Być może taki wątek już się kiedyś pojawił ale jeśli nawet, jest warty reaktywacji choćby dla ubawu. Otóż jakie mieliście nad wodą lub z wędkarstwem ogólnie związane zabawne zdarzenia, tytułowe "wpadki"? ja pamietam jak kiedyś zajechałem latem nad wodę, rozłożyłem skromne stanowisko i czekam. Obok miałem sąsiada wędkującego także więc weszliśmy w rozmowę. Po jakimś czasie przy nas zaczął się kręcić porzucony kundelek. Sąsiad miał branie większej ryby;rozpoczął hol, kiedy ryba była w miarę blisko brzegu zaproponowałem pomoc z podbierakiem i oboje weszliśmy do wody z podciągniętymi nogawkami(brzeg był płytki). Finalnie ryba spjeła się kilka metrów od brzegu. Wychodząc z zimnej wody spostrzegłem że moich trampek ze skarpetami nie ma...Po jakimś czasie poszukiwań kazało się że piesek bezpański się nimi zaopiekował, tylko prawy jak pamietam nadawał się do założenia...do świtu marzłem z bosymi stopami, skarpety zaginęły bez wieści. :)
Moją największą wędkarską wpadką było to jak ojciec zabrał mnie na ryby. Dużo nie złowiłem, ale zakochałem się na zabój. I od tamtej pory pielęgnuję swoją ukochaną (pasją). (2011/02/04 21:40)