Łowienie boleni w dużej nizinnej rzece

/ 107 odpowiedzi / 25 zdjęć
ryukon1975


No wiem, że długotrwałe deszcze mogą być uciążliwie, ale podczas wysokiej wody bolki żerują przy samym brzegu i łatwiej je namierzyć. Wiesz jakie to straszne uczucie obserwować żerujące rapy poza zasięgiem rzutu? Po nocach mi się to śni... :D




Tak żerują przy samym brzegu dosłownie 50 cm od niego wśród gałęzi krzaków,traw itp..
Nie jest łatwo znaleźć stanowisko z którego można by podać boleniowi przynętę na 0,5 m kwadratowego gdzie "żre". Oczywiście podać w taki sposób by wziął a nie tylko przeciągnąć wśród trawy wobler na plecionce 0,5 mm.Czasem można to zrobić tylko z jednego kierunku który jest niedostępny bo np. nie można tam wejść z powodu głębokości a każdy rzut z innego kierunku kończy się zaczepem.
Sam zasięg czyli odległość przy tym to "pikuś".:)
Oczywiście wszystko zależy od łowiska.Jak ktoś łowi na rzece gdzie brzegi czyste nie ma problemu z tym że ryby wchodzą pomiędzy to co rośnie na brzegu.
U mnie nie ma czystych brzegów,żeby siąść z dwoma feederami ktoś kto by tu przyszedł pierwszy raz długo by się naszukał miejscówki gdzie można usiąść na brzegu i mieć nadzieją że jest tam jakaś ryba.Można przejść 300 -400 m ze spinningiem i nie znaleźć jednego miejsca z którego da się oddać sensowny rzut,brodzić da się tylko na płytkich odcinkach i przy niskim stanie wody.
Jednak w tych trudnościach cały urok.:) (2012/06/16 08:30)

wedkarz2309


Świeżo dołączyłem do grupy, więc i ja coś napiszę:)
Nie jestem jakimś tam łowcą boleni, ale od kilku lat sobie mówiłem, że maj przeznaczę na bolenie i przez bodaj 2, czy 3 lata, kończyło się tylko na słowach. Przychodził maj, a ja na bolenia się nie wybierałem.W tym roku już się "spiąłem" i dopiąłem swego, wszystkie majowe wyjazdy nad wodę (z wyjątkiem jednego), były wyjazdami "boleniowymi".Złowiłem 5 boleni (4 wymiarowe), a w czerwcu, z opadu, przyłowiłem kolejnego.
Pierwszą, jak ja to mówię - typowo "boleniową" rapę - złowiłem podczas drugiego podejścia.Branie było niesamowite, nie zapomnę tego chyba nigdy:)Ryba duża nie była (60 cm), ale taką "bombę" mi zaoferowała na dzień dobry, że mało mi kija z rąk nie wyrwała...:)
Od tego roku, maj będzie tylko dla boleni...:)Latem i jesienią, też od czasu do czasu, pojawię się z boleniówkami nad brzegiem Odry...:)

Przynęty, jakimi łowię te ryby, to Spirit i Soul firmy Hunter, a kijek to kleniowo-jaziowa Daiwa INFINITY- Q; 2,70 m; 3-18 g, a żyłka, to firmowa 0,20 mm.


Oto sprawca "bomby", który chciał mi wyrwać kij z ręki:) (2012/07/03 12:24)

Podgląd zdjęć na forum dostępny jest tylko dla zalogowanych użytkowników.

Tomekoo


Świeżo dołączyłem do grupy, więc i ja coś napiszę:)
Nie jestem jakimś tam łowcą boleni, ale od kilku lat sobie mówiłem, że maj przeznaczę na bolenie i przez bodaj 2, czy 3 lata, kończyło się tylko na słowach. Przychodził maj, a ja na bolenia się nie wybierałem.W tym roku już się "spiąłem" i dopiąłem swego, wszystkie majowe wyjazdy nad wodę (z wyjątkiem jednego), były wyjazdami "boleniowymi".Złowiłem 5 boleni (4 wymiarowe), a w czerwcu, z opadu, przyłowiłem kolejnego.
Pierwszą, jak ja to mówię - typowo "boleniową" rapę - złowiłem podczas drugiego podejścia.Branie było niesamowite, nie zapomnę tego chyba nigdy:)Ryba duża nie była (60 cm), ale taką "bombę" mi zaoferowała na dzień dobry, że mało mi kija z rąk nie wyrwała...:)
Od tego roku, maj będzie tylko dla boleni...:)Latem i jesienią, też od czasu do czasu, pojawię się z boleniówkami nad brzegiem Odry...:)

Przynęty, jakimi łowię te ryby, to Spirit i Soul firmy Hunter, a kijek to kleniowo-jaziowa Daiwa INFINITY- Q; 2,70 m; 3-18 g, a żyłka, to firmowa 0,20 mm.


Oto sprawca "bomby", który chciał mi wyrwać kij z ręki:)

Gratuluję rybki kolego ;)Ja nie gonię za nimi , miałem miłe dwa lata fascynacji majowych ale odpuściłem ;)czasem w roku poświęcam im 2-3dni a głównie łowię je w nocy na woblery , jako przyłowy sandaczowe ;)I branie nie ustępuje nie raz mniejszemu sumowi ;)
(2012/09/29 16:51)

Podgląd zdjęć na forum dostępny jest tylko dla zalogowanych użytkowników.

JOPEK1971


Świeżo dołączyłem do grupy, więc i ja coś napiszę:)
Nie jestem jakimś tam łowcą boleni, ale od kilku lat sobie mówiłem, że maj przeznaczę na bolenie i przez bodaj 2, czy 3 lata, kończyło się tylko na słowach. Przychodził maj, a ja na bolenia się nie wybierałem.W tym roku już się "spiąłem" i dopiąłem swego, wszystkie majowe wyjazdy nad wodę (z wyjątkiem jednego), były wyjazdami "boleniowymi".Złowiłem 5 boleni (4 wymiarowe), a w czerwcu, z opadu, przyłowiłem kolejnego.
Pierwszą, jak ja to mówię - typowo "boleniową" rapę - złowiłem podczas drugiego podejścia.Branie było niesamowite, nie zapomnę tego chyba nigdy:)Ryba duża nie była (60 cm), ale taką "bombę" mi zaoferowała na dzień dobry, że mało mi kija z rąk nie wyrwała...:)
Od tego roku, maj będzie tylko dla boleni...:)Latem i jesienią, też od czasu do czasu, pojawię się z boleniówkami nad brzegiem Odry...:)

Przynęty, jakimi łowię te ryby, to Spirit i Soul firmy Hunter, a kijek to kleniowo-jaziowa Daiwa INFINITY- Q; 2,70 m; 3-18 g, a żyłka, to firmowa 0,20 mm.


Oto sprawca "bomby", który chciał mi wyrwać kij z ręki:)

Bardzo ładna fotka,wstawiaj więcej takich,miło popatrzec.Pozdrawiam. (2012/09/29 17:07)

wedkarz2309


No ok, jeszcze kilka fotek mam, więc coś dorzucę:)
To jest drugi majowy boleń, przynęta ta sama, co poprzednio, tj. Hunter Soul.

Ten miał 61 cm. (2012/10/01 09:13)

Podgląd zdjęć na forum dostępny jest tylko dla zalogowanych użytkowników.

wedkarz2309


A to trzeci - jak widać, przynęta ta sama, tylko wielkość ryby trochę inna (49 cm). (2012/10/01 09:17)

Podgląd zdjęć na forum dostępny jest tylko dla zalogowanych użytkowników.

adamsg


Witam Wszystkich.
W prawdzie w sezonie trochę szkoda mi czasu na fora, jednak teraz chętnie zaglądam i nadrabiam braki. Z chęcią przeczytałem liczne tu wpisy. Akurat obok wzdręgi, boleń jest moją ulubioną rybą. Trochę się chwaląc, powiem, ze w ciepłej porze roku, to nie mam z nimi kłopotu [łowię na górnej Wiśle]. Jakby ktoś chciał rzucić okiem na przynęty i ryby, to zapraszam na portal: wedkarskiewakacje.pl
Mam nadzieję, że niektórzy nie dostaną zawału - jestem skrajnym zwolennikiem wypuszczania ryb z prostego powodu: jest ich coraz mniej. Nie znam spinningisty, który by twierdził, ze ilość drapieżników wzrasta...
Mam za to pytanie: czy ktoś z Was łowi te ryby w zimnej wodzie [październik-grudzień], ale tak bez kitów, nie że wpadła mu jedna sztuka, tylko ma powtarzalne wyniki. Stosunkowo często czytam o takim łowieniu boleni w Odrze. Nie wiem, czy wiślane są inne ale niezależnie od typu łowiska, nie mam powtarzalnych wyników, podobnie zresztą i znajomi... Może parę słów ktoś napisze na ten temat. (2013/01/03 17:59)