kto robi nad wodą.Mam już jednego jak pakuje do plecaka nie miarowego sandacza i zaniosę do koła.Będę ich tępił jak komary bez bólu i litości.
[2010-06-10 18:13]