Podgląd zdjęć na forum dostępny jest tylko dla zalogowanych użytkowników.
Są ludzie którzy jak już nie mają po co żyć żyją po to aby drugiemu człowiekowi zrobić na złość . Bo wszak nic tak nie cieszy jak nieszczęście sąsiada ha,ha temu spod trójki nowióśkiego golfa zapier.... To samo i u Nas Sam złapałem niejednego karpia w życiu ale nigdy bym nie nazwał siebie karpiarzem jakoś mnie nie ciągnie. Jedno jest pewne żaden karpiarz a nie gamoń mieniący siebie karpiarzem nie jest mięsiarzem . Nikt przy zdrowych zmysłach nie weżmie takiego powyżej 2,5 kg. Mam kumpla karpiarza - biedny jak mysz kościelna ( wiadomo rencista ) sprzęt niewyszukany - średnia półka na przyzwoity namiot na imieniny mu się składaliśmy ale ma pasję , zamiłowanie i swój wędkarski honor. Na komercję nie jeżdzi z dwóch przyczyn . Nie stać go i bardziej ta druga - gardzi. Bo co to za sztuka w balii 500/500 m gdzie pływa ich ze 100 albo i więcej takiego złapać.Wytrop,namierz i złap o to jego dewiza . Jeziora, zalew , rzeki , starorzecza a nie grajdoły . Ma chłopak 100% racji.Kiedyś na Narwi w pobliżu Sikor złapałem ,ostatnio tzn. parę sezonów temu na jeziorze Góra , mazury i jez ,Brajnickie ale tam się też bryndza zrobiła.Dlatego też karpiarze bzdetami się nie przejmujcie a gówno to kogo obchodzi co Ty nad wodę targasz ; telewizor, laptopa czy nawet lodówkę najważniejsze aby cicho i porządek po sobie zostawić .
Ps. Byłem na paru zasiadkach bardziej jako kibic niż wędkarz ale nie jeżdżę bo baba zrzędzi że po całych dniach w domu siedzi.
Jez. Góra mój wspaniały pojazd i majdan.
Julek
Podgląd zdjęć na forum dostępny jest tylko dla zalogowanych użytkowników.
Podgląd zdjęć na forum dostępny jest tylko dla zalogowanych użytkowników.
Jarek ty też masz jak widać problem z ta sprawą. Cóż, są różni ludzie na świecie. Z Kolegą Januszem nigdy nie miałem problemu sie dogadać choć wie, że wiekszości karpiarzy nie trawię. Bo też większość uważających się za karpiarzy udowadnia codziennie, że mają nieco skopaną psychikę. Oczywiscie znam też takich, z którymi chętnie posiedzę nad wodą, bo są normalni, przyjaźni, mają do siebie dystans i choć gromadzą gadżety z napisem CARP, nikt sie ich nie czepia. Stać ich. Ale wszyscy ci, o których teraz mówię, nie wywyższają się ze względu na swoje hobby, nie przekabacają ludzi na siłę, nie umoralniają, nie oceniają i przede wszystkim stanowią wzór dbałości o otoczenie, porządek, przyrodę i stosują jak najmniej inwzazyjne metody zanęcania oraz są życzliwi dla innych wędkarzy, co rozumiem przez używanie takiego pasa wody i brzegu, by nie wchodzic innym w drogę.