Rozpisujemy się tu na forum czy łowić z zadziorem czy bez aby łatwiej wyczepiać ryby i aby zwiększyć przeżywalność o wymiarach górnych drapieżników, o kłusownictwie itp a co myślicie o łowieniu za żywą czy martwą rybkę??
Pewnie nie jeden z Was widział kiedy wędkarze czy możne pseudo wędkarze wręcz wyrywają kotwice wraz z żołądkiem szczupaka czy sandacza. Pomijając już fakt jakie cierpienia przeżywa ryba to co da wypuszczenie nie wymiarowej ofiary po takim zabiegu??? Nadal panuje przekonanie, że po zabraniu przynęty przez drapieżnika należy zaczekać aż dobrze ją "przełknie".
I tu jest kilka szkół które słyszy się nad wodą od "doświadczonych wędkarzy" czytaj mięsiarzy którzy nie rzadko swoje rekordy publikują wraz z opisem w czasopismach wędkarskich. Jedni czas od reakcji spławika do zacięcia oceniają na 10 minut inni na 15minut, rasowi wędkarze twierdza ze to 2 wypalone papierosy (które oczywiście po wypaleniu ląduję w łowisku) itd...
Uważam że o wiele poprawił by się stan naszego rybostanu gdyby raz na zawsze wprowadzić całkowity zakaz łowienia za żywą i martwą rybkę.
Pewnie było by ogromne oburzenie ale myślę, że nikt kto nazywa się prawdziwym wędkarzem nie powiedział by ze to bzdura. Wędkarstwo to przecież sport a nie tani sposób za pozyskanie jedzenia!!!
Czy pstrąg, lipień, kleń są rybami które bardziej cierpią od zadziora niż szczupaki i sandacze przy rozrywaniu czy wyrywaniu wnętrzności na kotwicach??
Proszę nie piszcie tu, że to każdego prywatna sprawa jak łowi ryby i na jaką metodę, czy to etyczne że rybka pływa na haku godzinami czy nie to zupełnie inna kwestia wielokrotnie poruszana wiec nie ma sensu kolejny raz bić piany na ten temat.
Mi chodzi głównie o to że jak sami dobrze wiecie duża liczba ryb (głownie nie wymiarowych bo wymiarowe pewnie kończą na patelni) po tak drastycznej "operacji" umiera w wodzie a nam wszystkim zależy aby to co wpuszczamy do wody jednak przeżyło!!!!
Podgląd zdjęć na forum dostępny jest tylko dla zalogowanych użytkowników.