Ostatnio mam okazję powędkować w jeziorze Zuryskim. Jako że posiadam wędkę typowo okoniową 2.8m, 3-13g, zawziąłem się na okonie ;)
próbowałem już ok. 15 razy, w różnych miejscach z różnymi przynętami - wobblery do 6cm, nie duże spinnery, twistery, główki jiggowe mniejsze i większe, oraz boczny trok, a nawet coś czego w Polsce jeszcze nie widziałem - buldo. Próbowałem też przeróżnych metod prowadzenia.
Efekt jest taki, że złapałem 2 okonie ok. 10cm przez te 15 razy.
Nie jest tak, że ryby nie ma - wielokrotnie widziałem fajne okonki, ok. 20cm, odprowadzające przynęte, lub podpływające do niej, "obwąchujące" i odpływające po sekundzie.
Mam też małe doświadczenia z mniejszego jeziora w okolicy, gdzie próbowałem swoich sił z boczny trokiem z rosówką na haku - okonie same wyskakiwały z wody. Godzina - 10 brań, a drobnica tak szarpała przynętę, że aż miło było popatrzeć - takie były groźne ;)
Z rozmów z lokalnymi wędkarzami (wszyscy mówią to samo, jak jeden mąż) dowiedziałem się, że na okonia, to trzeba być 5:00-9:00 nad wodą, wszyscy również próbują je łapać, ale z niewielkim, lub żadnym efektem - 1 okoń złapany wywołuje gratulacje od innych wędkarzy. Nie wiele myśląc - dzisiaj pobudka 6:12, a 6:30 byłem już nad wodą. Przetestowałem znowu cały arsenał przynęt, aż w końcu przerobiłem zestaw na bocznego z gumowym paprochem na końcu i wtedy trafił się pierwszy i ostatni na tym wyjściu okoń ok. 10cm.
Robiłem również inne "testy". W chmarę małych okoni (ok. 6cm) wyrzucałem 5 robaków białych. Ryby w ogóle nie były pod wrażeniem - podpływał czasem jeden, przememlał robaka, po czym go wypluwał.... Często nie podpływał żaden. Odwracały się tylko aby spojrzeć "co wpadło" i jakby ostantacyjne olewając moje podarki. Takich testów robiłem kilka, zawsze z takim samym efektem. Płocie w tym samym miejscu w ogóle nie są wybredne i na dość duży hak, z 6 robakami ładowały my się sztuki po 8cm ;)
Moja teoria jest taka - okonie z regionów miejskich wydają się być niesamowicie nieufne. Mam również wrażenie, że mogą żerować wyłącznie w nocy, bo za dnia nic na nich nie robi wrażenia.
15 prób to jest nic. Próbuj dalej. Jeśli chodzi o gumy, to zastosuj czeburaszki zamiast standardowych główek. Wypróbuj malutkiw wahadłówki, takie 2-3cm, są rzadko stosowane więc okonie nie opatrzyły się okoniom. (2022/06/14 08:34)
Super, dzięki piękne za rady. Mikro wahadłówek jeszcze nie próbowałem, próbowałem za to bardzo małych spinnerów - z żadnym efektem :/ No nic, spróbuję na dniach i dam znaka jak poszło ;)
Co do czeburaszek - zobaczymy co powie na to pani w lokalnym wędkarskim ;))
Zaczynając od sprzętu, to na początek sugeruję użycie Fluorocarbonu jako przyponu. Moim zdaniem na pewno jest lepszym rozwiązaniem niż stalka, czy wolfram, gdy okonie są ostrożne i podejrzliwe. W przypadku gdy okonie żerują bardzo agresywnie, nie zauważyłem różnicy między fc a cieniutkim wolframem. Przypony, jakich używam to: fluo o długości od 30 do nawet 70cm, średnica 0,14mm, wytrzymałości 1,9kg. Wolfram o długości 25cm, średnica 0,07mm, wytrzymałość 2,5kg.
Przynęty to według mnie kwestia indywidualna. Ktoś może uznać, że najlepszą przynętą na okonie jest twister, a ktoś inny uzna, że najlepszą przynęta na okonie jest mały woblerek. Z własnego doświadczenia wiem i zdaję sobie sprawę, że podczas łowienia okoni warto zaopatrzyć się w każdy (no prawie każdy) rodzaj przynęty. Od gum po żelastwo. Osobiście używam przynęt takich jak: kopytka/rippery, twistery, jaskółki w rozmiarach od 3 do 7cm (okres wiosna/lato) i od 7 do 11cm (okres jesień/zima). Woblery od 3 do 8cm(z grzechotką i bez). Różnorakie żelastwo, ale z naciskiem na małe rozmiary (nr. 00, nr. 1, nr. 2).
Gramatura główek lub czeburaszek też ma istotne znaczenie, ponieważ w zależności od kaprysu okoni czasami wolą one powolny spokojny opad i leniwe prowadzenie, zaś po chwili ich preferencje potrafią się zmienić o 180 stopni i zaczynają one reagować na bardziej dociążone przynęty, które prowadzone są agresywniej.
Najczęściej używam przynęt gumowych kopytka/twistery, choć ostatnio bardzo dobrze okonie zaczęły reagować na żelastwo, ale w sumie w tym sezonie mój największy okoń został złowiony na wobler imitujący małego okonia/sandacza (transparentna ciemna zieleń z czarnymi paskami). Można wywnioskować po tym zdaniu, że tak jak wcześniej wspomniałem, podczas okoni warto posiadać każdy rodzaj przynęt i po prostu kombinować, bo nigdy nie wiadomo co będzie im pasować w danym momencie.
Kolorystykę, jaką preferuję w przynętach gumowych to biały, perłowy, połączenie bieli/perły ze srebrnym brokatem, transparentny z brokatem, czerwony, żółty, połączenie żółtego z czerwonym, połączenie bieli z czerwienią, seledyn (rzadziej), herbatka z czarnym pieprzem, czarny z brokatem (np. czerwonym) i na koniec kolor uznawany przez wielu za bardzo skuteczny, czyli denaturat. W woblerach stawiam na kolorystykę bardziej stonowaną, zbliżona do tej naturalniej. Osobiście uważam, że ważniejsza jest sama praca woblera niż jego kolor. Podobna sytuacja ma się w żelastwie, w którym stawiam na poprawność jego pracy niż kolorystykę, ale jak każdy mam swoje preferencje. W żelastwie stawiam na najzwyklejsze srebro z chwostem lub bez. Kolory chwostów według mnie też mają znaczenie, a w moim przypadku dobrze sprawdza się chwost biały, czerwony i pomarańczowy. Chwosty wykonuję sam z materiałów muchowych tzw. zonkerów. Warto zapatrzyć się w różnego rodzaju żelastwo i indywidualnie wedle własnych preferencji dorabiać chwosty. Na marginesie dodam, że moim numerem jeden była obrotówka z czarną paletką i żółtymi kropkami (black fury), ale chyba ta już się opatrzyła okoniom ;)
Warto sprawdzić, na czym w danym zbiorniku żerują okonie i spróbować dostosować przynętę w taki sposób, żeby ta imitowała pożywienie okoni. Jeżeli taka taktyka nie zadziała to zastosować kolor całkowicie odmienny od tego, który imituje pożywienie okoni, po to, żeby wzbudzić ich zainteresowanie. Jeżeli zmiany kolorów nie pomagają, to sugeruję zmianę obciążenia i technikę prowadzenia lub zmianę przynęty na wobler/żelastwo. Zmieniając obciążenie, proponuje też obławiać różne partie wody. Strefy przydenne oraz te przy powierzchni. Dobrymi miejscówkami dla okoni są oczywiście różne zwaliska drzew, pomosty, zwisy drzew, spady, górki podwodne i spady. Trzcina według mnie jest już mniej atrakcyjna dla okoni, ale potrafią się tam trafić pojedyncze sztuki. Warto obserwować wodę i obławiać miejsca, w których widoczna jest aktywność drobnicy np. zbierającej pokarm z powierzchni. W takich przypadkach bardzo często okonie "pilnują" takiej ławiczki drobnicy.
Do rozmów z lokalnymi wędkarzami nie przywiązywałbym szczególnej uwagi, traktowałbym takie wskazówki z przymrużeniem oka. Niejednokrotnie lokalni wędkarze celowo podają błędne info, żeby nikt im ryby nie zabrał. Nie żebym tutaj wszystkich pakował do jednego wora, ale takie sytuacje mają miejsce. Wole samodzielnie rozpracować łowisko i rybki :) Sam fakt podawania informacji odnośnie do godziny żerowania okonia jest dla mnie zabawny. Nie trzeba być geniuszem, żeby zdawać sobie sprawę, że na aktywność ryb wpływa wiele czynników. Jedne z nich to przede wszystkim czynniki atmosferyczne. Ryby okoniowate są bardzo czułe na zmiany pogodowe (tj. ciśnienie, temperatura wody, siła wiatru itd.) ze względu na zamknięty pęcherz pławny, ale to już trzeba się zagłębić w temat wedle uznania. Jako ciekawostkę dodam tylko, że w wodach gdzie jest nie głębiej niż 4 metry, ciśnienie nie wpływa na aktywność ryb okoniowatych w takim stopniu, jak ma to miejsce na wodach znacznie głębszych. Dlatego jak słyszę jakieś teorie, że okoń żeruję od godziny 5:00 do 9:00, to aż uśmiech na twarzy mi się maluje :) No, chyba że okonie teraz mają zegarki na płetwach i jak wybija godzina żerowania, to ruszają na wyżerkę :) Jeszcze w sprawie żerowania okonia nocą, to jest to raczej mało prawdopodobne, ponieważ okonie w nocy śpią. Zapewne jest możliwość złowienia okonia nocą, ale zaliczyłbym to do przypadkowości.
W 100% skutecznego sposobu połowu okoni jeszcze nikt nie wymyślił, dlatego ciężko jest coś doradzić, co okaże się skuteczne. Woda wodzie nierówna, tak samo, jak dzień dniu. Według mnie w tym tkwi całe piękno i magia łowienia okoni, że trzeba się czasami mocno nakombinować, żeby te zaczęły otwierać pyski i atakować przynęty. Owszem są dni, że pasuje im "byle co" i można w ciągu dnia na trzaskać 20-30 przyzwoitych okoni. Bywają też takie dni, że cały dzień się kombinuje z przynętami i prowadzeniem, a te chimeryczne bestie jedynie odprowadzają i nie atakują przynęty. W takich momentach nie przestaję kombinować z przynętami i prowadzeniem, ale często bywa tak, że jeżeli przez cały dzień okonie tylko odprowadzają lub są mało widoczne, to w godzinach późno popołudniowych/wieczornych mają one swoje 20-40 minutowe okienko i biją we wszystko, co im się tylko poda. Więc jedyne co mogę zaproponować to spróbować łowić okonie w późniejszej porze dnia (najlepiej przy stałym ciśnieniu), w miejscach, gdzie oczkuje drobinca i najlepiej na stronie zawietrznej (jeżeli wieje wiatr). Z przynętami to zacząłbym od lżejszego i spokojniejszego prowadzenia, a jeżeli to nie poskutkuje to agresywniej poprowadzić lub założyć jakiś woblerek/żelastwo. Okonie takie już są, trzeba kombinować, kombinować i jeszcze raz kombinować. Życzę wytrwałości i połamania. Pozdrawiam. (2022/06/15 17:07)