Łowienie dorsza w Kołobrzegu

/ 39 odpowiedzi
KAM


W poniedziałek wróciłem z dwudniowej wyprawy na Bornholm, wędkarsko jak zwykle o tydzień za późno ryb mało i do tego małych rozmiarów ale tak było na wszystkich kutrach łowiących w ten weekend u wybrzeży Bornholmu.Osobiście złowiłem 24 sztuki z tego parę z przedziału 1,5 - 2,5 kg, największa złowiona ryba na kutrze ważyła 5,5 kg.Płynęliśmy kutrem a raczej jachtem motorowym EGIR i między innymi dlatego zapamiętam ten wyjazd jako bardzo udany.Na dwudniowy rejs jednostka zabiera tylko 10 wędkarzy bo tyle ma miejsc do spania więc podczas łowienia pełen luz zero ścisku.Załoga bardzo miła i uczynna spełniająca zachcianki wędkarzy.Wyżywienie chyba rzadko spotykane na kutrach i to pod względem ilościowym i jakościowym.Organizacja rejsu wyglądała następująco piątek 24.00 wypłyniecie z Kołobrzegu ,sobota 6 do 17.30 łowienie u wybrzeży Bornholmu dłużej niż standardowo bo tego chcieliśmy a właściciel na to przystał.Nocleg w porcie w NEXO.Niedziela łowienie do 6 do 12 potem powrót na 18 do Kołobrzegu to w standardzie lecz my znowu zrobiliśmy zmianę ponieważ ryby nie współpracowały wypłynęliśmy wcześniej i próbowaliśmy szczęścia jeszcze na kołobrzeskich łowiskach ostatecznie w porcie byliśmy po 19.
Koszt wyprawy 520 zł żadnych dopłat za nasze fanaberie.Jeszcze jedna uwaga nasz szyper jako pierwszy znalazł miejsce gdzie połowiliśmy większych dorszy a nie same bolki potem oczywiście obstawiły nas pozostałe kutry.Co do ZENITA o którym piszecie powyżej to pływał razem z nami z niemiecką grupą ale jak dla mnie to za duża jednostka zabiera sporo ludzi i raczej będzie ciężko zebrać taką zgraną grupę  a przypadkowi ludzie w takiej ilości mogą psuć komfort łowienia, sami wiecie jak denerwują częste splątania itp.     (2011/03/30 11:19)

baloonstyle


No to masz racje :))
A trochę szkoda ze tak mało dorszy połapałeś, ale jak piszesz że atmosfera fajna i załoga tez to wypad pewnie będzie dobrze wspominany :)) (2011/03/31 07:54)

KAM


W takiej atmosferze to i rejs z zerowym wynikiem człowiek dobrze wspomina. (2011/03/31 08:27)

baloonstyle


Hehe dokładnie. a Ty pisał byś się na ten rejs co my tu próbujemy zorganizować. (2011/03/31 10:07)

KAM


Chwilowo nie bo praca mi się urwała i muszę znaleźć coś nowego. (2011/03/31 12:41)

mar83


Trudno kolego czasami tak bywa,że wraca się na tarczy. Podobna przygoda spotkała również mnie. Dziś wróciłem z 10 dniowego pobytu na Cyprze i choć nie była to wyprawa wędkarska to diabeł mnie chyba podkusił. W tubę zapakowałem taki gówniany wynalazek Dragon team silver edition i multka abu 7001i. W Agia Nappa wypatrzyłem kuter,którego właściciel za 10 euro (cena mocno promocyjna) wypływał w Morze Śródziemne. Z podziwem obejrzeli mój sprzęt i w rejs. Na drugiej gówniane zresztą rybie wędkę szlak trafił. Szyper użyczył mi swojej,lecz wynik był niestety mizerny. Dobrze,że  cały czas było słonecznie a temperatura przekraczała 30 stopni. W długi majowy weekend planuję wylot do kumpla mieszkającego na stałe w Norwegii. Mam nadzieję,że będę miał spokojną noc bo jutro chcę podzielić się swoimi planami z  lepszą połową mojego życia , które zapewne zawierały będą rozmowę o kosztach i namową na wspólny wyjazd. No w Norwegii to żonka jeszcze nie była i być może to jest właśnie argument podstawowy. Pozdrawiam (2011/03/31 19:03)

patryk84


Witam
czy ma ktoś aktualne info co się dzieję pod Bornholmem, wypływamy w ten piątek i nie wiem jak się nastawić. I jeszcze jedna sprawa, dzwonił do mnie armator i mówił że ma jeszcze wolne miejsca na rejsy pod Bornholm w terminie 19-20.04 , 2-3.05 ; 9-10.05.2011. A ja po powrocie zdam relację jak wrażenia no i oczywiście czy ryba dopisała:) Dla zainteresowanych nr. tel. do armatora 601823828.pozdrawiam (2011/04/13 16:45)

alexander


UWAGA PRZESTROGA!

Rejs 17 marca 2012r.
Jestem doświadczonym wędkarzem.
Irena J. – bo tak nazywała się łajba, którą miałem okazję wraz z kolegami płynąć w zeszłą sobotę z Kołobrzegu.

Pierwszy niepokój wzbudziła we mnie informacja telefoniczna od szypra Włodka jeszcze w domu, że nie ma kompletu i nie wie czy wypłynie. Zdziwiło mnie to, bo dzwoniłem wcześniej do 15 różnych jednostek i wszystkie były zajęte dlatego też zdecydowaliśmy się na Irenę J bo tylko na tej były wolne miejsca.

Mieliśmy wypłynąć o 3:00 rano a wypłynęliśmy o 4:00 z niewiadomych powodów. O 3:10 szyper odpalił silnik, rusza o 4:00 i pierwszy ZONK… zaczęliśmy głośno krzyczeć, że wyrywa kabel zasilania portowego, ciągnie go za sobą… zapomniał odłączyć...

Druga sytuacja to taka, że nie było żadnej listy podpisowej, nikt nas nie spisywał z dowodu, nikt z nas nie musiał nic podpisywać ani nikt nas chyba nie policzył, nikt nawet nie upominał się o pieniądze przez cały rejs, a przecież niby ubezpieczenie było gwarantowane. Na jakiej podstawie to ubezpieczenie skoro szyper Włodek nie wiedział kogo wiezie po imieniu i nazwisku a nawet nas dobrze chyba nie policzył?

Na Irenie J. z załogi był tylko kucharz, który siedział w mesie i przez cały rejs nie wychodził na pokład i właśnie szyper Włodek.
Po ok. 2,5 godz. płynięcia spuściliśmy pilkery i nic. Na 12 wędkarzy przez 3 godziny nikt nic nie złowił. Pływaliśmy z łowiska na łowisko. Gdy po tym czasie złowiłem pierwszego dorsza a kolega drugiego szyper Włodek ruszył się i wiadrem nalał koledze i mi wodę do kuwety po czym wrócił do sterówki. Okazało się, że chyba nie wiedział gdzie się włącza pompę wody dlatego nalewał wiadrem zza burty.

Nikt nas również nie zawołał na śniadanie ani na obiad. Kolega zauważył przez bulaj, że śniadanie jest na stole już od godziny – z zupą na obiad było podobnie.

Najgorszą rzeczą było to, że gdy złowiłem już 5 dorszy (rekord kutra) nikt mi tych ryb nie wypatroszył. Koledzy mieli po 2 po 3 sztuki, które to każdy sobie na 10 minut przed portem MUSIAŁ SAM WYCZYŚCIĆ. Pływam bardzo dużo ale z czymś takim nie spotkałem się nigdy. Wędkarz musiał sam sobie ryby wyczyścić i wlać wiadrem wodę do kuwety, bo szyper nalał tylko niektórym co mieli ryby jako pierwsi, potem nie było go widać na pokładzie.
Trzeba również wspomnieć o czasie jaki był poświęcony na łapanie. Godzinę płynie a 10 minut łapania. Wtedy gdy ktoś zaczął już ciągnąć rybę szyper Włodek dawał sygnał do wyciągania i odpływał.

„Najlepszym” łowiskiem był ostatni postój – gdy na łowisku staliśmy ponad godzinę (z zegarkiem na ręku) i nikt kompletnie nic nie wyciągnął – to ewidentnie była gra na zwłokę – totalna pustka. A przecież przez tą godzinę można było poszukać jeszcze ławicy.

Na statku panowała bardzo kiepska atmosfera. Każdy był oburzony i załamany. Jakiś wędkarz z drugiej grupy podszedł do nas i zaczęliśmy o tym wszystkim rozmawiać. Okazało się, że szyper Włodek powiedział nam przez telefon 200 zł za rejs a im 160 zł. O co tu chodzi, zaczęliśmy się zastanawiać wspólnie i doszliśmy wszyscy do wniosku, że Irena J. i szyper Włodek nie zasługują na więcej niż 100 zł od każdego. Brak ubezpieczenia, brak czyszczenia ryb, brak jakiejkolwiek obsługi, krótki (10-cio minutowy) czas łapania, bardzo długi czas płynięcia z łowiska na łowisko, bardzo długi postój na pustkowiu, brak informacji o jedzeniu, brak bieżącej wody, totalna zlewka wędkarzy itd.

Ciekawostką było to, że wszystkie łajby z Kołobrzegu wyszły w morze a my przez 12 godzin pływania Ireną J. nie widzieliśmy żadnej obok nas a ponoć szyper zaliczył wszystkie kamienie – gdzie on pływał nie wiem.

Dopływamy wreszcie do brzegu. Każdy sobie już ryby wyczyścił. Nagle kucharz mówi jednemu z nas, że czeka na nas Straż Graniczna i nie wie czego chcą. Schodzimy ze statku i faktycznie czeka Straż Graniczna wylegitymowali nas. Po zejściu na ląd kolega zebrał od naszej grupy po 100 zł (tak też zrobił gość drugiej grupy) i poszli rozliczyć się z szyprem Włodkiem. Po minucie szyper Włodek wybiegł na ląd z wulgaryzmami pod naszym adresem. Na szczęście obok stała Straż Graniczna i przywołała do porządku szypra Włodka. Gdy zapytałem zdenerwowanego szypra dlaczego nikt nawet nam ryb nie wyczyścił ten nie odpowiedział nic (zatkało go) ale po krótkiej chwili znów się odwrócił i rzekł „bo takim dziadom się nie czyści” – pozostawiam to bez komentarza. Chłopaki ze Straży Granicznej kilka razy mówili do szypra aby liczył się ze słowami, bo to jest karalne.

Wyobraźmy sobie, że statek tonie a szyper nie wie ilu ma na pokładzie i kogo – nikt by nie wiedział kogo szukać po nazwisku itd.
Miałem już kiedyś okazję płynąć z szyprem Włodkiem na kutrze Hydra, którego rzekomo był jednocześnie armatorem i zdziwiło mnie, że znalazł się obecnie na Irenie J. i to chyba od niedawna.

Czy chciał na nas zaoszczędzić, czy chciał na nas zarobić więcej nie wiem – nie wyszło mu to najlepiej, bo ja już z nim nie popłynę i koledzy również. Przestrzegam też innych.
Naprawdę chłopaki nie polecam Ireny J. A szkoda, bo statek jako statek nie jest najgorszy, toaleta, koje, mesa ale załoga fatalna… Zastanówcie się dobrze nad wyborem i zauważcie, że Irena J. bardzo rzadko ma komplet wędkarzy – to o czymś świadczy. Szkoda kasy, nerwów i czasu na tą łajbę z tą załogą. (2012/03/19 14:25)

egzekutor


jak się to czyta to zgroza. jade 6.04.2012 z Darłowa -Darłowiakiem ponoc załoga ok. do tej pory Ust-52 posiłek ciepły, załoga chodzi i nawet filetowali za darmo, gdy szyper widział, ze śledzie są np. na 5 m mówił aby podciągnać pilkery bo dorsz tez tam powinien byc. gdy coś łapalismy zawsze czekał gdy było pusto zmieniał miejsce.niestety teraz do maja ciągnie sieci i nie zabiera wedkarzy. raz koledze przy lodzi wypiał się taki średniak 3 kg(ze wzgledu na chorobę dekompresyjna pływał w kółko) cofnał całą łajbe i mówi nie ma sprawy (2012/03/19 15:07)

jarekk


ZENITH - trzy wyprawy (dwa razy grupa kilkanaście osób, raz rodzinnie) i mieszane odczucia.

Plusy. Jacht motorowy bardzo duży i wygodny. Duże (relatywnie :) kajuty, dwie mesy, pokład widokowy, zamrażarki, w miarę dobre jedzenie, kawa i herbata bez ograniczeń, ryby patroszone bezpłatnie, a za dodatkową opłatą filetowane. Załoga miła i gotowa do pomocy. Ceny umiarkowane.

Wątpliwość budzi bandera pod jaką jach pływa. Nie pamiętam nazwy - jest to jakieś mikro państewko na pacyfiku. Po co ? Prawdopodobnie chodzi o redukcję kosztów, ale czy nie wpływa to na możliwość uzyskania odszkodowania w razie czego ? Czy nie obniża rygorów bezpieczeństwa ? Nie wiem. Budzi to jednak niepokój.

Minusy. Rozmiary jachtu. Gdy inne jednostki najeżdżają na łowisko i łowią, Zenith jeszcze hamuje. Gdy inni wykonują nawrót, Zenith dopiero rusza z miejsca. Na każdym rejsie byliśmy zdecydowanie gorsi w porównaniu z innymi kutrami i jachtami. Przez cały czas miałem wrażenie, że kapitan robi co może, ale i tak jesteśmy zawsze do tyłu.Drugi minus, to bardzo wysoki dziób. Jeśli na rufie jest jeszcze w miarę wygodnie, to 1/3 jachtu w części dziobowej jest już zbyt wysoka.

W sumie pół na pół. Jeśli chcemy wygodnie poimprezować jest super, jeśli połowić - raczej kiepsko.

Nigdy jednak nie popłynę Zenithem ..z powodu nieuczciwości armatora. Zarezerwowałem rejs dla trzech osób na Bornholm na trzy miesiące przed terminem. Tydzień przed datą rejsu otrzymałem telefon od armatora z informacją, że nie zebrał kompletu na Bornholm i czy mogę popłynąć na dwa rejsy jednodniowe. Odmówiłem, ponieważ jechało ze mną dziecko, które chciało po raz pierwszy być na wyspie. Wyznaczono nam nowy termin. Dwa dni przed wyjazdem potwierdzono termin i cel rejsu. Podczas okrętowania usłyszałem jednak od załogi, że na Borholmie mocno wieje i chyba tam nie popłyniemy. Było to o tyle dziwne, że prognozy śledzone od kilku dni były bardzo dobre. Przez cały wieczór słuchałem jak na Bornholmie wieje, jak słabo bierze i jak nie warto tam płynąć. Nie wypłynęliśmy o północy jak ma to miejsce zwykle podczas rejsów na Bornholm lecz dopiero nad ranem. Dziwne też było, że reszta wędkarzy okrętowała się dopiero nad ranem, po terminie wyjścia w morze. Potem obsługa przyznała się, że tak kazał mówić armator. Trafiliśmy oczywiście na dwa jednodniowe rejsy. Gdy po pierwszym dniu pojawił się na nabrzeżu właściciel i przekazałem moje wątpiwości stwierdził, że da mi stówę żebym nie robił problemów :) Stówy nie przyjąłem, problemów nie robię, ale przy organizacji kolejnych grup będę przeciwny wynajmowaniu tej jednostki. Wszystkim zalecam też zasadę ograniczonego zaufania wobec właściciela Zenitha.

(2012/03/19 16:01)

jurekLubin


02.09.2012r.-wróciliśmy z trzydnówki na Bornholmie-Zenit okazał się totalną lipą i odradzam pływania tą jednostką ,a przynajmniej nie na ryby!Jesteśmy zdegustowani .Ryb nie połowiliśmy ,gdyż ta jednostka się do tego po prostu nie nadaje.Szyper jest słaby ,atmosfera drętwa bo jaka ma być gdy po 10 godzinach orania dna mamy po kilka dorszyków nieco większych od Gubika(rybka akwariowa).Na innych jednostkach połowy były słuszne po 25-30 sztuk i więcej.Te informacje dostaliśmy od ludzi w porcie na Bornholmie i nie były to przechwałki lecz fakt.650 złotych za rejs chyba turystyczny plus koszty dojazdu -to zdecydowanie za drogo.A na koniec wyrzuty kucharza do właściciela jednostki że ludzie za dużo zjedli to już totalna kpina i bezczelność! Jestem rozżalony ,gdyż nie pierwsza to była moja wyprawa na kuter.Jeśli chcecie się napić to płyńcie Zenitem ,ale weźcie z sobą własny prowiant bo tylko do tego ta łajba się nadaje.Moja opinia nie jest odosobniona i jeżeli myślicie o rybach to wybierajcie mniejsze a co za tym idzie zwrotniejsze kutry i szukajcie na necie opinii o nich choć trafić gorzej aniżeli na Zenita jest naprawdę trudno. (2012/09/04 10:46)

lary-2


patrolla  warunki może spartyańskie rejsy 12 godz. dobry szyper. tel. 604419030 (pływałem tom jednostkom 14 razy i nigdy nie wróciłem bez ryb) (2012/09/04 11:50)

samael


Witam mam do opchnięcia wolczer na 2 dni Borholm wiadomo rejs wędkowanie jedzenie spanie zagwarantowane kontakt 606764103 ceno do uzgodnienia. (2014/07/22 14:32)