(2010/04/14 13:27)
P.S. takie rzeczy jak dopłaty do zabierania ryb już są, lecz na komercyjnych wodach, a chyba nie chce nikt całego wodostanu w kraju mieć komercyjnego.
To co piszecie troszeczkę zalatuję prywatą niestety to takie moje spostrzeżenie i nie chce nikogo urazić bo ja nie z tych.
Pozdrawiam.
A czemu od razu prywata :).
Przeciez jesli np koszt np 2 2kg szczupakow wynosi powiedzmy 50 zl to doplata 50 zl pokrywalaby tylko koszty. Nie chodzi mi tu o zarabianie kasy na wedkarzach. Chodzi tylko o to zeby nie doplacac do rybnych lowisk. No bo skad niby czerpac pieniadze. Dodrukowac sie nie da :)
Mozna ewentualnie ograniczyc limity i podniesc wymiary ochronne i w ramach skladki zabierac to co zlowimy. Tylko jak tu rozsadnie policzyc ta roczna skladke i jakie ustalic limity. To wg mnie duzo bardziej skomplikowane i troche niesprawiedliwe. Bo statystycznie ci co nie jedza ryb doplacaja do tych co chca jesc. A niby dlaczego ?.
Kolego Miru57,
zgadzam się że porządki należy zaczynać od siebie, a i limity można by było zmniejszyć. Ale...
Kłusol może i codziennie nie kłusuje, ale rybak już tak. Przypominam sobie jeden z newsów na wedkuje.pl, jak bodajże na Zegrzu złapano kłusola, miał postawionych 250 m siatki a w nich 70 kg ryb. Zastanów się, ilu mięsiarzy musiałoby siedzieć w jednym miejsce przez cały dzień, żeby nałowić tyle ryb?
(2010/04/14 15:43)