Moją przygodę z wędkarstwem zaczynałem od wędki spiningowej długości 2.70 m ta wędka służyła mi prawie dwa lata , była do spławika , gruntu a później do spiningu i żywca .
Wędka ta była ciężkim szklanym badylem jednak łowienie nią sprawiało mi szanona przyjemność .
Niestety wędkarstwo w tamtym okresie dość poważnie odbiło się się na moich ocenach w szkole podstawowej gdyż na półrocze z matematyki i fizyki oberwałem po pałce . Ojciec widząc co się dzieje najpierw wlał mi moją cudowna wędka a potem demonstracyjnie ją zniszczył . Moje życie się skończyło , przynajmniej wtedy tak myślałem jednak nie przeszkodziło mi to na koniec roku z obu zawalonych przedmiotów dostać po czwórce . Wtedy w nagrodę dostałem pieniądze na wędkę oczywiście po obiecaniu rodzicom , że już nigdy nie zawale , będę się uczył pilnie , namiętnie i w ogóle prymus to będzie przy mnie pryszcz . Sprawiłem sobie teleskop rosyjskiej produkcji nazywany potocznie w kręgach wędkarskich ''rusem''. Panowie , co to był za kij , normalnie byłem w niebie . Pamiętam noc po zakupie tego kija , zmontowałem cały zestaw na spławik , postawiłem przy szafie koło łóżka i nie spałem do pierwszej w nocy bo patrzyłem na moje cudo .
Po jakimś czasie nazbierałem na mojego pierwszego bata produkcji chińskiej o długości sześciu metrów i wtedy to już byłem wielki . Zacząłem eksperymentować z zanętami , zestawami , dokupywałem coraz więcej sprzętu , czytałem wszelakie książki i gazety o treści wędkarskiej . Niestety moja przygoda z wędkarstwem musiała się skończyć bo upomniała się o mnie armia . Najpierw trafiłem na trzy miesiące do szkółki w Katowicach a później wylądowałem w Warszawie w jednostce MAWiA na ul. Podchorążych 38 . Okazało się , że jeden z moich falusi to zapalony wędkarz z Lublina więc mieliśmy wspólne tematy . Wiadomo , że czas w armii mija bardzo wolno więc wymyśliliśmy , że będziemy chodzić nad Wisłę podglądać wędkarzy przy łowieniu żeby choć trochę przyciszyć głód wędkowania , fakt , że przyciszaliśmy się jeszcze dość różnymi trunkami ale nie warto o tym wspominać w tym kontekście . Pewnego dnia w lipcu poszliśmy na przepustkę-stałkę , po kupieniu kilku piwek jak zwykle udaliśmy się nad rzekę obok wisłostrady . Zauważyliśmy człowieka który łowił na tyczkę a właściwie zaczynał się rozkładać . Zasiedliśmy wygodnie obok niego i obserwowaliśmy co robił . Wtedy Koledzy przeżyłem szok , ów wędkarz wymieszał glinę z zanętą w proporcjach 2-1 , wcześniej przesiał wszystko przez sito , dodał pinkę i atraktor . Nie bardzo wierzyłem , że coś mu się uda zwabić tą mieszanką ale po krótkim czasie przekonałem się , że jestem w błędzie . Po kilku ładnych leszczach , płociach i zerwanym przyponie wędkarz ten musiał zmienić top bo weszły mu brzany . Siedzieliśmy z nim do wieczora , pogadaliśmy trochę a raczej to on mówił a my z otwartymi gębami słuchaliśmy . To był przełom w moim podejściu do wędkarstwa . Po wyjściu z woja zastosowałem wszystkie rady tego człowieka a dzisiaj nawet je z sukcesami poprawiam . Dlatego Panowie te forum jest niebywale cenne i istotne dla młodych wędkarzy , zresztą nie tylko młodych bo nawet stary wyga może się czegoś tu nauczyć , gdyby w moich czasach było taki portal to zaoszczędziłbym sobie wiele błędów , mnóstwo czasu i pieniędzy .
Dlatego apeluję do Was Koledzy i Koleżanki o zakończenie sporów konfliktów nie związanych z naszym pięknym hobby . Namawiam gorąco również do opisania początków swojego wędkarstwa , jak widzicie te opowieści mogą być interesujące i co najważniejsze pouczające .
Czekam na Wasze historie .