Zaloguj się do konta

Mięsiarze - opinie

utworzono: 2012/05/11 10:24

Uwaga! Ten wątek został zablokowany - nie możesz odpowiadać na posty

JOPEK1971

witajcie Panowie
....a ja nadal uważam że zacząc trzeba od rybaków i kłusowników ....jak zlikwidują odłowy sieciowe to w czynie społecznym obetne sobie limity o 50% :-))))

Rybołówstwo i kłusownictwo to problem,ale znam wody gdzie ryby zostały wybite przez wędkarzy ściśle trzymających się regulaminu,łowili codziennie zabierając "komplety"zgodnie z istniejącymi przepisami.Nierzadko padał łupem regulaminowych wędkarzy "komplet" sandaczy o wadze łącznej ponad 10 kg,a czasem więcej.Teraz w tych miejscach świeci pustkami.Leszczy łowili po 15-25 sztuk rzędu 2-4kg bo nie był obięty limitem.Teraz siedzą nad wodą i psioczą na pogodę,na stan,wody,na kormorany itd.  




[2012-05-15 19:30]

amur2

Jestem zdania, że można brać ryby na patelnię, ale tylko tyle ile sam zjem, i tylko wymiarowe. Proszę porównać w smaku ryby złowione własnoręcznie i te kupione w markecie. Nie zmieniajmy natury,  bo ryby są częścią łańcucha pokarmowego. W naszej diecie powinny znajdować się ryby.
[2012-05-15 20:19]

JOPEK1971

Jestem zdania, że można brać ryby na patelnię, ale tylko tyle ile sam zjem, i tylko wymiarowe. Proszę porównać w smaku ryby złowione własnoręcznie i te kupione w markecie. Nie zmieniajmy natury,  bo ryby są częścią łańcucha pokarmowego. W naszej diecie powinny znajdować się ryby.

Pewnie że tak,rybka jest bardzo dobrym pożywieniem dla człowieka,ale jaki jest sens zabierania wielkich ryb lub pełnego wora tych organizmów,potem je trzymac w zamrażarce gdzie traci taka ryba na smaku i na wartości odżywczej.Jak byłem dzieciakiem to często słyszałem hasło "Jedzcie dorsze bo gówno gorsze" tyle tych ryb pływało w Bałtyku,teraz dorsz to super rybka ;-)


[2012-05-15 20:50]

danon1973

Chyba nie do konca sie zrozumielismy.
Ja pisalem o obecnej sytuacji (chodzi o ten polkniety haczyk). Oczywiscie w przypadku calkowitego NK mowy o zabieraniu byc nie moze.
Ale i teraz mamy podobna sytuacje. W przypadku ryb prawnie chronionych (okres, wymiary itp) tez mamy obowiazkowy NK. Co jesli zlowimy malego szczupaka ktory lyknaol gume. Mimo ze nie ma szans na przezycie MUSIMY go wypuscic.

A wracajac do sadyzmu. Nie rozumiem. jade na ryby i wiem ze nie bede ich zabieral. Zlowilem np 2 jazie ktore uwolnilem. Ty jedziesz i lowisz 10 tych ryb z czego 2 zabierasz a 8 wypuszczasz. I ja jestem sadysta, bo nie smakuje mi jaz i nie mam ochoty go zabrac i jesc. Ja lowie dla przyjemnosci, a Ty ? Z glodu czy tez dla przyjemnosci, tyle ze jedzenia ?

Widzisz, ja nie mialbym np sumienia jechac nad mala pstragowa rzeczke, w ktorej plywaja resztki lipienia czy pstraga i zabierac z niej ryb. I dzieki temu mam jeszcze po co nad nia jezdzic. Inaczej mysleli krakowscy wedkarze lowiacy na mierzawie. Wykanczyli ja w kilka miesiecy.


Bez urazy pawelz :). Nie uważam Cię za sadystę :)
Tak jak napisałem uwalnianie ryb uważam za szlachetne, ale jakby wprowadzono całkowity NK w polskich wodach wtedy dla mnie wędkarstwo byłoby sadyzmem.
Już prędzej bym się zgodził, żeby wprowadzono całkowity zakaz połowów np. na okres 5 lat. Nawet mógłbym płacić przez ten czas za kartę (mimo, że nie mógłbym łowić), żeby porządnie zarybili wody.
Jeśli jednak chodzi o wprowadzenie całkowitego NK, jestem zdecydowanie przeciwny.
Moim zdaniem największym zagrożeniem dla naszych wód są rybacy i kłusownicy. Wędkarz to takie mniejsze zło.

Druga sprawa... tak jak tutaj niektórzy piszą, najwięcej tracą zbiorniki jeśli zabieramy z nich wielkie, medalowe osobniki. Dlatego mimo, że biorę część ryb, które złowię, jestem za wprowadzeniem górnych wymiarów ochronnych dla ryb.
Co do dolnych wymiarów powinny być one ustalane w zależności od wody... jeśli w danej wodzie jest mała populacja danego gatunku to również dolny wymiar powinien zostać podniesiony. Myślę, że z tym, co ja łowię zawsze bym się w środku znalazł ;).
Z drugiej strony... tak logicznie myśląc... jeśli wszyscy braliby średniaki... to z czasem duże ryby przestałyby istnieć ;). No ale myślę, że aż tak źle by nie było :).

Co do brania lub wypuszczania ryb, nie mam nic przeciw ani jednemu ani drugiemu. Nikomu nie zaglądam do gara i nikogo nie pouczam, jeśli wszystko jest zgodne z przepisami. Tym, co nie podobają się przepisy powinni starać się je zmienić a nie atakować ludzi.



[2012-05-15 21:04]

rafalwedkuje

Tak pewnie niektórzy wiedzą że są łowiska gdzie jak rzucisz gumę albo blachę to co kwadrans masz zębatego. Siedzisz na rybach rzucasz na czerwonego i zapomnij o leszczu ,bo zębaty odgryzie przypon.  Wszyscy wiedzą że nawet przewodniczący przeklina szczupaka że zażarł cały narybek karpia wpuszczonego wiosną. Wszyscy w zażądzie koła wspominają coroczne zarybianie szczupakiem bo był tani ,a teraz białej ryby uświadczyć to tylko karpie olbrzymy. Oczywiście bo z drugiego końca Polski douczony internetowo NK wie lepiej jakie są problemy na lokalnym oczku wodnym. Pewnie bo uczestniczył w zebraniach koła i wie że populacja szczupaka i okonia zżera wszytki narybek. Tak to douczony internetowy narzeka że widzi zdjęcia szczupaka ponad niewiele metr ukilowanego.  Ale miejscowi widują takie okazy jak to się mawia ''rzucił się jak opona od traktora'' conajmniej kilkanaście razy w roku.  Ja osobiście widziałem już uśmierconych poza moimi to jeszcze trzy jesienią tamtego roku. Znajomi często wyciągają w granicach metra i nie jest to żadne osiągnięcie.Ale jak ktoś złapie karpia 2kg to przez miesiąc opowiadają że karpia ktoś miał 2kg.Bo większych zębaty nie zżera. Ja nigdy na moim łowisku nie złapałem karpia ale szczupaka to jaki problem...........
 Smutne jest to jak jakiś doktor internetowy chce wydać wyrok nie znając faktów.Przecież nie po to studiował w internecie i na łowiskach lokalnych żeby było gdzieś inaczej jak u niego. Polska to jego podwórko i on jedyny wie najlepiej.
Przed świętami bożego narodzenia tak bardzo chciałem złapać karpika jak wielu moich znajomych. Cóż na stół poszedł szczupły jak u wielu znajomych.


Ale niech wam będzie Wy wiecie lepiej co dla naszego zbiornika jest lepsze bo na codzień widzicie zdjęci i jakieś komentarze internetowe.


 
[2012-05-15 21:58]

stuart

Pamiętajcie że jest szans aw nowym pokoleniu tutaj dowód :
https://www.youtube.com/watch?v=6Bf63_zBIVU&feature=plcp [2012-05-15 22:31]

Iras1975

Moim zdaniem za górnym wymiarem są wędkarze którzy nie potrafią złowić okazałej ryby i chcą żeby szczęśliwi łowcy nie mogli ich zabierać. To nie jest chęć dbania o ryby tylko jakaś rozpaczliwa próba dania sobie szansy na spotkanie z okazem.

Nie jestem przeciwnikiem wypuszczania dużych ryb. Róbmy to jednak z własnej woli, a nie z przymusu.

Przeczytajcie i pomyślcie! Ile przyjemności sprawi nam wypuszczanie dużych ryb bo chcemy żeby nadal żyły i robimy to dobrowolnie.

A ile "radości" sprawi mam wypuszczanie okazów ze strachu przed karą?

Sami sobie powinniśmy ustalić górne wymiary takie jakie chcemy.

Jestem zdecydowanym przeciwnikiem górnego wymiaru ochronnego w RAPR.

[2012-05-15 22:39]

pawelz

Moim zdaniem za górnym wymiarem są wędkarze którzy nie potrafią złowić okazałej ryby i chcą żeby szczęśliwi łowcy nie mogli ich zabierać. To nie jest chęć dbania o ryby tylko jakaś rozpaczliwa próba dania sobie szansy na spotkanie z okazem.

Nie jestem przeciwnikiem wypuszczania dużych ryb. Róbmy to jednak z własnej woli, a nie z przymusu.

Przeczytajcie i pomyślcie! Ile przyjemności sprawi nam wypuszczanie dużych ryb bo chcemy żeby nadal żyły i robimy to dobrowolnie.

A ile "radości" sprawi mam wypuszczanie okazów ze strachu przed karą?

Sami sobie powinniśmy ustalić górne wymiary takie jakie chcemy.

Jestem zdecydowanym przeciwnikiem górnego wymiaru ochronnego w RAPR.


To co piszesz mialoby sens, gdybysmy mieli bardziej uswiadomione spoleczenstwo wedkarskie. I mniej pazerne na na podziw otoczenia. Bo wg mnie jedynym kryterium zabierania naprawde okazalych ryb do domu nie jest chec ich konsumpcji a chec uznania ze strony sasiadow, rodziny itp.
A ja na to sie nie chce zgodzic. Oczywiscie nie zawsze jest sens wypuszczania ryby. Czasami po bardzo dlugim i wyczerpujacym holu olbrzymiego suma czy innej ryby (podobno brzany sa na takie cos malo odporne) taka ryba po wypuszczeniu i tak padnie. Zwlaszcza jak nieumiejetnie ja wypuscimy badz lowimy na zbyt delikatne zestawy.
Ale duze ryby sa w naszych zwlaszcza warunkach zbyt cenna zdobycza aby mialy tracic zycie tylko po to zeby sasiedzi mieli nas za bochaterow i wspanialych wedkarzy.
[2012-05-16 09:52]

pawelz

Chyba nie do konca sie zrozumielismy.
Ja pisalem o obecnej sytuacji (chodzi o ten polkniety haczyk). Oczywiscie w przypadku calkowitego NK mowy o zabieraniu byc nie moze.
Ale i teraz mamy podobna sytuacje. W przypadku ryb prawnie chronionych (okres, wymiary itp) tez mamy obowiazkowy NK. Co jesli zlowimy malego szczupaka ktory lyknaol gume. Mimo ze nie ma szans na przezycie MUSIMY go wypuscic.

A wracajac do sadyzmu. Nie rozumiem. jade na ryby i wiem ze nie bede ich zabieral. Zlowilem np 2 jazie ktore uwolnilem. Ty jedziesz i lowisz 10 tych ryb z czego 2 zabierasz a 8 wypuszczasz. I ja jestem sadysta, bo nie smakuje mi jaz i nie mam ochoty go zabrac i jesc. Ja lowie dla przyjemnosci, a Ty ? Z glodu czy tez dla przyjemnosci, tyle ze jedzenia ?

Widzisz, ja nie mialbym np sumienia jechac nad mala pstragowa rzeczke, w ktorej plywaja resztki lipienia czy pstraga i zabierac z niej ryb. I dzieki temu mam jeszcze po co nad nia jezdzic. Inaczej mysleli krakowscy wedkarze lowiacy na mierzawie. Wykanczyli ja w kilka miesiecy.


Bez urazy pawelz :). Nie uważam Cię za sadystę :)
Tak jak napisałem uwalnianie ryb uważam za szlachetne, ale jakby wprowadzono całkowity NK w polskich wodach wtedy dla mnie wędkarstwo byłoby sadyzmem.
Już prędzej bym się zgodził, żeby wprowadzono całkowity zakaz połowów np. na okres 5 lat. Nawet mógłbym płacić przez ten czas za kartę (mimo, że nie mógłbym łowić), żeby porządnie zarybili wody.
Jeśli jednak chodzi o wprowadzenie całkowitego NK, jestem zdecydowanie przeciwny.
Moim zdaniem największym zagrożeniem dla naszych wód są rybacy i kłusownicy. Wędkarz to takie mniejsze zło.

Druga sprawa... tak jak tutaj niektórzy piszą, najwięcej tracą zbiorniki jeśli zabieramy z nich wielkie, medalowe osobniki. Dlatego mimo, że biorę część ryb, które złowię, jestem za wprowadzeniem górnych wymiarów ochronnych dla ryb.
Co do dolnych wymiarów powinny być one ustalane w zależności od wody... jeśli w danej wodzie jest mała populacja danego gatunku to również dolny wymiar powinien zostać podniesiony. Myślę, że z tym, co ja łowię zawsze bym się w środku znalazł ;).
Z drugiej strony... tak logicznie myśląc... jeśli wszyscy braliby średniaki... to z czasem duże ryby przestałyby istnieć ;). No ale myślę, że aż tak źle by nie było :).

Co do brania lub wypuszczania ryb, nie mam nic przeciw ani jednemu ani drugiemu. Nikomu nie zaglądam do gara i nikogo nie pouczam, jeśli wszystko jest zgodne z przepisami. Tym, co nie podobają się przepisy powinni starać się je zmienić a nie atakować ludzi.



No sie dogadalismy :)))
Ja tez nie jestem zwolennikiem odgornego NK w calym kraju.
Ale bylbym szczesliwy, gdyby wszystkie wody mialy prawdziwych gospodarzy, ktorzy na podstawie faktycznego stanu ustanawialiby przepisy dla lowiska.
Powoli tak sie zaczyna dziac (wprowadzenie NK dla lipienia w wielu okregach gorskich), ale to tylko kropla w morzu. Jakos wody nizinne wydaje mi sie sa pozostawione same sobie. W gorskich rzekach cos tam sie proboje robic ale na nizinach to dalej samowaola i miesiarskie przepisy.

[2012-05-16 09:55]

Bernard51

(podobno brzany sa na takie cos malo odporne)

Panowie nie rozumiem co znaczy ""podobno""jak staramy sie cos przekazac to opierajmy sie na jakichs opracowaniach naukowych nawet zleconych dla firm które odnosza  z tego powodu korzysci finansowe( takie sa realia opracowan naukowych)
Natomiast ""podobno""rozmawiaja babcie idac do kosciola teraz w maju na 18,00 tą
To nie jest argument podobnie jak zestaw karpiarzy mocna zylka i hak twardy ponoc dla zdrowia i samopoczucia ryby(2 min i 17 kg na brzegu dla zdrowia ryby)
Twierdze i mam takie prawo ze to sa teorie o dupe rozwalic a sluza ponoc aby sumienie wlasne zagluszyc kiedy sie bawi w taki sport-znak zapytania czy to jest sport??
I znowu wyszedlem jako przeciwnik "karpiarzy" Ale obludy nie cierpie gdy nawet jest obudowana duzymi finansami !!
[2012-05-16 10:16]

pawelz

Podobno, bo sam brzan nie lowie, ale znam relacje kolegow ktorzy to robia.
Znam przypadek, gdzie po przypadkowym polowie brzany okolo 3kg na delkatna muchowke latem (niestety dosc dlugi hol) ryba wrocila do wody. Niestety z dolka do ktorego zostala wpuszczona wyplynela po okolo 30 min do gory brzuchem. Nie byla ni tarzana w piachu, ani fotografowana. Po prostu nie dala rady pod dlugim, przypadkowym holu.
[2012-05-16 10:35]

danon1973

Moim zdaniem za górnym wymiarem są wędkarze którzy nie potrafią złowić okazałej ryby i chcą żeby szczęśliwi łowcy nie mogli ich zabierać. To nie jest chęć dbania o ryby tylko jakaś rozpaczliwa próba dania sobie szansy na spotkanie z okazem.

Nie jestem przeciwnikiem wypuszczania dużych ryb. Róbmy to jednak z własnej woli, a nie z przymusu.

Przeczytajcie i pomyślcie! Ile przyjemności sprawi nam wypuszczanie dużych ryb bo chcemy żeby nadal żyły i robimy to dobrowolnie.

A ile "radości" sprawi mam wypuszczanie okazów ze strachu przed karą?

Sami sobie powinniśmy ustalić górne wymiary takie jakie chcemy.

Jestem zdecydowanym przeciwnikiem górnego wymiaru ochronnego w RAPR.




Równie dobrze mógłbym odbić piłeczkę i napisać "bierze dużego by przedłużyć swego małego" ;). Nie nie, nie ja to wymyśliłem tylko taki jeden gostek... twórca psychoanalizy ;).
Ale poważnie...
Prawda jest taka jak napisał pawelz, że wielkie okazy bierzemy najczęściej po to, żeby podbudować swoje ego i popisać się, zabłyszczeć przed sąsiadami, znajomymi, żoną. Czyli jednak Freud miał rację w tym przypadku, chociaż w wielu innych się mylił ;P.
Nie rozumiem opornych... może nie jadłem nigdy takiego kolosa i to dlatego... ale naprawdę nie rozumiem czy między szczupakiem 70 cm a metrowym jest taka kolosalna różnica w smaku na korzyść tego drugiego? No chyba bez przesady. A zdjęcie z rybką można przecież zrobić, czemu nie.

[2012-05-16 11:02]

theman11

mieszkam 200 metrów od Wisły, mam dom przy samym wale. Na ryby wychodzę zawsze kiedy mam ochotę i chwilę czasu. Widzę co dzieję się nad wodą bo z balkonu widzę kwadraty przy opasce nad Wisła... Kiedy  mam ochotę biorę rybę którą złapię. Ale nie będę poruszał tutaj tego tematu. Chodzi mi oto że na tych kwadratach było mnóstwo okoni, jak byłem małym brzdącem łapałem ich setki, na czerwonego, następnie na blaszki, w końcu na paprochy.... Z racji że nie jestem zwolennikiem przeżuwania okoni większość wypuszczałem. Cóż z tego skoro zaraz za mną szedł spinningista i holował co rzut okonia, i nie ważne czy miał on 10 cm czy 25 cm, skutecznie go ogłuszał o kamień i do worka... wyciągali niesamowite ilości okoni...  Na chwilę obecną na owych kwadratach prędzej mały sandaczyk skubnie na paprocha niż jakikolwiek okoń, zostały wytrzebione doszczętnie...

Nie stoję tu w obronie mięsiarzy ani jako ich zwolennik. Nie chodzi o żadne wymiary ochronne tylko o zdrowe podejście do wędkowania. Bo tym co przyczynili się do wytrzebienia okonia w mojej okolicy ewidentnie brakowało zdrowego rozsądku...


[2012-05-16 13:24]

89krzysztof

mieszkam 200 metrów od Wisły, mam dom przy samym wale. Na ryby wychodzę zawsze kiedy mam ochotę i chwilę czasu. Widzę co dzieję się nad wodą bo z balkonu widzę kwadraty przy opasce nad Wisła... Kiedy  mam ochotę biorę rybę którą złapię. Ale nie będę poruszał tutaj tego tematu. Chodzi mi oto że na tych kwadratach było mnóstwo okoni, jak byłem małym brzdącem łapałem ich setki, na czerwonego, następnie na blaszki, w końcu na paprochy.... Z racji że nie jestem zwolennikiem przeżuwania okoni większość wypuszczałem. Cóż z tego skoro zaraz za mną szedł spinningista i holował co rzut okonia, i nie ważne czy miał on 10 cm czy 25 cm, skutecznie go ogłuszał o kamień i do worka... wyciągali niesamowite ilości okoni...  Na chwilę obecną na owych kwadratach prędzej mały sandaczyk skubnie na paprocha niż jakikolwiek okoń, zostały wytrzebione doszczętnie...

Nie stoję tu w obronie mięsiarzy ani jako ich zwolennik. Nie chodzi o żadne wymiary ochronne tylko o zdrowe podejście do wędkowania. Bo tym co przyczynili się do wytrzebienia okonia w mojej okolicy ewidentnie brakowało zdrowego rozsądku...



Wg mnie okoń po prostu nie bierze, a nie jest wytrzebiony. U mnie jest dokładnie taka sama sytuacja. Małe sandaczyki atakują paprochy, a okoni zero. A jesienią i zimą okoń brał jak szalony. Więc pasiasty jest, ale mało aktywny.  [2012-05-16 14:10]

lynx

Moim zdaniem za górnym wymiarem są wędkarze którzy nie potrafią złowić okazałej ryby i chcą żeby szczęśliwi łowcy nie mogli ich zabierać. To nie jest chęć dbania o ryby tylko jakaś rozpaczliwa próba dania sobie szansy na spotkanie z okazem.

Nie jestem przeciwnikiem wypuszczania dużych ryb. Róbmy to jednak z własnej woli, a nie z przymusu.

Przeczytajcie i pomyślcie! Ile przyjemności sprawi nam wypuszczanie dużych ryb bo chcemy żeby nadal żyły i robimy to dobrowolnie.

A ile "radości" sprawi mam wypuszczanie okazów ze strachu przed karą?

Sami sobie powinniśmy ustalić górne wymiary takie jakie chcemy.

Jestem zdecydowanym przeciwnikiem górnego wymiaru ochronnego w RAPR.




Równie dobrze mógłbym odbić piłeczkę i napisać "bierze dużego by przedłużyć swego małego" ;). Nie nie, nie ja to wymyśliłem tylko taki jeden gostek... twórca psychoanalizy ;).
Ale poważnie...
Prawda jest taka jak napisał pawelz, że wielkie okazy bierzemy najczęściej po to, żeby podbudować swoje ego i popisać się, zabłyszczeć przed sąsiadami, znajomymi, żoną. Czyli jednak Freud miał rację w tym przypadku, chociaż w wielu innych się mylił ;P.
Nie rozumiem opornych... może nie jadłem nigdy takiego kolosa i to dlatego... ale naprawdę nie rozumiem czy między szczupakiem 70 cm a metrowym jest taka kolosalna różnica w smaku na korzyść tego drugiego? No chyba bez przesady. A zdjęcie z rybką można przecież zrobić, czemu nie.

Idziesz na stawy hodowlane jak wybierają rybę, wtedy zawsze jest tam ktoś co kupuje dla siebie, ,,pożyczasz" ryby i robisz foto np. z trzema szczupakami po metrze i pokazujesz potem na łowisku.
Dziwię się tylko, że takim czymś można się dowartościowac ale ponoć tak robią.
Nie ma większej frajdy jak wracasz z wędkowania i ktoś się pyta - no i co dużo nałapałeś?
Odpowiadam - nawet przynęty nie zakładałem bo nie chciałem aby mnie denerwowały. Mina delikwenta jest najlepszą satysfakcją.
Pozdrawiam.

[2012-05-16 14:11]

lynx

mieszkam 200 metrów od Wisły, mam dom przy samym wale. Na ryby wychodzę zawsze kiedy mam ochotę i chwilę czasu. Widzę co dzieję się nad wodą bo z balkonu widzę kwadraty przy opasce nad Wisła... Kiedy  mam ochotę biorę rybę którą złapię. Ale nie będę poruszał tutaj tego tematu. Chodzi mi oto że na tych kwadratach było mnóstwo okoni, jak byłem małym brzdącem łapałem ich setki, na czerwonego, następnie na blaszki, w końcu na paprochy.... Z racji że nie jestem zwolennikiem przeżuwania okoni większość wypuszczałem. Cóż z tego skoro zaraz za mną szedł spinningista i holował co rzut okonia, i nie ważne czy miał on 10 cm czy 25 cm, skutecznie go ogłuszał o kamień i do worka... wyciągali niesamowite ilości okoni...  Na chwilę obecną na owych kwadratach prędzej mały sandaczyk skubnie na paprocha niż jakikolwiek okoń, zostały wytrzebione doszczętnie...

Nie stoję tu w obronie mięsiarzy ani jako ich zwolennik. Nie chodzi o żadne wymiary ochronne tylko o zdrowe podejście do wędkowania. Bo tym co przyczynili się do wytrzebienia okonia w mojej okolicy ewidentnie brakowało zdrowego rozsądku...

Thelman.
Mam znajomego co na telefon jedzie nad wisłę i kupuje od kłusoli po30, 40, czy 50 kg ryb a mieszkam od Wisły ponad 100 km.


[2012-05-16 14:14]

theman11

mieszkam 200 metrów od Wisły, mam dom przy samym wale. Na ryby wychodzę zawsze kiedy mam ochotę i chwilę czasu. Widzę co dzieję się nad wodą bo z balkonu widzę kwadraty przy opasce nad Wisła... Kiedy  mam ochotę biorę rybę którą złapię. Ale nie będę poruszał tutaj tego tematu. Chodzi mi oto że na tych kwadratach było mnóstwo okoni, jak byłem małym brzdącem łapałem ich setki, na czerwonego, następnie na blaszki, w końcu na paprochy.... Z racji że nie jestem zwolennikiem przeżuwania okoni większość wypuszczałem. Cóż z tego skoro zaraz za mną szedł spinningista i holował co rzut okonia, i nie ważne czy miał on 10 cm czy 25 cm, skutecznie go ogłuszał o kamień i do worka... wyciągali niesamowite ilości okoni...  Na chwilę obecną na owych kwadratach prędzej mały sandaczyk skubnie na paprocha niż jakikolwiek okoń, zostały wytrzebione doszczętnie...

Nie stoję tu w obronie mięsiarzy ani jako ich zwolennik. Nie chodzi o żadne wymiary ochronne tylko o zdrowe podejście do wędkowania. Bo tym co przyczynili się do wytrzebienia okonia w mojej okolicy ewidentnie brakowało zdrowego rozsądku...



Wg mnie okoń po prostu nie bierze, a nie jest wytrzebiony. U mnie jest dokładnie taka sama sytuacja. Małe sandaczyki atakują paprochy, a okoni zero. A jesienią i zimą okoń brał jak szalony. Więc pasiasty jest, ale mało aktywny.


od 3 lat jest mało aktywny ??? Nie ma okonia i nie jest to tylko moja opinia tylko znajomych którzy wędkują, nie ma brań na  grunt, na spławik ani na spining ...

[2012-05-16 14:25]

rafalwedkuje

Mówisz od trzech lat ich tam nie ma a ty nic.
Niech ktoś się bryknie sprawdzić w inne miejsca może po powodziach zmieniły domek. Jakoś trzy lata temu były powodzie.Może gdzieś indziej jest im lepiej. Też mają rozumki i widzą jak codziennie chodzisz i mieszasz im w stołówce. Jak kłusole mogą złowić to dlaczego ty nie możesz. Jakaś naciągana ta twoja historia albo jesteś leniwy i nie chce ci się ruszyć.

[2012-05-16 15:55]

theman11

z kłusolami to nie moja historia ;/ ruszam sie bardzo często, w sezonie letnim prawie codzien jestem nad wodą, szczupak drobny, sandacz, sum, biała ryba a okonia złapać graniczy z cudem ;/
[2012-05-16 15:59]

rafalwedkuje

Jak ja bym miał takiego sąsiada co codziennie mi do spiżarki zagląda to też bym się wyprowadził.
A tak poważnie. Jest to zastanawiające że tylko z drapieżców nie ma okonka. Wygląda to tak jak by coś mu nie pasowało. Jak dla mnie gdzie szczupak to obowiązkowo okonek. To taka para nie rozłączna zżerająca się nawzajem zawsze. U ciebie nie ma okonia a u mnie problem z karpikami i inną białą rybką. Okonka czy szczupłego to zawsze jakoś się da. [2012-05-16 17:38]

JOPEK1971

Jak ja bym miał takiego sąsiada co codziennie mi do spiżarki zagląda to też bym się wyprowadził.
A tak poważnie. Jest to zastanawiające że tylko z drapieżców nie ma okonka. Wygląda to tak jak by coś mu nie pasowało. Jak dla mnie gdzie szczupak to obowiązkowo okonek. To taka para nie rozłączna zżerająca się nawzajem zawsze. U ciebie nie ma okonia a u mnie problem z karpikami i inną białą rybką. Okonka czy szczupłego to zawsze jakoś się da.

Nic zastanawiającego w tym przypadku nie widzę,po prostu okonie zostały pozbawione tarlisk a głównie wytępione przez pazernych "paprochowiczów",również wielki wpływ na populację okania mają gatunki inwazyjne,zwłaszcza babka szczupła i babka łysa które zżerają ikrę i narybek okonia.Jakby miała na to wpływ woda powodziowa to sandacza też by tam nie było.Na odcinku Wisły w którym łowię też z okoniem bardzo krucho.


[2012-05-16 18:36]

perwer

Żreć ,Polak lubi żreć  ryby i będzie więcej żreć .
Ja będę mięsiarzem  jak skończę  60 parę lat .Wtedy z roboty mnie zwolnią ,żaden prywaciarz staruszka nie zatrudni ,w Polsce będzie rzesza dziadów ,to przynajmniej soczyste kolacje z ryb będę jadł....Jak ludzie w podobnym wieku robaków z ziemi  wszystkich nie wyłąpią,bo nie będzie na co łapać.
[2012-05-16 19:41]

JOPEK1971

Żreć ,Polak lubi żreć  ryby i będzie więcej żreć .
Ja będę mięsiarzem  jak skończę  60 parę lat .Wtedy z roboty mnie zwolnią ,żaden prywaciarz staruszka nie zatrudni ,w Polsce będzie rzesza dziadów ,to przynajmniej soczyste kolacje z ryb będę jadł....Jak ludzie w podobnym wieku robaków z ziemi  wszystkich nie wyłąpią,bo nie będzie na co łapać.

Jak Będziemy mieli po tyle lat to nic w wodzie nie pozostanie,będziemy miec odmrożone ręce szukając mięsa w lodówce.Chyba że ktoś wymyśli sztuczne mięso,bo sztuczny miód już był za komuny,smakował podobnie ;-)))


[2012-05-16 19:55]

kasztelan15

Żreć ,Polak lubi żreć  ryby i będzie więcej żreć .
Ja będę mięsiarzem  jak skończę  60 parę lat .Wtedy z roboty mnie zwolnią ,żaden prywaciarz staruszka nie zatrudni ,w Polsce będzie rzesza dziadów ,to przynajmniej soczyste kolacje z ryb będę jadł....Jak ludzie w podobnym wieku robaków z ziemi  wszystkich nie wyłąpią,bo nie będzie na co łapać.


popieram [2012-05-16 22:38]

rafalwedkuje

Wy jacyś optymiści jesteście?A może nie wiecie jak działa nasza służba zdrowia.Trzeba mieć zdrowie żeby się leczyć. Do 60tki wy chcecie. A żeby zdrowym być trzeba rybki jeść. [2012-05-16 22:58]