Zaloguj się do konta

Niewytłumaczalne-jemu biorą, a mi nie....

utworzono: 2011/05/16 16:59
martino 1971

na pewno koledzy i koleżanki mieli w życiu choć raz takie zdarzenie a mianowicie sytuacja dotyczy wspólnego wędkowania.Gdy jesteście na rybach z drugą osobą po jakimś czasie wasz towarzysz ciągnie rybę za rybą a u was w siatce ledwo płotka i okoń. dokładnie oglądacie jego zestaw następnie stosujecie to samo począwszy od średnicy żyłki głównej poprzez przypon jego długość, rozmiar haka itd. Wreszcie wasz taki sam zestaw nawet z'' pożyczoną'' od niego wędką trafia do wody i co się dzieje wielkie g...... dalej brak brań nic tylko włosy rwać może to ''żona'' albo własna ''dziewczyna'' przeklła wasz wyjazd na ryby.ha ha ha ha.
[2011-05-16 16:59]

Jack14

Nie miałem takich przypadków ale może jakiś zły urok lub coś innego :-) [2011-05-16 17:02]

Hanys005

a czasami może być tak że jest inne ukształtowanie dna :)
lub coś wejdzie w łowisko :)
[2011-05-16 17:10]

sledzix

Fatum Kolego :P
[2011-05-16 17:12]

On trafia zestawem w dołeczki a Ty w góreczki :)) [2011-05-16 17:24]

Algen

Istnieje cos takiego jak szczescie/ pech wedkarski. Miałem podobna sytuacje jak łowiłem z ojcem i szwagrem, oni wyciagali ryby i pieli ze mnie ze jestem dupa :P Nie przejmowałem sie tym bo miałem dziwne przeczucie ze cos sie zaraz wydarzy:) miałem racje wyciagnołem lina 34cm ;D koparki im opadły :O
[2011-05-16 17:30]

kaban

Jest też niepisane prawo "farciarza" co mnie już kilkakrotnie doprowadziło do załamania nerwowego.Bo jak to jest możliwe,że "gość" łowi na "moim" łowisku większe ryby niż ja stosując "grubaśny" sprzęt i prowadzi przynęty niezgodnie z jakimkolwiek kanonem.Odpowiedź jest jedna: uczymy się całe życie...
[2011-05-16 17:47]

Sebastian Kowalczyk

Jeśli zamienisz się z kolegą wędkami a potem również miejscami w których siedzicie i on dalej będzie łowił a Ty nie... no cóż faktycznie zacząłbym się martwić.
[2011-05-16 18:03]

dealer081

tez tak mialem koledzy nie raz lecz w sobote wybralem sie z 3kumplami na lowisko komerkcyjne no i tu ja mialem farta przez 7godz wyciaglem 5karpi w przedziale od 4 do 6kg oni nie mieli nawet brania mimo iz jeden zazucal kolo 30cm od mojego splawika sadze iz to zalezne od szczescia wczoraj tez bylismy tam po poludniu i tez tylko ja ciaglem rybe,jak ruwniez slyszalem ze jest tez nie wskazane trzymanie sprzetu w garazu gdyz gdyz zapachy spalin,bezyn itp.przenikaja do sprzetu.a oni trzymaja je w garazu. [2011-05-16 18:13]

wedkarz27

tez tego doswiadczylem.koledze braly a mi ni cholery.spławik przy spławiku i nic.
[2011-05-16 18:18]

bartoszix2002

może ziom ma inny zestaw albo przynente
[2011-05-16 19:31]

arekde

Sprawa jest prosta..wędkarzem trzeba się urodzić!

Nauczyć to się można fizyki, chemii i matmy...o ile mamy głowę.

[2011-05-16 19:47]

niutek40

Sprawa jest prosta..wędkarzem trzeba się urodzić!

Nauczyć to się można fizyki, chemii i matmy...o ile mamy głowę.


I tutaj się zgadzam ." Kto się pi....ą urodził  ten kierowcą nie będzie " !!!

[2011-05-16 20:44]

krzys0783

Ja też miałem taki przypadek mi brały a kumplowi nie, nawet zamieniliśmy się miejscami wędki pozostawiając na miejscu i mi dalej brały na kumpla wędce, tak jak kolega napisał wędkarzem trzeba się urodzić.

 

[2011-05-16 21:26]

Ja osobiście nie wierzę w coś takiego jak fart/szczęście czy inne tego typu magiczne zabobony...Wędkarstwo to szereg różnych składników które odpowiednio dobrane decydują o sukcesie bądż porażce,poprzeć je trzeba ponadto wiedzą o otaczającej nas przyrodzie i znajomością wody.Dwa takie same zestawy,postawione obok siebie,ta sama przyneta itd.. na jednym są brania na innym nie ,przyczyn takiego stanu rzeczy może być milion-inny kolor haka,średnica żyłki,jej twardość,różnica w rozłożeniu obciążenia,głębokości...itd.....To temat rzeka,życia za mało aby go zgłębić do końca,sytuacja opisana przez Kabana nazywa się-Prawem Frajera/Nowicjusza.Ryba w tym przypadku atakowała przynętę zgoła inną,o diametralnie innej pracy,prowadzonej na pałę,wbrew wszelkim regułom.Dlaczego? bo przedtem widziała ich z tysiąc,wszystkie były cacy i pływały jak Bóg przykazał...
Miałem kiedyś i ja podobną sytuację,z trzech łódek spinningiści młócili niewielki blat na jeziorze,płaski jak stół,okonie brały tylko mnie,dlaczego? bo przypadkowo odkryłem tam niewielkie zagłębienie max 20-cm,o średnicy ok 1,5 m pokryte jakimś mułem/iłem a dookoła był piach i żwir.Wystarczyło że guma pikując z opadu wznieci tam niewielki obłoczek osadu a już któryś ze stojących wokół garbusów walił w nią jak dziki,gdy przeszła obok-lipa.
Kolejny przykład to mój koleś-Krzychu,młóci on potokowce na większych rzekach ,same kabaniska z reguły,jak? nietypowo,na obrotówki 4 lub 5 (!),nikt tak nie łowi a on nie narzeka bo rocznie wyciąga kilkanaście sztuk powyżej 2-2,5 kg nie licząc wymiarowych.Czasami w inności jest metoda:))
[2011-05-16 21:41]

na pewno koledzy i koleżanki mieli w życiu choć raz takie zdarzenie a mianowicie sytuacja dotyczy wspólnego wędkowania.Gdy jesteście na rybach z drugą osobą po jakimś czasie wasz towarzysz ciągnie rybę za rybą a u was w siatce ledwo płotka i okoń. dokładnie oglądacie jego zestaw następnie stosujecie to samo począwszy od średnicy żyłki głównej poprzez przypon jego długość, rozmiar haka itd. Wreszcie wasz taki sam zestaw nawet z'' pożyczoną'' od niego wędką trafia do wody i co się dzieje wielkie g...... dalej brak brań nic tylko włosy rwać może to ''żona'' albo własna ''dziewczyna'' przeklła wasz wyjazd na ryby.ha ha ha ha.

Trzeba przed wyjściem na rybki złapac "swoją" za kolano-jak radzi stary wypróbowany wędkarski przesąd hehehe...
[2011-05-17 07:20]

djlucky

Ja osobiście nie wierzę w coś takiego jak fart/szczęście czy inne tego typu magiczne zabobony...Wędkarstwo to szereg różnych składników które odpowiednio dobrane decydują o sukcesie bądż porażce,poprzeć je trzeba ponadto wiedzą o otaczającej nas przyrodzie i znajomością wody.Dwa takie same zestawy,postawione obok siebie,ta sama przyneta itd.. na jednym są brania na innym nie ,przyczyn takiego stanu rzeczy może być milion-inny kolor haka,średnica żyłki,jej twardość,różnica w rozłożeniu obciążenia,głębokości...itd.....To temat rzeka,życia za mało aby go zgłębić do końca,sytuacja opisana przez Kabana nazywa się-Prawem Frajera/Nowicjusza.Ryba w tym przypadku atakowała przynętę zgoła inną,o diametralnie innej pracy,prowadzonej na pałę,wbrew wszelkim regułom.Dlaczego? bo przedtem widziała ich z tysiąc,wszystkie były cacy i pływały jak Bóg przykazał...
Miałem kiedyś i ja podobną sytuację,z trzech łódek spinningiści młócili niewielki blat na jeziorze,płaski jak stół,okonie brały tylko mnie,dlaczego? bo przypadkowo odkryłem tam niewielkie zagłębienie max 20-cm,o średnicy ok 1,5 m pokryte jakimś mułem/iłem a dookoła był piach i żwir.Wystarczyło że guma pikując z opadu wznieci tam niewielki obłoczek osadu a już któryś ze stojących wokół garbusów walił w nią jak dziki,gdy przeszła obok-lipa.
Kolejny przykład to mój koleś-Krzychu,młóci on potokowce na większych rzekach ,same kabaniska z reguły,jak? nietypowo,na obrotówki 4 lub 5 (!),nikt tak nie łowi a on nie narzeka bo rocznie wyciąga kilkanaście sztuk powyżej 2-2,5 kg nie licząc wymiarowych.Czasami w inności jest metoda:))

I tu się zgodzę, pamiętam mój pierwszy sezon, znajomy na stawie komercyjnym wyciągną 7 karpi a ja tylko jednego ledwo wymiarowego, nie pomogło porzyczenie przynęty itp. itd. Kolega już  25 lat w wędkarstwie siedzi a ja rok. to mnie wiele nauczyło sprawiło że zacząłem myśleć dlaczego tak , zacząłem stawiać się na miejscu ryb. W tym roku znowu z konfrontujemy własne umiejętności, zobaczymy kto będzie lepszy. Jak kolega powiedział również  ie wierze w szczęscie, czy farta. Moim zdaniem diabeł tkwi w szczegółach, Moja rada jest taka skoro udało ci się sprawdzić tyle możliwości (posprawdzać przypony haczyki przynęty ) to już jesteś bliżej prawny niż myślisz, pomyśl co mogłeś przeoczyć. Mi to pomogło, teraz nić mi nie sprawia takiej radości jak widok  mięsiarzy zazdrośnie patrzący bo ja ciągnę a oni ani brania.                


[2011-05-17 08:13]

Romuald55

Ryby trzeba umieć łowić!Trzeba poznać biologię poszczególnych gatunków i do tego się stosować. [2011-05-17 09:49]

alejki

Tez tak miałem, spławik dosłownie kolo spławika, ok metra,
Ojcu bralo co chwile a mi kompletnie nic, mieliśmy wszystko tak samo, ( grunt, przynęta, rozm haczyka )
i kompletnie nic, myślałem ze zwariuje
[2011-05-17 09:54]

jarek30

tak bywa nie ma się co martwic ja wczoraj tak miałem zawsze mowie sobie na drugi raz będzie lepiej raz się łapie  a na drugi dzień nic
[2011-05-17 11:16]

barrakuda81

Prawo frajera albo przyroda...Miałem to nie raz i do miłych doznań nie należy:)
[2011-05-17 11:34]

MrCrasny

Najważniejsze to nie poddawać się. Ja często jeżdżę z kolegą na ryby i często bywa tak, że on łapie a ja nie. Wtedy jest czas na to aby przyjrzeć się czy przypon nie jest za krótki, a może zły grunt ustawiony, za duży lub za mały haczyk, źle wyważony spławik który nie pokazuje brań jak należy. Wreszcie dochodzimy do spraw takich jak: przynęta (jak nie białe to czerwone albo kukurydza albo płatki, pęczak itp.), zanęta (może trzeba dodać jakiegoś składnika, albo zanętę wymieszać na nowo i nie dodawać powiedzmy atraktora lub melasy bo jest zbyt intensywny smak i zapach). Ja właśnie w takich sytuacjach wychodzę od rzeczy najprostszych (związanych ze sprzętem) i stopniowo przechodzę do rzeczy bardziej subtelnych jak przynęty i zanęty). Zawsze w którymś punkcie następuje zwrot.
[2011-05-17 11:41]

I tu ma racje Kolega "luxis" Na dłuższą metę nie ma takiego czegoś jak szczęście lub fart. Są tylko błędy danego wedkarza. I je trzeba wyeliminować a potem rezultaty przyjdą same. Zresztą kiedyś sam miałem problem ze złapaniem sandacza na spina bo robiłem za dużo błędów. Po ich eliminacji ryba ta jest dla mnie łatwa do złapania. Więc pierw trzeba zastanowić się nad metodą, używanymi przynętami, zanętami i użytymi materiałami. Potem sama technika prowadzenia przynęty. I jak się okaże iż wszystko gra to i ryby będą lądować na brzegu;) [2011-05-17 19:44]

Romuald55

Można przegrać zawody bo zamiast haczyka 16 założy się 18 lub odwrotnie.A wydawałoby się że to niewielka różnica. [2011-05-17 19:50]

KIER72

Kiedyś zabrałem pierwszy raz kolegę na szczupaki na spining ,nigdy wcześniej nie trzymał takiej wędki w rękach no i on złapał sześć sztuk a ja żadnego, gul mi do samej ziemi skakał
[2011-05-17 21:40]

jarek30

to nie prawo frajera wędkarstwo ma być przyjemnością jak by cały czas by się łapało to by mi się to znudziło   
[2011-05-17 23:36]