od mojego wpisu sie zaczeły " schodki " Wiec bede tylko czytął co Koledzy Piszecie a nie będę sie nic wypowiadał na tematy. pozdrawiam. (2009/04/13 21:58)
A ja zabieram większość ryb jakie złowie, i w ocet, rodzina uwielbia więc czemu miałbym nie dać im tej radości z jedzenia? Pozatym ryba skaleczona w szoku po holowaniu jak ma sobie dalej radzić w wodzie? Trzymam się ściśle wymiarów jeżeli gatunek posiada wymiar ochronny to jej nie biorę. Dla wyjaśnienia przepisów co do wymiarów to wymiar musi być przekroczony a nie osiągnięty np lin 25 jest pod ochroną :) tak jak i łowienie z małżonką jest niedopuszczalne gdy nie ma ona karty wędkarskiej gdyż tylko posiadacz karty jest uprawniony do połowu :) a co do tych ryb to jak ma taki leszcz urosnąć jak mu sprzed nosa 100 żyletek wyżre co wrzucone? małe są szybsze, a duży się czai i jest ostrożniejszy. Tak więc kontrolujmy połowy wg występowania ryby w wodzie :) jeden duży karp wytwarza do 1 m sześciennego ścieków. Tak więc trzeba zdawać sobie sprawę że wypuszczanie ryb nie koniecznie dobrze wpłynie na wodę jak i na organizmy w niej żyjące. (2009/04/14 08:16)
ImmoQ idąc dalej twoją logiką to najlepiej wyłowić wszystkie ryby a wtedy woda będzie najczyściejsza. Druga sprawa: jeśli z wody nie zostały wyjęte drapieżniki to przyroda sama radzi sobie z małymi zyletkami. (2009/04/14 10:18)
Ja mam trochę inaczej kolego maroon. Po pierwsze wielkie okazy nie są moim marzeniem a po drugie nigdy nie narzekam jak ryba nie bierze. Małych sieków też nie zabieram ale wartość odżywcza rybiego mięsa jest duża pomijając już walory smakowe. No i jeśli sądzisz że kiepski rybostan w Polskich rzekach nie jest podlewany i pielęgnowany zanieczyszczeniami i działalnością kłusowników to nie znasz się na rzeczy. Wędkarze choć by chcieli to nie są wstanie wyłowić tyle ryb co kłusole. Wielu wędkarzy jest rozgarniętych i chociaż tacy pożrą drobną płoć której są miliony, bo przechodzą przez oko od kłusowniczych siatek, to szkody nie poczynią. (2009/04/14 10:44)
Zabieram tyle ryb ile jestem w stanie zjeść z rodziną :) jeżeli odgórnie nie wyznaczono wymiaru ochronnego dla ryb typu płoć okoń karaś itp to coś musi być na rzeczy. Nie zamierzam kaleczyć ryb tylko dla zabawy. (2009/04/14 10:57)
A ja zabrałem dwa razy rybki do domu a wędkuję trzeci sezon. Raz bo jak wypuściłem z siatki to wszystkie wypłynęły brzuchami do góry (możliwe że było to spowodowane tym że siatka była w wodzie przy betonowym brzegu, często jeździły motorówki wywołując spore fale, które tłukły tą siatką i nieszczęsnymi rybami o ten beton) a drugi raz bo chciałem w końcu sprawdzić jak smakuje okoń. Wolę jeść sklepowe bo mniej zabawy z wydłubywaniem ości a to mnie denerwuje :) (2009/04/14 11:04)
Dlatego ja rybe w ocet daje :) zalewa jak do śledzi i wychodzą pyszne rybki a ości no cóż zostaje tylko szkielet małe się rozpuszczają :) (2009/04/14 11:19)
a słyszeliście że ryba wpływa na wszystko? ja tam lubię sobie pojeść rybki choć te małe tu wypuszczam bo by mi się nie chciało z nimi bawić. no chyba że to sumik karłowaty (2009/04/14 20:20)
Pamiętasz jak ci opowiadałem o gościu co do wora pakował te szczupaczki w zimie? Ciekawi mnie ilu by się załamało i popadło w depresję jak bym zrobił fotę i zamieścił na blogu. Myślę ,że ponad 80%, ale to nic w przypadku zabierania ryb na obiad. (2009/04/14 20:34)
Ghostmir ale właśnie zdałem sobie sprawę że niektóre ryby mogą być naprawdę trujące. zjadłbyś 30 kg karpia który non stop żre kulki proteinowe w ilościach kosmicznych i to jeszcze nasączonych w dupie (2009/04/14 20:37)
taka 20 kilowa świnia to dopiero musi mieć tego syfu w mięchu! Ja cie! Ty wiesz, ja muszę koniecznie takiego knura zbrodnić i skosztować, bo jak to się da jeść, to po co ja się mam podniecać karpikami i leszczykami po 2 kilo? A tak bym raz za rok sieknął w łeb jednego tucznika. Idąc dalej wtedy zbrodnił bym tylko jedną rybę a nie kilka mniejszych. Czyli przez resztę sezonu mógłbym niekilać. (2009/04/14 20:41)