wedkarz2309
Wczoraj, tj. 04.04., wybrałem się kolejny raz z feederkiem w okolice zapory w Wałach.
Prognozy nie zachęcały na wyjazd nad wodę, ale ostatecznie się zdecydowaliśmy i tym razem pojechałem z kolegą Marcinem. Nad wodą byliśmy dopiero po 9, mimo poniedziałku było sporo wędkujących (głównie emeryci), ale jeszcze znalazło się dla nas miejsce:)
Na pierwszy ogień, na dwa zestawy poszedł czerwony, a na kolejne dwa, niezawodna przez ostatnie dwa wypady pinka.
Na dzień dobry mam branie na zestaw z czerwonym robakiem i jest pierwsza ryba, leszcz ma niestety tylko 48 cm, ale na początek może być:)
Pół godzinki i Marcin wyciąga na czerwonego karasia na 37 cm - życiówka:)
Później tą przynętą zaczęły interesować się jazgarze, więc na obu kijach miałem pinkę.
W ciągu kolejnych kilkudziesiąciu minut wyciągam 2 leszcze (44 i 48 cm) oraz dwa jazie (równo po 40 cm), a Marcin życiówkę jazia (34 cm).
Około godziny byliśmy bez brania, aż w końcu jedna z moich szczytówek zaczyna drgać, zacięcie i kolejny jaź na brzegu, jest życiówka (43 cm), zatem sobotni rekord (41 cm), przetrwał całe dwa dni.
Przez kolejne 1,5 godz., łowimy kilka ryb, ja wyjmuję leszcza (41 cm) i 4 jazie (35, 34, 42 i 39 cm), a Marcin 3 leszcze (45, 43 i 37 cm) i jazia (39 cm), którym poprawia swój rekord.
Kolejne branie u Marcina (delikatniejsze, niż wcześniejsze) i kolega oznajmuje, że ma dużą rybę, ok. 60-70 cm.
Przy brzegu okazuje się, że jest to przyłów w postaci sandaczyka (54 cm), który połakomił się na czerwonego robaka, szkoda, że jest okres ochronny, bo jest to jego życiówka.
Następna godzina bez brań i na mojej feederce melduje się kolejny rekordowy jaź, w porównaniu do swoich kumpli, jest wyjątkowo chudy, ale jest za to długi i mówie do Marcina, że może być medal, miara pokazuje 45 cm, zatem jest piąty brąz:)
Rybka na nowo zaczęła współpracować, w ciągu pół godz. wyjmuję leszcza (44 cm) i 3 jazie (40, 36 i 40 cm), a Marcin jazia (35 cm).
Kolejne branie na jednej z moich wędek i od razu czuję, że to coś lepszego, niż wcześniejsze ryby, na lekkim feederku, koszyku 40 gram, przyponie 0,14 mm i haczyku nr 14 jest fajna zabawa:)
Przy brzegu wyłania się piękny jaź, którego oceniamy na około 50 cm, oby się tylko nie wypiął!:)
Spokojne podebranie i jest, piękna ryba!:)
Zapięty bardzo delikatnie za skórkę, chwilę dłużej by szalał i mógł zejść z ha(czy)ka.
Miarka pokazuje 49 cm, jest kolejny medal, a zarazem kolejna życiówka!:)
Przez kolejną godzinę doławiamy po 2 jazie, wszystkie tej samej długości: 38 cm, oraz spinam na prawdę dużą rybę.
Na początku robiły się fajne przejaśnienia, ale od kilku godzin pada bez przerwy deszcz i towarzyszy mu silny wiatr, przez który uciekają co chwilę parasole, a wędki spadają z podpórek.
Rybka fajnie bierze, ale ciała odmawiają posłuszeństwa, ręce pomarznięte tak, że ciężko założyć przynęte na haczyk, 3 pary spodni przemokły...
Chętnie byśmy jeszcze zostali, ale niestety, siła wyższa...
95% ryb skusiło się na wciąż bezkonkurencyjną pinkę i kilka sztuk na czerwonego.
Ostateczny wynik, to:
- kilka płoci i krąpi (do ok. 25 cm),
- karaś (37 cm),
- sandacz (54 cm),
- 8 leszczy (od 37 do 48 cm),
- 19 jazi (od 34 do 49 cm).
Złowione przeze mnie jazie, które miały 40 lub więcej centymetrów, można zobaczyć tutaj: http://wedkarz2309.wedkuje.pl/blog/index.php?p=galeria&KategoriaID=6549&ID=2765 .
Na koniec dodam jeszcze, że łowiąc 19 ryb (5 leszczy i 14 jazi), poprawiłem swój najlepszy wynik w połowie na feedera sprzed 3 lat, który wynosił 17 ryb (15 leszczy i 2 jazie), oba wyniki zrobiłem na tym samym łowisku:)
Oczywiście, jak zawsze, rybki po krótkiej chwili spędzonej poza wodą, wracają do domu:)
Szkoda tylko, że pozostali wędkujący nie odważyli się na taki ruch i oddali Odrze jedynie pęcherze pławne z wnętrznościami...
(2011/04/05 16:28)
Podgląd zdjęć na forum dostępny jest tylko dla zalogowanych użytkowników.