Odrzańskie feederowanie-relacje z wypraw.
utworzono: 2011/03/28 13:44
Zakładam temat, w którym będę opisywał swoje wypady z feederkiem nad Odrę:)
Was również zachęcam do tego, abyście relacjonowali swoje gruntowe poczynania nad naszą kochaną rzeką:)
W sobotę, tj. 26.03., udało się w końcu pojechać pierwszy raz w tym roku z feederkiem nad Odrę!:)
Wybraliśmy się (ja, Paweł (gruncik28) i Pysia) do miejscowości Wały, w okolice zapory, gdzie szczególnie o tej porze roku można liczyć na udany dzień, głównie w połowie leszcza.
W ruch poszły białe, czerwone, kuku, ale dosyć szybko się okazało, że przynętą nr 1 na dzisiejszy dzień jest... pinka, która była w zanęcie...
Sezon udało się otworzyć dosyć fajnie, bo złowiliśmy:
- kilka płoci (do 30 cm),
- 2 jazie (36 i 37 cm),
- 6 leszczy (od 44 do 50 cm).
Jazia (36 cm) i leszcza (50 cm), można zobaczyć w mojej galerii:
-http://www.wedkuje.pl/fotka-wedkarska,jaz,147987,
-http://www.wedkuje.pl/fotka-wedkarska,odra-biala-ryba,147989.
Jeden ze smakoszów pinek: żółty, 45 centymetrowy samczyk:)
[2011-03-28 13:44]
27-03-2011 Ścinawa
W porcie można było się pobawić
Na zdjęciu odra w okolicach wsi Przychowa oraz ujście małej rzeczki której nazwy jeszcze nie ustaliłem miejscówka fajna ale jeszcze o tej porze nic się nie działo !
[2011-03-28 16:08]
Super Mariuszku brakowało twojej obecności na forum aż miło się czyta i ogląda sprawozdania z twoich wypraw mam nadzieję że i mi się uda niebawem dokonać wpisu w tym temacie oby z takimi wynikami jak twoje pozdrawiam i gratuluje:)
[2011-03-28 19:30]
nasze jazie z wedkarz2309 :) Moj 41 cm a kolegi tez gdzies koło tego zapewne wkrótce napisze cos wiecej o naszej wyprawie... bo pisanie lepiej mu znacznie wychodzi odemnie... Ogólnie uważam ją za bardzo udane, bo na moim koncie pojawiło sie 6 Jazi 34cm+... i jedna płoc 31 cm... :) [2011-04-03 21:07]
na zdjeciu nasze jazie moj rekordowy 41 cm... :) i Mariusz (wedkarza2309) w podobnym wymiarze ale to on już sam zapewne niebawem opisze... :) Ogólnie wypad uważam za bardzo udany chociaż pogoda nas nie rozpieszczała tuż przed świtem pojawiliśmy się w wraz z Pawłem (gruncik28) w miejscowości Wały, w okolicach elektrowni wodnej. na moim koncie zanotowałem 6 jażi największy 41 cm, oraz płoć 31 cm. [2011-04-03 21:14]
w sobotę skoro świt zameldowaliśmy się nad woda w miejscowości wały, z kolegą Mariuszem (wedkarz2309) oraz Pawłem (gruncik28) pogoda nas nie rozpieszczała, ale ryby dopisały. na swoim koncie zanotowałem 6 jazi największy 41cm, (mój rekord) oraz płoć 31 cm. koledzy pewnie wkrótce opiszą swoje wyniki. [2011-04-03 21:19]
Sorki za 3 razy ten tekst ale mialem, problem z dodaniem zdjec.... i nie wiedziałem ze sie dodawały . :) [2011-04-03 21:22]
W sobotę, tj. 02.04., wybrałem się z Pawłem (gruncik28) i z Danielem (danieleklubin) w to samo miejsce, co tydzień temu, czyli na Odrę w m. Wały:)
Nad wodą byliśmy, jak było jeszcze ciemno (ok. 5.30), ale niestety nie było już miejsca, gdzie łowiliśmy ostatnio (w końcu to najlepsza z najleszych miejscówek, gdzie wciśnie się tylko 4-5 wędkarzy), więc byliśmy zmuszeni pójść dalej, gdzie nurt bez najmniejszego trudu ciągnie koszyki 80 g.
Po kilku godzinach mieliśmy na koncie dwa spięte jazie (ja ok. 30 cm, Paweł ok. 45 cm).
I tak dobrze, że wgl. zanotowaliśmy jakiś kontakt, o tej porze roku, w tak silnym nurcie, bo ryba dopiero zaczyna wchodzić w miejscówki z silnym uciągiem.
Przed 11, zrobiło się luźniej na wspomnianej miejscówie, więc szybko się tam przetransportowaliśmy i już w pierwszym rzucie, Daniel złowił na pinki własny rekord jazia, który wyniósł 31 cm:)
Krótka chwila i jest niemal jednoczesne branie na mojej i Daniela wędce, niestety jego ryba (jaź, ok. 45 cm) się spina pod nogami, natomiast moją udaje się podebrać, jak się okazuje, jest to również jaź, również połakomił się na pinki i również dał mi własny rekord w jaziu:)
Niespełna godzina przerwy i Daniel poprawia rekord w jaziu do 36 cm.
Kilka minut i kolejny rekord: 37 cm, chwila i kolejny na 37 cm, chwila i następny jaziulek: 35 cm.
20 minut i tym razem branie na moim kiju, jest pierwszy leszcz, niestety niewielki: 46 cm.
Haczyk wbił się w twarde usta i uwolnienie go z haka musiało odbyć się za pomocą szczypiec, co sprawiło, że haczyk się uszkodził (niestety nie zwróciliśmy na to uwagi) i przy kolejnym holu ładnej ryby, po prostu pękł.
Nie minęło pół godziny i znowu dwa kije dają znać, że na końcu zestawu są ryby.
Tym razem obie zdobycze udaje się szczęśliwie podebrać.
Oba jazie są piękne, Daniel poraz kolejny poprawia swoją życiówkę: 41 cm, a mój grubasek wygląda na 43-44 cm, ale jak się okazało, miał mniej, jego masa sprawiała, że wydawał się większy.
Zobaczcie sami, jaki miał duży bruchol, chociaż zdjęcie do końca i tak nie odzwierciedla go tak, jaki był (i jest nadal) w rzeczywistości.
Niestety jesteśmy umówieni i na 15 musimy być w domu, więc zaczynamy się pakować i w tym czasie Paweł spina najprawdopodobniej jazia (zapewne 35-40 cm), a Daniel wyciąga płoć na 30 cm.
Jesteśmy już praktycznie spakowani i "gotowi do wyjścia", jeszcze tylko zwinąć kije...
Wyciągam podpórkę, aby ją umyć, a kij wkładam między kamienie, co powoduje, że zestaw przesunął się po dnie o kilkanaście centymetrów. Efektem było niemal natychmiastowe branie największej rybki dnia: leszcz 48 cm.
Mimo kilku spiętych ryb (każdy stracił po ładnej rybie), dzień dla mnie i Daniela był z pewnością udany, szkoda jedynie, że Paweł miał mniej szczęścia i pełnił rolę podbierakowego oraz fotografa:(
Oczywiście wszystkie rybki od razu po złowieniu, odhaczeniu, zmierzeniu i fotce wróciły w dobrej kondycji do wody:)
A to ten gruby jaziulek:)
[2011-04-04 00:47]Sorki za brak odstępów, robiłem je, ale nie wiem, dlaczego ich nie ma.
Drugi wyjazd w sezonie był jeszcze bardziej udany, bo złowiliśmy:
- kilka płoci (do 30 cm),
- 2 leszcze (46 i 48 cm),
- 8 jazi (od 31 do 41 cm).
Dwa jazie (41 i 40 cm), które złowiłem, można zobaczyć w mojej galerii:
- http://www.wedkuje.pl/fotka-wedkarska,jaz,149066 ,
- http://www.wedkuje.pl/fotka-wedkarska,odra-biala-ryba,149069 .
[2011-04-04 00:59]To może ja się dopiszę. Rano 2.04.2011 meldujemy się z kolegami nad Odrą w okolicach Ścinawy Polskiej. Wypad umówiony już od dłuższego czasu bo nie każdemu pasuje, to dziecko chore to żona robi problemy itp., itd.Po 80 km jazdy pogoda też nas nie rozpieszcza, mżawka albo pada mocniej ale nikt z naszej trójki się tym nie przejmuje.Feedery rozstawione, nęcimy i czekamy co się będzie działo. Po około dwóch godzinach mam branie i po krótkim holu na brzegu ląduje 40cm karpik.Parę fotek i do wody.No to się zaczęło myślimy i każdy w skupieniu pilnuję wędek. Po jakiś 30 minutach od wypuszczenia rybki pokaz dali panowie i jedna pani z WTR chyba z Oławy bo niedaleko jest tam przystań motorowodniaków. Szaleli po rzece to w lewo to w prawo a łódkę mieli piekielnie szybką. Co jakiś czas wyrzucali pływak czy co by po chwili wciągnąć go na pokład. W tym momencie skończyło się łowienie. Co kilka minut przepływali na pełnym gazie doprowadzając nie tylko nas do białej gorączki. W pewnym momencie ten pływak wyrzucili jakieś 30 metrów od nas śmiejąc się i chichocząc.Nie wytrzymałem i powiedziałem im kilka ciepłych słów. Niby przeprosili ale specjalnie zrobili kilka kółek koło naszego stanowiska po czym sobie odpłynęli. Siedzieliśmy jeszcze jakieś 4 godziny licząc na to ,że może jednak nie wszystkie ryby zostały spłoszone. Jednak to były tylko nadzieje:((Te 80km z powrotem wracaliśmy w milczeniu.
Pozdrawiam
[2011-04-04 08:21]
Wczoraj, tj. 04.04., wybrałem się kolejny raz z feederkiem w okolice zapory w Wałach.
Prognozy nie zachęcały na wyjazd nad wodę, ale ostatecznie się zdecydowaliśmy i tym razem pojechałem z kolegą Marcinem. Nad wodą byliśmy dopiero po 9, mimo poniedziałku było sporo wędkujących (głównie emeryci), ale jeszcze znalazło się dla nas miejsce:)
Na pierwszy ogień, na dwa zestawy poszedł czerwony, a na kolejne dwa, niezawodna przez ostatnie dwa wypady pinka.
Na dzień dobry mam branie na zestaw z czerwonym robakiem i jest pierwsza ryba, leszcz ma niestety tylko 48 cm, ale na początek może być:)
Pół godzinki i Marcin wyciąga na czerwonego karasia na 37 cm - życiówka:)
Później tą przynętą zaczęły interesować się jazgarze, więc na obu kijach miałem pinkę.
W ciągu kolejnych kilkudziesiąciu minut wyciągam 2 leszcze (44 i 48 cm) oraz dwa jazie (równo po 40 cm), a Marcin życiówkę jazia (34 cm).
Około godziny byliśmy bez brania, aż w końcu jedna z moich szczytówek zaczyna drgać, zacięcie i kolejny jaź na brzegu, jest życiówka (43 cm), zatem sobotni rekord (41 cm), przetrwał całe dwa dni.
Przez kolejne 1,5 godz., łowimy kilka ryb, ja wyjmuję leszcza (41 cm) i 4 jazie (35, 34, 42 i 39 cm), a Marcin 3 leszcze (45, 43 i 37 cm) i jazia (39 cm), którym poprawia swój rekord.
Kolejne branie u Marcina (delikatniejsze, niż wcześniejsze) i kolega oznajmuje, że ma dużą rybę, ok. 60-70 cm.
Przy brzegu okazuje się, że jest to przyłów w postaci sandaczyka (54 cm), który połakomił się na czerwonego robaka, szkoda, że jest okres ochronny, bo jest to jego życiówka.
Następna godzina bez brań i na mojej feederce melduje się kolejny rekordowy jaź, w porównaniu do swoich kumpli, jest wyjątkowo chudy, ale jest za to długi i mówie do Marcina, że może być medal, miara pokazuje 45 cm, zatem jest piąty brąz:)
Rybka na nowo zaczęła współpracować, w ciągu pół godz. wyjmuję leszcza (44 cm) i 3 jazie (40, 36 i 40 cm), a Marcin jazia (35 cm).
Kolejne branie na jednej z moich wędek i od razu czuję, że to coś lepszego, niż wcześniejsze ryby, na lekkim feederku, koszyku 40 gram, przyponie 0,14 mm i haczyku nr 14 jest fajna zabawa:)
Przy brzegu wyłania się piękny jaź, którego oceniamy na około 50 cm, oby się tylko nie wypiął!:)
Spokojne podebranie i jest, piękna ryba!:)
Zapięty bardzo delikatnie za skórkę, chwilę dłużej by szalał i mógł zejść z ha(czy)ka.
Miarka pokazuje 49 cm, jest kolejny medal, a zarazem kolejna życiówka!:)
Przez kolejną godzinę doławiamy po 2 jazie, wszystkie tej samej długości: 38 cm, oraz spinam na prawdę dużą rybę.
Na początku robiły się fajne przejaśnienia, ale od kilku godzin pada bez przerwy deszcz i towarzyszy mu silny wiatr, przez który uciekają co chwilę parasole, a wędki spadają z podpórek.
Rybka fajnie bierze, ale ciała odmawiają posłuszeństwa, ręce pomarznięte tak, że ciężko założyć przynęte na haczyk, 3 pary spodni przemokły...
Chętnie byśmy jeszcze zostali, ale niestety, siła wyższa...
95% ryb skusiło się na wciąż bezkonkurencyjną pinkę i kilka sztuk na czerwonego.
Ostateczny wynik, to:
- kilka płoci i krąpi (do ok. 25 cm),
- karaś (37 cm),
- sandacz (54 cm),
- 8 leszczy (od 37 do 48 cm),
- 19 jazi (od 34 do 49 cm).
Złowione przeze mnie jazie, które miały 40 lub więcej centymetrów, można zobaczyć tutaj: http://wedkarz2309.wedkuje.pl/blog/index.php?p=galeria&KategoriaID=6549&ID=2765 .
Na koniec dodam jeszcze, że łowiąc 19 ryb (5 leszczy i 14 jazi), poprawiłem swój najlepszy wynik w połowie na feedera sprzed 3 lat, który wynosił 17 ryb (15 leszczy i 2 jazie), oba wyniki zrobiłem na tym samym łowisku:)
Oczywiście, jak zawsze, rybki po krótkiej chwili spędzonej poza wodą, wracają do domu:)
Szkoda tylko, że pozostali wędkujący nie odważyli się na taki ruch i oddali Odrze jedynie pęcherze pławne z wnętrznościami...
[2011-04-05 16:28]kilkudziesięciu*
Trochę mnie denerwuje brak edycji tekstu, zdecydowanie zaliczam to, jako minus forum, bo jak wiemy, w wielu przypadkach przydałyby się drobne poprawki w tekstach, których niestety poprawić już nie mamy możliwości.
[2011-04-05 16:43]W ten weekend (09.04) i poniedziałek (11.04) byliśmy na tym samym łowisku, opiszę po krótce, co złowiliśmy i dodam po fotce z rybą, do każdego dnia:)
[2011-04-12 10:55]W sobotę wybrałem się tylko z Pawłem (gruncik28), dzień wcześniej i w nocy, wiało na prawdę mocno, aż strach było wyjść z domu, więc wyjazd był pod znakiem zapytania, ale ostatecznie, po porannych "oględzinach" pogody za oknem i w Internecie, postanawiamy, że zaryzykujemy:)
Na miejscu jesteśmy ok. godz. 10 i zaczęło się niestety nie ciekawie, bo przechodząc przez zaporę, jeden z podmuchów wiatru sprawił, że sentymentalna czapeczka z daszkiem odleciała sobie z mojej głowy i wylądowała w wodzie:(
No trudno, nie ma co rozpaczać, szybkie "rozgoszczenie" się na miejscówce i od razu spinam przy brzegu jazika na około 35 cm, dość tego, za często schodzą z tych haczyków ryby, więc wiążę nowy przypon, z haczykiem, też nr 14 (ale..., zaraz się dowiemy), którego wziąłem od Pawła: wyczaił w wędkarskim zarąbiste haczyki, które będą nam pięknie trzymać ryby na końcu zestawu, dzień wcześniej mi o nich mówił na gg, a gdy je zobaczyłem, to nie było innej opcji, jak "pożyczyć" chociaż z dwie sztuki:)
W ciągu 3 godzin notujemy 5 brań i wyjmujemy... 5 jazi (do 39 cm), a zatem już wiemy, jakie haczyki kupimy następnym razem, mimo tej samej numeracji, nie tracą ryb, jest to zasługa odpowiedniego kształtu i grubości haczyka:)
Kolejne branie u Pawła i ryba na finezyjnym zestawie nie chce się dać tak łatwo oderwać od dna, ale spokojny i opanowany hol nie daje rybie szans i jest pierwsze błyśnięcie ryby, po którym informuję, że jest to duży karaś, którego po chwili ląduję w podbieraku!
Piękny japoniec, jest 45 cm, a zatem złoto (oraz otarcie się o rekord Polski)!
Po tym zdarzeniu nastąpiła mniej więcej 2 godzinna przerwa w braniach...
W końcu koniec przerwy i wyjmuję jazia na 42 cm, następnie wyciągam pierwszego dziś leszcza: 47 cm.
Następne branie i jest nieco lepsza rybka, zestaw odchudzony, więc hol ostrożny, przez co koszyk wchodzi kilka metrów od brzegu w kamienie...
Szarpnięcia, a nawet próby odstrzelenia się nie udają, więc trzeba rwać, podnoszę jeszcze powoli kij do góry, bez wiary, że uda się może uratować chociaż zestaw i... koszyk wychodzi z zaczepu, a na haku dalej siedzi ryba!!
Piękna, gruba, wypchana ikrą samica, jest po chwili na brzegu.
Szybka fotka, miara i jest medal!:)
Jaź ma 46 cm!:)
Minęło może 10 minut i Paweł wyjmuje jazia, którym poprawia swoją życiówkę i za którego będzie miał pierwszy medal w tym gatunku, ryba ma 43 cm:)
Brania trwają nadal, kolega wyjmuje leszcza na 40kilka cm i doławiamy jeszcze 4 jazie do 43 cm:)
Chętnie byśmy zostali na noc, ale się już zaczyna ściemniać i trzeba wracać do domu...
Dzisiejszy efekt, to:
- 12 jazi (od 31 do 46 cm),
- 2 leszcze (od 43 do 47 cm),
- karaś 45cm.
Piękny karaś na złoto w kat. Junior!
[2011-04-12 11:04]
Natomiast w poniedziałek, wybieram się z Pawłem (gruncik28) i Marcinem.
Nad wodą jesteśmy ok. 9 godz. i widzimy niestety niską wodę, która jeszcze opada:(
Nie jest to dobry znak, tym bardziej, że przy takiej wodzie wyłania się duża wyspa, a w miejscu, gdzie łowimy, robi się na prawdę płytko, z brzegu widać dno:(
O dziwo Paweł już w pierszym rzucie wyjmuje życiówkę leszcza: 52 cm (brązowy medal), a w przeciągu około 3 godzin wyjmujemy kolejnych 9 leszczy: 43, 44, 44, 44, 45, 45, 47, 50 i 50 cm, szkoda tylko, że nie ma tych większych...
Woda wciąż opada i to dosyć szybko, a brania na kilka godzin po prostu zanikły, woda była dla nich już chyba za płytka...
Po około 3 godzinach poziom Odry zaczyna powoli się podnosić, wystarczyło, że podskoczyła o kilka centymetrów w górę i w łowisko weszły jazie:)
W ciągu godziny wyjmujemy 5 jazi od 36 do 44 cm:)
Pewnie byśmy jeszcze jakieś coś złowili, ale musimy już wracać...
Ostateczny wynik, to:
- 10 leszczy (od 43 do 52 cm),
- 5 jazi (od 36 do 44 cm).
Jedna z trzech pięćdziesiątek:)
[2011-04-12 12:28]W piątek, tj. 15.04., wyskoczyłem pierwszy raz z feederkami na Odrę w Ścinawie:)
Różnorodność gatunkowa łowionych ryb(ek) dosyć imponująca: jazie, klenie, leszcze, krąpie, płocie, okonie, ukleje, jazgarze, boleń, ale... ich wielkość niestety nie powalała, rybki miały długość do około 25 cm...
Ale jak na pierwsze ścinawskie feederowanie, to nie było tak źle:)
[2011-04-17 14:37]Gratuluję jak zwykle udanego połowu !!!:)
Mariusz , jak zwykle wszystkich zawstydzasz :) wprawiasz ludzi w kompleksy :)
pozdrawiam i do zobaczenia nad wodą
[2011-04-18 10:41]
Widać że wyprawy były udane! Gratuluję Tobie Mariusz jak i twoim kolegom złowionych ryb! Może teraz jak będę miał trochę wolnego to się wybiorę na Odrę.... Zobaczymy co mi się uda złowić! Pozdrawiam
[2011-04-19 21:45]
Z 20.04 na 21.04 pojechałem na nockę z Pawłem (gruncik28) oraz Pysią, oczywiście na Odrę, lecz tym razem nieco niżej, bo w okolicach Brzegu Dolnego.
Przez cały wieczór i początek nocy nie dzieje się za wiele, dopiero kilka minut przed północą, Paweł wyjmuje leszcza, który ma 46 cm, więc może się ruszą:)
Niestety w najbliższym czasie brań się nie doczekaliśmy, więc trochę się nam przysnęło.
Przebudziłem się przed 3 i czuję, że jest niesamowicie zimno (prognozy zapowiadały na noc 8 st., ale mam wrażenie, że jest zdecydowanie mniej), więc zakładam na siebie bodaj 4 pary spodni i 5 par bluz, ale niestety na wiele się to nie zdało...
Patrzę w stronę Pawła, a on odhacza 40+ cm leszcza, okazuje się, że on nie śpi już od około 2 i zaczęły fajnie brać leszcze w okolicach kilograma, bo złowił ich w ciągu pół godz. 5 sztuk, a więc Pawłowa mieszanka nie zawodzi i zauważyłem poraz kolejny, że ryba lgnie do niej, bo jak wejdzie w tą zanętę, to już ciężko ją odpędzić od niej i holuje się rybę za rybą:)
Widzę, że właśnie mój kijek jest przygotowany do przerzucenia, bo na haczyku są już założone kolorowe, więc jeszcze tylko napełniam koszyk zanętą i posyłam zestaw do wody.
Dokładamy do ogniska, aby się na nowo rozpaliło i Paweł mówi, że mam branie, ale jest ono tak delikatne, że nawet dzwoneczek nie drgnie, a na świetliku jest ono ledwo widoczne, więc nawet nie podchodzę do wędki, jest to zapewne drobnica, bo jak Paweł mówił, brania są bardzo mocne, prawie "opaskowe".
Ognisko rozpalone, więc przykucam przy feederce i widzę, że szczytówka powoli i nieznacznie przygina się i prostuje, więc przycinam i... czuję miły opór:)
Zaczynam powolne pompowanie, a ryba cały czas idzie w stronę nurtu. Jest już blisko brzegu, ale dziwne jest to, że cały czas trzyma się dna. W końcu mignęła nam sylwetka ryby w świetle latarki i delikatne, powolne przygięcia szczytówki oraz trzymacie się dna stają się jasne, bo... to ładny, ponad 40 cm karaś! Jeszcze chwilka i ryba ląduje w podbieraku. Wydaje mi się, że może być jeszcze większy od tego, którego ostatnio złowił Paweł, ale to się okaże za chwilę, najpierw kilka szybkich fotek z łowcą:)
Przykładamy go do miarki i radość jest jeszcze większa, jest pierwsze srebro!:)
Wiedziałem to nie od dziś, że w końcu uda mi się złowić w Odrze ładnego karasia (40+ cm), ale nie przypuszczałem, że stanie się to tak szybko i że będzie aż tak duży!:)
O zimnie oczywiście już nie pamiętam:)
Woda niestety cały czas opada i łowimy na takiej płyciźnie, że chyba tylko uklejka się przez nią przeciśnie, a nurt ściąga każdy koszyk tak, że zestaw i tak jest na płyciźnie, ale o dziwo doczekaliśmy się brania i Paweł wyjmuje leszcza na 48 cm, a następnie pięknego krąpia, którym poprawia swoją życiówkę, ryba ma 38 cm:)
Takie ryby w tak niskiej wodzie, niewiarygodne, bo z tego, to chyba tylko bolki są znane.
Do końca łowienia (ok. 17) nie doczekaliśmy się wiecej brań, ale jedna ryba sprawiła, że wracam szczęśliwy, Paweł też nie ma powodów, aby nie być zadowolonym...:)
Ostateczny wynik, to:
- kilka płotek (ok. 20 cm),
- 7 leszczy (od 40+ do 48 cm),
- karaś (48 cm).
Karasia w pełnej okazałości można zobaczyć tutaj:
http://www.wedkuje.pl/fotka-wedkarska,ryba,152548
Finał jest oczywiście taki sam, jak zawsze:)
[2011-04-24 00:15]Gratulacje za piękne okazy :) do odry mam jakieś 25 km ( Malczyce) w tym, roku muszę odwiedzić ją z feederkiem koniecznie. Czytam Wasze opisy i podziwiam , macie u mnie duży respekt ;) pozdro.
[2011-04-24 14:13]
Mariusz muszę się też pochwalić swoim rekordem :)
Byłem dzisiaj na Odrze :) Padł mój rekord Kleń 49 cm i 1,6 kg :) , niezły początek sezonu :) .
Fotki dodam jak tylko wrzucę do komputera .
[2011-04-25 22:31]