Komentarz kol. hekuby -Tak normalny , że godny tego wądku cyt.Całkowicie podzielam pogląd "GANGALEONA" jak i również " Wendrowicza" mam to samo zdanie na temat karpi - chociaż z jednej strony większe sztuki miło się łowi ale są niejadalne. Jestem zdania że skoro opłacam składki i uiszczam dodatkowe opłaty za łowiska specjalne (gdzie z puli naszych składek rzetelnie zarybiając już dawno wszystkie łowiska PZW powinny spełniać jakość łowisk specjalnych- a nie iść do kieszeni leśnych dziadków) jadąc raz w ciągu dwóch tygodni na rybki celem wyeliminowania monotonii pracy należy mi się limitowana ilość rybek - hehe oczywiście nie czarujmy się bardzo rzadko się takowa zdarza - oczywiście podniebienia są różne jednemu karp nie smakuje innemu jazgar ale generalnie ryba "wpływa na wszystko" byle trzymać się regulaminu i bez przesady jak z tą 1 szt dwumetrowego suma dziennie jak opisał "łysy wąż".Jednym zdaniem płacę ,mam ochotę na rybkę, idę i łowię. 5 dla Gangaleona i prośba nie dawajcie zarobić rybakom -oni mają kasę z Unii-lepiej smakuje swoja
Obawiam się, że ten wątek po raz kolejny zostanie sprowadzony do opisu psychologicznego mięsiarza, oraz zgrzytów pomiędzy C&R, no kill'ów itp a ludźmi zabierającymi ryby. Myślę jednak że każdy ma prawo do zabrania ryby. Tego nie można zabronić, można nawet powiedzieć że to normalne, ale jeśli częstotliwość odwiedzania danego łowiska to minimum raz dziennie to sprawa jest już nieco poważniejsza. Przypuśćmy, że pan X przyjeżdza sobie na rybki w soboty, by odpocząć nad wodą po męczącym dniu w pracy. Efektem tego przyjazdu są 4 piękne linki, wszystko zgodnie z przepisami, pan X zabiera je do domu i robi sobie lina w śmietanie. Myślę, że to zdrowe podejście- niestety w przeciwieństwie do pana Y, który przesiaduje nad wodą codziennie i pakuje do siatki wszystko co się da- również zgodnie z limitami. Jeśli pan Y tygodniowo wyciągnie tych linów 20, to przez jego działalność, zgodną z przepisami w skali całego sezonu baardzo spadnie cała populacja lina na danym łowisku. Z perspektywy osoby trzeciej osoby te wyglądają identycznie. Myśle więc, że każdy powinien balansować zgodnie z własnym rozumem pomiędzy zabieraniem ich z łowiska a wypuszczaniem. Mimo limitów nie ma możliwości ustalenia jednakowych ilości ryb dla każdego, opłacającego z resztą taką samą składkę ( z małymi wyjątkami). Mam nadzieję, że zbyt bardzo nie odbiegłem tą wypowiedzią od głównego tematu. Pozdrawiam! (2009/07/18 19:46)
A że bezmózgi się zdarzają to inna sprawa - ale to moim skromnym zdaniem bezrobotni którzy wyrobili kartę wędkarską w celu wyżywienia siebie a resztę połowu siup do żyda aby na naleweczkę było - wiem co piszę bo znam takiego pseudo wędkarzy w wielu regionach polski (2009/07/19 12:56)
Ja również znam wiele takich osób , którzy codziennie łowią wszystko co im się napatoczy ---, lecz w świetle istniejącego prawa nic im nie można zrobić ----a moralność maja gdzieś --- i jeszcze do tego zastraszają na łowiskach normalnych wędkarzy.................. a rybki powinno się jeść z umiarem 2 razy w tygodniu....dużo wapnia przydaje się naszym kościom , włosom i skórze ....PDK . (2009/07/19 13:56)
znam taką historię : jakimś cudem w pewnym miejscu na kanale noteckim w rozlewisku pod śluzą zgromadziła się kosmiczna ilość karasi (japońców)i karpi. gdy się kłusole z kartami wędkarskimi dowiedzieli, okupowali na zmianę (ojciec, syn ,szwagier itd.)24 godziny na dobę w takim ścisku ,że kija nie włożysz ,tak długo aż wyłowili praktycznie do spodu. ryby wywożone w bagażnikach samochodów pakowane w worki po ziemniakach. poco komu tyle ryb? (2009/07/19 14:26)
No jak to po co? Na kotlety, dla rodziny, do zamrożenia ( na ciężkie czasy jak już ryb nie będzie), dla sąsiada, dla kolegów z pracy - żeby się pochwalić, żeby zrobić zdjęcie z dupą w wannie pełnej ryb... na bezmyślność i zachłanność nie ma rady - najlepiej lać batem po piętach... (2009/07/19 16:13)